|
Forum |
|
|
| 48007. | Michał Pyzik vel drag queen Konfucjana, chwalący się w Internecie zamiłowaniem do Rosji, został zatrudniony w państwowej spółce Totalizator Sportowy na stanowisku „Głównego Specjalisty ds. Różnorodności, Inkluzywności i Wizerunku Pracodawcy”. Stanowisko utworzono specjalnie dla niego.
W przeszłości publikował m.in. foto pod portretami Putina, wyrażał żal, że nie udało mu się przeprowadzić do Rosji, wstawiał foto z rosyjskimi symbolami i funkcjonariuszkami, oraz pisał, że „nie ma jak u mamy Rosji” i sugerował chęć ubiegania się o rosyjskie obywatelstwo. |
|
| | Kolega Skaner |
| | KURIER IŁAWSKI, Wtorek 11-11-2025 |
|
| 48006. | Polska spadła na 6. miejsce od końca w nowym rankingu państw UE pod względem mediany dochodu po uwzględnieniu siły nabywczej.
Medianę w Polsce względem kosztów życia oszacowano na 12 tys. €, gdy średnia UE to 21,5 tys. €. Główna przyczyna pozycji Polski: niższa produktywność i struktura gospodarki (mniejszy udział sektorów wysokiej wartości) w porównaniu do krajów zachodnich.
Najwyższą kwotę ma Luksemburg (51 tys.), a najniższą w Europie notuje Albania (3 tys.). |
|
| | Kolega Skaner |
| | KURIER IŁAWSKI, Wtorek 11-11-2025 |
|
| 48005. | Święto, które samo siebie obchodzi
Co roku, 11 listopada, rzeczywistość w Polsce zapada na osobliwą przypadłość: rozdwojenie jaźni. Władza świętuje – pompatycznie, hieratycznie, w rytmie kolejnych przemówień, jakby każde zdanie miało możliwość wprawienia historii w ruch. Lud natomiast odpoczywa, zajmuje się zwykłymi zajęciami, jakby to wszystko było jedynie krótkim wydechem między dniem powszednim a kolejną dostawą obowiązków. I tak od lat: naród w dresie, państwo w galowym mundurze.
Może to właśnie w tym rozdwojeniu kryje się melancholijno-stoicki surrealizm naszego święta. Absurd nie jest tu krzykiem, lecz szeptem – ten dzień potrafi jednocześnie unosić się nad przeszłością i tkwić po kostki w teraźniejszym błocie codzienności. Władza celebruje „ducha narodu”, lud celebruje wolne od pracy przedpołudnie. Obydwie strony twierdzą, że to właściwe.
Zdumiewająco trafnie brzmi w tym kontekście lakoniczna rada Epikteta: „Nie rzeczy nas martwią, lecz nasze mniemania o rzeczach.” Może więc święto nie ma jednego znaczenia, lecz tyle, ile osób akurat przewraca naleśniki, wkłada szalik patriotyczny lub przewija przemówienie w internecie.
A jednak w tym pozornym chaosie czai się subtelna harmonia. Surrealistyczna, lekko ironiczna, jakby sama historia uśmiechała się pod nosem: nic nie jest na swoim miejscu, ale wszystko jest dokładnie tam, gdzie zazwyczaj bywa. Święto obchodzi się samo, lud odpoczywa, władza gestykuluje, a listopad po prostu robi to, co listopad potrafi najlepiej – przypomina, że żadna forma wolności nie jest tak trwała jak chłód i mgła. |
|
| | Natasza-peegerówka |
| | Susz, Wtorek 11-11-2025 |
|
| 48004. | W Iławie gorąco – nie tylko w piekarniku burmistrza 😅
Zamiast zajmować się problemami mieszkańców, lepi rogaliki.
Może ktoś mu przypomni, że nie każdy ma tak słodko? |
|
| | Odwołać Burmistrza Iławy |
| | Iława, Poniedziałek 10-11-2025 |
|
| 48003. | Łagodny profil wilka, czyli o sztuce karmienia iluzją
Ten sam, przewrotny spektakl powraca w każdej epoce: pasywne stado, samozachwycony drapieżnik i rytm codziennych zniknięć, który z czasem zaczyna wszystkim wydawać się naturalny. Historia wilka i owiec nie jest więc baśnią, lecz archaicznym rytuałem, który współczesność jedynie przebiera w garnitur, uśmiech i konferencję prasową.
Dziś również oglądamy tę starą sztukę, choć scenografia jest bogatsza, a dźwięk bardziej cyfrowy. Wilk nie zawsze ryczy – częściej przekonuje, że troszczy się o owce, że jedynie „te głupie” muszą odejść, zwykle dla dobra reszty. Owce słuchają, bo chcą wierzyć, że należą do kategorii mądrych. Współczesny drapieżnik wie, że najskuteczniejszą dominację osiąga się nie strachem, lecz komfortem – szczególnie tym fałszywym.
A jednak można zapytać, czy w tej pradawnej przypowieści wilk nie jest po prostu starym znajomym ludzkości – tym, którego tradycja chrześcijańska nazywa kusicielem. Wtedy opowieść nabiera nowego, poważniejszego wymiaru: drapieżnik nie tylko oszukuje owce, lecz przede wszystkim odciąga je od jedynego bezpiecznego pastwiska, jakim jest prawo miłości i Dekalog. W perspektywie wiary to nie owce są naiwne, lecz człowiek, który uwierzył, że sam, bez Boga, odróżni głupotę od mądrości.
A przecież, jak powiada św. Augustyn: „Niespokojne jest serce człowieka, dopóki nie spocznie w Bogu”. W takim świetle dramat stada przestaje być anegdotą o polityce czy relacjach; staje się uniwersalną przypowieścią o tym, jak łatwo ulec głosowi podszytemu troską, a w istocie prowadzącemu ku zwiedzeniu.
Absurd polega na tym, że stado zaczyna samo odgrywać rolę strażników własnego spokoju: wyśmiewa tych, którzy pytają, szepczą, wątpią. Zjawisko to nie dotyczy wyłącznie polityki; przenika relacje międzyludzkie, korporacyjne biura, rodzinne stoły. Wszędzie tam, gdzie wygodniej jest podtrzymać iluzję niż zmierzyć się z prawdą. Melancholijny stoicyzm każe nam przyjąć to z łagodnym uśmiechem – ludzie od tysięcy lat wolą narrację, która koi, niż diagnozę, która boli.
A jednak pozostaje pytanie, być może najważniejsze: czy wilk naprawdę musi istnieć? Czy to on tworzy owce, czy owce tworzą wilka? Heraklit przypominał, że konflikt jest ojcem wszystkiego, lecz jeśli istnieje jedno wyjście poza ten krąg – to właśnie w wierze, w obecności Boga Jednego, który nie karmi iluzją, lecz wzywa do wolności. Może więc absurd tego świata polega na tym, że im bardziej boimy się wilka, tym łatwiej pozwalamy mu mówić, kim powinniśmy być, zamiast wrócić na to pastwisko, które od wieków pozostaje otwarte.
Każda epoka, także nasza, stoi na tej samej kruchej scenie: wilk, który udaje przyjaciela, i owce, które udają, że w to wierzą. A nad wszystkim unosi się lekko sarkastyczny, stoicki uśmiech losu, jakby chciał powiedzieć: „Przecież znacie to zakończenie, a i tak gracie dalej.”
„Charakter człowieka jest jego losem” (Heraklit). |
|
| | Natasza-peegerówka |
| | Susz, Poniedziałek 10-11-2025 |
|
| 48002. | Mam pytanie do lokalnych demokratów i aktywiszczy.
Wasz gangster, udający ministra, nawet nie kryje, że łamie prawo, przede wszystkim Konstytucję RP. Po bandycku prowadzi polityczną wendetę wobec opozycji parlamentarnej i... nikt nie reaguje.
Komisja Europejska milczy jak zaklęta i udaje, że nic złego się w Polsce nie dzieje. Organizacje praw człowieka zapadły się pod ziemię. Deklarowani obrońcy praworządności "tak jak my ją rozumiemy" zniknęli. Tylko Berlin klaszcze, chwali i kibicuje "swojemu człowiekowi w Warszawie".
W tym czasie Tusk ręcznie steruje nie tylko parlamentem, ale nawet sądami i prokuraturą, wprost do kamer telewizyjnych wydając z góry wyroki na polityków opozycji: "Ziobro wracaj, będziesz skazany". Istna Białoruś w wydaniu łukaszenkowskim i powrót do czasów stalinowskich.
[...] [...] [...]
Zastanawia, nie tylko mnie. Gdy dzieją się takie niesłychane rzeczy, gdzie dzisiaj są ci wielcy "obrońcy wolnych sądów i Konstytucji", którzy wystawali przed budynkiem Sądu Rejonowego w Iławie ze świeczkami i, niemal rwąc histerycznie włosy z głowy, skandowali i wymachiwali Konstytucją?
Gdzie jest dzisiaj m.in. radny miejski Iławy Dariusz Paczkowski [KO], który organizował przed iławskim sądem pikietę w duchu "walki o demokrację"?
Gdzie jest burmistrz Dawid Kopaczewski [Lewica], który przed drzwiami sądu jak pogardzana moherowa babcia, klęczał i modlił się ze świeczką?
Pytam się: gdzie Panowie dzisiaj jesteście, gdy łamana jest Konstytucja RP i wywracany porządek prawny? Czemu nie reagujecie? Czemu teraz milczycie? Czemu nie krzyczycie w obronie sędziów? Czemu nie bronicie demokracji i zasady trójpodziału władz? |
|
| | Krzysztof Zięba |
| | Iława, Niedziela 09-11-2025 |
|
| 48001. | Odnośnie wpisu numer: 47997 "Zegar już odmierza czas..."
Ale co odmierza? Dla kogo odlicza? Wobec czego?
Żeby napisać coś od siebie nie trzeba być od ekipy Kopaczewskiego, wystarczy wiedzieć, że Młotek nadaje się do otwierania szlabanu. I tyle. |
|
| | Szum tataraku |
| | Las Eczno, Niedziela 09-11-2025 |
|
| 47999. | O fabrykach złudzeń i niewolnikach monetarnych snów
W czasach, gdy każde kłamstwo nosi krawat i ma własny profil w mediach społecznościowych, propaganda przestała być narzędziem – stała się rytuałem. Kiedyś przynajmniej wymagała drukarni i dymiących maszyn, dziś wystarczy algorytm i dobrze dobrany hashtag. Kłamstwo zyskało certyfikat autentyczności, a przeinaczenie – dotację unijną.
W Polsce roku bieżącego, tej melancholijnej republice nad Wisłą, teatr polityczny gra bez przerwy, choć aktorzy już dawno zapomnieli tekst. Publiczność też nie pamięta, dlaczego przyszła – ale bilety i tak są droższe niż w ubiegłym sezonie. Rządzący z powagą głoszą nowy porządek, w którym dobro wspólne mierzy się w punktach poparcia, a prawda – w liczbie lajków.
Politycy, niczym dawni alchemicy, próbują przemienić błoto w złoto – tyle że ich złoto to konferencja prasowa, a błoto to rzeczywistość. Z precyzją retorycznych kuglarzy wykrzywiają fakty tak, by nawet lustro zaczęło im przytakiwać. W jednym zdaniu potrafią obiecać wolność i nakazać milczenie, w drugim – ogłosić, że czarne jest białe, a inflacja to w gruncie rzeczy znak siły gospodarki. Każde kłamstwo otulone jest miękkim pledem troski o obywatela, który z wdzięcznością dziękuje za to, że może nadal spać spokojnie w świetle telewizyjnych jupiterów.
To, co Arystoteles nazywał rozumem, dziś zamieniono na komunikaty prasowe i narracje sponsorowane. Jednak, w tym całym surrealistycznym karnawale absurdów, wciąż gdzieś tli się iskra ironicznego spokoju. Stoicka świadomość, że wszystko to już było – tylko aktorzy inni, rekwizyty świeższe, a marzenie o kontroli – wieczne jak sen bankiera o bezdechu długu.
I tak człowiek współczesny, uzbrojony w kartę kredytową i przekonanie o własnej wolności, z melancholijnym uśmiechem podłącza się do systemu, który łagodnie go dusi. Bo przecież nie ma niewolnictwa – są tylko „nowoczesne formy uczestnictwa w rynku”.
A propaganda? Ona tylko szepcze z uśmiechem: spokojnie, wszystko jest pod kontrolą. Ale każda iluzja ma swój termin przydatności. Kiedyś, może nie jutro i nie za dekadę, fasada zacznie pękać – nie z hukiem rewolucji, lecz z cichym trzaskiem zmęczonej konstrukcji. Bo nawet najbardziej dopracowane kłamstwo ma w sobie mikropęknięcie prawdy, przez które zaczyna sączyć się rzeczywistość. Kiedy to wszystko pierdolnie...
Ludzie, znużeni wiecznym spektaklem pozorów, zaczną dostrzegać, że scena, na której klaszczą, jest zrobiona z tektury. I wtedy, w sposób zupełnie nieheroiczny, wszystko to po prostu się rozsypie – jak bańka informacyjna w poniedziałkowy poranek. Nie będzie huku, nie będzie rewolucyjnych sztandarów – raczej długa cisza, w której nagle zrobi się bardzo, bardzo jasno.
Bo kiedy system sam się przeżuje własną retoryką, kiedy propaganda stanie się zbyt ciężka, by ją połknąć nawet z popitką cynizmu – wtedy to wszystko pierdolnie, jak mówią prości ludzie, czyli po prostu wróci do naturalnego stanu rzeczy: do chaosu, z którego wyrosło. I może dopiero wtedy, wśród gruzów narracji i resztek sloganu, człowiek przypomni sobie, że prawda nie potrzebuje rzecznika.
A kiedy kurz propagandy opadnie, świat stanie się dziwnie lekki. Transparenty zbrązowieją, telewizory będą mrugać pustym sygnałem, a mikrofony zardzewieją od milczenia. Na ulicach pojawi się coś, czego nie było od dawna — prawdziwa cisza.
Nie będzie końca świata, nie będzie kataklizmu. Po prostu zgaśnie światło w jednym wielkim studiu telewizyjnym, a kamera – ta, która patrzyła na nas wszystkich – wreszcie mrugnie i zasypie. I wtedy, może po raz pierwszy od dawna, człowiek westchnie z ulgą, spojrzy w niebo i powie półgłosem, z melancholijnym uśmiechem:
— No, to wreszcie pierdolnęło.
„Największym błędem jest mniemać, że wszystko można naprawić prawem.” — Arystoteles |
|
| | Natasza-peegerówka |
| | Susz, Sobota 08-11-2025 |
|
| 47998. | Po rencie wdowiej, świadczeniu wspierającym, mamy kolejny kapiszon rządu uśmiechniętej koalicji: Bon Ciepłowniczy. Bon z którego skorzystają mieszkańcy tylko dużych miast, a małe miejscowości takie jak Iława, Lubawa, Nowe Miasto, Susz, Kisielice, Zalewo, Biskupiec - niestety nie (pomimo tego, że płacimy za ogrzewanie wysokie rachunki).
Widać, że świadczenia, którymi chełpi się Koalicja Obiecywaczy to pomoc dla tylko wąskiego grona obywateli. Warunki jakie stawia się chętnym do skorzystania ze wsparcia państwa są tak skonstruowane, że ludzie bardzo często się zniechęcają - i o to chodzi. Wszak wszystko to robione jest z zamiarem aby jak najmniej osób mogło skorzystać z ulg i dopłat, które poprawiłyby stan budżetu domowego.
Ich chwalenie się w mediach jak to obecna koalicja pomaga ludziom mniej zamożnym i niepełnosprawnym można włożyć między bajki. Dzisiaj brakuje pieniędzy na wszystko: na szpitale, szkoły, samorządy itd.
