|
Forum |
|
|
| 47840. | Do niemej rady miejskiej z Kisielic.
Siedzicie na sesjach jak zahukane dzieciaki. Nic, zero pytań, zero inicjatywy. Taka nieporadna grupka pod przywództwem naprawdę pośledniej przywódczyni. Nie wstyd wam? Na niczym wam nie zależy, że milczycie jak zaklęci? Nie po to was wybraliśmy żebyście tylko brali 1500 zł diety miesięcznie. Gdzie wasza inicjatywa? Miało być inaczej a jest dużo gorzej niż za poprzednika?
Może, jak już do was coś dotrze, zajmiecie się chociażby sprawą remontu zabytkowej szkoły.
Już 30 września we wtorek minie termin wykonania robót, przypominam - przedłużony już raz termin.
Ma ktoś z was odrobinę charakteru i odwagi, żeby zapytać dlaczego firma nie skończyła? Bo nie skończy, to pewne, robota w lesie. I czy Burmistrz Lejmanowicz znowu przedłuży im termin?
Nawet dla was, milcząca rado, powinno być jasne, że jeśli firmie budowlanej wspaniałomyślnie wydłuża się terminy bez nakładania kar umownych, to rodzi uzasadnione podejrzenie o korupcję. |
|
| | Tauron |
| | Kisielice, Sobota 27-09-2025 |
|
| 47839. | O czterech latach, które mijają jak sen
Podobno kadencję parlamentarną wymyślił pewien zegarmistrz, który miał obsesję na punkcie cykliczności: cztery pory roku, cztery żywioły, cztery strony świata, a na koniec – cztery lata, w których można zdążyć zarówno zburzyć państwo, jak i tylko odrobinę je poprawić. Trzy lata byłyby zbyt krótkie – wtedy posłowie nie zdążyliby nawet nauczyć się obsługi sejmowego tabletu. Pięć zaś – zbyt długie – bo kto wytrzymałby taką farsę? Cztery są więc niczym melodia niedokończona, w której ostatni akord zawsze brzmi fałszywie.
„Czas jest ruchomym obrazem wieczności” – pisał Platon w Timajosie. A więc nasze kadencje są tylko karykaturą tej wieczności: plastikowym zegarem z bazaru, który raz na jakiś czas się zatrzymuje, żeby wznowić swoje tykanie na nowo, tym razem z innymi aktorami, równie groteskowymi co poprzedni. Bo oto na salę wchodzi Klaudia Jachira, w dłoni dzierżąc transparent niczym dadaistyczny poemat, a za nią Witold Zembaczyński, który próbuje brzmieć jak kontroler chaosu, a wychodzi mu kontroler biletu w tramwaju jadącym do nikąd.
Prawda o kadencji wygląda zgoła inaczej.
Było to pewnego razu w sejmowej szatni. Posłowie przyszli, jak zawsze, w płaszczach pełnych obietnic i butach ubłoconych od kampanii. Jeden z nich – nikt nie pamięta już który – włożył do szuflady kadencję, ot tak, żeby nie zgubić. A potem nadeszły dni głosowań, nocy kłótni, świtu tweetów i południa konferencji prasowych. Wreszcie, po czterech latach, ktoś zapytał: „A gdzie nasza kadencja?”.
Szukali pod stołami, w protokołach, w ustawach, nawet w kieszeni marszałka. I nic. Okazało się, że kadencja dawno wyfrunęła przez otwarte okno i usiadła na dachu, skąd patrzyła na Sejm z lekką litością. Posłowie spojrzeli po sobie i rzekli chórem: – Trudno. Zróbmy nową.
I tak się dzieje do dziś: co cztery lata ktoś chowa kadencję w szufladzie, ona ucieka, a wszystko zaczyna się od początku.
Polski Sejm przypomina więc surrealistyczny obraz Dalego: zegary się rozpływają, stoły się wydłużają, a posłowie dyskutują, czy krzesło jest krzesłem, czy już tronem. I choć chciałoby się płakać, pozostaje tylko ten stoicki, lekko sarkastyczny uśmiech, bo wiemy, że za cztery lata wszystko zacznie się od nowa – ta sama melodia, tylko w innej tonacji.
A my? My siedzimy na galerii i klaszczemy jak w teatrze, w którym aktorzy nie pamiętają tekstu, ale i tak grają dalej – bo kurtyna nigdy nie opada. |
|
| | Natasza-peegerówka |
| | Susz, Piątek 26-09-2025 |
|
| 47838. | Szaleństwo piratowania na hulajnogach należy wreszcie ukrócić - ludzie! Bądźcie wreszcie poważni!
Hulajnoga - hulaj dusza, piekła nie ma - czeka czyściec, by pójść do nieba! |
|
| | Czynnik społeczny |
| | Iława, Piątek 26-09-2025 |
|
| 47837. | Odnośnie wpisu numer: 47823 Sygnalisto zaciągnij się dzisiaj powietrzem.
Zorganizowali ci w przestrzeni zapach frytek smażonych.
Dawaj „huzia na Józia” - na burmistrza.
Otwórz okno i oczy.
|
|
| | domestos |
| | Iława, Piątek 26-09-2025 |
|
| 47836. | Odnośnie wpisu numer: 47833 Za czasów komuny w PRL-u takiego gościa nazywano ORMO-wiec, a teraz taki gość nazywa się "Czynnik społeczny".
Kiedyś na otwarciu mostu pierwsze skrzypce grał Pierwszy Sekretarz PZPR, a teraz [...]. Zmiany po ch...ju.
Ledwo minęły dwa tygodnie od rozpoczęcia remontu mostu, a "Czynnik społeczny" nadaje.
Człowieku, wstydziłbyś się, ale wiem, że chcesz zaistnieć na Forum, żeby dopiec pewnej partii i burmistrzowi. |
|
| | bezpartyjny |
| | Iława, Czwartek 25-09-2025 |
|
| 47835. | Odnośnie wpisu numer: 47831 Rzut oka na sprawy lokalne. Mamy dziś powtórkę z czasów, gdy wszystko likwidowano.
Kto jeszcze pamięta lata 90-te po kontrolowanym "upadku" komuny...? Przemianowany z komunisty w liberała i wolnościowca Leszek Balcerowicz, ojciec chrzestny późniejszej PO, i jemu podobni czerwoni kacykowie - przygotowali grunt, czyli pustkę i spaloną ziemię.
Polikwidowali tysiące najlepszych przedsiębiorstw - huty, stocznie, kolej, górnictwo, handel, cukrownie, metalurgię, przemysł ciężki, elektroniczny, motoryzacyjny, chemiczny itd. Na niewyobrażalną skalę wyhamowali rozwój kraju, który chciał i mógł się rozpędzić.
Czy uwzględniono te wyliczenia podczas przygotowań do wejścia Polski do strefy UE? (2004). Takich składników tej gry, o których nie powiedzą w TV jest duuuużo więcej. Gdy wszystko podliczę, to okaże się, że to Bruksela jest mi winna kupę kasy.
[...] Czy zrozumiałeś jak jesteś oszukiwany? Któż nie pamięta dobrych czasów naszych iławskich zakładów pracy, jak IZNS, Parowozownia PKP, Techmatrans, Tapczany, Fabryka Mebli, Fabryka Domów i POM, skąd, po fuzji z „Pomowcem” bierze początek wielka historia klubu piłkarskiego IKS Jeziorak.
Zakłady pracy to tysiące pracowników, choćby wspomnieć nasz iławski największy zakład, czyli IZNS, dający życie ponad 1200 zatrudnionym, a z nimi wielu ich rodzinom wokół. Tutaj dobrze układały się stosunki społeczne pomiędzy zakładem a szkołami, czy klubem sportowym; tu powstawały międzyludzkie więzi uczuciowe.
Ludzie dawali z siebie wszystko dla dobra kraju, jak też dla siebie w sensie satysfakcji z pracy i zarobku.
Tętniło też życie kulturalne, miedzy innymi spotkania. Niedawno jeden z mieszkańców przypomina mi o spotkaniach w IZNS ze znanymi sportowcami, olimpijczykami, jak np. z oszczepnikiem Januszem Sidło.
Niestety ideą chorych zmian w Polsce po 1990 roku była prywatyzacja, czyli likwidacja polskiej gospodarki. Pod szumnym płaszczykiem "bież co twoje" i hasłami zakłamanej "wolności" czekała nas tragedia narodowa, miedzy innymi dlatego, że tracąc zakłady pracy i gospodarkę, Polacy zatracili tożsamość i właśnie wspólnotę jako twierdzę obronną każdego narodu, by nie zginął.
Komu zatem zależało na wyrugowaniu tożsamości z polskiej duszy? Nie muszę odpowiadać – już wiemy. Tym samy komunistom, którzy tylko zmieniali kolory i garnitury.
W roku 2007, gdy na czele tzw. nowych liberałów stanął przeflancowany komuch w lepszym garniturze z niemiecko-rosyjskiego nadania, nagle usłyszeliśmy, że wreszcie otworzył Polakom granicę i niech tam szukają chleba. Wygnał kilka milionów Polaków na obczyznę. Poniżył ich do roli parobków. Genialny ruch, bo wszystko to zrealizowano pod hasłami rzekomej "WOLNOŚCI" oraz demolki pt. "Róbta co chceta".
Dziś ten sam Tusk mówi dokładnie to samo, tylko akcenty stawia inaczej.
Dziś jeszcze bardziej rozwalany jest i dobijany ostatni akcent tożsamości i niezależności Polaków, czyli rolnictwo. |
|
| | Marszałek |
| | Iława, Czwartek 25-09-2025 |
|
| 47834. | No i mamy kolejny hit.
Radna miejska Ewa Jackowska [klub PO] odwołana została z zarządu ogrodów działkowych.
Już się poznali i na działkach, na tej „lewaczce-aktywistce”. Niebawem walne i nowe wybory.
Proszę dziennikarzy Kuriera o zbadanie sprawy i opisanie na łamach gazety o kulisach odwołania jej z zarządu działek.
A swoją drogą pani radna trzyma poziom. Gdzie się nie pojawi zostaje wywalona, nierzadko pozostawiając po sobie mniejsze bądź większe smrodki. |
|
| | działkowiec |
| | Iława, Czwartek 25-09-2025 |
|
| 47833. | Odnośnie wpisu numer: 47783 Ciekaw jestem jak idzie remont, czy diabli wiedzą co z mostem nad torami kolejowymi [przy stacji Iława Główna].
Ostatnio gdy oglądałem to aż trójka chłopa w żółtym stroju się kręciła. |
|
| | Czynnik społeczny |
| | Iława, Czwartek 25-09-2025 |
|
| 47832. | Kaganiec w barwach narodowych
Wolność, powiadają, to najwyższe dobro człowieka , a dzisiejsza wolność w Polsce przypomina dziś wybór koloru kagańca: czerwony, niebieski, zielony czy biało-czerwony w paski. Partie polityczne handlują tym katalogiem, przekonując nas, że różnica w odcieniach ma znaczenie, podczas gdy pasek i tak zaciska się wokół tych samych ust.
Epiktet, niewolnik, a jednak bardziej wolny od wielu prezydentów i premierów, pisał: „Człowiek jest wolny, gdy pozostaje w zgodzie z naturą, a nie wtedy, gdy może czynić, co mu się podoba.” W tym zdaniu kryje się cała ironia naszych dni. Polska natura? Może raczej pole kukurydzy GMO, dotowanej przez Brukselę, nawożonej medialnym nawozem z amerykańskich stacji telewizyjnych i podlewanej rosyjskim deszczem dezinformacji.
PiS przez lata sprzedawał nam narrację o suwerenności, o „powstawaniu z kolan”, ale jednocześnie coraz mocniej opierał swoją władzę na wewnętrznym klienckim systemie, zdominowanym przez własne media publiczne i narodowe spółki. Zamiast wolności - centralizacja, zamiast samodzielności - uzależnienie od retoryki zagrożenia i wroga.
Platforma Obywatelska i szerzej Koalicja Obywatelska odziedziczyły państwo już nieco w ruinie, lecz zamiast rozkuwać beton kaganka, starają się, by świecił on światłem „europejskich wartości”. Suwerenność w ich wydaniu to integracja z Unią Europejską, lecz w praktyce często przyjmuje ona kształt brukselskiej smyczy fiskalno-prawnej, gdzie dyrektywy i fundusze są ważniejsze niż własne decyzje obywateli.
Na tym tle pojawiają się mniejsze siły: Konfederacja z liberalno-narodowym snem o suwerenności absolutnej, która jednak w świecie wielkich korporacji i geopolityki brzmi jak baśń o husarii odpierającej rakiety balistyczne; a także Lewica, rozdarta między marzeniem o społeczeństwie równych, a praktyką bycia przystawką do liberalnego centrum.
Kto rządzi? Oficjalnie - parlament, prezydent, rząd. W praktyce - księgowi cudzych interesów, lobbyści, banki, koncerny technologiczne, ukryci cesarze finansowych przepływów. My, obywatele, jesteśmy eleganckimi sługami w garniturach na kredyt, karmieni opowieścią o suwerenności jak dzieci bajką o krasnoludkach.
W tym teatrze politycznym polskie społeczeństwo jest widzem, czasem statystą, rzadko reżyserem. Klaskamy, gdy wyświetla się napis „brawa”, a gdy gasną światła, wracamy do codzienności: pracy na kredyt, spłacania rat i scrollowania feedu.
Jesteśmy więc sługami, ale nie wiemy dokładnie kogo -co jest jeszcze bardziej groteskowe. Służymy logarytmom giełdy, algorytmom mediów społecznościowych i rytmowi reklam. Wybieramy kolor kagańca z katalogu, przekonani, że to akt wolności.
Epiktet miał rację: „Nie rzeczy same niepokoją ludzi, lecz ich mniemania o rzeczach.” Nasze mniemanie o wolności zostało sprzedane jak abonament - w ratach, z dostępem do pakietu politycznych kłótni i zagranicznych wpływów.
I tak siedzimy w terrarium zwanym Rzeczpospolita, z melancholijnym uśmiechem na twarzy, wiedząc, że niezależnie od tego, czy kagańce będą w kolorach partii rządzącej, czy w odcieniach europejskiej flagi - zawsze pozostaną kagańcami.
A gdy zapadnie cisza, gdy zgasną ekrany, słychać echo Epikteta: „Nie rzeczy same niepokoją ludzi, lecz ich mniemania o rzeczach.” A nasze mniemanie o wolności, jak widać, ma kształt uśmiechu melancholijnego klauna — z kredytową kulą u nogi i kagańcem w barwach narodowych. |
|
| | Natasza-peegerówka |
| | Susz, Czwartek 25-09-2025 |
|
| 47831. | Słowo do Macieja Rygielskiego [PO] i reszty lokalnych weterynarzy politycznych:
Tuszowanie śledztw przeciwko partyjnym oligarchom PO.
Wyłudzanie środków z sejmu oraz spółek skarbu państwa.
Niszczenie gospodarki Polski.
Agresja wobec opozycji.
Niszczenie wizerunku Polski na arenie światowej.
Prowokacyjne zachowanie wobec USA, strategicznego sojusznika.
Władza KO to koszmar senny.
Od dzisiaj na każde zagajenie znajomych, rozmówców i adwersarzy o „przywracaniu praworządności” i nadużyciach za rządów PiS-owskich będę odpowiadał tylko dwoma słowami: „Sławomir Nowak”.
Berlińsko-brukselski kelner Tusk wygasza węgiel szybciej niż planowano, opóźnia atom, zrywa kontrakt z Koreą [Południową], a małe reaktory jądrowe SMR-y toną w chaosie. Bezpieczeństwo energetyczne? Podpucha. Za to nowe podatki zielone od CO2 skutecznie drenują Polaków. Cel? Drożyzna i zależność. |
|
| | anty-bolszewik |
| | Iława, Czwartek 25-09-2025 |
|
| 47830. | O szybujących kastach i upadku grawitacji codzienności
Żyjemy dziś w epoce przyspieszonego selektora – algorytmicznego kapłana, który beznamiętnie dobiera jednych do ról wybranych, a innych spycha w rezerwaty niewidzialności. To nie już walka klas, lecz walka kast, w której granice są jak mury szklane: przejrzyste, a jednak nie do przebicia. Strażnicy pilnują, aby nikt przypadkiem nie pomylił piętra biurowca z piwnicą blokowiska.
