Odnośnie wpisu numer: 36134 Niezłomny Andrzej Gwiazda powiedział, że SB chciała zmienić szefostwo NSZZ "Solidarność" rozbijając struktury związku. Zastraszając słabszych członków zyskała swoich agentów. Zaznaczył, że wielu dało się niestety złamać - z różnych względów, najczęściej słabości osobistych.
"Solidarność" została rozpracowana i zwyczajnie ukradziona przez SB. Ruch robotniczy, pełen dobrych intencji, posłużył - w obliczu bankructwa socjalistycznej gospodarki - do przykrywki uwłaszczenia się nomenklatury komunistycznej na majątku państwa.
Podstawowe pytanie w kryminalistyce: kto skorzystał na przestępstwie? Czy "Solidarność" jako ruch robotniczy skorzystał na okrągłym stole rzekomych opozycjonistów z komunistyczną władzą? Czy może wąska grupa wytypowanych ludzi z kierownictwa związku? Czy szeregowi działacze PZPR? Czy może jednak agentura cywilnych i wojskowych służb, które stały za płynnym przejściem z PRL do RP...? Przecież to oczywiste, że robotnicy stoczni Gdańska, kopalni Katowic, hut, fabryk w całym kraju przegrali w wolnej Polsce. Za to wygrali różni dziwni figuranci, którzy byli odpowiednio wcześnie przygotowani na wolność rynkową.
Reasumując. Jeśli mówimy o Solidarności, ja mam na myśli na przykład małżeństwo Gwiazdów i Annę Walentynowicz, którzy w najmniejszym stopniu nie poszli na układy z reżimem komunistycznym i dlatego byli pogardzani przez Wałęsę, a w "wolnej Polsce" przez 25 lat nigdy ich nie doceniano. Frasyniuk, Borusewicz, Pinior, Wałęsa sprzedali robotników już dawno. Co łączyło z agenturą SB innych, którzy świetnie się urządzili po 1989 roku? Może nic, może był to zwykły koniunkturalizm, a może po prostu robotnicy od początku byli rolowani przez takich doradców, jak Geremek, Kuroń czy Mazowiecki.
Ja nie znam dziś ani jednego działacza pierwszej Solidarności, który - zachowując idee "Sierpnia 80" - ustawił się w nowej Polsce. Ani jednego! Znam za to dziesiątki życiorysów, które (po rozwiązaniu w stanie wojennym niezależnych NSZZ "S") markowały następną "Solidarność" pod płaszczykiem Komitetów Obywatelskich "S" z II połowy lat 80-ych (całkowicie kontrolowane przez komunistyczne służby). Znam nazwiska wielu działaczy, którzy nie weszli do tego kanciastego układu i dlatego w ciągu kilku lat po okrągłym stole 1989 spadli na społeczne dno.
Znam też życiorysy oficerów, którzy pięknie rozkwitli w wolnej Polsce.
Co jest dziwne, bo jednak o ile działaczy PZPR rugowano z każdego urzędu i stanowiska, to oficerowie SB i tajni współpracownicy zrobili zawrotne kariery. Jak to się stało...? Dziś widać więcej i wyraźniej.
Zapłaczcie razem ze mną nad III Rzeczy Pospolitą...