A miało być tak dobrze, wszak ponoć wyprzedziliśmy Japonię! Ha! |
|
| | Krzysztof Zięba |
| | Iława, Sobota 08-11-2025 |
|
| 47997. | Odnośnie wpisu numer: 47993 Niesamowita zbieżność.
Czy zauważyliście, że im bardziej burmistrzowi Kopaczewskiemu nie idzie z rządzeniem Iławą, tym mocniejsze i bardziej osobiste ataki na radnych opozycji, w tym ostatnio przede wszystkim na radnych Młotka i Rólkiewicza? Ta zależność jest aż nadto widoczna. To schemat znany dobrze jeszcze z kampanii.
Klasyczne odwracanie uwagi. Zamiast rozmawiać o konkretach i braku efektów pracy całego ratusza, jak choćby o utracie gigantycznych pieniędzy zewnętrznych na budowę ulicy Jagiełły, próbuje się na wszelkie możliwe sposoby zdyskredytować opozycję. Słabe to i bardzo przewidywalne.
Nie trudno się domyślić, komu na tym zależy i kto za tym stoi. Może niech ludzie burmistrza Kopaczewskiego i on sam skupią się wreszcie na pracy, bo naprawdę słabo im idzie.
Mądrzy wiedzą jakie kompetencje i wiedzę ma ten "Młoteczek", a "idiotów nie ma co przekonywać bo najpierw sprowadzą Cię do swojego poziomu a potem pokonają doświadczeniem".
Oj boją się tego Michałka, boją. Śmieszy to strasznie, bo czym bardziej burmistrzowi pali się koło tyłka, tym zajadlejsze ataki. To nic nie da. Zegar już odmierza czas... tik-tak... tik-tak... tik-tak... |
|
| | Odliczanie czas start |
| | Iława, Piątek 07-11-2025 |
|
| 47996. | Ludzie z bloku w którym mieszka Pani burmistrz Beata Lejmanowicz mówią, że znowu pcha pod siebie [...]. Tym razem załatwiła na remont tego bloku 300 tysięcy złotych. Mają dostać niską pożyczkę, którą będzie wspólnie z nimi spłacała komunalka.
Co tu się do diabła dzieje?!
Zrobiła już na koszt miasta dach za kupę pieniędzy na swoim bloku, a teraz znowu docieplenie na koszt komunalki gminnej?! Ile można? Czy ona już nie ma żadnych hamulców?!
Robić sobie dobrze za nasze pieniądze a reszcie co? Są w Kisielicach inne bloki czekające na remonty dachu, docieplenie, ale nie - ona o swój interes tylko dba, aby kadencje wykorzystać i śmiać się z głupich ludzi.
Ten [...] z komunalki tak z nią kręci, że tylko pod siebie, tylko się napchać, a nam tylko podwyżki. Dość tego. Ludzie wam odpłacą. |
|
| | Ania |
| | Kisielice, Piątek 07-11-2025 |
|
| 47995. | Odnośnie wpisu numer: 47993 Pozwolę sobie Pana radnego Michała Młotka nazwać fachowo i bez ogródek: typowy APARATCZYK PO-KO!
[...]
I tu również należy mieć talent lub intuicję za co się złapać. |
|
| | Radny bez teki |
| | Iława, Piątek 07-11-2025 |
|
| 47994. | Cisza dziecka i hałas epoki
Człowiek współczesny nauczył się krzyczeć o pokoju, tweetować o ciszy i nagrywać medytację w trybie „na żywo”. Tymczasem Dawid — stary poeta pustyni — mówi coś, co dziś brzmi jak zakłócenie sygnału wśród powiadomień: „Uciszyłem moją duszę jak dziecko na łonie matki.” Jakże to niepraktyczne. Jakże to niekompatybilne z systemem.
Jacques Maritain, katolicki filozof, napisał: „Człowiek nie jest stworzony, by się zatracić w świecie, ale by go przekroczyć.” I oto ironia – my nie tylko się w nim zatraciliśmy, myśmy się w nim zakochali jak w lustrze, które pokazuje nas tylko wtedy, gdy włączymy filtr. Świat jest dziś wielkim targowiskiem uwagi, a dusza – nieśmiałym sprzedawcą, który dawno zrezygnował z handlu.
Być może „rzeczy wielkie”, o których mówi psalmista, to właśnie te, które dziś uchodzą za małe: cisza, pokora, wewnętrzny oddech między jednym powiadomieniem a drugim. Ale kto by chciał ciszy, skoro można ją przecież transmitować? Kto by chciał spokoju, skoro algorytm nie nagradza spokoju, tylko wściekłość z hasztagiem?
A jednak gdzieś w tej całej grotesce, w tym melancholijnym karnawale paradoksów, tli się coś z Dawida – ten absurdalny uśmiech dziecka, które znużone światem, po prostu zasypia. Może właśnie w tej drzemce tkwi mądrość. Może zbawienie przychodzi, gdy przestajemy udowadniać, że jesteśmy przebudzeni.
Izraelu XXI wieku – złóż nadzieję w Panu, choćby na chwilę odłóż telefon. |
|
| | Natasza-peegerówka |
| | Susz, Piątek 07-11-2025 |
|
| 47993. | Odnośnie wpisu numer: 47987 Powiedz [...], a twój Michałek Młoteczek to co tam narobił? [...] Czym on konkretnie on zasłużył się dla Iławy?
Starsi koledzy partyjniacy PO/KO-owcy z bunkra w Starostwie Powiatu dla wyhodowanego młodszego Michałka zorganizowali specjalnie nowy twór: bzdurny i rzekomego rozwoju inkubator firm. Jakich znowu technologii? Gdzie je widziano kiedykolwiek? Cyfrowy bajer? Nawijka na korbkę?
Inkubator Kosmicznych Bajek! [...] Technologia ściemy! Technologia do instalowania etatów i wyprowadzania kasy!
Michałek nie wie, że przedsiębiorcy sobie bez Michałka świetnie dali radę i dają radę i nadal będą dawać radę. Komu Młoteczek chciał tam pomagać? w biurze gryzmolić po tablicy? O czym? Chyba tylko sobie i partyjniakom PO w garniturach. Co on w życiu swoim stworzył? Co prowadził na swój koszt i ryzyko? [...] Jakie wyniki osiągnął?
Dobrze, że przy tym budynku Inkubatora jest na zapleczu plac zabaw taki przedszkolny dla dzieci. Podskoczysz, już wisisz na barierce...
Zachwycaj się narodzie, apka-łapka czarny-mary, a obiecany tunel pod torami wyparował po wyborach - i znowu dziś nawija bzdury na resorach! Nowe tematy zastępcze! Od nowa, jedziemy!
Michałek jest w Internecie lepszy niż bajerant Kopaczewski. Robi genialną propagandę nadmuchiwaną pod swoją "bandę starszych". Mitomaństwo czystej wody! Opowiada o rzeczach, o których sam wyłącznie marzy.
Michałek, tak Michałek - to, co powie w ładnym garniturku, dobra fryzurka uczesana na bok, krawacik zawiązany przez żonkę nauczycielkę [...].
Michałek, tak Michałek - on zawsze wypadnie dobrze, mistrz robienia wrażenia. Mistrz uśmiechu. Zawsze wpisuje się w realia wyglądu białych kołnierzyków, ale żadnych czynów konkretnych. Znacie takie? Wymieńcie jeden.
A nie, czekaj - już go przenieśli. Ale gdzie? Jakże to - takiego fachowca? No nie może być... |
|
| | Kolejowy |
| | Iława, Piątek 07-11-2025 |
|
| 47992. | Odnośnie wpisu numer: 47991 Cyrk pod szarym niebem
czyli jak nie zwariować w listopadzie
Nie możemy kontrolować, co nas spotyka — a spotyka nas ostatnio sporo: inflacja nastrojów, przelotne depresje społeczne, kałuże pełne politycznych odbić i kolejki do aptek z receptą na sens. Polska jesień to nie tylko pora roku, to stan ducha — taki, w którym człowiek zastanawia się, czy bardziej przemokła mu dusza czy skarpety.
Ale, jak zauważył Epiktet, „nie rzeczy nas martwią, lecz nasze wyobrażenia o rzeczach.” Zatem może to nie listopad jest ponury, tylko my patrzymy na świat przez szybę, która już dawno powinna być umyta? Może ten deszcz, co spływa po parapecie, to nie lament nieba, lecz jego cichy aplauz dla naszego uporu?
Ludzie mijają się dziś na ulicach jak figury z marzenia sennego — każda wpatrzona w ekran, z ironicznym uśmiechem przypominającym maskę, która dawno przestała pasować. Rozmawiamy memami, kochamy emoji, cierpimy w ciszy przefiltrowanej przez media. TikTok stał się współczesną formą platońskiej jaskini: cienie tańczą w rytm trendów, a my wierzymy, że to rzeczywistość. W trzy sekundy potrafimy pokochać, w pięć — zapomnieć, w dziesięć — zmienić poglądy.
Polityka natomiast przypomina niekończący się live — transmisję, w której każdy chce mieć rację, a nikt nie chce mieć odpowiedzialności. W studiach telewizyjnych i komentarzach pod postami panuje emocjonalny armagedon: stoicyzm się nie klika, a refleksja ma zasięgi mniejsze niż reklama suplementu na spokój ducha.
W relacjach międzyludzkich króluje paradoks: im więcej sposobów na kontakt, tym mniej prawdziwego spotkania. Piszemy do siebie, by nie rozmawiać; lajkujemy, by nie czuć. Jak w surrealistycznym obrazie — wszyscy blisko, a jednak każdy osobno, uwięziony w bańce własnych powiadomień.
A jednak — jak mówił Viktor Frankl — „kiedy nie możemy zmienić sytuacji, musimy zmienić siebie.” I może właśnie w tym tkwi cały sens: w melancholijnym, ale niepokornym uśmiechu wobec absurdu. W tym, że nawet jeśli świat przypomina kabaret, my wciąż możemy wybrać, czy siedzimy na widowni, czy wstajemy i zaczynamy grać własną rolę.
Bo można człowiekowi zabrać wszystko — oprócz jednego: wolności wyboru postawy wobec tego, co go spotyka. Gdy więc listopad znów staje się metafizyczną kałużą, nie żałujmy słońca. Załóżmy kalosze z godnością stoika, pelerynę ironii i z melancholijno-sarkastycznym uśmiechem ruszmy w stronę absurdu. Tam przynajmniej nie pada bardziej niż tutaj.
Czas na puentę: se-tak-myślę. „Świat może być szalony, ale to my decydujemy, czy zatańczymy w jego chaosie, czy tylko zmokniemy w deszczu.” |
|
| | Natasza-peegerówka |
| | Susz, Czwartek 06-11-2025 |
|
| 47991. | Odnośnie wpisu numer: 47975 Pan Marian Cemka złożył wniosek o obniżenie pensji burmistrza Iławy Dawida Kopaczewskiego do 4 000 zł miesięcznie. Tłumaczy to troską o budżet miasta i potrzebą zaciskania pasa w trudnych czasach.
Pomysł bez wątpienia wzbudza emocje, ale przede wszystkim jest całkowicie absurdalny. Ustawodawca określił minimalne i maksymalne stawki wynagrodzenia burmistrza poniżej których zejść po prostu nie można.
Skoro więc nie można realnie obniżyć pensji burmistrza poniżej ustawowego progu, to może warto skierować energię w stronę, gdzie rzeczywiście da się coś zrobić? Proponuję, by radni sami dali przykład i obniżyli swoje diety, choćby o 1 000 zł miesięcznie.
Policzmy: 21 radnych × 1 000 zł = 21 000 zł miesięcznie, 252 000 zł rocznie, aż 1 260 000 zł w całej pięcioletniej kadencji! To są realne pieniądze, które można byłoby przeznaczyć na konkretne potrzeby mieszkańców: naprawę dróg, wsparcie szkół, pomoc seniorom, kulturę czy sport.
Bo przecież nikt nie kandyduje do samorządu dla pieniędzy, prawda? Radni przyszli tu z misją, z chęcią działania, z sercem dla Iławy. A misja czasem wymaga poświęceń i pokazania, że naprawdę się chce coś zmienić.
Więc zapytam wprost:
- Czy przyszliście do Rady Miejskiej dla kasy, czy z misją?
- Czy służba mieszkańcom to dla was zaszczyt, czy tylko wygodny dodatek do portfela?
Czas to pokazać czynami, nie tylko słowami.
Iława potrzebuje odpowiedzialnych i wiarygodnych samorządowców, czyli takich, którzy nie szukają sensacji, tylko rozwiązań. Iława to nie tylko burmistrz, nie radni – Iława to my wszyscy! |
|
| | Janek Kos, Rudy 102 |
| | Iława, Czwartek 06-11-2025 |
|
| 47990. | Odnośnie wpisu numer: 47944 Jako osoba zajmująca się domem mam czas na obejrzenie w wolnym czasie sesji, a także na poczytanie wpisów Pani burmistrz Lejmanowicz, która jak nastolatka na prywatnym koncie Facebook w czerwonej sukienusi opisuje swoje przemyślenia oraz to czym się kieruje w życiu.
Wszytko rozumiem, ale taka naiwność i mądrości to raczej w pamiętniczku 13-latki, a nie od wiekowej kobity na funkcji publicznej. Ja patrze, czytam i oczom nie wierzę, że ona płacze na filmikach, pierze brudy rodzinne publicznie, opisuje swoje przemyślenia jak podlotek, ubiera się jak... się ubiera, to widać. Ah szkoda gadać.
Muszę przyznać wstydzę się dziś mówić, że jestem z tej gminy Kisielice. |
|
| | Krysia |
| | Łęgowo, Środa 05-11-2025 |
|
| 47988. | Miej wyj…ne — będzie ci dane
czyli o sztuce spokojnego absurdu
Czasem mam wrażenie, że świat zapadł na chroniczną gorączkę znaczenia. Każdy coś mówi, nikt nic nie słyszy. Media wyją jak syreny na Titanicu, politycy wznoszą toasty nad topniejącym lodem rozumu, a ludzie — biedne dusze w cyfrowych akwariach — stukają w szkło, czekając na lajka jak na objawienie.
W tym wszystkim pojawia się myśl prosta, brutalna, może nawet wyzwalająca: miej wyj... — nie w sensie pogardy, lecz jako akt duchowego samozachowania. To nie cynizm, to nowoczesny stoicyzm w wersji memowej. Bo skoro świat tak uparcie odgrywa farsę, dlaczego mielibyśmy traktować ją jak tragedię?
Epiktet uczył, że spokój płynie z oddzielenia tego, co w naszej mocy, od tego, co nie jest. Ale dziś granice te zacierają się w strumieniu powiadomień, fake newsów i sztucznych oburzeń. Każdy chce być kimś, nikt nie chce być sobą. Każdy coś mówi, a nikt niczego nie przeżywa.
„Miej wyj…ne” staje się więc nie tyle przekleństwem, ile modlitwą — krótką, praktyczną i skuteczną. To jak współczesne memento mori, tylko z emoji na końcu. To gest melancholijnego pogodzenia się z absurdem, sarkastycznego uśmiechu wobec chaosu, który już nawet nie udaje, że ma sens.
I może właśnie w tym szaleństwie kryje się jakaś forma oświecenia: nie szukać sensu w świecie, który przestał go potrzebować. Bo jak powiedział Epiktet — to nie rzeczy nas niepokoją, lecz nasze mniemania o nich. A jeśli więc świat jest śmieszny, to tylko dlatego, że my jeszcze próbujemy brać go na poważnie.
Więc uśmiechnij się, nalej sobie herbaty, wyłącz powiadomienia i pozwól światu się potknąć o własny cień.
Bo kiedy przestaniesz się przejmować, wszystko zacznie się dziać — jakby samo z siebie. Miej wyj…ne — będzie Ci dane.