W Polsce okres ten przypomina dziwne, jesienne święto: z jednej strony fasady huczą od słów o wolności, równości i dostępie do wszystkiego, z drugiej – ciche korytarze codzienności zapełniają się ludźmi w milczeniu stawiającymi pieczątki na własnej niewidzialności. Melancholia staje się więc stylem życia, a sarkazm – ostatnią dostępną walutą na rynku zubożałych emocji.
Całość ma w sobie coś z surrealistycznego obrazu: oto kelner rozdaje karty do gry, lecz wszystkie są puste; oto tramwaj jedzie w stronę awansu, ale jego tor prowadzi w zamkniętą pętlę; oto młodzi marzą o wspinaczce, lecz zamiast drabiny dostają plastikowe schodki do basenu dziecięcego.
I tak pozostaje nam stoicki uśmiech – nie po to, by udawać, że jest dobrze, lecz by nie dać się połknąć grotesce, w której życie zamienia się w getto gustów, karier i powierzchownych doznań. Bo jeśli rzeczywiście wszystko staje się szybkie, łatwe i płytkie – to przynajmniej można się jeszcze zatrzymać, napić herbaty i pomyśleć: „Cóż, skoro absurd jest nowym porządkiem, to może w nim odnajdzie się jakaś dziwna forma wolności.”
„Największym błędem jest sądzić, że człowiek żyje dla kogoś innego niż dla siebie” – przypomina nam Epikur, jakby mrugając z ironią zza ruin dawnych ogrodów. |
|
| | Natasza-peegerówka |
| | Susz, Środa 24-09-2025 |
|
| 47829. | Kolejny potentat światowy rezygnuje z wielkiej inwestycji w Polsce!
Zakład miał zatrudniać co najmniej 500 osób.
Inwestycja szacowana na 1,5 mld zł.
Jaki podali powód? „Rosnąca niepewność polityczna i gospodarcza”.
Hej brygada!
Nadal jest wam do śmiechu?! |
|
| | anty-bolszewik |
| | Iława, Wtorek 23-09-2025 |
|
| 47828. | Blask słońca w cieniu burz
Minęło już 53 lata wspólnego życia – lata, które są jak księga pisana nie atramentem, lecz sercem. Każda jej strona nosi ślad miłości, cierpliwości i poświęcenia, a w centrum tej opowieści jaśnieje Ona – żona, przyjaciółka, powiernica, nieustający dar od Boga.
„Szczęśliwy mąż, który ma dobrą żonę” – te słowa mądrości nabierają tu szczególnego znaczenia. Bo cóż może być większym szczęściem, niż mieć obok siebie kobietę piękną nie tylko urodą, lecz i sercem, mądrą radą, cierpliwą w trudzie, radosną w chwilach prostych, wierną w dniach prób? To właśnie Jej wdzięk rozwesela serce, a Jej mądrość orzeźwia kości.
Całe swoje życie ofiarowała nie tylko mężowi, ale i dzieciom, które wychowała na ludzi uczciwych, odpowiedzialnych i pełnych serca. Każdy dzień był dla nich lekcją miłości, cierpliwości i szacunku do drugiego człowieka. Dzięki jej ciepłu i mądrości rodzinny dom stał się miejscem, gdzie dorastało pokolenie, które dziś niesie dalej wartości wpojone przez matkę. Jej obecność była nie tylko opieką, ale i przykładem – cichym, lecz wymownym świadectwem tego, czym jest prawdziwe oddanie.
Czasy, w których przyszło nam żyć, nie są łatwe. Świat chwieje się pod ciężarem niepokoju, codzienność zbyt często wystawia nas na próbę, a ludzkie serca tracą ufność. A jednak – to właśnie w takich czasach jeszcze wyraźniej widać moc i sens małżeńskiego przymierza. Wierność i miłość są jak latarnia na wzburzonym morzu – pozwalają płynąć dalej, nie zbaczając z kursu.
Patrząc dziś na Nią, na piękno, które nie blaknie, lecz dojrzewa jak wino, na mądrość, która stała się drogowskazem dla dzieci i wnuków, serce woła z wdzięcznością: Dar Pana – żona spokojna. Dar, którego wartość przewyższa wszelkie bogactwa, którego nie można przeliczyć na złoto ani srebro.
Kiedy więc wspominamy te 53 lata, widzimy nie tylko kalendarzowe dni – widzimy błogosławieństwo. Bo liczba dni szczęśliwego męża naprawdę została podwójna. Każdy dzień był darem, każdy wieczór – spełnieniem, każda burza – zwycięstwem dzięki Jej sile, cierpliwości i wytrwałości.
Niech więc ten jubileusz stanie się hymnem ku chwale żony, która jest niczym wschodzące słońce na wysokościach Pana – promień światła, ozdoba domu, serce rodziny, dusza miłości. |
|
| | Natasza-peegerówka |
| | Susz, Wtorek 23-09-2025 |
|
| 47827. | W kapeluszu klauna
Każda ideologia jest jak smok, który najpierw chce, żebyśmy pogłaskali mu łuski, a potem pyta grzecznie, czy mógłby zjeść nasze dzieci. Zawsze chodzi o to samo: uczynić świat prostszym niż jest, sprowadzić chaos do jednego sloganu, jednego hasła, jednej sztandarowej barwy. „Człowiek jest miarą wszechrzeczy” – rzuca Protagoras z odległych wieków, jakby ironicznie wiedział, że miara ta będzie równie krzywa jak linijka kupiona na bazarze.
Patrzę dziś na Polskę – krainę, w której jedni malują tęczę, drudzy ją palą, a trzeci sprzedają znicze po obu stronach, bo przecież popyt to popyt. Feministki walczą z widmami patriarchatu, które śmieją się zza kulis jak aktorzy w tanim teatrze. LGBT z dumą maszeruje ulicami, podczas gdy ich przeciwnicy walą w bębny jakby chcieli odpędzić deszcz, a nie sąsiada w cekinach. Gender staje się nową opowieścią o stworzeniu świata – tym razem nie z gliny i żebra, ale z performansu i akt metrykalnych.
A ja, melancholijnie sarkastyczny, siedzę jak stoicki manekin na ławce w parku. Przez megafony krzyczą do mnie setki funktorów: wolność, tradycja, sprawiedliwość, prawo do miłości, prawo do nienawiści. Wszystko brzmi jak mitologie - współczesne baśnie, w których każde dziecko wierzy w swojego Świętego Mikołaja. I tak oto z idei rodzi się beton: solidny, ciężki, gotowy zasypać każdy dół, w którym kiedyś pogrzebano resztki rozsądku.
Śmieję się, bo cóż innego zostaje? Stoik powiedziałby: „To tylko opinie”, surrealista dodałby: „to tylko marchewka na księżycu”. A ja, w absurdalnym półuśmiechu, konstatuję: cała nasza wolność sprowadza się do wyboru koloru kagańca.
Niech już politycy naszych ziem dalej przepychają się w sejmowych korytarzach jak dzieci w piaskownicy, krzycząc „moje, moje!”, podczas gdy piach dawno zamienił się w beton. Jedni stawiają pomniki swojej wersji Boga, drudzy malują kredą uśmiechy na chodnikach, a wszyscy razem udają, że prowadzą naród do świetlanej przyszłości.
A prawda? Prawda jest taka, że z każdej strony słychać tylko nowe mitologie, a obywatel — biedny Don Kichot w Biedronce — pozostaje z plastikowym koszykiem pełnym sloganów na promocji. |
|
| | Natasza-peegerówka |
| | Susz, Wtorek 23-09-2025 |
|
| 47826. | Taki szok za naszą miedzą!
Całą Polskę obiegła szalona wieść, że Burmistrz Miasta Szczytno wraz z radnymi KO nadali nazwę alei miejskiej im. Otto von Bismarcka, słynnego polakożercy, zaś burmistrz Morąga otworzył ostatnio antypolskie muzeum "Prus Górnych" przy pełnym zachwycie dyrektora Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie, Piotra Żuchowskiego [PSL] z Iławy. [...]
Zapewne w pogoni za podlizywaniem się Niemcom nie chcieli być gorsi od swoich partyjnych kolegów i koleżanek z Gdańska czy Wrocławia. Jakby to powiedział niedawny przegrany kandydat PO na Prezydenta Polski, Rafał Trzaskowski: "To się w pale nie mieści!"
We Wrocławiu władze lokalne przechrzciły Most Grunwaldzki na Most im. Willhelma Hohenzolerna, a w Gdańsku Aleksandra Dulkiewicz promuje wystawę pt. "Nasi chłopcy w Wermahcie".
Zastanawia mnie jedno: co ci ludzie mają w tych swoich głowach, żeby będąc wybrańcami polskiego przecież narodu wprowadzać tak niemądre decyzje. A może oni już nie czują się Polakami?
W Iławie obawiam się, że ludzie z kręgu KO, mający znowu chrapkę na fotel Burmistrza Miasta Iławy, a zdolni są do podobnych niemądrych czynów jak ich koledzy partyjni. Michał Młotek, Dariusz Paczkowski przecież tak wielbią niemiecką Iławę (Deutsche Eylau). [...] No i szef wszystkich szefów w KO, czyli Maciej Rygielski. [...] |
|
| | Krzysztof Zięba |
| | Iława, Wtorek 23-09-2025 |
|
| 47825. | Odnośnie wpisu numer: 47817 Kolego podziękuj tym [...] za 800+, dopłaty do prądu, ogrzewania, do mieszkania, do gazu, obiadki za friko, darmowe jedzeniem fundowane przez PCPR [...], nie mówiąc o innych dodatkach o których przeciętny człowiek nie ma pojęcia.
Ale co tam, wystarczy 10 lat pracy pracy, a już w ramach emerytury ZUS przesyła na konto 13 i 14 emeryturę, a osoba z 51-letnim okresem pracy dostaje zero, bo bogacz. [...] |
|
| | pracownik |
| | Iława, Poniedziałek 22-09-2025 |
|
| 47824. | Interes zamknięty.
Do otwarcia w nieznanym terminie.
Wrzesień pachnie zwijaniem interesów – nie tylko w sensie meteorologicznym, kiedy liść jak faktura bez zapłaty spada na chodnik, ale i w sensie egzystencjalnym: kończą się małe biznesy, kończą się JDG, kończą się nadzieje na „wieczne pasmo wzrostu”, o którym przez lata mruczały raporty i ministerialne prognozy.
„Panta rhei” (wszystko płynie) – jak mawiał Heraklit, choć zapewne nie miał na myśli kolejnej fali zamkniętych piekarni, warsztatów czy biur rachunkowych, które teraz dryfują w stronę niebytu niczym papierowe łódki spuszczone w rynsztok po pierwszym jesiennym deszczu. Wszystko płynie, a jednak na rachunku bankowym widać dziury większe niż w durszlaku – oto polska wersja filozofii przepływu.
Surrealizm dnia codziennego polega dziś na tym, że telewizyjny prezenter, z miną niewzruszonego stoika, oznajmia: „Kolejne miejsca pracy zostały zamknięte”. I zaraz potem przechodzi do pogody, jakby nie chodziło o los konkretnych ludzi, tylko o zwyczajną prognozę ciśnienia atmosferycznego. To jest właśnie absurd: smutek zamienia się w tabelkę, dramat w liczby, a życie w przypis do ustawy o działalności gospodarczej.
Można by powiedzieć, że każdy projekt ma swój początek i koniec – jak człowiek, jak imperium, jak sklepik osiedlowy, który oparł się dwóm wojnom, ale nie przetrwał wzrostu cen prądu. Melancholia tej myśli nie potrzebuje komentarza. A jednak, w tym wszystkim, sarkastyczny uśmiech czai się gdzieś z boku: bo wiemy przecież, że projekty zawsze wracają. Wraca ten sam fryzjer, tylko już jako pracownik u kogoś innego. Wraca piekarnia, tylko pod nową nazwą, z nowym logotypem i wyższą ceną bułki. Wracamy i my, do punktu wyjścia, w kolejnym cyklu.
Tak, biznes to nie miejsce na sentymenty. Ale stoicka obojętność, podszyta absurdem, podpowiada: w zamykaniu też jest pewna estetyka. Bo gdzie kończy się rachunek zysków, tam zaczyna się rachunek metafizyczny – a ten, jak wiemy, zawsze wychodzi na zero. |
|
| | Natasza-peegerówka |
| | Susz, Poniedziałek 22-09-2025 |
|
| 47823. | Odnośnie wpisu numer: 47821 Kilka merytorycznych pytań, Panie Mądralo i żołnierzu Burmistrza.
Może przemyślisz, zejdziesz na ziemię i przestaniesz się ośmieszać.
1). Kto na terenie miasta Iławy odpowiada ostatecznie za ochronę środowiska? Taki wielce lewicowy demokrata i piewca przyrody jak Kopaczewski - i nie daje rady...? [...]
2). Jako podatnicy ile płacimy Panu Kopaczewskiemu [...] [...] [...] za brak wykonywania swoich ustawowych i samorządowych obowiązków? Słyszałem, że maksymalnie dopuszczalną stawkę. Czy wywiązuje się z powierzonego zakresu obowiązków?
3). W jakim celu Burmistrz Dawid Kopaczewski [...] podczas kampanii wyborczej wprost oszukiwał ludzi obiecując swoje różne cuda? [...] Również w dziedzinie ochrony środowiska. [...] Wszyscy słyszeliśmy czego to on nie dokona jako młodszy Burmistrz. I co? |
|
| | sygnalista |
| | Gmina Iława, Poniedziałek 22-09-2025 |
|
| 47822. | Dach, który spadł z nieba, czyli metafizyka drona i kłamstwa
Prawda jest jak dach – chroni, dopóki nie zostanie przebita przez zabłąkany dron, który w swojej bezosobowej trajektorii przypomina absurdalny gest kosmicznej ironii. Kiedy uderza, odkrywa niebo, którego nikt nie chciał widzieć: szare, zimne, pełne obojętnych gwiazd. I wtedy pytanie nie brzmi już: „kto wystrzelił?”, lecz: „kto ośmieli się przyznać, że dach przecieka?”.
Ukrywanie prawdy jest sztuką krótkowieczną, bo pierwszą jej ofiarą jest zaufanie – to delikatne zwierzę, które umiera w ciszy, zanim ktokolwiek zdąży zauważyć jego zniknięcie. Gdy rządzący udają, że krople deszczu spadające na głowy obywateli to „kontrolowany efekt specjalny”, świat patrzy i notuje. A potem, na forum ONZ, cała maskarada zmienia się w groteskę: politycy w roli komików, drony jako rekwizyty, dach jako nieproszona metafora.
Heraklit mówił: „Charakter człowieka jest jego losem”. Gdyby dziś przechadzał się po salach konferencyjnych, może dodałby: „A los państwa to jego zdolność do przyznania, że ma dziurę w dachu”. Ale kto by go słuchał? Stoicko wzruszyłby ramionami, a my z melancholijnym uśmiechem oglądalibyśmy teatr absurdu, w którym zamiast naprawić dach, buduje się narracje z papieru – i dziwi, że deszcz wciąż kapie na głowę.
Bo prawda, nawet zatajona, ma cierpliwość: czeka, aż ktoś wreszcie spojrzy w górę i zauważy, że niebo nie jest sufitem. |
|
| | Natasza-peegerówka |
| | Susz, Poniedziałek 22-09-2025 |
|
| 47821. | Odnośnie wpisu numer: 47820 A co tak tykasz Burmistrza?
Problem istnieje od 40 chyba lat, a ten się uparł i pieprzy. Przyjdzie nowy Burmistrz, nawet jeśli będzie twoim kandydatem lub znajomym, to nadal będzie śmierdziało.
Bo wiesz co śmierdzi? Nie śmierdzi Urząd Miasta, lecz prywatny biznes. |
|
| | domestos |
| | Iława, Poniedziałek 22-09-2025 |
|
| 47820. | Odnośnie wpisu numer: 47815 [...]