„Nie rzeczy same nas niepokoją, lecz nasze mniemania o rzeczach.” (Epiktet) |
|
| | Natasza-peegerówka |
| | Susz, Wtorek 04-11-2025 |
|
| 47987. | Odnośnie wpisu numer: 47952 [...] Bo lepszy ten radny Michał Młotek, który przynajmniej próbuje coś robić - niż Dawid Kopciuszek, bajkopisarz udający burmistrza.
[...]
No i te jego [...] ciągłe wymysły zaplanowane tylko na odwrócenie uwagi mieszkańców miasta, jak "duży podświetlany napis IŁAWA", "Amerykański cmentarz", albo "ekologiczne kampery na wyspie". [...]
[...]
A w międzyczasie zaciąga kolejny kredyt komercyjny na 12 milionów złotych. Ale zapytajcie na co! Na spłatę rat poprzednich kredytów!
Taki mamy obecnie "rozwój" Iławy.
|
|
| | radny skrzydłowy |
| | Iława, Wtorek 04-11-2025 |
|
| 47986. | Usta pełne cnót, kieszenie pełne grzechów
Słowa potrafią błyszczeć jak złote monety na słońcu — piękne, kuszące, lecz w dotyku puste. W dzisiejszej Polsce, w tym melancholijnym cyrku, w którym każdy aktor nosi maskę świętego lub męczennika, różnica między cnotą a grzechem nie jest już kwestią sumienia, lecz wizerunku. Politycy przemawiają z patosem, jakby każde ich zdanie było pisane gęsim piórem w świetle objawienia, podczas gdy ich dłonie zanurzone są w kleistym miodzie interesów. A tłum — o, tłum! — bije brawo, bo brzmiało to „ładnie” i miało „emocje”.
Zwykli ludzie, zmęczeni codziennym spektaklem, nauczyli się mówić dużo i czuć mało. Kobiety, w swojej sile i zagubieniu, żonglują między czułością a niezależnością, między potrzebą miłości a potrzebą spokoju. Młodzież zaś — ta poetycko cyniczna generacja smartfonów — śmieje się głośno, by zagłuszyć echo pustki, które wyświetla się w ekranie, gdy zgaśnie ostatni TikTok.
Gdyby Heraklit dziś spojrzał na Wisłę, pewnie znów by powiedział, że nie da się wejść do tej samej rzeki dwa razy — ale dodałby z lekkim sarkazmem: „chyba że transmitujesz to na live”. Bo oto żyjemy w epoce, w której słowo nie jest już narzędziem prawdy, lecz bronią autopromocji, a cnota — jeśli w ogóle jeszcze oddycha — robi to po cichu, w cieniu absurdalnego spektaklu.
I tak siedzimy wszyscy, jak w teatrze marionetek, z melancholijnym, stoickim uśmiechem na twarzy. Bo cóż pozostaje? Śmiać się z własnej hipokryzji, zanim zrobi to ktoś inny. A jak to się wszystko skończy?
Se-tak-myślę.... Jak zawsze — cicho, bez fanfar, bez katharsis. Świat nie runie z hukiem, tylko rozproszy się w powiadomieniach, wśród emoji współczucia i ironicznych komentarzy. Ludzie nie zmądrzeją nagle — raczej zmęczą się własną głupotą. A może to już będzie pewien rodzaj mądrości: nie ta wyniosła, platońska, lecz ta cicha, codzienna, jak spojrzenie starego psa, który już widział wszystko i tylko kiwa ogonem na znak, że dalej warto iść.
Bo może właśnie w tym tkwi sens — nie w mądrości ostatecznej, lecz w zmęczeniu, które uczy pokory. I w tym lekkim, sarkastycznym uśmiechu, który mówi: „Było jak było, będzie jak będzie, a i tak nikt nie słucha.”
„Nie czyni się człowiekiem mądrym przez to, że się wiele mówi, lecz przez to, że się kocha prawdę.” — Heraklit z Efezu. |
|
| | Natasza-peegerówka |
| | Susz, Wtorek 04-11-2025 |
|
| 47985. | Najwięcej firm w Europie ubyło w ubiegłym roku niestety w Polsce: 27 tys. (różnica między nowymi, a upadłymi).
Bieżący rok 2025 będzie pod tym względem, wszystko na to wskazuje, jeszcze gorszy. Tendencje spadkowe przyspieszyły.
Źródło danych: EuroStat. |
|
| | Kolega Skaner |
| | KURIER IŁAWSKI, Wtorek 04-11-2025 |
|
| 47984. | Instrukcja obsługi duszy, czyli jak nie smakować emocji
(pod rozwagę tzw.menadżerom kultury)
Nie należy smakować emocji. To nie są cukierki, tylko komety — przelotne, gorące i całkowicie niejadalne. Kto próbuje ich skosztować, kończy z poparzonym językiem metafizyki i zawstydzonym sercem, które nie wie, czy właśnie przeżyło, czy zostało zdegustowane.
Współczesny człowiek, z łyżeczką w dłoni i oczami pełnymi marketingu, próbuje „smakować życie”. Smakuje więc zachwyt, stres, lęk i spełnienie, aż wszystko staje się jednym mdłym smoothie egzystencjalnym. Zapomina, że emocje są do czucia, nie do degustacji — są ruchem wewnętrznym, nie deserem.
Nie smakuj więc emocji. Usiądź raczej na brzegu siebie, jak stoik z lekkim sarkazmem na ustach, i obserwuj, jak uczucia przepływają — jedne jak ciężkie statki melancholii, inne jak lekkie mydlane bańki absurdu. Pozwól im minąć bez próby przeżucia ich treści.
Bo prawdziwy smak świata nie jest w ustach, tylko w ciszy między jednym westchnieniem a drugim. Tam, gdzie sens przestaje się sprzedawać na wagę, a człowiek zdejmuje fartuch degustatora istnienia i po prostu jest — nienasycony, ale wolny.
Zamiast „smakuj emocje” można by więc powiedzieć: „pozwól emocjom oddychać tobą”, „przesiedź chwilę z własnym wzruszeniem”, albo po prostu „bądź w tym, co czujesz — bez sztućców”. Emocji nie trzeba smakować, wystarczy im nie przeszkadzać — jak deszczowi, który sam wie, kiedy przestać padać. Niech więc zamiast degustatora nastrojów pojawi się cichy świadek zdumienia, ktoś, kto nie „smakuje”, lecz słucha, patrzy i nieco się uśmiecha, wiedząc, że to życie — choć czasem gorzkie — nie potrzebuje przypraw.
Se-tak-myślę, że: Człowiek mądry nie kosztuje życia — pozwala mu samo rozpuścić się na języku istnienia. |
|
| | Natasza-peegerówka |
| | Susz, Wtorek 04-11-2025 |
|
| 47983. | Odnośnie wpisu numer: 47980 No naprawdę... no i co takiego Łon nie zrobił, [...] już mu ręce do oklasków układają i nie będzie drugiego jak Łon.
Dobra, do rzeczy.
Nie róbta scen, nie podniecajta się tak. To, że chłop nagrywa telefonem to co pokazuje telewizja, bo jakiś typ w "tańcu z szemrakami" pozdrawia - to przecież nie wróży następnej kadencji.
Następną piosenkę aktor Karolak ma tańczyć do specjalnej dedykacji.
"To już jest koniec, nie ma już nic". |
|
| | Ważka |
| | Okolice, Poniedziałek 03-11-2025 |
|
| 47982. | Odnośnie wpisu numer: 47980 Ludzie sami wybierają, więc później tak mają.
W Suszu funkcjonuje „ośmiornica” – układ, który wzajemnie się wspiera, obsadza stanowiska i dba o własne interesy, a nie o mieszkańców. Dopóki większość podatników przymyka oczy, a nawet przyklaskuje, dopóty nic się nie zmieni – imprezy będą, pieniądze będą znikały, a rachunki dla zwykłych ludzi będą rosnąć.
Ale spokojnie, każda taka samorządowa „zabawa” - kurewstwo i gorzała - zostawia ślad. Wykładnia przyjdzie w swoim czasie. Zobaczymy kto naprawdę działał dla dobra mieszkańców, a kto tylko dla własnego wizerunku. Ludzie ledwo wiążą koniec z końcem, a ZUK będzie się bawić. Akurat! |
|
| | Goniec Suski |
| | Susz, Poniedziałek 03-11-2025 |
|
| 47981. | Rzecz o wagach, które same się korygują
Wielu mówi, że proroctwa dawno się skończyły, że dziś słowa nie mają mocy, lecz wystarczy wejść do supermarketu, by poczuć duchowe uniesienie proroka Amosa. Waga elektroniczna, niby nowoczesna, lecz jakże biblijna w swej ironii — pokazuje 500 gramów, a torba dziwnie lekka. Słoik miodu z etykietą „naturalny” kosztuje tyle, co niegdyś dwa dni pracy, a w środku smak plastiku i niespełnionych obietnic. I oto człowiek współczesny — bez rolnego gruntu, za to z gruntem pod oczami, czeka, aż „minie nów”, czyli promocja w apce.
Jak pisał Søren Kierkegaard: „Życie można zrozumieć tylko patrząc wstecz, ale przeżyć je trzeba patrząc naprzód.” Patrzymy więc wstecz i widzimy Amosa, a patrząc naprzód — kasjera, który z ironiczną pokorą skanuje towar, nie zważając na duchowy ciężar inflacji.
Absurd współczesności polega na tym, że wszystko ma wartość, ale nic nie ma ceny — bo cena przestała być wyrazem wartości, stała się rytuałem pozornej obfitości. Człowiek kupuje „więcej za mniej”, choć w rzeczywistości dostaje „mniej za więcej”. I śmieje się melancholijnie, bo cóż innego pozostało? Stoicki śmiech wobec świata, w którym nawet pszeniczne plewy są „premium”.
Na koniec można by wznieść toast — za tych, którzy nadal wierzą w uczciwą wagę, w równy sykl i w to, że prawda nie ma kodu kreskowego. Ale zamiast wina pijemy dziś marketing, zamiast chleba — narrację. I tylko gdzieś w tle, niczym echo starożytnego gniewu, słychać cichy głos proroka: „Będziemy kupować biednego za srebro…”
A my, nowocześni, klikamy „akceptuję regulamin”. |
|
| | Natasza-peegerówka |
| | Susz, Poniedziałek 03-11-2025 |
|
| 47980. | Zakład Usług Komunalnych ZUK w Suszu - przez lata sytuacja pod kreską, budżet niespinający się.
A tu proszę - impreza na jubileusz zakładu?!
Jest kasa? Jest!
[...] Poczekajmy więc mieszkańcy i podatnicy na kolejne podwyżki mediów komunalnych, aby zaspokoić ego Pana Prezesa Macieja Sitarka - rządnego fleszy i popularności.
Brawo Susz! Znowu zabawa za nasze pieniądze z podatków! Jaki jest cel takiej imprezy? Jaki jest cel przybycia i zaproszenia gości? Czy wpłynie to na lepsze interesy spółki komunalnej? Na lepsze zlecenia? Na dochód zakładu?
Czy tak prowadzi się biznes w zakładzie samorządowym - robiąc imprezy za pieniądze podatników? [...] |
|
| | Mądry Wybór |
| | Susz, Poniedziałek 03-11-2025 |
|
| 47979. | Trwa wygaszanie gospodarki i nauki w Polsce.
Tym razem zamknięto nowatorskie, nowoczesne Laboratorium Szybkiego Reagowania Epidemiologicznego BSL-3.
Było to 1. w Polsce laboratorium z potrójną, międzynarodową certyfikacją: USA, UK, EU.
Wraz z zamknięciem oddano grant w wysokości 50 mln zł i zwolniono prof. Annę Paziewską-Harris, ekspertkę specjalnie sprowadzoną do Polski w 2021 roku.
Wcześniej ujawniono listę 241 instytucji badawczych w Polsce, które nie otrzymały państwowego wsparcia finansowego. |
|
| | Kolega Skaner |
| | KURIER IŁAWSKI, Niedziela 02-11-2025 |
|
| 47977. | Odnośnie wpisu numer: 47975 Gminno-wiejska propaganda nie śpi.
Jeno tylko poszczują ich na ludzi, to szczekają jakby krew do mózgu im cała uderzyła i rozsadzała zakuty łeb. Trzeba lat doskonalenia tego szczekania. Szczególnie w innym imieniu, taka wytrenowana na szczekanie, hałhałwrrr.
Wszystko skrzętnie przygotowała i zrelacjonowała reklama gminy, pięknie prowadzona na kijku i wahająca śmierdzącą skarpetę którą niesie władza, a smród musi być przekazany dalej. Niechaj śmierdzi w całej gminie. |
|
| | przy korycie siedzą świnie |
| | rzut okiem na miasto, Niedziela 02-11-2025 |
|
| 47976. | Odnośnie wpisu numer: 47974 No cóż, radny Dariusz Rozborski to prawdziwy fenomen lokalnej polityki, człowiek-instytucja, a właściwie człowiek-plotka. Gdyby z każdego jego „hitu” dało się zbudować drogę, mielibyśmy autostradę od ratusza po ostatni przystanek PKS-u.
Zamiast merytorycznych działań – tournée po korytarzach, zamiast interpelacji – szeptanka, zamiast wizji – „a słyszałem, że…”. W ratuszu podobno pojawia się częściej niż sprzątaczka, a z każdego biura wychodzi z nowym „newsem” jak reporter śledczy z własnej wyobraźni.
Gdyby tylko te jego „rewelacje” miały tyle wspólnego z prawdą, co on z ciężką pracą radnego, to może i byłoby z tego coś pożytecznego. Ale niestety – jak zwykle więcej dymu niż ognia, więcej gestów niż treści i więcej echa niż głosu rozsądku.
Radny Rozborski to klasyczny przykład polityka, który pomylił mandat z mikrofonem. Sądzi, że jak coś powie głośno i z miną znawcy, to już brzmi jak prawda objawiona. A tymczasem mieszkańcy coraz częściej pytają: „A co on właściwie zrobił oprócz chodzenia i gadania?”. No właśnie – cisza.
Może i radny stara się być wszędzie, coś jak duch samorządu, tylko że zamiast nadzorować, to nawiedza. I w sumie szkoda, bo przy odrobinie skupienia mógłby naprawdę coś zmienić. Ale po co, skoro łatwiej dolać oliwy do plotkarskiego ognia i błysnąć ironicznym uśmieszkiem.
Panie radny, polityka to nie kabaret, a rada miasta to nie kółko teatralne. Chociaż, patrząc na Pana występy, człowiek zaczyna się zastanawiać, czy przypadkiem nie pomylił Pan sceny z salą obrad.
Bo ostatecznie w tym całym spektaklu miejskiej polityki Pan nie jest reżyserem, nie jest Pan nawet aktorem drugoplanowym. Pan jest efektem dźwiękowym. Dużo szumu, żadnej melodii. |
|
| | Plastusiowy Pamiętnik |
| | Iława, Niedziela 02-11-2025 |
|
| 47975. | Odnośnie wpisu numer: 47967 Brawo Panie Cemka! Potrzebne jest nie tylko obniżenie pensji, ale wymiana gospodarza Ratusza. Dosyć już pytań o pomysły, których wdrożenia nie ma nawet w planach a jedynie w głowie bajkopisarza. Nie chcę dalej brać w tym udziału.
Jeździmy po dziurawych ulicach, w których mocno wgłębiają się studzienki; patrzymy na sypiący się spalony młyn, który zamiast wyremontować, obwieszą płachtami; stoimy w korkach, bo nie przemyślano i wykonano łączników, które można było zrobić wcześniej; patrzymy na niszczejącą kamienicę przy Kościuszki; na sprzedaną i marniejącą willę przy Mazurskiej; na zmurszałego ślimaka i popękane chodniki w parku przy ICK; na rozpadający się ratusz; na skwer Żeromskiego, na którym nic się nie dzieje od lat; na Dom Weterana; na Stare Miasto, które Kopaczewski solennie obiecywał zrewitalizować.
Dosyć oddawania ogromnych dotacji i brodzenia w błocie po ulicach, które dawno już powinny być wyremontowane!
Dosyć dęcia w fanfary przy okazji najdrobniejszej, zwyczajnej, błahej pracy magistratu np. remont kawałka chodnika przy Kopernika czy Smolki!
Dosyć jałowych letnich weekendów bez imprez, na które wyjeżdżamy do sąsiednich miast - przypomnijcie sobie choćby lotniczą majówkę.
Z czym kojarzy mi się 7 lat rządów obecnego Burmistrza?
- ze żłobkiem?
- z placem zabaw?
- z koncepcjami za krocie? (rysunki molo za niemal 600 tys. zł).
- z niespełnionymi obietnicami? (nawet tak błahymi jak park linowy).
- z rozpoczętym remontem stadionu z małą dopłatą?
- z utratą 3,5 miliona przyznanej już dotacji unijnej na ulicę Jagiełły?
- z zaprzepaszczeniem 80 milionów z Funduszy Szwajcarskich?
- z bzdurami na Facebooku mającymi na celu odwrócenie uwagi od rzeczywistych problemów miasta?
Wiecie jeszcze z czym najbardziej?
Z zerową ofertą dla młodzieży (brak głosów wyborczych). Za to po brzegi wypełnioną dla seniorów (głosy wyborcze). Proszę seniorów by nie odbierali tego źle, ale młodzieży też się coś należy.
Smutny i przykry obraz naszej Iławy. Spadają liście z drzew, zostaje jemioła... Wszędzie widać brak gospodarza. |
|
| | Szum tataraku |
| | Iława, Piątek 31-10-2025 |
|
| 47974. | Odnośnie wpisu numer: 47967 Wygląda więc na to, że cała sytuacja z wnioskiem Mariana Cemki to kolejny test na przejrzystość działań Rady Miejskiej w Ilawie, bo miejska Komisja Skarg, Wniosków i Petycji ma być miejscem, gdzie głos mieszkańców Iławy naprawdę się liczy – nie tylko formalnie, ale i faktycznie.
Tymczasem coraz częściej widać, że decyzje zapadają jeszcze przed posiedzeniem, a głos radnych to tylko formalność.
Jeśli radny Dariusz Rozborski, przewodniczący komisji skarg i wniosków, chce udowodnić, że naprawdę reprezentuje mieszkańców, a nie układy w ratuszu, to właśnie teraz ma ku temu okazję.
Przejrzystość, jawność dyskusji i rzeczywiste argumenty, tego oczekują iławianie. Warto więc, aby media lokalne – takie jak Kurier Iławski – przyjrzały się posiedzeniu komisji i dokładnie zrelacjonowały przebieg. Mieszkańcy mają prawo wiedzieć, kto i z jakich powodów głosuje w taki, a nie inny sposób.
Bo jeśli komisja ma być tylko dekoracją dla decyzji zapadających „na zapleczu”, to żadne diety ani tytuły nie przywrócą zaufania do lokalnej władzy. |
|
| | mieszkaniec Iławy |
| | Iława, Piątek 31-10-2025 |
|
| 47973. | Znicze na kredyt i pamięć w promocji
Pod cmentarnym niebem, które pachnie woskiem i kiełbasą z parkingu, Polska znów przypomina sobie o śmierci — na jeden dzień, intensywnie, rytualnie, bez dogłębnych skutków ubocznych. To czas, gdy światła zniczy konkurują z ekranami smartfonów, a rozmowy nad grobami przerywane są przez powiadomienia z Biedronki: „Kup znicz, drugi połowę taniej”.
Heraklit kiedyś powiedział: „Panta rhei” — wszystko płynie. Dziś płynie też wosk, czas, a nawet pamięć, która topnieje szybciej niż parafina. Współczesny człowiek nie zapomina umarłych z braku uczuć — tylko z braku czasu. W końcu czas to pieniądz, a śmierć nie przynosi zysku (chyba że sprzedajesz chryzantemy, zakład pogrzebowy).
Rodziny spotykają się przy grobach, żeby przez chwilę udawać, że wszystko jest tak, jak dawniej — że życie ma rytm, że pamięć to obowiązek, nie gest pod publiczkę. A potem wracają do domów, do swoich ekranów, do swoich „żywych umarłych” w postaci obowiązków, scrollowania, kredytów. Bo przecież życie toczy się dalej, prawda?
W surrealistycznym pejzażu polskiego listopada, śmierć staje się eventem. Ciepło zniczy ogrzewa nie ciała, ale sumienia. Melancholia ma smak taniej kawy z termosu, a stoicyzm — uśmiech, który mówi: „tak już musi być”.
Może więc zamiast znicza raz w roku, warto zapalić w sobie małą iskierkę pamięci codziennie — bez promocji, bez pośpiechu, bez udawania. Bo jeśli panta rhei, to niech przynajmniej pamięć nie spłynie w kanał codzienności.
Albert Camus spotyka Czesława Miłosza na cmentarzu, podnosi z ziemi zwiędnięty liść i mówi:
– Absurd polega na tym, że umieramy, choć nie mamy na to czasu.
Miłosz uśmiecha się lekko, jak ktoś, kto już dawno przestał się spieszyć:
– A może to nie śmierć jest absurdem, tylko nasze życie w pośpiechu.
Obaj milkną. Znicze trzaskają jak stare winyle, wiatr przewraca znicze i wspomnienia, a my – jak co roku – próbujemy udawać, że pamięć to nie obowiązek, lecz gest.
Bo może właśnie w tym cichym absurdzie, w tym melancholijnym półuśmiechu, ukryta jest cała mądrość listopada: że pamiętać znaczy trwać, nawet jeśli świat już dawno poszedł dalej. |
|
| | Natasza-peegerówka |
| | Susz, Piątek 31-10-2025 |
|
| 47972. | Odnośnie wpisu numer: 47971 Wygląda na to, że aby zostać burmistrzem należy mieć w stawie krokodyla i siłowo się dostać do ratusza.
Albo inaczej.
Zaatakować USA i się poddać. Wtedy Polska zostanie jednym ze Stanów. |
|
| | Orzeł |
| | Iława, Piątek 31-10-2025 |
|
| 47971. | Odnośnie wpisu numer: 47968 Ale co z tego, że kandydat na burmistrza przyniesie całą teczkę papierów skończonych szkół, szkoleń, kursów, dokształceń itd.
Tu chodzi o kogoś, kto ma jaja. [...] Kogoś logicznie myślącego, aby być gospodarzem miasta. Czas pokazał, że kolorowe krawaciki [...] nie czynią dobrego gospodarza.
Wszyscy poprzedni tacy byli i co? I się nie powiodło. Taki człowiek jest dla ludzi i miasta, a nie dla partii. Pokażcie mi takiego kandydata, który wejdzie do Ratusza bez partyjnego wsparcia.
Wodzem trzeba się urodzić. Na wodza trzeba mieć wygląd, posturę, mądrość życiową. Ta wyczytana zawsze jest kopią już tego, co ktoś wymyślił, więc powinien myśleć samodzielnie. A nie jak doktory nauczyły czy książki podpowiedziały. Mmmm...
Jak ktoś mieszkał z rodzicami do późnej zaawansowanej dorosłości w ciasnym mieszkaniu, to już nigdy nie będzie królem czy burmistrzem. Będzie podrabiańcem, pacynką!
Osobowość, ważna rzecz. Uczciwość, lojalność i odpowiedzialność. Partie nie mają większego znaczenia, nie pomogą w tym żeby urosnąć. [...] |
|
| | Juzia |
| | Iława, Piątek 31-10-2025 |
|
| 47970. | Nowość w czasach autopilota
czyli jak mózg starzeje się z uprzejmości
Czasem łapię się na tym, że piję tę samą kawę w ten sam sposób, jakbym powtarzał zaklęcie mające mnie uchronić przed nieprzewidywalnością dnia. Ten sam kubek, ten sam stolik, nawet ten sam promień światła padający przez żaluzje. I wtedy dociera do mnie, że mój mózg – ten rzekomo niesamowity organ o nieskończonym potencjale – w gruncie rzeczy stał się urzędnikiem rutyny.
Neurobiolodzy mówią, że kiedy robimy wciąż to samo, nasze neurony zamieniają się w dobrze wyszkolonych biurokratów: wydajnych, kompetentnych i kompletnie niezdolnych do improwizacji. Mózg, który kiedyś eksplorował, dziś archiwizuje. Zamiast dróg neuronowych – autostrady do znanych miejsc. Wygodne, ale prowadzą donikąd.
Patrzę czasem na starszych ludzi w parku. Karmią gołębie tym samym chlebem, o tej samej porze, z tą samą ostrożnością w oczach. Wydają się spokojni – może nawet szczęśliwi – ale w ich ruchach jest coś z automatu do życia. I wtedy myślę: może to nie starość tak naprawdę ich spowalnia, tylko to, że przestali się dziwić.
Heraklit miał rację: nie można dwa razy wejść do tej samej rzeki. A jednak ja, z uporem godnym urzędnika mózgu, codziennie wchodzę do tej samej. Rzeka się zmienia, ale ja udaję, że nie widzę. Bo tak jest łatwiej. Bezpieczniej. A mózg, jak każdy leniwy geniusz, lubi bezpieczeństwo bardziej niż rozwój.
Czasem jednak coś się wydarza. Kupię nową rzecz/komputer ,telefon/. Ktoś powie coś, co mnie zirytuje. Zobaczę obraz, którego nie rozumiem. I nagle – czuję, że żyję. Jakby ktoś odłączył mnie od autopilota. W głowie coś zaiskrzy, serce przyspieszy, dopamina robi swoje – stary chemiczny błazen, który przypomina mi, że ciekawość to nie luksus, tylko obowiązek biologiczny.
Żyjemy w epoce, w której wszystko ma być znajome, komfortowe, przewidywalne. Nawet chaos jest dziś w wersji „user friendly”. I może właśnie dlatego nasz mózg się starzeje – nie z powodu wieku, tylko z przesytu wygodą. Jutro więc spróbuję czegoś innego. Może pójdę na spacer inną trasą. Może nauczę się słowa w języku, którego nikt nie używa. A może po prostu przestanę udawać, że wiem, co będzie dalej.
Bo jeśli Heraklit miał rację, to lepiej płynąć z nurtem, niż gnić na brzegu.
A ja, z melancholijnym uśmiechem i lekkim sarkazmem wobec własnej wygody, postanawiam dziś – nie umrzeć z uprzejmości. „Nie można dwa razy wejść do tej samej rzeki, bo i rzeka, i ty już nie jesteście tacy sami.” |
|
| | Natasza-peegerówka |
| | Susz, Czwartek 30-10-2025 |
|
| 47969. | Co się dzieje w powiatowym Zespole Szkół w Lubawie?
Na Dzień Edukacji żaden nauczyciel nie otrzymał nagrody Starosty Powiatu Iławskiego. Czy w tej szkole nie ma ani jednego dobrego nauczyciela? |
|
| | Obserwator |
| | Lubawa, Czwartek 30-10-2025 |
|
| 47968. | Odnośnie wpisu numer: 47967 O wyborze Burmistrza Miasta Iławy dwa słowa.
Na fotel burmistrza znaleźć się może znowu jakiś nawiedzony gość, któremu znowu będzie się wydawało, że może, a potrafi tyle, co nic.
Bo wybrać należy odpowiedniego człowieka, przygotowanego, po uczelniach, odpowiednich szkoleniach itp. z doświadczeniem życiowym i menedżerskim, a nie spośród kogokolwiek w ciemno wybieranego, na zasadzie, bo młody itd.
My, obywatele miasta, powinniśmy wybierać pośród wielu kandydatów odpowiednio przygotowanych na naszego burmistrza, który pochodzić może nawet z drugiego końca Polski, byleby wiedział jak się zabrać odpowiednio do tej roboty. |
|
| | Czynnik społeczny |
| | Iława, Środa 29-10-2025 |
|
| 47967. | Odnośnie wpisu numer: 47957 Ten wniosek mieszkańca Mariana Cemki o obniżenie pensji burmistrzowi Kopaczewskiemu trafi teraz do komisji Skarg Wniosków i Petycji przy Radzie Miejskiej w Iławie.
Przewodniczącym tejże komisji jest nikt inny jak przyjaciel Pana Cemki, słynny radny Dariusz Rozborski.
Ja już wiem, że komisja odrzuci wniosek, o czym gada wszem i wobec sam radny Rozborski. Odrzuci go stosunkiem 3:2, bo sam Rozborski też będzie głosował za odrzuceniem wniosku - wbrew swojemu kumplowi Marianowi.
Ot taka to nasza iławska aktualna rzeczywistość. Prywatą cuchnie z Ratusza. Radny Rozborski siedzi u burmistrza Kopaczewskiego w kieszeni, więc profitów z tego dla wyborców - zero.
Proponuję obnażyć ten teatrzyk Rozborskiego i Kopaczewskiego. Niech Kurierzy opiszą na łamach gazety przebieg dyskusji na komisji. |
| |
|  |
|
| | sąsiad Mariana |
| | Iława, Środa 29-10-2025 |
|
| 47966. | Odnośnie wpisu numer: 47963 Burmistrz Beata Lejmanowicz nie panuje nie tylko nad ośrodkiem zdrowia w Kisielicach. Proszę tylko spojrzeć po miasteczku i gminie.
Na wsiach trawsko, błoto na chodnikach i przy ulicach, jak na opustoszałych wojną terenach.
Przystanek w Kisielicach wygląda jak po przejściu kiboli, wymalowany, odrapany, ale naszej burmistrzowej nie przeszkadza. Przystanki przy ulicy w Ogrodzieńcu to samo. Tablica prędkości przy szkole podstawowej od miesięcy nie działa, teraz mamy ciemną płachtę nad ulicą. Szkoła podstawkowa nadal nie została oddana do użytku, a już dawno po terminie. Burmistrzowa nagrała filmik, żeby ludziom nakłamać, że niby koniec, a prace normalnie trwają.
My to wszystko widzimy - te kłamstwa, gadkę bez składu i ładu, ten syf, ten brak umiejętności zarządzania.
Z drugiej strony obiektywnie przyznając to gdzie Ona miała brać przykład porządku i gospodarności? W tym smutnym nawet nieotynkowanym przez dziesięciolecia domu w Goryniu? Czy w rotacyjnym w Kisielicach?
Cośmy wybrali, to teraz mamy. Niech się wreszcie skończy ten smutny czas dla naszej gminy. |
|
| | Zygmunt |
| | Ogrodzieniec, Środa 29-10-2025 |
|
| 47965. | To już koniec umiarkowanie taniego grzania w domach 1-rodzinnych. Wszystko przez zmianę przepisów.
Czy ci, którzy kupili i wymienili nowe piece, stawiając na ogrzewanie swoich domów tanim pelletem drzewnym i opałowymi brykietami, wyszli na tym jak przysłowiowy "Zabłocki na mydle".
A miało być tanio i ekologicznie. Wszystko przez obowiązujące od kilku miesięcy nowe, wyśrubowane normy dla biomasy.
Jeszcze przed przyjęciem nowych regulacji branża biła na alarm. Ostrzegała przed gwałtownym wzrostem cen. Ten czarny scenariusz właśnie się spełnia. |
|
| | Kolega Skaner |
| | KURIER IŁAWSKI, Wtorek 28-10-2025 |
|
| 47964. | Odnośnie wpisu numer: 47925 Poprzedni dyrektor SOK Piotr Pancer szybko za pomocą swoich wielbicieli rozpowszechnił informację o jego rzekomym przywróceniu do pracy, ale zapomniał pochwalić się, że ten sam sąd jednak uznał za zasadne odwołanie złożone przez burmistrza i cofnął wcześniejszą decyzję. [...] |
|
| | mieszkaniec Susza |
| | Susz, Wtorek 28-10-2025 |
|
| 47963. | Droga Redakcjo, piszę do Was z tematem odnośnie funkcjonowania Przychodni zdrowia w Kisielicach. Jednym słowem: PORAŻKA.