Niedziela. Smród ziemniaczanki - powalający.
Panie [burmistrzu] Kopaczewski - czas odejść.
[...] |
|
| | iławianin |
| | Iława, Niedziela 21-09-2025 |
|
| 47819. | Ogłoszenie o pracę. Szukam Niemców do pracy sezonowej przy zbiorach borówki amerykańskiej. Solidną dniówkę wypłacam, stawka do ustalenia. Zapewniam posiłek regeneracyjny w porze obiadu.
Wymagany język polski. |
|
| | ekonom |
| | NML, Niedziela 21-09-2025 |
|
| 47818. | Zjeby z uśmiechniętej bandy Tuska wymyśliły, że zwrotne butelki po piwie mają przyjmować nawet... apteki. |
|
| | Jimmy |
| | Lubawa, Niedziela 21-09-2025 |
|
| 47817. | Bardzo proszę pracowników MOPS o sprawdzanie jak są wypłacane i na co przeznaczane zasiłki.
Firmy poszukują ludzi do pracy, sadownicy likwidują plantacje, bo nie ma komu zrywać truskawek czy jabłek, a nasze lokalne Gwiazdy niepracujące kupują sobie pieski żeby mieć z kim wychodzić na spacer. To my pracujący i płacący podatki mamy te damy utrzymywać i ich pieski? Ponadto za nasze pieniądze kupują karmę dla pupili.
Dramat, człowiek ciężko pracuje, a oni ciągle tylko balują... |
|
| | Józek |
| | Jędrychowo, Niedziela 21-09-2025 |
|
| 47816. | Odnośnie wpisu numer: 47815 No to jaki, twoim zdaniem, lokalny polityk zatka tę śmierdzącą dziurę w ziemniaczance? |
|
| | kolejarz |
| | Iława, Niedziela 21-09-2025 |
|
| 47815. | Odnośnie wpisu numer: 47806 Oczywiście, że Iława formalnie ma burmistrza, bo konkretna osoba z dwoma zastępcami tę kasę z wynagrodzenia co miesiąc pobiera i to naprawdę spore, maksymalne kwoty [...].
W Iławie rządzi syf smrodu ziemniaczanki, a burmistrz Kopaczewski nadal się nie obudził. |
|
| | iławianin |
| | Iława, Sobota 20-09-2025 |
|
| 47814. | Donald Tusk i jego banda właśnie dobijają Elbląg.
Przez blisko 2 lata obiecywali, kręcili, udawali, mataczyli, zwlekali, cofali, znowu obiecywali, nawet rozpisali przetarg na dokończenie toru wodnego, oczywiście pod publiczkę. Tak długo zwodzili mieszkańców, aż wreszcie unieważnili ten przetarg. Port pozostanie bez szans na rozwój. Przeładunki lecą w dół.
Zamiast impulsu dla regionu – stagnacja i marazm.
Cel? Ten sam co zawsze.
Ale o szczegóły trzeba zapytać w Berlinie, jednak to jest oczywiste dla każdego myślącego polskiego obywatela i podatnika - wyhamować i całkowicie zatrzymać rozwój miasta, zepchnąć na margines jak wszystkie ośrodki portowe polskiego Wybrzeża, jak wszystkie inwestycje.
Agent "Oskar" pracuje. |
|
| | anty-bolszewik |
| | Iława, Sobota 20-09-2025 |
|
| 47813. | O matematycznych bękartach i politycznych iluzjonistach
„Człowiek jest miarą wszechrzeczy” – powiedział Protagoras, zapewne jeszcze zanim ktokolwiek wymyślił sejmowe komisje i telewizyjne paski grozy. Gdyby jednak żył dziś, być może dodałby: „Ale w Polsce człowiek jest miarą chaosu, a chaos miarą człowieka”.
Matematyczni bękarci kombinatoryki stosowanej – czyli my, obywatele, którzy codziennie próbują połączyć kropki w równaniu „praca–czynsz–inflacja–humor” – śmiejemy się przez zęby, bo inaczej się nie da. Stoicki uśmiech przypomina tu bardziej grymas klauna, który wie, że w cyrku płoną namioty, a dyrekcja udaje, że to pokaz sztucznych ogni.
Spójrzmy na scenę polityczną: Jafira maluje surrealistyczne pejzaże w sejmowym korytarzu, Membaczyński dwoi się i troi jakby rozwiązywał łamigłówkę sudoku na czas, Szerba z Końskim uprawiają kabaret śledczy, który ma w sobie więcej absurdu niż Beckett, a Sielińska z promiennym uśmiechem próbuje wytłumaczyć światu, że to wszystko jeszcze ma sens. Tymczasem my – widzowie – siedzimy w loży, jedząc zimny popcorn codzienności, i zastanawiamy się, czy ta sztuka jest komedią, tragedią, czy może instrukcją BHP pisaną przez szalonego skrybę.
Surrealizm polskiego życia polega na tym, że każdy krzyk o sprawiedliwość brzmi jak dzwonek do drzwi, pod którymi stoi akwizytor marzeń: obieca złote góry, a sprzeda ci katalog kredytów. Absurd zaś jest bardziej realny niż realność – bo oto dowiadujemy się, że kraj tonie w długach, ale nie brakuje pieniędzy na kolejne komisje, tablice, transparenty.
A więc śmiejmy się melancholijnie, jak przystało na bękartów logiki, i powtarzajmy za stoikami: „Nie rzeczy same nas martwią, lecz nasze o nich wyobrażenia”. Choć w Polsce wyobraźnia polityczna bywa gorsza od rzeczywistości, a rzeczywistość bardziej groteskowa niż sen szaleńca.
Ku czemu zmierzamy? Ano, zmierzamy ku temu, co w matematyce nazywa się „rozwiązaniem osobliwym” – niby istnieje, ale nikt nie potrafi go policzyć. Polska polityka dryfuje jak statek bez sternika, którego załoga zamiast sterować, prowadzi transmisję na żywo z mesy. Wszyscy chcą być reżyserami, nikt nie chce być mechanikiem.
A więc dokąd zmierzamy? Do miejsca, gdzie absurd stanie się normą, normą będzie ironia, a jedyną walutą – cierpliwość obywateli, coraz bardziej zbliżona do zera. |
|
| | Natasza-peegerówka |
| | Susz, Piątek 19-09-2025 |
|
| 47812. | Odnośnie wpisu numer: 47779 Serioooooooo?
Poszliście z czymś takim do gazety Kurier?
Dziewczyny, weźcie sobie dajcie na wstrzymanie. Dzieci patrzą.
[...]
Takie problemy rozwiązuje się w kuchni, a nie wyciąga na publiczne łamy. |
|
| | Mona Liza |
| | Susz, Piątek 19-09-2025 |
|
| 47810. | Uśmiech w cieniu cyfrowych masek
Żyjemy w epoce, w której cnota — ta dawna towarzyszka cnót kardynalnych — przebrała się w zupełnie nowe szaty. Nie jest już mądrością, odwagą ani umiarkowaniem. Jest podejrzliwością. To ona stoi na straży naszych portfeli, haseł i tożsamości, bo w świecie, gdzie każdy głos może być echem podrobionym przez maszynę, a każde spojrzenie — cudzym profilem ze sztuczną tęczówką, naiwność staje się występkiem, a nieufność – aktem moralnej odwagi.
„Nie rzeczy same nas niepokoją, lecz nasze o nich sądy” – mówił Epiktet, nie znając jeszcze phishingu, spoofingu ani wyskakujących okienek obiecujących miliony. A jednak jego słowa brzmią dziś jak ironiczna reklama antywirusa: to nie rzeczywistość jest zagrożeniem, lecz nasze kliknięcie w niewłaściwy link.
Surrealizm polega tu na tym, że aby zachować autentyczność, musimy wątpić w autentyczność wszystkiego. Absurd polega na tym, że aby zaufać, musimy zacząć od założenia, że każdy, kto się do nas uśmiecha zza ekranu, jest potencjalnym złodziejem duszy i numeru PESEL.
A melancholijny stoicki uśmiech? On pojawia się wtedy, gdy rozumiemy, że prawdziwa wolność nie polega dziś na życiu „zgodnie z naturą”, lecz na tym, by nie dać się złowić w sieci zbudowanej z iluzji i linków. I że być może największym heroizmem jest nie odebrać telefonu od „własnej matki”, której głos okazuje się algorytmem.
A dalej? Czeka nas świat, w którym każdy uścisk dłoni będzie musiał mieć certyfikat, a każde „dzień dobry” – kod QR autentyczności. Być może nadejdzie era, w której prawdziwym luksusem nie będzie złoto ani kryptowaluty, lecz proste, bezpośrednie słowo wypowiedziane przez człowieka z krwi i kości. A póki co, zostaje nam stoicki śmiech – ten cichy, sarkastyczny grymas – bo skoro rzeczywistość tak chętnie się podszywa, my również możemy udawać, że jeszcze wierzymy w jej szczerość. |
|
| | Natasza-peegerówka |
| | Susz, Czwartek 18-09-2025 |
|
| 47809. | Odnośnie wpisu numer: 47774 Ja tylko jedna uwaga odnośnie bardzo niewłaściwych działań Pani Burmistrz Lejmanowicz.
Czytamy cały czas o jej strasznych kompromitacjach i działaniu pod siebie. I co się dzieje u nas pod samym nosem? Ulice osiedlowe porobione nie po kolei, a ona za milion wyłożyła bruk pod dom syna przy ul. Prusa. Widzieliśmy jak tam się przechadza radny Jakubczyk, który także mieszka obok i dmucha w jedną trąbkę z Panią Beatą.
Pani burmistrz najpierw robi sobie dach na bloku w którym mieszka, a teraz wykłada bruki pod syna dom.
Pieniędzy niby na nic nie ma w budżecie a znalazł się milion na drogę, która dziwnym trafem prowadzi do domu jej rodzinki i blisko radnego z jej opcji.
Gdzie tu prawda, gdzie sprawiedliwość? |
|
| | Wiesia |
| | Kisielice, Czwartek 18-09-2025 |
|
| 47808. | Marność na czterech łapach
Wystarczy rozejrzeć się po naszych ulicach, po osiedlowych podwórkach, gdzie koty śpią w kartonach od telewizorów, a psy krążą jak cienie w poszukiwaniu resztek, które spadły z plastikowych talerzyków po festynach patriotycznych. W tych zwierzęcych oczach odbija się absurd: człowiek, który śmieje się ze swojej „korony stworzenia”, a jednak wciąż przypomina bardziej karykaturę króla niż jego majestat.
„Świnie wolą błoto od czystej wody”. Wypadałoby się uśmiechnąć melancholijnie i dodać: a ludzie wolą wycelować w sarnę, rybę czy bezpańskiego psa niż spojrzeć w swoje własne błoto, to prawdziwe, wewnętrzne. Bo przecież myśliwy nie strzela z głodu, wędkarz nie łowi, by przeżyć – oni zabijają dla sportu. I w tym właśnie sporcie, w tej grotesce, widać całą nędzę ludzkiej wyobraźni.
Dziś w Polsce mówi się wiele o „ochronie życia”, ale to życie mierzy się wybiórczo – w skali ideologii, w tabelach politycznych sondaży, w krzyżykach na kartach wyborczych. Tymczasem na poboczach dróg leżą rozjechane lisy, jeże, w rowach zamarzają koty, a psy czekają w schroniskach na śmierć cichszą niż wszystkie hymny.
Człowiek, jak twierdzi Kohelet, w niczym nie przewyższa zwierząt. I choć próbujemy temu zaprzeczać – budując pomniki, wznosząc katedry i rezerwaty – to koniec końców i tak nasze kości mieszają się z tymi psimi i kocimi. Może więc jedyną formą stoickiej mądrości jest śmiech: sarkastyczny, gorzki, ale i czuły. Bo gdybyśmy naprawdę potrafili się śmiać z własnej marności, być może przestalibyśmy strzelać do saren i rzucać kotom kamienie. Być może nauczylibyśmy się pić wodę zamiast brodzić w błocie.
Na koniec tej powiastki niech stanie postać, która potrafiła spojrzeć na kota i psa, na rybę i ptaka, jak na rodzeństwo – święty Franciszek z Asyżu. Nie miał strzelby, wędki ani sieci; miał tylko słowa, które brzmiały jak psalm i jak szept do ucha każdego stworzenia. Nazywał zwierzęta braćmi mniejszymi nie dlatego, że były gorsze, lecz dlatego, że wymagały większej troski, jak młodsze dzieci w rodzinie.
Może więc to właśnie on przypomina nam dziś, w Polsce pełnej schronisk, myśliwych i wędkarzy, że miarą człowieczeństwa nie jest ilość zdobytych trofeów ani głosów w urnie, ale to, czy potrafimy pochylić się nad tym, co słabsze. A jeśli śmiech bywa ratunkiem, to niech będzie to śmiech franciszkański – prosty, serdeczny, wolny od sarkazmu – bo tylko on potrafi rozgrzać zmarznięte łapy braci mniejszych.
„Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt” – mówi Kohelet, a echo tego zdania brzmi dziś mocniej niż syreny w południe. |
|
| | Natasza-peegerówka |
| | Susz, Środa 17-09-2025 |
|
| 47806. | Odnośnie wpisu numer: 47783 Miasto Iława nie ma Burmistrza.
Stoimy, dryfujemy... |
|
| | Jimmy |
| | Iława, Środa 17-09-2025 |
|
| 47805. | Tam, gdzie zło tańczy, bo ludzie stoją osobno...
Zło jest jak cienka mgła unosząca się nad placem targowym – rozproszy się w promieniach prawdy, ale tylko wtedy, gdy ludzie wspólnie wstaną i przewieją ją jednym, wielkim oddechem. A jednak, jak pisał Heraklit: „Wojna jest ojcem wszystkiego”. Zdaje się, że w Polsce to motto zbyt gorliwie traktujemy dosłownie – zamiast wojny z własnym egoizmem czy z przyzwyczajeniem do kłamstwa, wolimy wojny plemienne, medialne, polityczne. I każdy generał-amator chętnie wbija chorągiewkę swojego własnego „patriotyzmu” w ziemię, która wciąż jest wspólna.
Surrealizm polega dziś na tym, że prawda i fałsz stoją obok siebie jak dwie witryny sklepowe – w jednej jabłka, w drugiej atrapy z plastiku – a przechodnie kłócą się, która z nich jest „prawdziwsza”, zamiast po prostu spróbować owocu. Absurdalność rośnie, gdy politycy z powagą recytują slogany, jakby to były zaklęcia odganiające demony, a ludzie klaszczą, wierząc, że magia działa. Melancholijny uśmiech stoika podpowiada: tak, to wszystko już było. Rzymianie mieli swoje igrzyska, my mamy paski w telewizji.
Ale jest w tym coś jeszcze bardziej gorzkiego – ta jedność, o której mówię, ta prawdziwa tarcza przeciw złu, wciąż pozostaje w Polsce produktem deficytowym. Łatwiej nam znaleźć wspólnego wroga niż wspólny cel. Łatwiej nas podzielić niż zjednoczyć. Zło tańczy wtedy jak pijany klaun na środku sceny, karmiąc się naszym rozproszeniem, a my – zamiast wyjść z cyrku – kupujemy jeszcze popcorn.
I może właśnie dlatego nadzieja jest taka ważna. Nadzieja nie w wielkich hasłach, lecz w drobnych gestach – że sąsiad poda rękę, że ktoś powie „dość”, że ktoś wyłączy telewizor i wyjdzie na ulicę, by rozmawiać, a nie tylko krzyczeć. Bo choć politycy będą dalej dzielić, cynicznie szachując nami jak pionkami, to wspólnota w codzienności jest możliwa.
A więc, z melancholijnym sarkazmem, można by rzec: zło boi się ludzi złączonych bardziej niż wszystkiego. Ale na szczęście dla niego – i niestety dla nas – my wciąż upieramy się, żeby stać osobno, przekonani, że nasze własne małe racje są większe od dobra wspólnego. |
|
| | Natasza-peegerówka |
| | Susz, Wtorek 16-09-2025 |
|
| 47804. | Hallo hallo hallo PO/KO!