Zacznijmy od tego że, żeby móc dostać się do lekarza to graniczy z cudem, ludzie stoją pod przychodnią już od godziny 6 rano. Ja zdaję sobie sprawę, że to ludzie sami stworzyli i nakręcają to sytuację, no ale bez przesady.
Dostępność lekarzy to też jest porażka. Przykładowo każdy tydzień pracy lekarzy w przychodni wygląda praktycznie tak samo, czyli jeden lekarz jest dostępny od poniedziałku do piątku w godzinach 8-16, z czego pacjentów przyjmuje tylko do godziny 14 (później są wizyty domowe), pediatra jest dostępny codziennie (podejrzewam, że nie ma jakiś większych problemów aby dostać się z dzieckiem).
Jeśli chodzi o innych lekarzy to jest tak, że w ciągu tygodnia są tylko w jeden dzień i też przeważnie tylko w godzinach do południa. Jednym słowem można powiedzieć, że w przychodni po południu nie ma już żadnego lekarza pierwszego kontaktu, nie licząc pediatry, który w wyznaczony dzień przyjmuje po południu.
Co w takiej sytuacji zrobić gdy ktoś będzie potrzebował pomocy w godzinach popołudniowych? Część mieszkańców po prostu przeniosła się do innych przychodni: do Susza, Biskupca, Iławy czy nawet Łasina. A co z osobami, które takiej możliwości nie mają? Mam tu na myśli osoby niepełnosprawne, osoby starsze, osoby niemobilne.
Sprawa ta była nie jednokrotnie zgłaszana do Pani Burmistrz, do Radnych, ale bez odzewu do tej pory. Myślę, że gdyby taki artykuł ukazał się w Państwa gazecie dałoby do myślenia w końcu tym osobom, które mają wpływ żeby to zmienić. |
|
| | Marta |
| | Gmina Kisielice, Wtorek 28-10-2025 |
|
| 47961. | Odnośnie wpisu numer: 47958 Ludzie gadają, że mamy w Iławie dwóch królów internetu.
Króla Facebooka oraz króla Aplikacji Szlabanowo-Kolejowej.
Mocne, prawda?
Miało być referendum...
Iława potrzebuje gospodarza.
Do końca kadencji nie będzie co zbierać z naszego miasta. |
|
| | Madonna |
| | Iława, Wtorek 28-10-2025 |
|
| 47962. | Odnośnie wpisu numer: 47958 O tym burmistrzu naszego miasta Iławy powiedziano już wszystko.
Coś pozytywnego? Aha, żłobek, no przecież. No i siatka przed spadającym tynkiem z walącego się ratusza, a także spinacze przed koszmarem ruin spalonego młyna. I tyle na... 7 lat.
Jeszcze 3.
Łącznie dwie kadencje po 5 lat.
Może nie piszmy więcej, bo to bezcelowe. Aha, o radzie miasta - tej i poprzedniej - również. Tzw. elektorat ich wybrał. I tak ma. |
|
| | Zibi |
| | Iława, Wtorek 28-10-2025 |
|
| 47960. | Rozważania nad długiem moralnym
w epoce bankomatowego obywatelstwa
„Kto źle czyni, sam sobie szkodzi” – mawiał Seneka, zanim jeszcze ktokolwiek wymyślił subwencje partyjne i limit kredytu na sumienie. Dziś, gdy państwo przypomina raczej księgę rachunkową etyki na minusie, a moralność została złożona w depozycie politycznych funduszy, stoimy nad rachunkiem zbiorowym: kto popełnił dług, a kto ma go spłacać?
Nowoczesność — ach, ta ironiczna bogini naszych czasów — nosi garnitur w kolorze moralnego kredytu. Jej kapłani, znani z telewizji i korytarzy sejmowych, złożyli w ofierze nie krew, lecz wiarygodność na procent. Dług, o którym mówi się szeptem, jest niczym metafizyczna hipoteka na duszy partii – wpisana do rejestru wieczystego braku odpowiedzialności.
Gdy Witold Zembaczyński z melancholijnym uśmiechem mówi o wartościach, które trzeba chronić, można odnieść wrażenie, że to nie człowiek, lecz żywa parabola księgowego stoika. On wie, że każda złotówka zaciągnięta w imię postępu jest jak obietnica złożona w obecności bogów, którzy już dawno zwinęli swoje ołtarze.
Petru, Lubnauer, Szłapka – to nie nazwiska, to symbole platonowskich cieni rozumu publicznego: odbicia ambicji, które chciały być ideą, a stały się tabelką w Excelu. Ich dług nie jest już tylko finansowy. To dług metafizyczny, zaciągnięty wobec obywateli, którzy nadal wierzą, że polityka jest czymś więcej niż rubryką w budżecie i wystąpieniem w „Kawie na ławę”.
A społeczeństwo? To bankomat z duszą, w którym kończy się limit cierpliwości. Klikamy PIN „patriotyzm”, zatwierdzamy „demokrację”, a na ekranie wyskakuje komunikat: „Brak środków na koncie moralnym”. I wtedy pojawia się pytanie, które nawet Diogenes z beczki zadałby z przekąsem, popijając resztkę rozumu z pustej puszki po Coli: „Czy można spłacić dług, jeśli już dawno sprzedano w lombardzie własne sumienie?”
Śmiejmy się więc, melancholijnie, stoicko, z odcieniem absurdu. Bo oto znów przyszło nam żyć w kraju, gdzie etyka jest towarem luksusowym, a rachunek za nią – jak zawsze – wystawiono nam.
Zamiast puenty: Przypowieść o Karczmie pod Długiem Moralnym
Na rozstaju dróg stoi karczma „Pod Długiem Moralnym”. W środku Petru miesza nadzieję z inflacją, Lubnauer zapisuje kredą: „Etyka – do spłaty po wyborach”, a Zembaczyński patrzy w okno, mówiąc, że wszystko idzie ku lepszemu. Do środka wchodzi społeczeństwo z kartą podatkową w dłoni i pyta:
– Ile dziś za porządek moralny?
Karczmarz z logiem budżetu państwa odpowiada spokojnie:
– Jak zawsze – płacicie nadzieją.
I tylko echo Seneki przypomina, że biedny jest nie ten, kto ma mało, lecz ten, kto pragnie więcej.
Reszta rachunku – jak zwykle – zostaje na nas. |
|
| | Natasza-peegerówka |
| | Susz, Wtorek 28-10-2025 |
|
| 47959. | Odnośnie wpisu numer: 47957 Pamiętam Mariana Cemkę, który od wielu lat zawsze miał pewne anse i niuanse, mimo że nie był w Radzie.
Ciągle walczył o coś, czego radni nie chcieli zatwierdzać i odrzucali. [...]
Może obecnie da radę przełamać Radę. |
|
| | Czynnik społeczny |
| | Iława, Wtorek 28-10-2025 |
|
| 47958. | Odnośnie wpisu numer: 47957 Ludzie...!!! To już przestaje być śmieszne...
Naprawdę z naszym Burmistrzem Kopaczewskim coś jest nie tak...
Co on za głupoty wygaduje...???!!!
Ale że żaden z radnych nie potrafi sprowadzić go na ziemię...???!!!
Wszystko siada w gospodarce, a ten zadłuża nasze miasto kolejnymi kredytami w miliony, i jeszcze wymyśla takie głupoty i głupotki:
- most na wyspę żeby kampery mogły dojechać (serio???!!!)
- molo na Małym Jezioraku (serio???!!!)
- styl amerykański na cmentarzu (serio???!!!)
- napis witacz "IŁAWA" (serio???!!!)
Co to za dziecinada jest...???!!! Ludzie...!!! |
|
| | obserwator z Gajerka |
| | Iława, Wtorek 28-10-2025 |
|
| 47957. | Odnośnie wpisu numer: 47952 [...] Na sesji został przegłosowany pozytywnie wniosek mieszkańca miasta Iławy Mariana Cemki o obniżenie pensji burmistrza Kopaczewskiego. Teraz wniosek trafi do komisji.
Dlaczego mieszkańcy naszego miasta nie stawiają takiego wniosku na każdej sesji? Może w końcu zostanie on rozpatrzony pozytywnie przez komisję i przegłosowany przez Radę Miejską. To przecież nasi radni.
Vox populi vox Dei. |
|
| | wyborca |
| | Iława, Poniedziałek 27-10-2025 |
|
| 47956. | Odnośnie wpisu numer: 47954 Butelka wśród ruin rozumu
„Wszystko płynie” — mawiał Heraklit, choć zapewne nie miał na myśli plastikowych butelek wędrujących po parkingach Biedronek jak zagubione dusze nowej epoki. Dziś płynie nie tylko rzeka, ale i zdrowy rozsądek, rozlany w systemie kaucyjnym niczym tanie piwo z przerwanego obiegu.
Zbudowaliśmy świątynię recyklingu, lecz zapomnieliśmy postawić ołtarz wiedzy. Obywatel, niczym współczesny Diogenes, błądzi po mieście z pustą butelką, szukając automatu, który go zrozumie. Lecz automat milczy — ekran czarny, komunikat błędu, a gdzieś w tle echo ministerialnych rozporządzeń brzmi jak chóralne „nikt nic nie wie”.
Polska, kraj wielkich idei i jeszcze większych pojemników, znów stanęła na rozdrożu między ekologicznym sumieniem a codziennym absurdem. Nie ma jeszcze pojemników, nie ma oznaczeń, ale jest nadzieja — ta sama, co zwykle: że może ktoś inny odda za nas te butelki.
Stoicki spokój miesza się z melancholią — może to już nie system kaucyjny, a alegoria naszej cywilizacji, w której każda próba naprawy świata kończy się brakiem instrukcji obsługi. Uśmiecham się więc, lekko, sarkastycznie, jak Seneka patrzący na tonący Rzym: „Człowiek mądry nie gniewa się na rzeczywistość — on ją obserwuje, popijając wodę z butelki, której nie ma gdzie oddać.”
Czy jest jakieś wyjście? Jeśli potraktować „chaos kaucyjny” nie tylko dosłownie, ale symbolicznie, to można dostrzec, że to nie tylko problem z butelkami, lecz z samym sposobem, w jaki próbujemy „zarządzać światem”.
Wyjście istnieje — ale nie w prostym sensie „naprawić system”, tylko w sposobie, w jaki my, ludzie, uczymy się żyć w sprzeczności. Bo oto nowoczesność: z jednej strony pragniemy porządku, z drugiej — żyjemy w kulturze permanentnego chaosu informacyjnego i decyzyjnego.
Z perspektywy stoickiej — wyjście jest wewnętrzne. System kaucyjny może być absurdem — ale równie dobrze może być lustrem. Pokazuje nam, jak bardzo cywilizacja potrzebuje sensu, zanim stworzy strukturę.
Prawdziwe wyjście zaczyna się nie w ministerstwie, lecz w głowie: w decyzji, by nie dać się zwariować i mimo wszystko oddać tę butelkę — nie dlatego, że system działa, ale dlatego, że chcemy, by coś w tym świecie działało.
Czyli:
• Polityczne wyjście – dopiero przyjdzie, kiedy pojawi się realna edukacja i infrastruktura.
• Filozoficzne wyjście – już jest: śmiać się, działać po swojemu, nie czekać na doskonałość świata.
I kiedy tak sobie stoję w kolejce do automatu, który nigdy się nie otworzy, uśmiecham się — melancholijnie, stoicko, jakby w tym wszystkim było jednak coś pięknego. Bo dopóki ktoś jeszcze próbuje, dopóty świat, choć tonie w chaosie, nie utonął całkiem. |
|
| | Natasza-peegerówka |
| | Susz, Poniedziałek 27-10-2025 |
|
| 47955. | Odnośnie wpisu numer: 47951 Słyszałam że pewien POWIATOWY organ czasami proponuje rodzicom dzieci nazwijmy ich, że mają problemy, aby zgodzili się na przeniesienie do pewnej POWIATOWEJ placówki, która ma takim dzieciom pomagać.
Problem polega na tym, że nikt poza tymi jednostkami nie widzi potrzeby umieszczania dziecka w tej specjalnej szkole. [...] A rodzice, czasami mają swoje problemy i co mają zrobić z machiną rządową?
Może znajdą się odważni rodzice, którzy zdecydują się o tym opowiedzieć? Zyskuje na tej operacji tylko i wyłącznie budżet powiatu [...]. Z dzieciaka zrobią wariata to i dotacja wyższa.
[...] Kiedyś mocno piętnowano „handel skórami”. Teraz jest to kryminał wyższej kategorii. |
|
| | Anna |
| | PL, Poniedziałek 27-10-2025 |
|
| 47954. | System kaucyjny, czyli kolejny projekt lewackich oszołomów.
Kompletny chaos, brak oznaczeń i zero edukacji! Po co to komu?!
Tak wygląda "ekologia" po nowemu! |
|
| | Ola Mała |
| | Iława, Poniedziałek 27-10-2025 |
|
| 47953. | Jak przeżyć, gdy Polska płynie wstecz
Polska płynie wstecz. Nie jak łódź z zepsutym silnikiem, lecz jak teatr, w którym aktorzy zapomnieli, że grają. Na scenie ktoś cytuje konstytucję, ktoś inny ją przerabia na wiersz patriotyczny, a zza kulis słychać dźwięk kserokopiarki, która drukuje kolejne ustawy w trybie natychmiastowym. Premier mówi do narodu jak do dziecka, które zgubiło but, a prezes sądu udowadnia, że prawa logiki są kwestią interpretacji.
Bezrobocie rośnie jak ciasto drożdżowe, ale nikt nie wie, kto włożył je do pieca. Ludzie stoją w kolejkach do agencji pracy, jakby wciąż pamiętali rytuał PRL-owskiego czekania: z termosem, z nadzieją, z absurdem w kieszeni. Zagraniczna polityka przypomina grę w szachy, w której pionki same wracają na swoje miejsca, a król udaje, że śpi.
W takich czasach najlepiej przyjąć postawę melancholijnego stoika: patrzeć, jak absurd pączkuje, i uśmiechać się jak ktoś, kto już dawno przestał oczekiwać sensu, ale wciąż ma ochotę na kawę. Trzeba nauczyć się sztuki nieprzywiązywania — do partii, do obietnic, do własnych złudzeń. Gdy Polska płynie wstecz, najrozsądniej jest nauczyć się pływać bokiem: ironicznie, z wdziękiem, z nonszalancją.
Nie chodzi o to, by przestać czuć, ale by czuć z dystansem. Jak Epiktet, który pewnie wzruszyłby ramionami, słysząc dzisiejsze debaty sejmowe, i powiedziałby: „Jeśli nie możesz zmienić kierunku rzeki, przynajmniej nie daj się w niej utopić.” Uśmiecham się więc — nie dlatego, że jest dobrze, lecz dlatego, że śmiech jest ostatnim aktem wolności.
Oprócz uśmiechu, mam głęboką wiarę, że przyszłość Polski — jeśli wierzyć rytmowi jej historii — będzie raczej spiralą niż prostą linią. Czeka nas kilka burz: gospodarczych, politycznych, a może i emocjonalnych. Wzrośnie napięcie między potrzebą stabilizacji a pragnieniem rewolucji; między europejskim rozsądkiem a lokalnym romantyzmem.
Ale równolegle pojawi się coś cichego i bardziej trwałego — powrót do zwykłej solidarności, nie tej z pomników, lecz tej z codziennych rozmów, sąsiedzkiej pomocy, ironicznego zrozumienia. Może więc Polska nie tyle płynie wstecz, co szuka sposobu, by zawrócić z godnością — z melancholijnym uśmiechem i świadomością, że absurd nie jest końcem świata, lecz jego stałym elementem dekoracji. |
|
| | Natasza-peegerówka |
| | Susz, Poniedziałek 27-10-2025 |
|
| 47952. | Odnośnie wpisu numer: 47938 Czym się zajmuje aktualnie Michałek Młotek? [PO/KO]
Bo przecież specjalnie dla Michałka oddano Inkubator Technologiczny, który miał powodować, że przedsiębiorcy w Iławie będą mieli same ochy i achy, bo taki piękny budynek, pięknie położony, to Michałek tam im wydzieli zagrody do prowadzenia biznesu.
Albo lepiej o historii ulic ludziom pogadać, pobiegać z nimi, powycierać trochę chodniki, pokazać się, tylko promocję sobie zrobić - to Michałek potrafi.
Czy Michałek w ogóle na swoim stanowisku w pracy coś robi w Starostwie Powiatu? Bo Michałka to jakoś słabo widać z nowymi pomysłami i żeby coś do przodu się stało. Nic tylko ta historia i burmistrzowskie stanowisko się marzy. [...] Historia i histeria.
No i Michałek [...] chwali się, iż rzekomo "wymyślił" aparaturę żeby teraz otworzyć miastu przejazd kolejowy. [...] |
|
| | Szum Tataraku |
| | Las Eczno, Poniedziałek 27-10-2025 |
|
| 47951. | Mam temat dla KURIERA o [...] sądzie w [...] oraz o szpitalu w [...] i o Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie w [...]
[...] Chciałabym opowiedzieć publicznie jak szpital z sądem odbierają bezprawnie dzieci od rodziców biologicznych i brudzą w papierach aby rodzice tych odebranych dzieci nie mogli ich odzyskać. [...]
Mamy z mężem taki problem, ponieważ nagle urodziłam dziecko w [...] w domu [...], a szpital wysłał pismo do sądu, że ja urodziłam dziecko i prosi o "podjęcie decyzji czy mogę wyjść z dzieckiem ze szpitala do domu, czy zostaje w szpitalu, tylko dziecko aż do wyznaczania rodziny zastępczej". A do żadnego zaniedbania nie doszło.
Dwa lata temu również odebrano nam bezprawnie ze szpitala dwoje dzieci [...] i [...], więc prosimy bardzo Was gazetę o interwencję w tej naszej sprawie, bo nie wiemy gdzie mamy już się zgłosić o pomoc, ponieważ tak nas sąd w [...] opisał, że mamy "orzeczenie o niepełnosprawności w stopniu lekkim", a to jest nieprawda.
Ani ja ani mój mąż nie mamy żadnego takiego orzeczenia i też opisał nas, że my zapewnimy im bezpieczny dom, lecz my zagrażamy im życiu i zdrowiu.
Już naprawdę nie wiemy co dzieje się w tym sądzie w [...] i w szpitalu, a PCPR dla dobra dzieci to zamiast pomóc rodzicom to pomagają rodzinie zastępczej.
Ta rodzina zastępcza zabrania kontaktu rodziców biologicznych z dziećmi, ale alimenty chcą żeby rodzice biologiczni płacili.
Poprawiliśmy warunki mieszkaniowe ale sąd oczywiście nie chce oddać nam dzieci tylko wystąpił od razu o pozbawienie praw rodzicielskich, dlatego chcielibyśmy aby to nagłośnić żeby ludzie wiedzieli co się dzieje w tym naszym grajdole, jak sąd, PCPR i szpital zabierają bezprawnie dzieci od rodziców biologicznych i przekazują do rodziny zastępczej.
Zwróciłam się do PCPR w [...] żeby się dowiedzieć gdzie trafił nasz synek [...] bo nie dostaliśmy postanowienia sądu do jakiej rodziny zastępczej on trafił, to kazała mi dyrekcja PCPR czekać albo zadzwonić do sądu i się dowiedzieć, bo oni dopiero wrócili z urlopu i nie są zorientowani [...].
Moim zdaniem to jest zorganizowany proceder [...] [...] [...].
[...] Niech ktoś to wreszcie przerwie! |
|
| | anonim |
| | [dane do wiadomości redakcji], Niedziela 26-10-2025 |
|
| 47945. | 38% w sondażu dla Koalicji Obywatelskiej to ordynarna fałszywka.
Szefem firmy sondażowej jest były członek PO.
Jawne naigrywanie się z Polaków.
Ależ oni są bezczelni. |
|
| | anty-bolszewik |
| | Iława, Sobota 25-10-2025 |
|
| 47944. | Abdykacja burmistrz Beaty Lejmanowicz.
[...] Realia.
Szefem nadzoru nad spółką komunalną - Tomasz Koprowiak.
Spółdzielnia energetyczna - szefem Tomasz Koprowiak.
Wizyty delegacji dotycząca wiatraków - prelegent Tomasz Koprowiak.
Tu już nie ma zarządu gminą wybranej przez ludzi burmistrz, ale rządy starego komucha Tomasza Koprowiaka z tylnego siedzenia.
Teraz niech po muzeum oprowadza Rafał Ryszczuk.
"Innowacyjne" drogi promuje Rafał Ryszczuk.
No i zostaje zbędna Beata Lejmanowicz.
Już teraz w zasadzie rządzi Tomasz Koprowiak z Rafałem Masnym.
Czyli PO wróciło z hukiem. [...] Czy ludzie głosowali na coś takiego? |
|
| | Mariusz |
| | Referendalne Kisielce, Piątek 24-10-2025 |
|
| 47943. | Iława to naprawdę piękne miastko. Tylko nie wiadomo co w nim chodzi.
Chcieliście zmian na siłę, wybraliście Dawidka Kopaczewskiego - źle.
Walczy z nim dawny kolega - Michałek Młotek. Kłótnia w rodzinie.
Nie wiadomo jak będzie.
Michałki i Dawidki i [...] frytki. |
|
| | Rzut okiem na miasto |
| | Iława, Piątek 24-10-2025 |
|
| 47942. | [...]
Przeniesienie do innego miasta (województwa) pod przykryciem objęcia nowego stanowiska.
Skąd my to znamy? [...] Kurierzy poszperajcie... |
|
| | PrawdaWasWyzwoli |
| | Iława, Piątek 24-10-2025 |
|
| 47941. | Słońce, które zapomniało świecić
Niektórzy mówią, że świat stracił smak, bo ludzie przestali się dziwić. Może to prawda. Dla większości słońce jest dziś po prostu słońcem — kulą ognia, którą da się przewidzieć w aplikacji pogodowej. Rzeka? To linia w Google Maps. Kwiat? Potencjalny alergen. A jednak — jak pisał Heraklit — „wszystko płynie”, tylko nikt już nie słucha tego szumu, bo wszyscy mają słuchawki.
Syracydes przestrzegał: „Nie wylewaj serca swego każdemu człowiekowi”. Cóż za trafna rada w epoce, gdy serca są już dawno wyprane i powieszone na sznurku jak stare pranie uczuć. Nie chodzi o to, by nie kochać — chodzi o to, by mieć siłę kochać coś, co nie daje żadnej gwarancji zwrotu emocjonalnego.
Piękno nie ma dziś dostępu do systemu. Zablokowane przez algorytmy i rozsądek. Zastąpione przez „produktywność” i „zdrową rutynę”. Człowiek współczesny przypomina więc kota, który patrzy na swoje odbicie w ekranie i myśli, że to inne stworzenie — dziwi się przez sekundę, po czym zasypia, bo przecież wszystko jest już znane.
A ja siedzę i śmieję się cicho, melancholijnie, z odrobiną sarkazmu. Bo jak tu nie śmiać się z faktu, że potrafimy mierzyć puls galaktyk, ale nie wiemy, jak zatrzymać własny smutek? Stoicy powtarzali, że należy zgodzić się z losem. Surrealiści odpowiedzieliby: „Tak, ale najpierw nalej kawy w but”.
I tak siedzimy — pomiędzy absurdem a spokojem — z pustym sercem, które udaje pełne. Może kiedyś znowu nauczymy się karmić duszę pięknem. Może zrozumiemy, że słońce to nie tylko słońce. Że rzeka to nie tylko rzeka. Że szczęście to nie obowiązek. A wtedy, być może, świat znów zacznie pachnieć jak świeżo otwarta książka, której jeszcze nikt nie zdążył przeczytać. |
|
| | Natasza-peegerówka |
| | Susz, Piątek 24-10-2025 |
|
| 47940. | Polskojęzyczny rząd uśmiechniętych europejczyków, libertynów i lewaków ogłosił, że jednak znowu nie będzie obiecanej obniżki składki zdrowotnej dla przedsiębiorców w 2026 roku. Znowu NIE DA SIĘ. Przestałem liczyć która to już niedotrzymana obietnica wyborcza.
Uśmiechnięta Komisja Europejska zmieniła jednak zdanie (po niemieckim twardym NIE) i na przeczekanie niby to przygotowała plan budowy muru dronowego, który miałby "chronić Europę przed dronami" z Rosji i Białorusi. Lewaccy idioci z Brukseli wstępną zdolność zaplanowali na... - serio piszę, to nie pomyłka - dopiero grudzień przyszłego 2026 roku. Ten ledwo element "Straży Wschodniej Flanki" ma być w pełni operacyjnie gotowy do... - serio piszę, to naprawdę nie jest pomyłka - dopiero grudnia 2028 roku.
Uśmiechnięci ministrowie energii UE wreszcie wydali całkowity zakaz importu gazu z Rosji, ale... od dopiero roku 2028. Tylko sprzeciwiające się Słowacja i Węgry będą mogły importować gaz do końca 2027 roku. Przypomnijmy, że Rosja napadła na Ukrainę na początku roku 2022. Uśmiechniętym lewakom potrzeba było aż prawie 7 lat na podjęcie prostej decyzji. Oczywiście na końcu do niczego nie dojdzie, bo z końcem roku 2028 wszystko będzie już pozamiatane.
Czego jeszcze nie rozumiecie...? |
|
| | anty-bolszewik |
| | Iława, Czwartek 23-10-2025 |
|
| 47939. | W epoce, gdy robak stał się nowym cielęciem, a tofu smakuje jak wspomnienie dawnego grzechu, człowiek znów szuka sensu w talerzu. Prof. Cichosz woła z uczuciem, że mięso to „dieta dla mózgu”, lecz kto jeszcze posiada mózg, skoro wszystko, co jemy, dawno zostało zaprogramowane przez marketing? Zrezygnować z mięsa — mówi — to jak oddać się w ręce anemicznego anioła, który śni o zielonym groszku i moralnym spokoju.
Tymczasem nad światem unosi się aromat grillowanych świerszczy i przetworzonych uczuć. Supermarkety pełne są ludzi o twarzach z plastiku i spojrzeniach nasyconych syropem glukozowo-fruktozowym. Każdy niesie w koszyku własną metaforę: weganin — wyrzut sumienia, mięsożerca — wspomnienie pierwotnego triumfu, a anorektyk — cichą poezję nieistnienia. Jak powiedział Heraklit: „Świnia raduje się błotem bardziej niż czystą wodą.” Czy to znaczy, że natura zna lepiej nasze potrzeby niż ideologia diety? A może świnia po prostu rozumie, że błoto to jedyne, co zostało prawdziwe?
W międzyczasie media donoszą o epidemii otyłości, o chorobach z niedojedzenia i przejedzenia, o ludziach, którzy umierają z nadmiaru kalorii i braku sensu. To już nie głód, lecz przesyt stał się nową pustką duchową. Stoicki uśmiech ironii pojawia się na naszych twarzach — cienki jak plasterek szynki roślinnej.
W końcu wszystko staje się surrealistycznym rytuałem: weganin modli się do białka grochu, mięsożerca do wspomnień ogniska, a robak — nasz nowy towarzysz w puszce — spokojnie czeka, aż i jego nazwą źródłem życia. Tak więc jedzmy, co chcemy, ale pamiętajmy: nie pokarm nas definiuje, lecz głód, którego nie umiemy już nazwać.
Przyszłość nie przyjdzie z hukiem, lecz z cichym sykiem otwieranej puszki po syntetycznym białku. Ludzie będą spacerować po miastach z plastiku, gdzie powietrze pachnie algami i nostalgią po chlebowym zakwasie. Robaki staną się walutą, a mięso — wspomnieniem luksusu, o którym opowiada się dzieciom jak bajkę o utraconym raju.
Niebo zgaśnie nie przez ogień, lecz przez światła ekranów. Kiedy ostatni człowiek zapyta sztuczną inteligencję, czym jest głód, odpowiedź zabrzmi: „Nie znaleziono danych w pamięci.” I wtedy dopiero zacznie się prawdziwa apokalipsa — ta wewnętrzna, bez płomieni, bez dymu, tylko z milczeniem pustych talerzy.
Zamiast puenty:
Na końcu czasów nie będzie sądu, tylko echo naszych wyborów. Niebo się nie rozstąpi — po prostu wyloguje.
A człowiek, syty wszystkiego oprócz sensu, spojrzy w pustkę i szepnie z uśmiechem: „Byłem. Jadłem. Śniłem.” |
|
| | Natasza-peegerówka |
| | Susz, Czwartek 23-10-2025 |
|
| 47938. | Ale ale, co to za nowości w mieście Iławie!
Podobno jeden z lokalnych histeryków od promocji niemieckich czasów Iławy, jej ulic i zakątków - ma w ręku czarodziejski pilot, więc stoi z nim [...] i klika przy przejeździe kolejowym koło białego kościoła żeby ludzie swobodnie mogli przejeżdżać.
Taki nasz sternik kolejowy, co zastał klozet zamknięty a zostawili otwarty. |
|
| | słodki jak czekoladowe michałki |
| | okolice Zdrowego Rozsądku, Czwartek 23-10-2025 |
|
| 47937. | Październikowa metafizyka codzienności, czyli uśmiech pod mokrym liściem rzeczywistości.
Jesienny spleen ma w Polsce szczególny zapach – coś między mokrym liściem a przypalonym olejem w telewizyjnej patelni wiadomości. To czas, gdy człowiek wstaje, włącza czajnik i już wie, że zanim woda zacznie wrzeć, rzeczywistość zdąży się pogorszyć o dwa punkty w rankingu absurdu. W takich chwilach przypomina się zdanie Heraklita: „Nie można dwa razy wejść do tej samej rzeki.” Choć w naszym wydaniu rzeka płynie brunatną herbatą i śmieciami po kampanii wyborczej, a my tkwimy w niej po kolana, z uśmiechem pełnym rezygnacji.
Żyć tu dziś to jak próbować medytować w pociągu, który jedzie donikąd, ale za to z głośnym megafonem i promocją na bilety w jedną stronę. Można oczywiście próbować stoicyzmu – siedzieć na przystanku świata i obserwować, jak autobus rozumu przejeżdża obok po raz setny. Albo, jak Sokrates, pytać wszystkich wokół: „Czym jest dobro?”, wiedząc doskonale, że odpowiedzią będzie mem lub faktura za prąd.
A jednak jest w tym wszystkim pewna poezja. Polska jesień to spektakl, w którym melancholia tańczy z groteską, a absurd robi za suflera. Może więc sztuka życia w takich czasach polega na tym, by – jak stary Diogenes w beczce – zapalić lampę w południe i szukać człowieka, wiedząc, że i tak się nie znajdzie, ale przynajmniej będzie ciepło od płomienia.
Se-tak-myślę, że „Październikowa metafizyka codzienności, czyli uśmiech pod mokrym liściem rzeczywistości” to zdanie, które brzmi jak ironiczna modlitwa współczesnego stoika. Łączy dwa światy: wzniosłość i błoto. „Metafizyka codzienności” sugeruje, że nawet w najzwyklejszych gestach — zapaleniu czajnika, czekaniu na tramwaj, scrollowaniu apokalipsy w wiadomościach — kryje się coś głęboko filozoficznego. Październik staje się nie tyle miesiącem, co stanem ducha: chłodnym, wilgotnym, ale jeszcze pełnym kolorów, zanim wszystko zgaśnie.