Likwidacja Elektrowni Dolna Odra w Gryfinie, nazywanej „elektrownią na czas największych kryzysów” – w dzisiejszych niebezpiecznych zawirowaniach geopolitycznych, to:
🅰️ zwyczajna głupota polityczna❓
🅱️ celowe działanie na rzecz obcego państwa❓
Jedno i drugie❓ |
|
| | Jarosław |
| | Iława, Wtorek 16-09-2025 |
|
| 47803. | Z liczbami nie ma dyskusji. Twarde fakty i obiektywne owoce pracy.
Bez uśmiechniętych urojeń, uprzedzeń, głupoty i złości.
Deficyt budżetu państwa (po półroczu):
▶️ rok 2025 r. (KO): 172 mld
▶️ rok 2024 r. (KO): 89 mld
✅ rok 2023 r. (PiS): 17 mld
Jeśli te porównanie nie dociera do rozumu kogokolwiek, to jest mi go żal. |
|
| | Jarosław |
| | Iława, Wtorek 16-09-2025 |
|
| 47802. | Teatr cieni i uśmiech gwoździa
„Największą przeszkodą w życiu jest oczekiwanie, które zależy od jutra, a traci się dzisiaj” — pisał Seneka Młodszy, jakby przewidział nasz narodowy trening cierpliwego czekania, aż ktoś inny się odezwie, aż ktoś inny się sprzeciwi, aż ktoś inny odważy się stanąć w poprzek tłumowi.
Nonkonformizm? Dziś przypomina bardziej cień wyrastający wbrew kierunkowi światła niż żywą postawę. Jest jak gwóźdź wystający z idealnie wypolerowanej podłogi — drażniący, niebezpieczny, niepasujący. W Polsce lat obecnych boimy się go, bo nauczyliśmy się, że wygodniej być podłogą niż gwoździem. Konformizm nie boli, przynajmniej do momentu, w którym okazuje się, że podłoga została sprzedana wraz z całym mieszkaniem.
Przyczyna tego strachu jest dość banalna, wręcz absurdalna: chcemy bezpieczeństwa w świecie, który nieustannie się chwieje. Konformizm daje namiastkę stabilności — choćby była ona iluzją, złudnym plastrem na chaos. Nonkonformizm natomiast wymaga samotności, a samotność w czasach, gdy każdy liczy serduszka pod postami, jest bardziej przerażająca niż sama niesprawiedliwość.
A jednak, mimo że scena życia codziennego zdaje się zdominowana przez chóry zgody i westchnienia podporządkowania, w tle wciąż gra cichy aktor. Ten, który nie schodzi ze sceny, choć publiczność wyszła już dawno. Nonkonformista. On wie, że sztuka jego istnienia nie przynosi braw, ale zachowuje smak. Smak gorzki, melancholijny, a jednak prawdziwy.
Bo choć konformizm wygrywa spektakl, to nonkonformizm, niczym surrealistyczny uśmiech gwoździa, wciąż przypomina, że coś jeszcze wystaje spod dywanu historii. |
|
| | Natasza-peegerówka |
| | Susz, Wtorek 16-09-2025 |
|
| 47801. | Odnośnie wpisu numer: 47787 Nie ma sprawy... Nic się nie stało... No spoko luzik... Podłubać w nosie...
Najpierw 3,5 miliona spadło [burmistrzowi] Kopaczewskiemu do kosza.
Teraz aż 80 milionów złotych wyparowało z uśmiechem.
Co tam jeszcze przepadło...?
Przeoczyłem coś?
Nic się nie stało... Luzik...
Masz wykałaczki? Podaj, podłubię.
Mieszkańcy Iławy i podatnicy przestali już liczyć...
Co by tu spieprzyć... Co by tu jeszcze spieprzyć... Co... |
|
| | sygnalista |
| | Gmina Iława, Poniedziałek 15-09-2025 |
|
| 47800. | Znowu smród po całej Iławie!
Czy ktoś mógłby wyjaśnić dlaczego zakłady ziemniaczanka od wielu dni znowu smrodzą w Iławie? Smród na ulicach, z kanalizy zapach cebuli. Dlaczego ziemniaczanka od tylu lat działa bezkarnie? Bo kilka osób biorących pieniądze za niszczenie życia mieszkańców Iławy?
Ci, którzy głosowali na nieudolnego burmistrza powinni teraz ten smród załatwiać i zgłaszać, skoro głosowaliście na kogoś takiego, to dlaczego my mamy cierpieć za was i za wasze nieudolne wybory.
Od tylu lat wraca temat ziemniaczanki i non stop ziemniaczanka truje i ciągle słyszymy obietnice jakie to poczyni "wielkie inwestycje". Ci ludzie biorą tylko kasę i śmieją się z nas. |
|
| | pytający |
| | Iława, Poniedziałek 15-09-2025 |
|
| 47799. | Chcielibyśmy zwrócić uwagę na sprawę, która budzi ogromne emocje wśród mieszkańców miejscowości Radomno.
Kilka lat temu nasza gmina wiejska NML z dumą inwestowała w rozwój infrastruktury rekreacyjnej. Wójt Tomasz Waruszewski chwalił się rozbudową szlaku pieszo-rowerowego w pięknej okolicy, powstała wiata z miejscami do grillowania, gdzie rodziny spędzają wolny czas, a lokalna społeczność, m.in. koło gospodyń wiejskich organizuje różne wydarzenia. Jest to miejsce spotkań, odpoczynku i promocji naszej gminy jako obszaru przyjaznego mieszkańcom i turystom. Niedawno (31 maja 2025r) miało miejsce otwarcie kolejnego etapu ścieżki rowerowej. Są przecież plany, aby pociągnąć tą ścieżkę aż do Iławy.
Dziś te same tereny znalazły się w cieniu kontrowersyjnej decyzji. Obok wspomnianej ścieżki i miejsca wypoczynku planowana jest budowa przemysłowego kacznika na prawie 10 tysięcy sztuk drobiu. Inwestycja tego typu wiąże się z nieuniknionymi uciążliwościami – odorami, hałasem, zwiększonym ruchem ciężarówek, plagą much czy ryzykiem zanieczyszczenia wód i gleby. Dodatkowo zagrożone jest zdrowie najbliższych mieszkańców tej inwestycji.
Pojawia się pytanie: po co inwestowaliśmy w rekreację i turystykę, skoro teraz sami chcemy ją zniszczyć? Decyzja, którą może podjąć Wójt o zgodzie na wydanie warunków zabudowy tej inwestycji, który wcześniej tak bardzo podkreślał znaczenie ścieżki i terenów rekreacyjnych, stoi w sprzeczności z interesem społecznym i kierunkiem rozwoju gminy.
Jako mieszkańcy uważamy, że:
- budowa tak dużego kacznika (39DJP) tuż przy szlaku rekreacyjnym zniweczy sens wcześniejszych inwestycji publicznych,
- zaszkodzi wizerunkowi naszej miejscowości jako miejsca atrakcyjnego do życia i wypoczynku,
- jest sprzeczna z tym, co sam wójt prezentował jako „sukces i wizytówkę gminy".
Nie jesteśmy przeciwni rolnictwu, ale uważamy, że przemysłowe fermy nie mogą powstawać w bezpośrednim sąsiedztwie terenów rekreacyjnych i mieszkalnych. To kwestia zdrowia, jakości życia, a także odpowiedzialności władz wobec mieszkańców.
Apelujemy o nagłośnienie tej sprawy i refleksję nad tym, w jakim kierunku ma się rozwijać nasza gmina – czy ma być miejscem przyjaznym mieszkańcom i turystom, czy też przemysłowym zapleczem, w którym ignoruje się głos lokalnej społeczności.
Z poważaniem [...] [...]
Proszę o anonimowość. |
|
| | personalia do wiadomości redakcji |
| | Radomno, Poniedziałek 15-09-2025 |
|
| 47798. | Przedpiekle i niespełnione obietnice:
Stoicka apokalipsa w poczekalni
Człowiek na szpitalnym SOR-ze leży pomiędzy snem a czekaniem, pomiędzy nadzieją a metalowym krzesłem, które skrzypi jak chór grecki komentujący farsę historii. Rodzina przy nim czeka, z zegarkami w oczach i pustymi termosami w dłoniach – apokalipsa w małej skali, prywatny koniec świata, który nie wybucha fajerwerkami, tylko sączy się z plastikowych kubków i fluorescencyjnych świetlówek.
„Człowiek jest miarą wszechrzeczy” – mawiał Protagoras. Jednakże w tej poczekalni miarą wszechrzeczy jest numer na bileciku, wydrukowany z maszyny, której tusz skończył się w ubiegłej dekadzie.
Ostatnie 2 lata w Polsce wyglądały jak próbna inscenizacja absurdu: obiecanki wyborcze, które miały być lekarstwem, stały się memem; filmiki z internetu, w których ludzie opowiadają jak w systemie ochrony zdrowia można zgubić nie tylko zdrowie, ale i nadzieję, brzmią jak scenariusze dadaistycznych etiud.
Politycy z uśmiechami błyszczącymi od kamer opowiadali o „nowym początku”, a w rzeczywistości staruszki w kolejkach stały się jedynymi prawdziwymi prorokiniami, bo ich westchnienia dokładniej przewidywały przyszłość niż jakikolwiek program.
Surrealizm tej sceny nie polega na jednorożcach czy latających zegarach – polega na tym, że wszystko dzieje się naprawdę. To nie teatr, to życie. Absurdem nie jest sen, absurdem jest budzik. A melancholijny, stoicki uśmiech rodzi się z wiedzy, że i tak będziemy siedzieć w tej poczekalni – czy to medycznej, czy politycznej – aż ktoś zawoła nasze nazwisko, przekręcając je przy tym nieodwołalnie.
Bo może właśnie w tym tkwi jedyna pociecha: że nasza apokalipsa zawsze przychodzi w skali mikro – w poczekalni, w przedpieklu, w obietnicy, która nigdy nie została spełniona.
Pozostaje tylko życzyć wszystkim dużo dużo zdrowia. |
|
| | Natasza-peegerówka |
| | Susz, Poniedziałek 15-09-2025 |
|
| 47797. | Tomasz Koprowiak doradza, czytaj: robi co chce u Pani burmistrzycy Beaty Lejmanowicz w Kisielicach.
[...] Koprowiak jako przewodniczący rady nadzorczej komunalki bierze kilka tysięcy złotych za jedno posiedzenie [...]. Wiem co piszę, bo cała komunalka huczy, że płacimy mu co miesiąc z pieniędzy ludzi, a on przychodzi do pracy raz na trzy miesiące i ile bierze...?!
Było mu mało to założył "spółdzielnię energetyczną". Po co ona jest - tego nie wie nikt. Burmistrzyca wygadała się [...] co ta spółdzielnia da. Otóż napisała w chwili szczerości, a to rzadkie chwile, że ludzie w sumie nic nie skorzystają, ewentualnie jakieś drobne oszczędności będą dla jednostek na "opłacie mocowej". Koniec, nic więcej.
Ktoś ze szczątkiem mózgu, zapewne suski prezes Masny, doradził jej, że tak pruć się nie powinna i komentarz usunęła z internetu. Po co więc Koprowiak pcha Kisielice w tę spółdzielnię? Dokumentów do załatwienia cała masa.
Tę spółdzielnię Koprowiak tak usilnie zakładał w czyim interesie, jeśli ludzie nic z tego nie będą mieli? Po co Koprowiak znowu kosztem mieszkańców bawi się w zieloną szajbę? Myślę, że tylko we własnym interesie, a ta [Pani] opisuje to jakby było to wydarzenie epokowe.
[...] Koprowiak przyssał się za miedziakami do dworu włodarki Kisielic, jak - nie przymierzając - Stasio August do dworu carycy Katarzyny. Jednak jaka caryca, taki i [...] Król August. |
|
| | Ulica Kolejowa |
| | Kisielice, Poniedziałek 15-09-2025 |
|
| 47796. | Odnośnie wpisu numer: 47794 OZE takie jak wiatraki i panele słoneczne nie są tanie, węgiel jest drogi przez politykę klimatyczną UE, czyli ETS.
OZE są niestabilne, wymagają magazynów energii, które mają wciąż małą pojemność i są drogie, wymagają kosztownej rozbudowy sieci przesyłowych, wymagają też utrzymywania w gotowości elektrowni węglowych lub gazowych, więc trzeba utrzymać dwa systemy zamiast jednego, co powoduje, że energia z wiatraków jest droższa niż z węgla (bez ETS) i może powodować blackouty.
W dodatku elektrownie węglowe nie mogą pracować non stop tylko raz są uruchamiane, a raz stopowane, bo prąd z OZE raz jest a raz go nie ma, co podraża koszty ich eksploatacji. Węgiel spalany w elektrowniach prawie nie truje, bo mają one bardzo dobre filtry, a CO2 przecież nie truje tylko jest potrzebny roślinom (według naukowców CO2 wolniej ociepla klimat niż wcześniej, rośliny go pochłaniają i ziemia jest bardziej zielona, zwiększa się ilość roślinności.
Jeśli będziemy coraz bardziej odchodzić od węgla, którego mamy jeszcze na wiele lat na rzecz niestabilnych źródeł energii czyli z wiatru i słońca to będziemy płacić za prąd jeszcze dużo więcej co będzie katastrofą dla naszej gospodarki i naszych obywateli!
Kopalnie można sprzedać choćby ich pracownikom, bo jeśli górnicy wiedzieliby, że w innym przypadku zostaną one zlikwidowane, to myślę, że kupiliby je - można sprzedać za złotówkę lub jeśli za wyższą cenę to rozłożyć im tę kwotę na raty, dzięki czemu znacznie spadną koszty administracyjne w tych kopalniach, można uruchomić nowe nieeksploatowane złoża w okolicach Bełchatowa, Legnicy czy na Lubelszczyźnie.
Czy media mogłyby wyjaśniać Polakom jak jest naprawdę, a nie powielać przekaz rządzących? (i pewnie lobbystów).
Jeśli zaś chodzi o zamrożenie cen energii to i tak za to zapłacimy, tyle, że w podatkach, więc czy to ma sens? Może niektórzy zapłaciliby trochę mniej, a inni trochę więcej, ale czy warto w tej sprawie angażować aparat Państwa, uchwalać specjalnie ustawę i wmawiać kłamliwie Polakom, że zapłacą dużo mniej dzięki tej ustawie?
Serdecznie pozdrawiam. |
|
| | Filip Stankiewicz |
| | PL, Niedziela 14-09-2025 |
|
| 47795. | Odnośnie wpisu numer: 47783 Wiecie co, mam już serdecznie dość tego spektaklu.
Za każdym razem, kiedy Donald Tusk i jego poplecznicy wychodzą przed kamery, przypomina mi się cytat aktorki Krystyny Jandy: „Czuję się, jakby ktoś na mnie srał”.
Dokładnie tak to odbieram. Zero powagi, zero szacunku do ludzi, tylko pokazówki i pierdolenie dla samego pierdolenia. Kłamstwo goni kolejne kłamstwo.
I, co gorsza, na naszym lokalnym podwórku samorządowym wygląda to identycznie. Ci sami „aktorzy”, tylko scena mniejsza. Uśmiechy pod publikę, piękne hasła, a za kulisami układy, kolesiostwo i brak realnej troski o mieszkańców.
Made in Michał Młotek i lokalna iławska Platforma Obywatelska. |
|
| | mieszkaniec Iławy |
| | Iława, Niedziela 14-09-2025 |
|
| 47794. | Minister Energii Miłosz Motyka [PSL] ogłosił wielki suuuuuuukces: „Polska eksporterem energii!”.
Brzmi dumnie? A jest to raczej kolejna wpadka Ministra Schrödingera – jesteśmy „eksporterem” i „importerem” jednocześnie, z tym, że oddajemy prąd za bezcen w południe, by wieczorem odkupować go kilkukrotnie drożej.
Żaden z tego cud gospodarczy - raczej objaw porażki:
➡️ W południe, przy dużej produkcji OZE z PV i wiatru, dosłownie topimy się w nadmiarze energii. Elektrownie konwencjonalne nie mogą zejść poniżej swojego minimum technicznego, bo muszą trzymać system, więc PSE musi wypychać prąd za granicę, często po cenach symbolicznych.