A „uśmiech pod mokrym liściem rzeczywistości” to już czysta poezja absurdu. To pogodzenie się z tym, że świat jest trochę brudny, trochę śmieszny i trochę smutny — ale mimo to warto się do niego lekko uśmiechnąć. Nie z naiwności, lecz z cichego zrozumienia, że piękno bywa ukryte właśnie tam, gdzie rzeczywistość przesiąka deszczem.
Bo w końcu, jak powiedziałby pewnie jakiś nowy, jesienny filozof z tramwaju numer 10: „Nie ma sensu, ale przynajmniej jest pogoda na sweter.” I w tym – może – tkwi cała mądrość przetrwania. |
|
| | Natasza-peegerówka |
| | Susz, Środa 22-10-2025 |
|
| 47935. | Eurostat poinformował, że Polska odnotowała jeden z najszybszych wzrostów długu publicznego w całej Unii Europejskiej — drugi co do tempa przyrost w ostatnim roku.
Zadłużenie naszego kraju przekroczyło już 2 biliony złotych, a jego relacja do PKB wzrosła o 2 punkty procentowe.
To niepokojący sygnał, że kondycja finansów państwa gwałtownie się pogarsza. |
|
| | Kolega Skaner |
| | KURIER IŁAWSKI, Środa 22-10-2025 |
|
| 47934. | Czy redaktorzy Kuriera mogliby sprawdzić, dlaczego przed skrzyżowaniem o ruchu okrężnym przy ulicach Ostródzkiej i Jana Pawła II znaki informacyjne dla pojazdów powyżej 3,5 tony są przekreślone?
A także dlaczego przed rondem na ul. Dąbrowskiego – od strony ul. Konstytucji 3 Maja – nie ma żółtych tablic informacyjnych, które wskazywałyby na objazd w kierunku Olsztyna oraz Lubawy – tak, aby samochody powyżej 3,5 tony kierowały się ulicą Jana Pawła II, a nie przejeżdżały przez ulice Niepodległości i Kościuszki?
To istotna sprawa dla kierowców ciężarowych oraz mieszkańców centrum Iławy. |
|
| | Karol Rudnicki |
| | Iława, Wtorek 21-10-2025 |
|
| 47933. | Ruiny z marmuru korporacyjnego snu
„Nie wszystkie sny rodzą się w zamkach. Niektóre wyrastają z ruin… w chwili, gdy postanawiasz, że nigdy więcej nie będziesz milczeć.”
„Człowiek jest miarą wszechrzeczy” – mawiał Protagoras, zapewne nie przypuszczając, że kiedyś miarą człowieka stanie się jego wydajność godzinowa i liczba maili oznaczonych zielonym znacznikiem „done”.
Współczesny człowiek nie buduje już świątyń – siedzi w open space’ach, gdzie modlitwy odmawia się w języku KPI i PowerPointa. Ruiny, z których wyrastają jego sny, to nie kolosea ani pałace, lecz nadpalone resztki ambicji w folderze „archiwum zawodowe”. Kiedyś marzył o twórczości, teraz o 20-minutowej przerwie na lunch bez Teamsów.
W surrealistycznym pejzażu korporacyjnego absurdu stoik i błazen stają się jednym. Stoik powtarza: „To też minie”, błazen dodaje z ironicznym uśmiechem: „Ale w międzyczasie zrób prezentację z kolorowym wykresem.” Obaj wiedzą, że cokolwiek się dzieje, algorytm jest głuchy na sens, a czuły tylko na deadline.
Ruiny współczesności są piękne w swojej grotesce – przypominają marmur zrobiony z plastiku. Z nich wyrastają sny ludzi, którzy po cichu uczą się milczenia, aż pewnego dnia milkną naprawdę – z wypalenia, z nudnego heroizmu bycia „dyspozycyjnym”, z elegancji niewidzialności.
I wtedy właśnie rodzi się coś prawdziwego. Nie z zamku sukcesu, lecz z ruin zrezygnowanej duszy, która nagle mówi: „Dosyć.” Bo może właśnie w chwili, gdy człowiek odważa się nie odpowiadać na maila po godzinach, zaczyna się jego własna filozofia — nie w stylu Arystotelesa, lecz w stylu kawy wypitej ze zrezygnowanym spokojem i ironicznym uśmiechem, który mówi: „Wiem, że to absurd. I dlatego jeszcze żyję.”
A co dalej z tym człowiekiem? Może nic spektakularnego. Nie zbuduje imperium, nie wystąpi na konferencji motywacyjnej, nie napisze bestsellera o „work-life balance”. Ale zacznie wracać do siebie — powoli, jak ktoś, kto odzyskuje słuch po długim hałasie. Nauczy się oddychać nie po to, by być bardziej efektywnym, lecz by po prostu być.
Zrozumie, że ruin nie trzeba odbudowywać w pałace — wystarczy w nich zamieszkać z odrobiną godności i ciszy. I może pewnego dnia, gdy ktoś inny spojrzy na jego zmęczone oczy i zapyta: „Jak to zrobiłeś, że nie zwariowałeś?”, on tylko wzruszy ramionami, z tym melancholijno-stoickim uśmiechem, który mówi więcej niż jakakolwiek prezentacja: „Po prostu przestałem się bać, że nie jestem niezastąpiony.” |
|
| | Natasza-peegerówka |
| | Susz, Wtorek 21-10-2025 |
|
| 47932. | Rozczarowanie.
Coraz wyraźniej czuć, że owoce gospodarcze nie są równo dzielone. Podczas gdy w statystykach chwalimy się awansem do 20. gospodarki świata, w portfelach i na rynku mieszkaniowym mamy drożyznę i brak szans dla młodych.
Rządowa „tarcza antyinflacyjna” - zakończona.
Program Inwestycji Strategicznych - wygaszony.
Obniżki podatków - wycofane. Wręcz - ich wzrost.
Bezpłatna stołówka w szkole podstawowej - zapomnij.
W kampanii wyborczej obiecywali programy mieszkaniowe, albo akademiki za złotówkę, nawet lekarza na telefon.
Obietnice po próżnicy - ludzie czują wielkie, wielkie rozczarowanie. |
|
| | Jarosław |
| | Iława, Wtorek 21-10-2025 |
|
| 47930. | Nagle w głowach urzędników iławskiego Ratusza urodziła się budowa molo na Małym Jezioraku.
[...] Całkowity koszt 38 milionów zł. Gigantyczna suma. [...] Cena jest z pustego worka wyciągnięta.
Ponieważ góra nieswoją kasą rozporządza, to i szafuje bez końca i bez pojęcia.
"Oszczędnością i pracą narody się bogacą". Czyż nieprawda? |
|
| | Radny bez teki |
| | Iława, Poniedziałek 20-10-2025 |
|
| 47929. | Odnośnie wpisu numer: 47927 Odnośnie burmistrzowej Lejmanowicz z Kisielic jedno zaobserwowałam dobitnie. Strasznie telepią ją krytyczne wpisy na forum Kuriera. Śledzi to forum jak oszalała.
Zaobserwujcie! Ja sobie dałam czas, przeanalizowałam i zauważyłam, że po niemal każdym wpisie na forum od osób, które jej wytykają fałsz i obłudę, natychmiast u niej na profilu Facebook pojawiają się tłumaczenia - a to wyjaśnia to a to, czy tamto, niby nie odnosi się do forum Kuriera, ale widać, że to ją ubodło.
Przykład - mętne tłumaczenia, że nie wydała pieniędzy gminy na wczasy we Włoszech. Jakie to ma znaczenie kto płacił za wyjazd - Gmina Kisielice czy Urząd Marszałkowski z Olsztyna, i tak bawiła się za publiczne pieniądze, ale ona tego nie rozumie, bo gdzie i kiedy miała się tego nauczyć...?
Ciekawe czy na tej wycieczce we Włoszech nauczyła się jak zapobiegać złodziejstwu w mopsie, jak nadzorować kierowniczkę, żeby to złodziejstwo widziała szybciej niż po wyniesieniu reklamówki pieniędzy. Jakoś tymi umiejętnościami nie dzieli się na swoim profilu.
Podobnie reaguje prezes Rafał Masny. Jak poczytał na forum o zadłużaniu komunalki, to od razu kombinował jak zakłamać sytuację, że nie weźmie tyle kredytu "ile napisano na forum Kuriera".
Gratuluje Kurierowi, że ma oddziaływanie nie tylko przez papierową wersję, ale również w Internecie.
A burmistrzowa Beatka niech się trochę wysili, bo takie ma reagowanie jakby dotykała gorącego pieca, co jednak nie przystoi kierowniczce gminy. Wywaliła tylu ludzi z pracy, tylu przez nią samych odeszło i się dziwi krytyce? Prawda sama się obroni, a ludzie swoje wiedzą i wyciągają wnioski. |
|
| | Czytelniczka forum |
| | Kisielice, Poniedziałek 20-10-2025 |
|
| 47928. | Jako starszy iławian mam już dość tych waszych niekompetencji, żałosnej nieudolności i bałaganu.
Powiedźcie burmistrzowi, by pierw most nad torami koło dworca głównego dopilnował, by szybko skończono, bo ze skargami do Olsztyna za daleko, acz to droga wojewódzka.
Czy jest w Iławie gospodarz obszaru miasta?
A gdzie na przykład Kormoran? [...] A gdzie stary młyn spalony, panie?
To się nazywa potocznie szajbą. |
|
| | Radny bez teki |
| | Iława, Poniedziałek 20-10-2025 |
|
| 47927. | Odnośnie wpisu numer: 47918 Prezes PUK Rafał Masny manipuluje informacją.
Poinformował on publicznie, że wyłonił wykonawcę inwestycji pod nazwą "Stacja uzdatniania wody w Kisielicach". Wygrała firma, która zaoferowała cenę 6 milionów 400 tysięcy złotych. Masny uzyskał dofinansowanie w wysokości 4 miliony 400 tysięcy złotych.
Jak jasno wynika z powyższego brakuje mu 2 miliony. Jednak informacje jakie podał publicznie są inne, bo jemu wychodzi inaczej niż wskazuje logika.
Oto co wyszło Masnemu: "Wkład własny Przedsiębiorstwa (Gminy Kisielice): 790 000,00 zł netto" (dlaczego tu nie podał kwoty brutto, nie wiadomo - brutto jest to 971.700 zł).
Jak wywodzi dalej: "Podatek VAT w wysokości 1 211 180,00 zł zostanie odzyskany z Urzędu Skarbowego, dlatego rzeczywisty udział finansowy spółki i Gminy Kisielice wyniesie 790 000,00 zł"
Jest to oczywista manipulacja, ponieważ prezes Masny, żeby rozliczyć się z firmą za roboty musi mieć te ponad 2 miliony na koncie spółki. Później może próbować odliczyć vat, ale to potrwa i niewiadomo czy w ogóle go odzyska.
Tak więc, o czym Masny milczy, musi na ten moment zadłużyć spółkę na astronomiczną dla kisielickiej komunalki kwotę ponad 2 milionów złotych, kto mu ten kredyt będzie żyrował? Oczywiście Gmina Kisielice, bo komunalka nie ma takiej zdolności kredytowej. O tym także się nie zająknął.
Do tego dochodzą koszty wieloletniego kredytu, wynajęcia w przyszłości firmy do odzyskania vat-u i pamiętajmy, że odzyskanie tego miliona 200 tysięcy złotych jest niepewne, bo skarbówka niechętnie na to się zgadza.
A największy problem robi miastu, które - żyrując komunalce tak duży kredyt - samo bardzo zmniejszy swoje możliwości zaciągania kredytów.
Dlaczego prezes Masny tak wykoślawia fakty? Czy ma mieszkańców za niedouczonych w podstawowej ekonomii? |
|
| | Księgowa |
| | Gmina Kisielice, Poniedziałek 20-10-2025 |
|
| 47926. | Herbata z nieba w pustej kuchni
Monotonia to nie deszcz, który pada, lecz deszcz, który zapomniał spaść. Stagnacja natomiast to jezioro, które uczy dzieci w szkole, jak nie płynąć. W Polsce dziś mamy oba te zjawiska w pakiecie – niczym zestaw obiadowy w stołówce, gdzie ziemniaki smakują zawsze tak samo, a jedyne, co się zmienia, to odcień szarego na talerzu.
Rodziny siedzą przy stołach – jedni wpatrzeni w telewizory, inni w kredytowe wyliczenia, a jeszcze inni w ścianę, która od lat nie doczekała się nowej farby. Szkoły wciąż uczą tego samego: że trzeba siedzieć prosto, podnosić rękę, a najlepiej – nie mówić. Dzieci zaś, w swojej metafizycznej kreatywności, wyobrażają sobie, że okno w klasie to portal do innego świata, gdzie lekcja matematyki jest jedynie snem psa sąsiada.
Heraklit mawiał: „Panta rhei” – wszystko płynie. Ale w Polsce zdaje się, że rzeka znalazła fotel i postanowiła w nim zasnąć, otulona ciepłą kołdrą przepisów, formularzy i rodzinnych pretensji. Płynie tylko czas, i to w taki sposób, że każdy dzień jest kopią poprzedniego, tyle że z bardziej znudzoną miną.
I tak właśnie monotonia staje się cichym tyranem. Ale cóż z tego? Stoicki uśmiech mówi: dobrze, niech będzie – skoro życie to groteskowa sztuka, to ja będę widzem, który śmieje się wtedy, gdy aktorzy zapominają tekstu. A jeśli stagnacja czyni życie przykrym, to niech – bo przykrość to też forma egzystencjalnej poezji, a Polak od zawsze umiał zamieniać cierpienie w żart, żart w narzekanie, a narzekanie w kolejny obiad z ziemniakami.
A więc, jak to się dalej potoczy? Być może nic – i to właśnie będzie największa przygoda. Polska będzie trwała w swojej melancholijnej gimnastyce codzienności: rodziny będą kłócić się o pilot do telewizora, dzieci w szkole będą pisać wypracowania o „bohaterskiej postawie”, nie wiedząc, że największym bohaterstwem jest wstać rano w listopadzie i wyjść z łóżka.
Może nas czeka przyszłość, w której stagnacja stanie się tak gęsta, że będzie można ją kroić nożem i sprzedawać na kilogramy. Albo – bardziej surrealistycznie – wszyscy obudzimy się pewnego dnia i okaże się, że żyjemy w Polsce tylko z przyzwyczajenia, a tak naprawdę jesteśmy mieszkańcami kosmicznej wioski, w której księżyc pełni rolę latarni gminnej.
Ale najprawdopodobniej, jak mawiał Seneka: „Żadne miejsce nie jest smutne samo z siebie; smutek rodzi się w duszy człowieka.” Zatem to, co nas czeka, to wciąż ta sama codzienność – tylko nasz wewnętrzny komentarz będzie się zmieniał. A komentarze, jak wiemy, Polacy mają mistrzowskie: ironiczne, pełne narzekania, ale z błyskiem sarkastycznego uśmiechu.
Tak więc czeka nas to, co zawsze – wieczna próba pogodzenia się z absurdem istnienia. A jeśli wszystko pójdzie dobrze, może nawet nauczymy się śmiać z tego, że nic się nie zmienia. |
|
| | Natasza-peegerówka |
| | Susz, Poniedziałek 20-10-2025 |
|
| 47925. | Na czym właściwie stanęła sprawa poprzedniego dyrektora SOK w Suszu?
[...]
Czy to prawda, że mamy oficjalnie w dokumentach dwóch dyrektorów?