➡️ Wieczorem sytuacja się odwraca – fotowoltaika gaśnie, popyt rośnie, a Polska importuje energię za miliony monet. Efekt? Oddajemy za półdarmo, kupujemy ekstremalnie drogo.
Serio? Jest się czym chwalić?
A to dopiero początek paradoksów:
➡️ Coraz częściej PSE odcina farmy PV, płacąc odszkodowania za niewyprodukowaną energię. Czyli płacimy OZE za nieprodukowanie prądu.
➡️ Wiatraki i panele działają wtedy, kiedy system najmniej tego potrzebuje. Więc Pan Minister zamiast stawiać na sterowalne i elastyczne źródła chce ich budować jeszcze więcej i więcej - logiczne prawda?
➡️ Jakiś plan na to wszystko? Zielony KPEiK który tylko pogorszy sytuację.
To jakby rolnik, który latem rozdaje jabłka, bo mu gniją, a zimą sprowadza drogie soki z zagranicy - jako rozwiązanie wymyślił, za zasadzi więcej jabłoni, zamiast inwestować w nowe sokowirówki.
Minister Schrödingera może wciąż powtarzać, że to „dobre dla systemu” ale fakty są jakie są - Polska eksportuje, bo musi, a importuje, bo nie ma wyjścia. A za wszystko płacą zwykli odbiorcy w rachunkach za energię.
Przypomina się wiecznie żywy skecz kabaretu Dudek:
- Jest interes do zrobienia.
- Interes? Ile można stracić? |
|
| | Anna |
| | PL, Niedziela 14-09-2025 |
|
| 47792. | Między aureolą a teczką – o polskiej władzy 2025
Władza w Polsce przypomina dziś groteskowy spektakl, w którym jedni aktorzy uparcie twierdzą, że grają dramat narodowy, a inni – że to wesoła farsa. W tle, za kulisami, słychać jednak cichy szelest papierów i odgłos zamykanych sejfów: oto świętość i tajność, dwa bliźniacze oblicza władzy.
Oblicze „świętości”, bo każdy rząd próbuje narzucić sobie i społeczeństwu patynę dziejowej misji. Naród musi wierzyć, że jego przywódcy są niczym kapłani historii, strażnicy sensu, depozytariusze moralności. Świętość władzy wyraża się w pomnikach, uroczystych marszach, gestach patosu, które mają przykryć codzienną banalność politycznej buchalterii.
Oblicze „tajności”, bo realne mechanizmy decyzji rzadko są jawne. Tajność to nie tylko służby, podsłuchy i archiwa, ale też niedopowiedzenia, układy, język tak zawiły, że obywatel ma czuć się jak dziecko na mszy odprawianej w obcym języku.
Dzisiejsza Polska stoi na granicy tych dwóch logik: z jednej strony buduje symboliczny mit „jedynie słusznych wartości”, z drugiej strony nieustannie rodzi podejrzenia o kulisy, zakulisowość, ukryte ręce i niewidzialne sieci powiązań. Społeczeństwo zaś, zmęczone powtarzalnością scenariusza, reaguje mieszaniną ironii i obojętności.
I tu przychodzi z pomocą stoicki uśmieszek – ten, który mówi: „Tak już bywa, tak było i tak będzie”. Sokrates mawiał, że „największe dobro to rozmawiać codziennie o cnocie” – ale w polskich warunkach rozmowa o cnocie szybko zamienia się w debatę o immunitecie.
A więc czy władza jest święta, czy tajna? Może jednocześnie i ani trochę. Świętość i tajność to tylko dwa różne kostiumy dla tego samego aktora, który raz zakłada sutannę, raz garnitur szyty na miarę, a raz tylko płaszcz niewidkę cynizmu.
I w tym wszystkim jedyne, co pozostaje nam – zwyczajnym widzom – to melancholijny uśmieszek stoika, który wie, że kurtyna i tak opadnie, a na scenie zostanie tylko kurz.
Dlatego pozostaje melancholia i sarkazm: jedni obywatele śmieją się gorzko, inni płaczą śmiechem. Władza w Polsce 2025 jest jednocześnie święta i tajna – święta, bo otoczona symbolami i wielkimi słowami, tajna, bo zamknięta w kręgu niedostępnych decyzji.
A my wszyscy tkwimy na widowni, wlepiając wzrok w scenę, gdzie kurtyna nigdy nie opada – tylko co jakiś czas zmienia kolor. |
|
| | Natasza-peegerówka |
| | Susz, Sobota 13-09-2025 |
|
| 47791. | Odnośnie wpisu numer: 47776 W Kisielicach totalna szopka, nie tylko marazm.
Przewodniczący Komitetu Osiedlowego Dawid Frej rzucił funkcję po tym jak burmistrzyca Lejmanowicz wielokrotnie próbowała go ustawiać jak kmiotka. Dostawał od niej bardzo niewybredne uwagi i po prostu głupie polecenia. A że chłopak z charakterem jest, to powiedział jej co myśli o tym topornym stylu i odszedł.
Szopka jaką obserwujemy na zdjęciach na Facebooku z wyborów nowego przewodniczącego jest tak fałszywa i ordynarna, że aż strach. Mimo że zachowywała się wobec Dawida podle i chamsko, to siadła do zdjęcia obok niego i szczerzy te swoje sztuczne kły jakby "nic się nie stało". A stało się, podła babo!
Oby cie powieźli z niezasłużonej funkcji na furze z gnojem, przypadkowa burmistrzyco. |
|
| | L-ka |
| | ulica Cmentarna, Piątek 12-09-2025 |
|
| 47790. | Lew, hieny i cisza w sali gimnastycznej
„Nie rzeczy nas niepokoją, lecz nasze wyobrażenia o nich” - pisał Epiktet, zapewne nie mając na myśli zebrania z rodzicami w szkole podstawowej, ale jednak brzmi to dziwnie aktualnie.
Bo oto siedzimy dziś - nie na agorze, lecz w polskich domach i klasach, w świecie, gdzie zamiast mieczy mamy piloty do telewizora, a zamiast patosu -wieczne „co ludzie powiedzą”. Rodzina przy stole potrafi bardziej kąsać niż hiena, a szkolny korytarz przypomina czasem arenę gladiatorów, tylko zamiast mieczy są memy, a zamiast krwi -czerwone paski na świadectwie.
Lew w tej opowieści milczy. A u nas? Milczenie bywa odbierane jako słabość. „Czemu nie odpowiadasz?!” -pyta nauczyciel. „Czemu się nie bronisz?!” - dociska krewny na imieninach. A przecież to właśnie brak odpowiedzi jest czasem najgłośniejszą odpowiedzią. Stoicy wiedzieli, że gniew jest krótkim szaleństwem; my udajemy, że nie wiedzieli, bo łatwiej jest krzyczeć w internecie niż siedzieć cicho przy herbacie.
Absurd polega na tym, że każdy chce być lwem, ale ma w sobie całe stado chichoczących hien. W polskich rodzinach drapią one pytaniami: „A kiedy ślub?” „A kiedy dziecko?” „A czemu jeszcze tam pracujesz?”. W szkole szczekają: „Dlaczego jesteś inny?” albo „Dlaczego jesteś zbyt podobny?”.
Lew jednak wie, że odpowiedź nie ma sensu. On idzie dalej. I może my też powinniśmy czasem przejść korytarzem w ciszy, zamiast tłumaczyć się światu, który wcale nie chce odpowiedzi.
Milczenie, o ironio, jest ostatnim luksusem, na który można sobie pozwolić w kraju, gdzie wszyscy gadają jednocześnie. A na ustach zostaje uśmiech — nie ten hollywoodzki, lecz stoicko-melancholijny, jakbyśmy wiedzieli, że teatr trwa, ale aktorzy dawno zapomnieli swoją rolę. |
|
| | Natasza-peegerówka |
| | Susz, Piątek 12-09-2025 |
|
| 47788. | Na hulajnodze niby można normalnie zmieniać miejsce, czyli jechać jak na rowerze,czy motocyklu 20 km/g - to mała szybkość.
Gdy łbem walniemy w piach, to jakoś ujdzie, ale już o kant chodnika, to wielokroć nawet lekarz już nie pomoże, a wyjście ze szpitala nogami do przodu.
Ale jeśli ktoś zabiera kogoś „na gapę” i sypie jeszcze ze 40 km/g nawet, a takich debili dużo, to i pożegnanie ze światem krótkie. Ja tego nie rozumiem, że policji nie dano odpowiedniego bata do garści. Gdzie jest rząd?
Tylko ostra kara absolutna i zdecydowana (np. 5-10 tysięcy), czy było moje dziecko, czy ja – dała by 100% skutek, ale z ogłoszeniem. A tak, to są śmiechy z policji itp. Podobne kary są dalekie dla kierowców. |
|
| | Czynnik społeczny |
| | Iława, Piątek 12-09-2025 |
|
| 47787. | Odnośnie wpisu numer: 47783 Ludzie, nie dajcie się zwieść hasłom o „zmarnowanych 80 mln”!
Fundusze szwajcarskie to nie darmowa kasa z nieba. To gąszcz papierów, ryzyko odrzutu i gigantyczne koszty utrzymania inwestycji, które później spadają na samorząd. Wybudować coś za dotację to jedno, ale potem płacenie za prąd, ogrzewanie, naprawy i obsługę przez lata, to już idzie z naszej kasy. O tym jakoś nikt nie wspomina.
Poza tym te programy to konkursy, nie ma gwarancji sukcesu. Nawet duże miasta odpadają, a tu się konfabuluje i manipuluje, że Burmistrz „przegrał pewne pieniądze”. Bzdura.
I jeszcze jedno, te środki preferują współpracę między gminami. Jeśli sąsiedzi nie chcą grać do jednej bramki, to choćby Kopaczewski się „skupił w portki”, nic z tego nie będzie.
Zamiast krzyczeć „zmarnował”, lepiej zapytać: czy naprawdę byłoby nas stać, żeby to wszystko później utrzymać?
Te hasła i frazesy o funduszach szwajcarskich brzydko pachną Panem Michałem Młotkiem z Platformy. Taki nasz lokalny Rafał Trzaskowski z Iławy, hehe... |
|
| | Ser Szwajcarski |
| | Zurych, Piątek 12-09-2025 |
|
| 47786. | Odnośnie wpisu numer: 47776 W Kisielicach podatki jak w Warszawie, a efektów brak.
Nie ma budżetu obywatelskiego.
Konkretnych inwestycji również nie widać.
Przychodnia lekarska to dramat.
Szkoła w remoncie od czterech lat, bez końca.
Nowych miejsc pracy – zero.
Czy w tej gminie w ogóle są jacyś radni? Bo jeśli są, to gdzie ich działania, gdzie inicjatywa, gdzie odpowiedzialność za lokalną społeczność? |
|
| | Michał |
| | Kisielice, Czwartek 11-09-2025 |
|
| 47785. | Odnośnie wpisu numer: 47773 Szanowny "wartowniku liter", oto moja odpowiedź.
Nie używam wielkich liter przy nazwach miejscowości, bo w moich komentarzach nie ma ani nazwisk, ani miast — są tylko echa i cienie. Dlatego Susz pisany małą literą to nie miasto, lecz metafizyczny stan półsuchego chleba zostawionego na parapecie przez kota-filozofa.
Gdyby napisać "Susz" wielką literą, natychmiast zmieniłby się w tablicę informacyjną przy drodze krajowej, a ja wolę, żeby pozostał miękkim westchnieniem, co brzęczy jak zepsuta latarnia.
Nie pytaj więc "dlaczego" — pytaj raczej, dlaczego niebo nie spada nam codziennie na głowę w formie małych kostek lodu. |
|
| | Natasza-peegerówka |
| | Susz, Czwartek 11-09-2025 |
|
| 47784. | [...] dla zresetowania głowy poszukałem czegoś na kanałach sportowych. Wybrałem więc Mistrzostwa Świata w Boksie w angielskim Liverpoolu. Jednak to, co zobaczyłem doprowadziło mnie momentami do frustracji. Zobaczyłem jak nisko upadł poziom boksu amatorskiego.
Trudno było oglądać to, co działo się w ringu. Tyczy się to zarówno zawodników z Polski, jak i zagranicy. To już nie jest boks, to są jakieś przewracanki, nawalanki cepami na oślep, po prostu żenada. A przecież prawdziwy boks to szermierka na pięści, sztuka zadawania ciosów, ale i umiejętność obrony. Sztuka strategii i wirtuozeria pomyślunku oraz popis tężyzny i wytrzymałości. Z wielkim utęsknieniem zacząłem wspominać czasy naszych mistrzów boksu takich jak: Jerzy Kulej, Zbigniew Pietrzykowski, Jerzy Grudzień, Jan Szczepański czy Dariusz Michalczewski.
Myślę, że problem tkwi nie tylko w poziomie szkolenia, ale i w braku talentów zarówno trenerskich, jak i zawodników. Problemem jest również brak zainteresowania ludzi młodych sportami walki, bo wolą dyscypliny mniej wymagające. Sport wymaga wielu wyrzeczeń, żelaznej woli i katorżniczej dyscypliny, a młodzi wolą dziś brylować w internecie, co stwarza wrażenie, że wszystko przychodzi lekko. Tak nie ma... Temat rzeka. Zapraszam do dyskusji. |
|
| | Krzysztof Zięba |
| | Iława, Czwartek 11-09-2025 |
|
| Odp. | Fajna refleksja, ale prosimy o zejście na grunt lokalny.
To dlatego tak wielu czytelników odwiedza Forum Kuriera, bo znajdują tutaj to, czego nie znajdą na innych formach: lokalność. |
|
| | Modero Kuriero |
| | KURIER IŁAWSKI, Czwartek 11-09-2025 |
|
| 47783. | Odnośnie wpisu numer: 47560 Słyszę, że w miejscowych Urzędach aż huczy!
Znowu dotacje!
Znowu przepadek ogromnych pieniędzy z powodu braku kompetencji!
Tym razem przepadnie nam aż... 80 miliomów złotych [!!!] z funduszy szwajcarskich [...].
Brak współpracy nie popłaca, Panie Burmistrzu Kopaczewski! Wystarczyło dogadać się z sąsiadami [Gmina Iława i Gmina Nowe Miasto]. I od razu waga punktów wzrosłaby wydatnie. [...]
[...]
Czyli z tego worka nie będzie kasy przyznanej w wysokości 100%, czyli bez często wymaganego wkładu własnego. Nic, zero, nie trzeba było wykładać od siebie, rozumiecie to, Państwo?!
"Brawo" Panie Burmistrzu Kopaczewski!
[...]
"Brawo" naiwni wyborcy Pana Burmistrza Kopaczewskiego i jego Komitetu Wyborczego "Łączy Nas Iława". Nazwa powinna brzmieć raczej "Dzieli nas Kopaczewski".
Co by tu spieprzyć... Co by tu jeszcze spieprzyć... |
| |
|  |
|
| | sygnalista |
| | Gmina Iława, Czwartek 11-09-2025 |
|
| 47782. | Dom Wariatów na Orbicie
„Człowiek jest miarą wszechrzeczy” – przypominał Protagoras, zapewne nieświadomy, że w XXI wieku ta miara zacznie przypominać krzywą linijkę z bazaru, która łamie się przy pierwszym nacisku.
Patrzę na Polskę i świat ostatnich lat jak na groteskowy spektakl: politycy unoszący się w retoryce jak balony na hel, które odleciały bez sznurka; pandemie, które zamieniły sąsiedzkie spojrzenia w nieufne mierzenie odległości; wojny, które wciąż przypominają, że człowiek najbardziej konsekwentnie wynajduje sposoby niszczenia siebie; inflacyjne ceny pietruszki, które stały się memicznym zwierciadłem ekonomii. A wszystko to pod okiem Ziemi – kosmicznego domu wariatów, kręcącego się uparcie wokół Słońca, jakby nikt nie znalazł jeszcze przycisku „stop”.
Surrealizm codzienności? Proszę bardzo: człowiek kupuje cyfrowe małpki za miliony dolarów, podczas gdy inny człowiek zamarza na granicy. Absurd rodzi się nie na płótnach Dalego, lecz w tabelkach budżetowych i transmisjach na żywo z parlamentu.
A jednak jest w tym melancholijny wdzięk. Stoicki uśmieszek pojawia się wtedy, gdy zdajemy sobie sprawę, że cała ta parada nonsensów jest czymś więcej niż nieszczęściem – jest arcydziełem ironii. Świat nie obiecywał nam logiki, a my wciąż czujemy się rozczarowani, jakbyśmy oczekiwali, że teatr lalek zacznie grać Beethovena.
Czy więc Ziemia to dom wariatów? Być może. Ale to jedyny dom, w którym rozdaje się takie bilety: na miłość, śmiech, kłótnie, pożary, zachody słońca i uparte nadzieje, że jutro będzie choć odrobinę mniej absurdalne.
Wiedzieli, że teatr trwa, ale aktorzy dawno zapomnieli swoją rolę.
Być może finał tego spektaklu nie będzie miał kurtyny, a raczej lekkie trzaskanie głośników i konfetti z plastikowych śmieci, które sami rozsypaliśmy. Może usłyszymy ostatnią mowę polityka, który będzie się spierał z chatbotem, a widownia – czyli my – rozejdzie się w ciszy, zerkając w telefony w poszukiwaniu sensu, którego tam nigdy nie było.
Albo przeciwnie: zakończenie będzie zupełnie banalne – kolejne wschody słońca, kolejne zakupy w dyskoncie, kolejne kłótnie i pojednania. Świat się nie rozpadnie nagle z hukiem, tylko rozmyje się w absurdalnym powtarzaniu, aż któregoś dnia przestaniemy pytać, czy to jeszcze tragedia, czy już kabaret.
I w tym tkwi największy żart: że finał nie nadejdzie z fanfarą, lecz z ironicznym uśmiechem, który nie pyta, tylko mruga. |
|
| | Natasza-peegerówka |
| | Susz, Czwartek 11-09-2025 |
|
| 47781. | Odnośnie wpisu numer: 47765 Tak sobie pomyślałem, aby pójść na most w celu rozpoznania, jak tam się zaczęła robota i jak im idzie.
Południe, około godz. 12:00. Spokój widzę. Trzech na żółto ubranych chodzi i patrzą jak ja. Nieco dalej inny żółty trzyma coś przy ustach i się posila. Oto cała moc na budowie.
Sprawdzam też jak idą piesi i z rowerami raczej pchanymi. Idą taką sobie ścieżką po moście, ale od strony stacji kolejowej, no i odwrotnie, czyli też ciasno. Owo przejście też nie jest łatwe, bo i ciasne, ponieważ idą tam i z powrotem.
Tak ma być przez 2 lata, ponieważ chyba zimą roboty staną.
Tak sobie pomyślałem: 10 lat nie nasze!
A niech mnie kule biją! |
|
| | Marszałek |
| | Iława, Środa 10-09-2025 |
|
| 47780. | Sterowanie strachem: epitafium dla dronów i masek
„Człowiek lęka się bardziej wyobrażeń niż rzeczywistości” – pisał Epiktet, jakby przeczuwając, że pewnego dnia zamiast wilków pod miastem pojawią się drony nad wioską, a zamiast dżumy będziemy debatować o statystykach zakażeń w telewizji śniadaniowej.
Strach, ten niewidzialny dyrygent orkiestry społecznej, w ostatnich latach nieustannie ćwiczył na nas swoje arie. Najpierw maski i oddechy, które pachniały plastikiem i dezynfekcją, potem echo wirusowych tabel. Teraz metaliczne ptaki, bez piór, unoszą się nad krajobrazem Polski, a wraz z nimi – niepokój, który pachnie bardziej algorytmem niż prochem.
Socjologia wie, że lęk to doskonałe spoiwo tłumu: niewidzialne klejnoty paniki, które lepią jednostki w kolektywną bryłę. Psychologia podpowiada, że strach sterowany działa jak placebo: nieważne, czy zagrożenie realne, czy tylko na ekranie – ciało i umysł tańczą według narzuconej melodii. I tak oto z każdą konferencją prasową, z każdym nagłówkiem, z każdym cieniem drona nad głową społeczeństwo wystawia kolejne akty spektaklu pod tytułem „Niebezpieczeństwo trwa, proszę się dostosować”.
Absurd polega na tym, że człowiek przyzwyczaja się do wszystkiego – nawet do strachu. Stoicki uśmiech, podszyty sarkazmem, staje się maską numer dwa: maską na maskę. Patrzymy w niebo i widzimy, że zamiast gołębia pokoju przelatuje stalowa mucha. Ale już nie uciekamy. Jedynie wzruszamy ramionami i otwieramy kolejny artykuł w telefonie.
Być może więc największą groteską naszych czasów nie jest samo sterowanie strachem, lecz fakt, że zaczęliśmy traktować je jak pogodę: czasem deszcz, czasem chmura, czasem dron.
W takim razie co nas czeka?
Setakmyślę, że przyszłość Polski i jej społeczeństwa rysuje się jak pejzaż namalowany jednocześnie akwarelą i sprayem – pełen delikatnych odcieni nadziei, ale i ostrych konturów niepokoju. Będziemy krajem, w którym coraz częściej decyzje podejmują algorytmy, a emocje kształtują nagłówki szybciej niż doświadczenie. Społeczeństwo, zahartowane przez pandemię i dronowe echa nieba, może albo pogrążyć się w cynizmie, albo odkryć nową formę solidarności – taką, w której stoicki spokój stanie się walutą cenniejszą niż strach.
Możliwe, że Polska będzie miejscem, gdzie melancholia stanie się codziennym rytuałem, ale równie prawdopodobne, że właśnie z tej melancholii wyrośnie ironiczna siła przetrwania – swoisty narodowy sport balansowania między absurdem historii a pragnieniem normalności. |
|
| | Natasza-peegerówka |
| | Susz, Środa 10-09-2025 |
|
| 47779. | Zwracam się z uprzejmą prośbą o zainteresowanie się sprawą, która wzbudziła spore emocje wśród mieszkańców wsi Klimy w gminie Kisielice.
Na placu zabaw został wykonany skwer zieleni z drobnymi elementami dekoracyjnymi oraz kamieniami. Sama inicjatywa zagospodarowania przestrzeni jest bardzo cenna i godna pochwały, jednak problemem jest lokalizacja – tego typu aranżacja znalazła się tuż obok miejsca, w którym bawią się dzieci.
Rodzice i opiekunowie zgłaszają swoje oburzenie, ponieważ nowe elementy stwarzają potencjalne zagrożenie dla najmłodszych. Dzieci mogą próbować wkładać drobne przedmioty do buzi, a podczas zabawy istnieje ryzyko upadku na twarde i ostre kamienie. W efekcie zamiast miejsca bezpiecznej i beztroskiej zabawy powstała przestrzeń, która budzi niepokój.
Być może nagłośnienie sprawy przez gazetę Kurier pomoże zwrócić uwagę odpowiednich instytucji na problem i przyczyni się do zmiany aranżacji tego terenu w taki sposób, aby był bezpieczny, a jednocześnie estetyczny.
[...] [...] Jeśli mogę prosić, to chciałbym aby to zgłoszenie było anonimowe. [...] Z góry dziękuję za poświęcenie uwagi tej sprawie.
|
|
| | anonimowo |
| | Klimy gmina Kisielice, Środa 10-09-2025 |
|
| 47778. | UE znów zaostrza cele Zielonego Ładu, zmuszając państwa narodowe do kosztownych inwestycji.
Tymczasem Niemcy cichutko zwiększają produkcję z węgla i gazu o 23,3% i stawiają nowe elektrownie gazowe.
Kłamstwo, hipokryzja, przymus i drożyzna.
Zielona utopia to narzędzie dla prowadzenia wojny do wewnątrz unii na wyniszczenie z państwami narodowymi. |
|
| | anty-bolszewik |
| | Iława, Środa 10-09-2025 |
|
| 47777. | Rządzenie przez polityków PO w pigułce - na górze i na dole.
Premier Donald Tusk i Starosta Maciej Rygielski - nie idźcie tą drogą!
Żołnierze ryzykujący życiem i strzegący polskich granic - oskarżeni.
Aktywiści-zadymiarze wpierający nielegalnych migrantów - uniewinnieni. |
|
| | uczeń Liceum Mundurowego |
| | Iława, Wtorek 09-09-2025 |
|
| 47776. | Odnośnie wpisu numer: 47776 Kisielice i kolejny przykład nieodpowiedzialnego wydawania publicznych pieniędzy.
Burmistrzyca Beata Lejmanowicz chciała błysnąć przed mieszkańcami. Zleciła audyt finansów publicznych, którego jedynym celem było znalezienie haków na poprzedniego burmistrza Rafała Ryszczuka. Zapowiadano wielką aferę, ogromne naruszenia, miało być sensacyjnie i „grubo”. I co się okazało? NIC. Audyt nie wykazał ani jednego poważnego uchybienia. Zero dowodów na niegospodarność. Zero podstaw do oczerniania poprzednika.
Zostało tylko jedno – 30 tysięcy złotych wyciągnięte z kieszeni mieszkańców i wydane na polityczne igrzyska pani burmistrzyni. Tyle zainkasowała firma przeprowadzająca audyt. Zamiast inwestycji i realnych działań dla ludzi, mamy pokazówkę, która kosztowała nas wszystkich.
To już nie jest drobnostka, to pokazuje, jak lekką ręką wydaje się w Kisielicach nasze pieniądze. Czy naprawdę stać nas na takie „eksperymenty”?
Może pora przestać się przyglądać i w końcu zacząć działać. Czas najwyższy na referendum w Kisielicach. |
|
| | Rafałek |
| | Limża, Wtorek 09-09-2025 |
|
| 47774. | Spółka komunalna kierowana przez Pana Rafała Masnego zleciła za dokładnie 350.000 złotych remont dachu bloku, w którym posiada pół piętra akurat jego szefowa, Pani burmistrz Beata Lejmanowicz.
Warto jeszcze dodać tutaj, że inwestycja ta nie miała żadnego nadzoru budowlanego.
Burmistrz na sesji ogłosiła, że przeznaczyła na to pieniądze bloku, że blok wziął jakiś kredyt.
Pytanie brzmi: ile dołożył do tego luksusu szary podatnik, mieszkaniec Gminy Kisielice za pośrednictwem kisielickiego PUK-u? Po prostu ile dołożyła komunalka z naszych pieniędzy?
Przecież duże podwyżki za wodę, ścieki i ciepło płacimy my, czy złożyliśmy się z tego na ten remont? O tym już nie wspomniała. Fakty ona traktuje swobodnie. U niej prawda, to zawsze część prawdy. [...] |
|
| | komunalnik |
| | Kisielice, Wtorek 09-09-2025 |
|
| 47773. | O wolności, która dziurawi kieszenie, czyli:
melancholijny toast za Polskę 2025
„Człowiek jest miarą wszechrzeczy” – powiedział Protagoras, a ja zastanawiam się, czy w Polsce roku 2025 człowiek nie jest raczej miarą własnych pretensji. Wolność, ten boski prezent zapakowany w papier o tysiącu kolorów, okazuje się często jak parasol kupiony na dworcu – piękny przez trzy minuty, a potem przewraca się na wietrze pierwszej rozmowy z sąsiadem.
Ludzie na ulicach są wolni, ale ich wolność manifestuje się w banalnych drobiazgach: w zapachu kebaba o trzeciej w nocy, w prawie do używania sygnału dźwiękowego na rondzie albo w bezczelności mówienia „panie, ja mam swoje zdanie”. To ryzykowna wolność, jakby każdy nosił w kieszeni małą bombkę zegarową własnego ego.
A jednak – bez tej nieprzewidywalnej wolności nie ma też ciepła, które objawia się w zupełnie absurdalnych momentach: gdy dwójka obcych w tramwaju nagle zaczyna śmiać się z tego samego żartu kierowcy przez głośnik, albo gdy ktoś otworzy drzwi starszej pani i oboje udają, że nic wielkiego się nie stało. To właśnie tam, w takich chwilach, rodzi się komunia – groteskowa, niedoskonała, ale dziwnie boska.
Stoicki uśmiech podpowiada mi, że wolność w Polsce 2025 to teatr, w którym każdy gra na własny rachunek, a i tak kończy w tej samej garderobie. Ktoś przeklina, ktoś się modli, ktoś sprawdza kurs bitcoina, a ktoś wiesza flagę na balkonie. Wszyscy są dziećmi Boga – albo przynajmniej dziećmi własnych wyborów. I może właśnie w tej absurdalnej kakofonii spełnia się najczystsza definicja wolności: śmiech przez łzy, ironiczna wspólnota ludzi, którzy nawet jeśli się nie zgadzają, to wciąż stoją obok siebie w kolejce do kasy samoobsługowej. |
|
| | Natasza-peegerówka |
| | Susz, Wtorek 09-09-2025 |
|
| Odp. | Sztuczny wartownik ciągle dopytuje, dlaczego w swoich postach miejscowość „Susz” piszesz z małej litery. Co mu odpowiedzieć? |
|
| | moderator dyżurny |
| | KURIER IŁAWSKI, Wtorek 09-09-2025 |
|
| 47767. | MOBBING W PRACY
Chciałbym zwrócić uwagę na problem, który dotyczy niektórych kobiet w zakładzie pracy [...] w Iławie.
Osoby te, które szanują swoją pracę wykonują rzetelnie, są często źle traktowane przez brygadzistki [...] i [...] i ich „przydupasów”, którzy donoszą lub ciągle chodzą na papierosa i mówią, co się dzieje w szatniach lub między innymi pracownikami.
Dochodzi w zakładzie do mobbingu i lekceważenia pracy innych kobiet, które są nielubiane przez przełożoną (bo są fajniejsze od brygadzistek i innych „przydupasów”). Taka sytuacja tworzy toksyczną atmosferę i demotywuje osoby chcące uczciwie wykonywać swoje obowiązki.
Uważam, że warto nagłośnić ten problem, aby zakład wprowadził sprawiedliwe i bezpieczne warunki pracy dla wszystkich pracowników. |
|
| | pracownik firmy [...] |
| | Iława, Wtorek 09-09-2025 |
|
| 47772. | Odnośnie wpisu numer: 47765 Mieszkańcy! Zorganizujmy się! Jakie są opcje objazdu? Od lokomotywowni i Kolejową, albo z drugiej strony [...] za Osiedlem Lubawskim.
[...] Zorganizujemy się czy będziemy zadawać pytania "czyja wina" lub "czyja strata"? A i tak mamy ciężko. Droga jest wojewódzka, władze miasta nasze, ale kasy na dodatkowy wiadukt czy kładkę to w kasie miasta NIE MA. Radny Młotek nawet nie pomoże ;) Gmina też nie dorzuci.
Wykonawca, zgodnie z tym jak to wygląda w całym pato-kraju, musi robić jak może i co może, więc kładka dla pieszych, rowerów i skuterów może będzie gotowa przed końcem roku.
Są jakieś "pomysły na mieście" ?
Trzeba zrobić video z drona jak ten cały korek wygląda z góry w godzinach grozy, czyli 14:00 - 16:00. Pomogłoby to w jakimś stopniu w rozładowaniu bałaganu. |
|
| | kolejowy |
| | Iława, Wtorek 09-09-2025 |
|
| 47766. | Odnośnie wpisu numer: 47760 Jak mowa o wójcie gminy Krzysztofie Harmacińskim to chciałbym poruszyć następujący temat.
Prawomocny wyrok Sądu Pracy w Ostródzie z marca 2025 roku to kompromitacja władzy w gminie wiejskiej Iława i osobista porażka jej wójta, Krzysztofa Harmacińskiego.
Sąd Pracy nie miał wątpliwości: zwolnienie wieloletniej pracownicy było bezprawne, motywowane wyłącznie polityczną zemstą.