Czy gmina nadal płaci poprzedniemu dyrektorowi Piotrowi Pancerowi za etat? Mimo że tu nie pracuje? |
|
| | Suszak |
| | Susz, Poniedziałek 20-10-2025 |
|
| Odp. | Pisali w gazecie papierowej Kurier Iławski.
Wszystko wyjaśnione. |
|
| | moderator dyżurny |
| | KURIER IŁAWSKI, Poniedziałek 20-10-2025 |
|
| 47924. | Będzie cyrk i skandal w Iławie już wkrótce.
Dotyczy władzy i świata dziennikarzy lokalnych. Kuriera to nie dotyczy.
Także - ufff jak gorąco - jak to mówią. |
|
| | Pociąg do Władzy |
| | Iława, Niedziela 19-10-2025 |
|
| 47922. | Rządzą nami klasyczni idioci.
W pilotażu „skróconego czasu pracy”, programie Ministerstwa Pracy, chętnych było ponad 2 tysiące firm. Wyłoniono 90 sztuk. Kogo? To bardzo ciekawe i wymowne.
Aż 53 to urzędy lub jednostki podległe w większości samorządom. To prawie 59 proc. zakwalifikowanych.
W pilotażu sfinansowano projekty za 49,9 mln zł. Urzędy i jednostki podległe dostały razem 37,2 mln zł, czyli 75 proc całej kasy.
Jaka jest struktura zatrudnienia w Polsce? W sektorze publicznym pracuje około 3,5 mln osób. Wszystkich pracujących jest 17,2 mln. Sektor publiczny to 20 procent całości.
Czyli ministerstwo dało 75 procent kasy sektorowi publicznemu, który ma 20-procentowy udział w całym rynku. Dyletanci.
A że w urzędach nasi ukochani urzędnicy potrafią sobie twórczo wprowadzić skrócony czas pracy, to wiemy i bez pilotażu.
Rządzą nami ideologiczni, zakłamani do szpiku idioci.
Tak, to ideologia. Lewactwo. Nowy komunizm. Ale to już temat na inną dygresję. |
|
| | Jarosław |
| | Iława, Sobota 18-10-2025 |
|
| 47921. | Cisza między literami, czyli o sztuce czytania w epoce przewijania
„Nie można dwa razy wejść do tej samej rzeki” — mówił Heraklit, pewnie nie przypuszczając, że pewnego dnia jego słowa zostaną przeskrolowane w pięć sekund między memem z kotem a reklamą suplementu na koncentrację.
Czytanie dziś przypomina sen na jawie — sen, w którym litery rozpuszczają się w świetle ekranu, a my próbujemy złapać sens, który już dawno wyparował, jak zapach książki z papieru sprzed ery dotykowych ekranów. Nie czytamy, lecz skanujemy. Nie wchłaniamy, lecz przepuszczamy. Wiedza, jak wspomniał ktoś mądry, przecieka przez sito — a może już nawet nie przecieka, bo sit już nie trzymamy, tylko patrzymy, jak leżą obok, zakurzone.
Wtórny analfabetyzm stał się nową formą wyrafinowania: wszyscy potrafimy czytać, ale nikt nie ma czasu. Tekst musi być „krótki”, „lekki”, „do pięciu sekund uwagi”. Sokrates przewraca się w grobie, ale pewnie z lekkim uśmiechem — on sam nie ufał pisaniu. „Pismo osłabia pamięć” — mówił. Nie wiedział, że nadejdą czasy, gdy pismo osłabi nie tylko pamięć, ale i pragnienie myślenia.
Czytanie kiedyś było rozmową z wiecznością. Dziś — przelotnym spotkaniem z powiadomieniem. A jednak, mimo wszystko, wystarczy otworzyć książkę, by coś w nas drgnęło. Jakby przez chwilę powietrze stało się bardziej gęste, a my — mniej rozproszeni.
Bo może sens czytania nie leży w zapamiętywaniu, lecz w chwilowym przywróceniu sensu światu, który już dawno zapomniał, po co mówi.
I może właśnie w tym absurdzie — w tej melancholii przewracanych stron — tkwi cichy stoicki uśmiech: tak, wszystko płynie… ale niektóre rzeki wciąż pachną atramentem. A więc — co dalej?
Se-tak-myślę: nic spektakularnego. Może po prostu zgasimy ekran i otworzymy książkę, która pachnie kurzem, ciszą i dawnymi głosami. Może przeczytamy jedną stronę, może tylko jedno zdanie — i to wystarczy, by coś się w nas przestawiło, jak niewidoczna przekładnia w zegarze duszy.
Bo w świecie, który wszystko przyspiesza, najodważniejszym aktem staje się zwolnienie.
Czytanie — ten cichy, absurdalny gest w epoce hałasu — jest jak oddychanie pod wodą: nie wiadomo, jak to możliwe, a jednak pozwala żyć. I jeśli jeszcze potrafimy wpaść między słowa, zagubić się w zdaniu, zapomnieć o czasie — to znaczy, że nie wszystko w nas zostało sczytane do zera. |
|
| | Natasza-peegerówka |
| | Susz, Sobota 18-10-2025 |
|
| 47918. | Odnośnie wpisu numer: 47913 [...]
Ostrzykująca jakimiś deformującymi substancjami twarz, burmistrzyca Kisielic wydaje znaczne kwoty na firmę reklamową, która ma za zadanie ją promować.
Każdy wątpliwego poziomu filmik z jej udziałem jest opisany "wykonano na zlecenie Urzędu Miejskiego w Kisielicach".
Takie rzeczy nie są tanie. Filmiki mają ujęcia z drona, firma piarowa musi tu dojechać i fakturę sowitą wystawić. Czy stać na to budżet Kisielic? Naprawdę?
Po co to robić?
Czy fotoreporterka Beata Lejmanowicz, jak sama się nazywa w relacji zrobionej we Włoszech - nie może zrobić paru ujęć jak już pójdzie w pole czy tam w rzepak, żeby się ponagrywać? [...] |
|
| | anonim |
| | Kisielice, Piątek 17-10-2025 |
|
| 47917. | Czy macie ciepłą wodę z kranów w domu?
Owszem zdarza się, że jej nie ma, ale to awarie. Zatem dobrze jest! - w tej naszej Polsce Tuska.
Usłyszałem w rozmowie u Tuska przypadkiem taką narrację o rządzeniu Polską. Na odchodne powiedział tak: "Ważne, że będą mieli ciepłą wodę w kranie i wszystko jest". |
|
| | Czynnik społeczny |
| | Iława, Piątek 17-10-2025 |
|
| Odp. | Czemu znowu wpisujesz w rubrykę „Odnośnie wpisu numer” numer postu, który nie istnieje? Po co cięgle to robisz? |
| |
|  |
|
| | moderator dyżurny |
| | KURIER IŁAWSKI, Piątek 17-10-2025 |
|
| 47915. | Veritas.exe, czyli o śmierci języka i narodzinach algorytmu
Dawniej uczono się łaciny, by myśleć. Dziś uczymy się „kompetencji miękkich”, by nie myśleć zbyt twardo. Młodzi bogowie edukacji wpatrują się w swoje tablety jak w wyrocznie delfickie, czekając aż Google powie im, co naprawdę znaczy sapere aude. Nauczyciel nie jest już mistrzem – jest raczej awatarem na Teamsie, który z łagodnym uśmiechem wycisza mikrofony dusz.
Szkoła stała się świątynią technologicznej liturgii: modlimy się do Wi-Fi, ofiarujemy siebie w plikach PDF i składamy ofiary z cierpliwości w ołtarzu PowerPointa. Zamiast veritas, mamy content. Zamiast sensu – feedback. A dusza? Ona też ma już swój login i zapomniała hasła.
Łacina była jak kręgosłup świata: niewidoczna, ale niezbędna, żeby ten świat się nie rozlał jak rozgrzany plastik. Gdy ją wyrzucono z klas, wraz z nią wyszła zdolność do myślenia prostego jak linia w geometrii Euklidesa. Teraz myślimy jak plamy w surrealistycznym obrazie – przypadkowo, ale z pretensjami do głębi.
A jednak – w tym absurdzie jest coś stoickiego. Bo czyż Seneka nie pisał, że „nie dlatego rzeczy są trudne, że się ich boimy, ale boimy się, ponieważ są trudne”? Może więc świat po łacinie to już nie świat utracony, ale świat do ponownego przetłumaczenia – nie na angielski, lecz na człowieczy.
Siedzę więc, pisząc ten tekst w edytorze online, z melancholijnym uśmiechem ironisty. I gdy system pyta, czy chcę „zachować zmiany”, odpowiadam: — Non serviam.
Bo czasem jedynym sposobem, by być rozumnym, jest odmówić aktualizacji.
„Człowiek jest miarą wszystkich rzeczy” – powiedział Protagoras, nie wiedząc jeszcze, że kiedyś miarą człowieka stanie się pasek postępu na ekranie komputera. |
|
| | Natasza-peegerówka |
| | Susz, Piątek 17-10-2025 |
|
| 47914. | Uwaga! Jeśli ktoś zgubił kocurka!
Iława, na ulicy Behrnga i często na skrzyżowaniu Behringa i Brzozowej w okolicach godziny 19:00 najczęściej, ale też w ciągu dnia, znajduje się kocurek bury o rudym umaszczeniu (a dokładnie bury kocurek z rudym podszerstkiem). Kocurek ewidentnie wygląda na zagubionego, jest udomowiony, chyba pomylił domki.
Wcześniej na Skłodowskiej znajdowało się ogłoszenie, że ktoś szuka kota który uciekł (w ogłoszeniu było, że rudy ten jest bury z rudym umaszczeniem), natomiast to ogłoszenie z numerem zniknęło, więc być może właściciel przeczyta ogłoszenie na forum Kuriera. |
|
| | obserwatorka |
| | Iława, Czwartek 16-10-2025 |
|
| 47913. | Odnośnie wpisu numer: 47909 Marzena, będę Twoim ogierem.
Jedźmy razem do Włoch. Jak potrzebujesz więcej ogierów to zaprosimy kilku kolegów. Masz coś przeciwko śniadej cerze?
Kisielice stają się powoli memem w naszym pięknym powiecie. Szkoda. |
|
| | Zdzichu |
| | Kisiołki, Czwartek 16-10-2025 |
|
| 47912. | Odnośnie wpisu numer: 47909 To już przesada.
Burmistrz Beata Lejmanowicz reprezentuje władzę samorządową i taka krytyka jest poniżej pasa.
Jak Pani ma chęć, to proszę spróbować w następnych wyborach. |
|
| | Zbigniew |
| | Iława, Czwartek 16-10-2025 |
|
| 47911. | Naród, który chciał być oszukany
Człowiek współczesny przypomina manekina, który sam sobie założył sznurki, by móc tańczyć w rytm cudzych obietnic. Patrzy w ekran, w którym odbija się nie świat, lecz jego własna tęsknota za sensem — i wierzy, że to prawda. A przecież już Platon przestrzegał w „Państwie”, że „większość ludzi żyje w jaskini, oglądając jedynie cienie rzeczywistości”. Dziś te cienie mają logo stacji telewizyjnej, jingiel wiadomości i uśmiech polityka w formacie HD.
To nie przywódcy są winni, że świat zbudowany jest z iluzji — to ci, którzy kupują bilet na spektakl kłamstwa i jeszcze klaszczą po każdym akcie. Naród stał się jak filozof, który zapomniał, że myślenie boli. Zamiast pytać „dlaczego?”, pyta „na kogo?”. Zamiast czuć gniew, odczuwa zmęczenie.
W absurdalnym teatrze XXI wieku reżyserem jest przypadek, aktorem – cynik, a widzem – naiwny optymista w dresie z marketu. I tylko gdzieś w tle pobrzmiewa melancholijny śmiech Epikteta, który szeptał: „Nie rzeczy nas niepokoją, lecz nasze wyobrażenia o rzeczach.”
Więc może to wszystko to tylko żart bogów, którzy znudzili się wiecznością i postanowili stworzyć naród, co z dumą nosi własne kajdany. Naród, który chce być oszukany – byleby nie musiał widzieć prawdy. Bo prawda, jak wiadomo, nie ma zbyt dobrego PR-u.
Każda farsa kończy się wtedy, gdy widownia przestaje się śmiać. Rządzący mogą grać swoje role bez końca, ale tylko dopóki publiczność siedzi cicho w fotelach i udaje, że to jeszcze teatr, a nie cyrk. Koniec przychodzi nie w chwili wielkiej rewolucji, lecz w momencie cichego przebudzenia – gdy człowiek zamiast ekranu włączy myślenie.
A kiedy to nastąpi? Gdy Polak przestanie wierzyć w cudze kłamstwa bardziej niż w własny rozsądek. Czyli… wtedy, gdy skończy się zapas złudzeń. A te, jak wiadomo, zawsze mają krótszy termin ważności niż obietnice przedwyborcze. |
|
| | Natasza-peegerówka |
| | Susz, Czwartek 16-10-2025 |
|
| 47910. | Odnośnie wpisu numer: 47893 Do iławskiego „koszyka” zaniechań, złego zarządzania i gospodarowania dorzucę jeszcze jeden kwiatek.
Otóż chodzi o zieleń, nowe nasadzenia drzewek. Młode drzewka wzdłuż ulic i chodników, na skwerach, są często sadzone niechlujnie, byle jak. Sam byłem świadkiem jak nowe drzewka na ulicy 1 Maja wzdłuż muru więzienia po przywiezieniu zostały rzucone na chodnik, po czym przez tydzień były deptane przez przechodniów i rozjeżdżane rowerami zanim je posadzono.
Proszę zwrócić uwagę na stan takich drzewek w całym mieście. Są w marnym stanie, część gałązek a często całe rośliny są zaschnięte, kora porośnięta mchem i grzybem, nikt po prostu od momentu posadzenia o nie nie dba. Zasadzone, zadanie wykonane i kwita.
Każdy kto opiekuje się np. ogrodem, ogródkiem wie o co chodzi. Rośliny wymagają ciągłej opieki, usuwania chorych części żeby roślina rosła zdrowo i miała szanse się rozrastać. Jak to wygląda w mieście Iławie - oceńcie sami. |
|
| | Zbych |
| | Iława, Czwartek 16-10-2025 |
|
| 47909. | Burmistrzowa Lejmanowicz za ciężkie tysiące z publicznej kasy pojechała na wycieczkę do Włoch.
Po co? Co stamtąd przywiozła? - nie wiadomo, oprócz wrażeń z wieczorków zapoznawczych.
Wiadomo za to, że publiczna kasa ma na jej wypady do Italii, nie ma za to na znicz olimpijski za 200 zł.
Bieda jest, ale nie dla niej. Skandal i bezczelność. Nas nie stać nawet na wyjazd nad polskie morze raz w roku. A tu budzę się o świcie w środku października, żeby dojechać do roboty na rano, a ona się pręży na zdjęciach z Włoch wśród postawnych ogierków. Wstyd! Gdzie jest mąż? |
|
| | Marzena |
| | Kisielice, Czwartek 16-10-2025 |
|
| 47908. | Mija druga rocznica sprzedaży Polski za pizzę...
No jak tam, brygada?
Uśmiechacie się?
Nawet tramwaju wam nie dociągnęli na Jagodno.
I wciąż brniecie w jeszcze większe błoto... |
| |
|  |
|
| | anty-bolszewik |
| | Iława, Środa 15-10-2025 |
|
| 47907. | Odnośnie wpisu numer: 47901 No, sekretariat liceum zasługuje najbardziej.
Kiedyś byłam z córką to nie wiedziałam czy to stołówka czy bar. Do tego panie niegrzeczne, opryskliwe jedna przez drugą. Dokumentów nie ma gdzie podpisać, bo siedzi jakaś baba i je ciasto zagryzając kiełbasą. Dodzwonić się też nie można. Tragedia. |
|
| | rodzic |
| | Iława, Środa 15-10-2025 |
|
|
|