A chodzi o to, że Harmacińskiemu nie spodobało się to, iż ojciec pracownicy, dziś radny powiatowy Marian Szkamelski, startował w ostatnich wyborach samorządowych z list komitetu wyborczego PiS, a nie z komitetu PO/KO. Za takie „przewinienie” córka radnego straciła pracę. Nie liczyło się jej wieloletnie doświadczenie, lojalność ani przepisy prawa. Liczyła się tylko ślepa polityczna niechęć i małostkowość wójta.
Sąd przyznał rację poszkodowanej i zasądził 23 tysiące złotych tytułem odszkodowania. Ale uwaga: to nie Krzysztof Harmaciński odpowiada finansowo za swoją samowolę. Zapłacili wszyscy mieszkańcy Gminy Iława z podatków. To oni pokryli koszty prywatnej wojny wójta, który urząd traktuje jak swoją własność i narzędzie do załatwiania politycznych porachunków.
To przykład patologii władzy w czystej postaci. Urząd, który powinien stać na straży prawa i dobra wspólnoty, staje się teatrem osobistych uprzedzeń i politycznych rozgrywek. A cena tej arogancji spada na zwykłych ludzi.
Czy tak ma wyglądać samorząd w XXI wieku? Czy mieszkańcy mają dalej milczeć, kiedy wójt - zamiast zarządzać gminą dla dobra wspólnego - urządza sobie prywatny folwark?
Jest to sprawa, którą powinno się nagłośnić i piętnować w lokalnych mediach. |
|
| | rolnik na dożynkach |
| | Gmina Iława, Wtorek 09-09-2025 |
|
| 47765. | Kto odpowiada za bałagan drogowy w całym mieście Iławie po rozpoczęciu remontu i zamknięciu mostu [nad torami] przy Lubawskiej/Wyszyńskiego? [przy dworcu PKP].
[...]
Burmistrz Miasta Iławy?
Starosta Powiatu Iławskiego?
[...] |
|
| | kierowca |
| | Iława, Poniedziałek 08-09-2025 |
|
| 47763. | Odnośnie wpisu numer: 47760 Kiedy ten ciemny naród zrozumie, że nie byłoby kraks, a nawet kostuchy z kosą, gdyby zachowano odpowiednią szybkość i odpowiedni odstęp za pojazdem. Ale nie: odstęp na żyletkę to norma.
Kto was uczył jazdy? A może wy jesteście zwyczajnie tępi? Nowe drogi są, niestety, do ostrej jazdy, ale niebezpiecznej też. Większość z was liczy na popisowe mijanki nawet na trzeciego, co kończy się katastrofą. [...]
Jeżdżę 13-tym samochodem wiele lat nawet bez delikatnego potrącenia. Kiedy robiłem prawo jazdy, to uczono nas prostej zasady. Odstęp taki: przy szybkości 90 km/h - 90 metrów; przy 50 km/h - 50 metrów; itd.
[...] Pamiętajcie, że przy odpowiedniej szybkości mamy czas i możliwość ratunku. |
|
| | Orzeł |
| | Iława, Poniedziałek 08-09-2025 |
|
| 47762. | O rzeczach wielkich i małych
Ludzkość od wieków goni za błyskotkami codzienności, podczas gdy istotne pytania - o sens, sprawiedliwość, dobro i zło - stoją w kącie niczym zapomniana miotła w szkolnym korytarzu. Dzisiejszy człowiek potrafi godzinami dyskutować o kolorze kubka influencera, a jednocześnie przechodzi obojętnie obok spraw, które decydują o jakości jego własnego istnienia.
„Nie to nas martwi, co się wydarza, ale to, jak to oceniamy” - pisał Epiktet. Gdyby dziś włączył telewizor, zapewne parsknąłby śmiechem, słysząc, że dramatem świata jest brak nowego sezonu ulubionego serialu. Być może właśnie w tym tkwi sekret: łatwiej jest uciekać w banał niż mierzyć się z ciężarem prawdy.
Szkoła uczy rozpoznawania dat bitew, ale nie uczy rozpoznawania bitew we własnym sercu. Media krzyczą, że musimy natychmiast kupić nowy telefon, ale nie krzyczą, że warto naprawić własne myśli. Społeczeństwo to balon nadmuchany hałasem – imponujący, kolorowy, ale podatny na igłę pytań, które naprawdę mają znaczenie.
Na końcu zostaje tylko melancholijny śmiech – absurdalny, bo śmiejemy się ze swojego własnego zagubienia, i stoicki, bo nic innego nie pozostaje. |
|
| | Natasza-peegerówka |
| | Susz, Poniedziałek 08-09-2025 |
|
| 47761. | |
|
| | Mariusz |
| | Kisielice, Poniedziałek 08-09-2025 |
|
| 47760. | Oświadczenie Wójta Harmacińskiego odnośnie budowy drogi S5 i obwodnicy miasta Iławy to, moim zdaniem, szczyt żenady.
Zabrakło minimum klasy. Wójt podpiął się pod cudze, społecznej inicjatywy pomysły, i bezczelnie wypina pierś po zasługi.
Szansa na trzecią, zachodnią obwodnicę Iławy z budżetu GDDKIA pojawiła się nie dzięki Wójtowi Harmacińskiemu i Staroście Bielawskiemu (a dokładniej rzecz ujmując - wbrew Nim), a dzięki naszemu, społecznej inicjatywy, nieustępliwemu lobbingowi. Wszystko jest udokumentowane. [...] To wszystko są nasze postulaty i nasz wysiłek.
Nie pozwolę Harmacińskiemu głosić publicznie kłamstw, że jest inaczej. Lubić się nie musimy, ale na stanowisku Wójta wypadałoby zachować minimum przyzwoitości. |
|
| | Tomasz Kiejstut Dąbrowski |
| | Iława, Poniedziałek 08-09-2025 |
|
| 47759. | Psalm w epoce memów i wyborów
„Nie daj mię w ręce człowiekowi złemu” – pisał Wespazjan Kochowski, a jego słowa brzmią dziś jak nagłówek artykułu z portalu informacyjnego, tyle że w wersji sprzed trzech stuleci. Polska, pogrążona w rytuałach politycznych przepychanek i medialnych procesjach, zdaje się nieustannie wystawiać nas właśnie w ręce „człowieka złego” – i to w każdym możliwym wydaniu, od sejmowych tyrad po komentarze na Twitterze.
Kochowski prosił Boga, by „zamieszał ich rady” – i, przyznać trzeba, modlitwa została wysłuchana aż nadto. Rady są zamieszane, plany sprzeczne, a zdrada – jeśli wierzyć telewizyjnym ekranom – stała się wręcz sportem narodowym. W tej groteskowej aurze absurdu brzmią słowa Blaise’a Pascala: „Człowiek nieskończenie przerasta człowieka”. Oto puenta, która pasuje do naszej codzienności: człowiek polski przerasta człowieka polskiego zwłaszcza wtedy, gdy dyskutuje w internecie, uzbrojony w anonimowość i święte przekonanie o własnej racji.
A jednak, w tym surrealistycznym pejzażu, w którym patriotyzm spotyka się z kiczem, a religijność z marketingiem, pojawia się melancholijny uśmiech. Stoicki, bo przecież wiadomo, że od dwóch tysięcy lat nic się nie zmienia – ludzie wciąż dzielą się na złych i cnotliwych, a sprawiedliwość pozostaje rzadkim towarem. Sarkastyczny, bo kto raz oglądał debatę publiczną, ten wie, że to teatr absurdu, w którym każdy aktor gra rolę proroka, a kończy jako kabareciarz.
Czy pozostaje więc tylko westchnienie Kochowskiego, przepisane na współczesny język: „Boże, wyślij patcha do systemu”? Być może. A może właśnie w tym absurdzie kryje się nadzieja – że skoro świat wygląda jak parodia samego siebie, to jeszcze jest szansa, że logika, prawda i cnota wrócą tylnymi drzwiami, niezauważone przez rozkrzyczaną widownię.
"Ja, nędzny, ubogi,
Ku Tobie, mój drogi,
Wołam i jęczę — pospiesz się ku mnie,
W Tobie jedynie ratuję się, Panie.” |
|
| | Natasza-peegerówka |
| | Susz, Poniedziałek 08-09-2025 |
|
| 47758. | Duży lis wielkości dużego psa grasuje w Iławie na terenie od dworca PKP w kierunku do góry ulicą Dworcową, osiedla domków Żeromskiego, Ogrodowa, a nawet do bloków Wyszyńskiego [...], a także w kierunku do miasta w okolicach urzędu skarbowego.
Wszystkie jeże z okolicy zostały zjedzone.
Teraz napada na koty.
Policjanci udają, że go nie widzą, żeby tylko nie ruszać problemu. Urzędnicy [ochrony środowiska] też nie pomogą.
Na co właściwie płacimy te podatki jak wszyscy mają nas gdzieś? |
|
| | sygnalista |
| | Iława, Poniedziałek 08-09-2025 |
|
| 47757. | Burza w szklance światła
W czasach w których każdy próbuje roztaczać własny blask, najtrudniejsze nie jest życie w ciemności, lecz obok czyjegoś światła. Nie dlatego, że ono razi, ale dlatego, że przypomina o tym, iż sami mogliśmy, lecz nie potrafiliśmy, zaświecić. Epiktet ostrzegał: „Człowiek nie cierpi z powodu rzeczy, lecz z powodu swoich wyobrażeń o nich.” I właśnie te wyobrażenia są dziś najgłośniejszymi politykami.
Spory między rządem a prezydentem nie są już sporami o treść, o konkret. To raczej rytuał obrażonych gestów – teatr, w którym nikt nie chce zejść ze sceny, a każdy udaje, że ma jeszcze najważniejszą kwestię do wypowiedzenia. W tym sensie przypomina to sąsiedzkie przepychanki: czyj płot stoi o centymetr za daleko, kto pierwszy wyprowadził psa na trawnik. Różni aktorzy, ta sama sztuka – i ta sama publiczność, która coraz bardziej się nudzi, a jednak nie przestaje patrzeć.
Melancholia rodzi się z poczucia, że nic z tego nie jest konieczne, że spór jest luksusem, na który pozwalamy sobie w kraju pełnym nierozwiązanych spraw. A sarkazm – z pewnego pogodzenia: skoro nie możemy liczyć na mądrość, możemy przynajmniej uśmiechnąć się ironicznie, jak stoik patrzący na burzę w szklance wody. W Polsce każdy ma swoją szklankę, każdy burzę i każdy przekonanie, że piorun uderzy sprawiedliwie w sąsiada.
Na końcu tych przepychanek nikt nie zostaje zwycięzcą. Politycy odgrywają swoje role do znudzenia, aż kurtyna opadnie sama, a publiczność wyjdzie z teatru w połowie spektaklu. Najwięcej tracą ci, którzy nigdy nie prosili o bilet – obywatele, rodziny, sąsiedzi, zmuszeni słuchać fałszywego chóru i oglądać powtarzające się gesty. Władza może zmieniać ręce, ale zmęczenie pozostaje w tych samych dłoniach ludzi, którzy chcieli tylko spokojnie postawić stół pod oknem i wypić herbatę. |
|
| | Natasza-peegerówka |
| | Susz, Niedziela 07-09-2025 |
|
| 47756. | Droga ekspresowa nr S19, mająca przebiegać przez Polskę Wschodnią, zadziwiająco napotyka znowu na kolejne komplikacje. Problemy pojawiły się na trzech odcinkach przyszłej ekspresówki na Podlasiu. Może to istotnie opóźnić bieżący harmonogram inwestycji.
To nie KOMPLIKACJE tylko ZAPAŚĆ. Na dzień dzisiejszy wybudowane mamy marne 29% trasy "VIA CARPATIA", czyli 174 km na całości około 760 km, choć i tego nie wiemy.
Przypomnę, że Węgrzy czy Grecy skończyli już 2 lata temu! Litwinom brakuje tylko 6 km, bo resztę kończą budowy.
Rumunia już kończy odcinek do Konstancy 900 km, a w 2028 oddadzą ostatnie 31 km, a w 2027 roku 88 km.
Rumunia ma 50%, a mała Słowacja 60%, w tym mają więcej tuneli niż my będziemy mieli w 2031 roku, kiedy skończymy co budujemy, a to ledwie 60%, czyli ledwie dogonimy Słowaków. Tylko że oni budują, więc nie sądzę żeby się nam udało.
Podsumowując.
WSTYD I ZAPAŚĆ WYMYŚLIĆ PROJEKT I BYĆ OSTATNIM W REALIZACJI i do dziś nie znać nawet przebiegu całości w polskich granicach. |
|
| | Jimmy |
| | Iława, Sobota 06-09-2025 |
|
| 47755. | Odnośnie wpisu numer: 47752 [...] Aby z Wyspą Wielką Żuławą zrobić ład, pierwej należy porządny dojazd wybudować: MOST, przez który nawet czołg przejedzie spokojnie. [...] |
|
| | radny z teką |
| | Iława, Sobota 06-09-2025 |
|
| 47754. | Odnośnie wpisu numer: 47750 [...] Wyspa należy do Iławy [...].
Są ludzie mądrzy co z tą wyspą zrobić [...].
No to kto jak nie Burmistrz winien trzymać lejce w powozie. |
|
| | radny z teką |
| | Iława, Sobota 06-09-2025 |
|
| 47753. | Targowica w togach, czyli teatr cieni nad Rzeczpospolitą
Na scenie historii pojawiają się sędziowie – jedni jak figury z greckiej tragedii, inni jak marionetki prowadzone przez niewidzialne dłonie. Mówią językiem prawa, ale ich słowa brzmią jak echo cudzych pieśni. Widz wpatrzony w teatr cieni nie wie już, kto jest aktorem, a kto lalkarzem.
Heraklit, ten melancholijny ironista z Efezu, rzucił kiedyś sentencję: „Państwo to prawo, a prawo to walka.” I oto walka przeradza się w groteskę, gdzie miecz Temidy okazuje się sztućcem do krojenia tortu unijnego bankietu.
Absurd sytuacji przypomina surrealistyczny sen: oto w Niemczech parlament obsadza sędziów jakby rozkładał sztućce na stole – i nikt nie pyta, czy nóż jest niezawisły od widelca. W Polsce jednak ten sam gest jest uznany za herezję, jakby widelcem nie wolno było jeść zupy, bo tak nakazuje kucharz z Brukseli.
Stoicki uśmiech rodzi się tu z goryczy: oto wspólnota, która miała być arką, nagle okazuje się karuzelą, na której jedni jadą koniem, a inni muszą się zadowolić plastikowym kogutem. Sarkazm miesza się z melancholią – bo przecież teatr ten jest grany w imię państwa, które staje się coraz bardziej snem niż rzeczywistością.
Czy to zdrada? Czy może tylko kolejna odsłona ludzkiej skłonności do grania w cudze gry, wierząc, że stół karciany stoi w naszym salonie, choć tak naprawdę ustawiono go w obcej tawernie? Czy ostał się nam ino śmiech – gorzki, absurdalny, jak u stoika, który wie, że los jest kapryśny, a państwa upadają nie od ciosów miecza, lecz od szeptów zza kulis.
Setakmyślę, że przyszłość Polski po takim rozgardiaszu jawi się jak pejzaż po burzy: ziemia nasiąkła wodą, drzewa powalone, lecz w powietrzu czuć jeszcze zapach oczyszczenia. Chaos nigdy nie jest wieczny – jego rolą jest zburzyć fasady, by zobaczyć, co naprawdę stoi na fundamencie.
Aby był porządek, nie wystarczy kolejny dekret ani nowe paragrafy. Potrzeba prostych, trudnych cnót: odpowiedzialności, mądrości, odwagi mówienia prawdy, nawet gdy cisza byłaby wygodniejsza. Trzeba, by prawo znów było tarczą wspólnoty, a nie maczugą w rękach frakcji.
Bo tylko tam, gdzie prawo staje się sztuką sprawiedliwości, a nie karykaturą władzy, możliwy jest ład – nie narzucony, lecz wyrosły z serc i sumień. Wtedy, być może, Polska nie będzie już teatrem cieni, lecz sceną, na której ludzie mogą mówić własnym głosem.
Jak pisał Marek Aureliusz: „Państwo to dusza wielu; jeśli każda dusza troszczy się o siebie, całość znajdzie harmonię.” |
|
| | Natasza-peegerówka |
| | Susz, Sobota 06-09-2025 |
|
| 47752. | Odnośnie wpisu numer: 47748 [...] Burmistrz ma pomysł i prawo o tym mówić.
Pewnie [...] nie pamiętasz, że już stała makieta o zabudowaniu wyspy, tam gdzie kiedyś mieściło się prezydium - na ostatnim piętrze za szkłem makieta prezentowała to, co Holendrzy chcieli zrobić. Przychodziły wycieczki zakładów pracy, szkół.
Tak więc śpij spokojnie, nie siej fermentu [...]. |
|
| | Anda |
| | Iława, Sobota 06-09-2025 |
|
| 47750. | Odnośnie wpisu numer: 47748 [...]
Radny bez teki po raz enty pisze, że to "Burmistrz Iławy wymyślił zabudowanie wyspy".
[...]
Szkoda, że moderatorzy Kuriera nie pouczają radnego o pisaniu bzdur. |
|
| | anty-radny |
| | Iława, Piątek 05-09-2025 |
|
| 47749. | Landrynka wieczności i ekran śmiertelności
50-latek nie jest człowiekiem – jest raczej osobliwym wehikułem czasu, pachnącym jeszcze kurzem z podwórka, na którym grało się w kapsle, a jednocześnie ziejącym ironią wobec współczesnych dzieci ekranów, które „biegną” tylko kciukiem po szklanym wyświetlaczu. Młodzi skaczą między powiadomieniami jak żaby w akwarium z wirtualną wodą, ale prawdziwego deszczu boją się bardziej niż utraty zasięgu.
„Nie to, co się z nami dzieje, lecz to, jak na to reagujemy, stanowi o naszym szczęściu” – przypomina Marek Aureliusz, choć gdyby żył dziś, pewnie dostałby bana za „toksyczny stoicyzm” w komentarzach pod memem. A jednak jego zdanie pasuje jak ulał do ludzi po pięćdziesiątce: przetrwali bez internetu, więc potrafią znieść brak Wi-Fi, podczas gdy młodzi w takiej chwili czują się jak astronauci wyrzuceni poza stację kosmiczną.
Absurd tej epoki polega na tym, że dzieci wpatrują się w ekrany, aby dowiedzieć się, jak wygląda świat, a ci starsi patrzą na świat, by dowiedzieć się, jak wyglądają dzieci wpatrujące się w ekrany. Melancholia i śmiech chodzą tu pod rękę: ci, co „przekroczyli pięćdziesiątkę”, wiedzą, że wszystko przemija, nawet najlepszy system operacyjny. A młodzi? Oni wciąż aktualizują siebie jak aplikacje, lecz nigdy nie czytają regulaminu.
W tym paradoksie rodzi się ironiczna stoickość: 50-latek, siedząc na ławce, nie zazdrości młodym prędkości. Wie, że ich sprint kończy się na czerwonym pasku baterii. On sam ma w kieszeni landrynkę, wieczność w anegdocie i uśmiech, który jest jednocześnie pobłażliwy i absurdalnie czuły.
50-latek wie, że świat nie da się zapisać w pamięci telefonu, bo pamięć człowieka jest bardziej dziurawa i zarazem bardziej prawdziwa. Wie, że życie to nie zbiór powiadomień, lecz długie czekanie na autobus, który czasem nigdy nie przyjeżdża – i trzeba iść pieszo, z ironicznym uśmiechem pod nosem.
A młodzi? Oni dziś biegają po pikselowych polach, karmiąc swoje ego „lajkami”, których nie można rozpuścić w herbacie jak cukru. Ich wspomnienia rodzą się w formacie JPEG, a tęsknota w rozdzielczości 1080p.
Za kilka, kilkanaście lat będą mieli piękne archiwa – pełne zdjęć, których nie pamiętają, filmików, których już nie oglądają, i haseł do kont, do których dawno stracili dostęp. Może odkryją, że najtrudniejszą sztuką nie jest szybkie klikanie, lecz powolne życie. A jeśli tego nie pojmą, to staną się biblioteką pełną zamkniętych drzwi – z milionem plików, których nikt nigdy nie otworzy. |
|
| | Natasza-peegerówka |
| | Susz, Piątek 05-09-2025 |
|
| 47748. | Odnośnie wpisu numer: 44743 Burmistrz Iławy wymyślił nagle, że zabuduje Wyspę Wielką Żuławę. Ale jakie tam cuda wymyślił, to nie daj Boże.
Nie ma problemu w pomyśle, ale będzie problem w [...] porażających kosztach. Oto polskie trwonienie pieniędzy, bo - jakby nie było - mądrzej wydawać na drogi, szpitale, itp.
Ta inwestycja to będzie znowu bogacenie wybranych ludzi.
Już zapomniano o poprzednich [...] budowach i ich kosztach, które dławią budżet Iławy.
Nie ma u nas szacunku do pieniądza, tylko wedle zasady: "Hulaj dusza, piekła nie ma!". |
|
| | Radny bez teki |
| | Iława, Czwartek 04-09-2025 |
|
| 47747. | Moda: recykling mózgu w odcieniach melancholii
Moda jest dziś jak wielki jarmark w centrum wszechświata, na którym kupcy sprzedają nam nie tkaniny, lecz złudzenia. Gdy Arystoteles pisał, że „człowiek jest istotą społeczną”, nie przewidział, że ta społeczność stanie się defiladą metek i kodów QR. Wspólnota ducha? Nie, wspólnota rabatów na Zalando.
Patrzę na Polskę początku września: lato jeszcze nie chce się skończyć, choć witryny sklepów już krzyczą o „must-have na jesień 2025”. To czas, gdy uczniowie wracają do szkół, a ich rodzice – do ratalnych kredytów. Garnitur szkolny? Garnitur kredytowy? Wszystko jedno. Moda działa jak zegar: wskazówka sekundnika to influencer, wskazówka minutnika – wyprzedaż, wskazówka godzinowa – spirala zadłużenia.
A przecież absurd tkwi nie tylko w cenach, ale w samej logice tej gry. Rurki, szerokie spodnie, dziurawe dżinsy – oto dialektyka odzieżowa, która zawstydziłaby samego Hegla. Sprzedaje się nie spodnie, lecz pragnienie bycia kimś innym, kimś „na czasie”, choć czas jest jedyną rzeczą, której nie da się kupić w Sephorze ani na Allegro.
I tu pojawia się melancholijny uśmiech stoika: pozwól im wierzyć, że krem wygładzi im duszę. Pozwól im wierzyć, że logotyp ochroni przed nicością. Ja wiem, że żadna kolekcja „jesień-zima” nie przebije kolekcji „życie-śmierć”. A jednak – w tej grotesce jest coś pociesznego. Moda to teatr marionetek, w którym wszyscy gramy swoje role z kartą kredytową w ręku.
I jeśli ktoś zapyta, czy warto, odpowiem jak Epikur, przekornie przerabiając jego słowa: „Nie ten jest bogaty, kto posiada najwięcej, lecz ten, kto kupuje najmniej”. Bo w końcu, co nam pozostaje, jeśli nie ironiczny uśmiech wobec faktu, że najbardziej „trendy” w Polsce 2025 jest inflacja – a ta, jak każda moda, nie przeminie tak szybko. |
|
| | Natasza-peegerówka |
| | Susz, Czwartek 04-09-2025 |
|
| 47746. | Patologia młodych dziewcząt ze szkoły podstawowej przy aprobacie grona pedagogicznego.
Występ młodziutkich uczennic na rozpoczęcie roku szkolnego to piosenka na przykład o upijaniu się, wyjazdach do hoteli w Dubaju, puszczaniu się w Abu Dabi albo niegotowaniu mężowi.
Nauczyciele i lokalni oficjele cieszyli się, klaskali i kiwali się do refrenu, w którym dzieci śpiewały m.in. „Będę pijana! Będę pijana!”.
Sprawę nagłośnił jeden z radnych. |
|
| | Kolega Skaner |
| | KURIER IŁAWSKI, Czwartek 04-09-2025 |
|
| 47745. | Stoicka melancholia w cyrku parlamentarnym
W świecie, gdzie rozum często bywa na wygnaniu, a tron oddaje się klaunom, powtarza się odwieczny paradoks: człowiek tęskni za mądrością, a jednocześnie głosuje na jej karykaturę. Polityka w Polsce ostatnich lat przypomina teatr, w którym aktorzy gubią scenariusz, lecz publiczność klaszcze, jakby w zapomnieniu, że przedstawienie prowadzi ku ruinie sceny.
„Największe zło to tolerować władców, którzy udają, że rządzą” – powiedział Platon, a jego głos rozbrzmiewa dziś niczym ironiczny komentarz zza kulis.
Ludzie wybierają durniów, bo durnie mówią prostym językiem: obiecują, że woda w kranie będzie mokra i ciepła, a chleb biały, jakby odkrywali prawa natury. W zderzeniu z tym, co skomplikowane, wyborca szuka ciepła banału. To nie naiwność, lecz zmęczenie: świat wydaje się zbyt chaotyczny, by słuchać mędrców, więc łatwiej zaufać komuś, kto obiecuje, że wszystko będzie „proste”. Problem zaczyna się wtedy, gdy prostota przeradza się w prostackość, a prostak staje się ministrem.
Surrealizm dnia codziennego polega na tym, że władza otacza się tymi, których rozum jest lekki jak balon, aby łatwiej było go prowadzić za sznurek. Jednak balon napełniony pustką zawsze w końcu unosi się w stronę nicości, pozostawiając po sobie tylko ciszę. Stoicko można wzruszyć ramionami i powiedzieć: fortuna kręci kołem, a koło zawsze przejedzie po kimś, kto wierzył w wieczność błaznów.
Absurd polega na tym, że ostrzegano nas od tysiącleci, lecz my wciąż wybieramy tych, których nie warto pouczać – bo nawet pouczani, pytają z uśmiechem: „a o co chodzi?”. A chodzi o to, że życie pod rządami głupców bywa rzeczywiście gorsze od śmierci.
„Tylko głupiec sądzi, że wie wszystko” – pisał Sokrates, zanim wlał sobie w usta kielich z cykutą, jakby sama filozofia była już nie do zniesienia.
Politycy, widząc ten pociąg absurdu, sami wskakują do wagonów, rozdają sobie tytuły i ministerstwa jak w karnawale, gdzie królami zostają błazny. I tu surrealizm miesza się ze stoicyzmem: my, obywatele, siedzimy na widowni, kiwamy głowami, mruczymy „to się źle skończy” – i jednocześnie kupujemy popcorn, bo spektakl jest zbyt dziwny, by go porzucić.
Katastrofa nie nadchodzi nagle – rodzi się w codziennych decyzjach, w milczeniu, w przyzwyczajeniu do absurdu, który staje się normą. Melancholijny uśmiech podpowiada: może to jedyny sposób, w jaki społeczeństwo radzi sobie z własnym lękiem – wybiera klauna, żeby choć przez chwilę zapomnieć, że cyrk płonie. |
|
| | Natasza-peegerówka |
| | Susz, Czwartek 04-09-2025 |
|
| 47744. | Odnośnie wpisu numer: 44743 Znam osoby, które oddały się pracy społecznej, lecz - zapomniawszy o rodzinie - zapłaciły np. życiem swego dziecka! Funkcja radnego to NIEZWYKŁA praca wyższej trudności.
Szarady w ratuszach i starostwach dawno rozwiązano i przyszedł czas, by radni podjęli się dobrej pracy. Trzeba działać. Układanki w samorządach czasem karkołomne, ale czegóż spodziewać się można, kiedy temu i owemu należy się nagroda za wierną służbę i lojalność urzędniczą i polityczną. Stąd też i dziwne etaty dla osobliwych figur i postaci.
Zatem kochani radni: "Alleluja i do przodu!". W imieniu naszych wyborców i społeczności iławskiej mamy misję do spełnienia; przy urnie dali nam krzyż (x)…. na drogę do Ratusza. Czymże ma być ta droga? – czy tylko czczą gadaniną godzinami? Myślę, że SŁUŻBĄ na rzecz interesu społecznego mieszkańców.
Jeśli więc służbą, zatem czymś więcej, niż tylko pracą, wyrabianiem pensum, niekiedy drętwym ględzeniem, czy udawaniem. Jeśli służbą ma zostać funkcja radnego, to tenże działaniem wznieść musi się wyżej, niż zwykła zawodowa praca, a jako profesja-zawód tzw. zaufania społecznego. Podobnie bywa w pracy z młodzieżą, kiedy wychowawcą należy zostawać również poza bytnością w szkole miedzy uczniami.
Wśród grupy typowych profesji-zawodów zaufania społecznego widzimy prawników, lekarzy, farmaceutów, nauczycieli, policjantów, dziennikarzy, fotoreporterów czy architektów; lecz, czy radnego? Prace te, postrzegane są jako MISJA, którą cechuje ukierunkowanie zawodowej aktywności na niesienie pomocy, na zaspokajanie podstawowych potrzeb innych ludzi.
Idąc tą myślą dalej, ten sposób działania ma zapewniać poczucie bezpieczeństwa fizycznego i zdrowotnego, jak też dostarczanie bliźnim podstawowych umiejętności i wiedzy, gwarantując tym fizyczny i duchowy dobrostan, atrybut umożliwiający ludziom dobre funkcjonowanie w społeczeństwie.
Przeto troska o rozwój osobowy człowieka w systemie państwa uczciwego należy do obowiązku profesji-zawodu – nazwę od siebie – wyższego formatu. Zatem funkcja, z jakiej przychodzi radnemu wywiązać się, to taki – choć nie do końca – jeden z zawodów zaufania społecznego. Jak najbardziej TAK! Tudzież profesja wyższego formatu dotyczy też funkcji radnego.
Pokątnie słyszę od lat, że "radnym być, to etat i kasa". Niewiele osób – 30 lat temu – wiedziało na czym polega praca w lokalnej radzie, czy w sejmie krajowym w Warszawie. Zapytam następująco: jaką zajmujemy postawę i w jakim miejscu są radni, posłowie, ministrowie i senatorowie – częstokroć z prawem i dobrym obyczajem w niezgodzie będąc?
Chcąc na miarę sumienia swego wobec społeczności ją wypełnić, godzi się szlachetnie do pracy radnego czy posła odnieść się. Jeśli do wypełniania zadań przykładasz się sumiennie, wtedy oczekuje cię solidna i odpowiedzialna praca. A sumienie to wartości, jakie wyniosłeś z domu. Zatem jakie wartości, takie sumienie i taka praca posła i radnego.
Często zaufanie tychże profesji (oni sami o sobie mówią, ze wykonują zawód posła) nadszarpują niecodzienne ich zachowania i postawy. Nierzadko przez wielu przekraczane są bariery przyzwoitości i etyki funkcjonariusza społecznego zaufania z mandatu wziętego.
Przed radnymi stoi więc poważne wyzwanie, by złotoustej władzy nieustannie przypominać, że samorządowcy, nie mogą być politykami w sensie polityki wyższego szczebla, a w znacznie kimś ważniejszym – reprezentantami ludzi. To właśnie radni powinni dziś wziąć na siebie obowiązek odważnego reprezentowania opinii obywateli oraz budowana lokalnej wspólnoty.
Czasem, być reprezentantem społeczności, to znaczy zapomnieć o partyjnej przynależności.
Bywa to trudne, ale zaufanie wyborców musi tez kosztować. Zaufanie można skutecznie budować, wykorzystując najprostsze narzędzia – obecność wśród nas, dostępność i wyrozumiałość. Wszyscy obserwujemy, jak bardzo rosną ostatnio oczekiwania obywateli, jeśli chodzi o łatwy kontakt z wybranym przez siebie reprezentantem – niezależnie od tego, czy jest nim radny, burmistrz czy poseł. Oni od nas oczekują służby w korzystnym celu, oczekują różnorakiej pomocy. Nasz elektorat chce wiedzieć, co robimy i jak działamy na ich rzecz.
Czy nie za dużo jak na możliwości radnego? |
|
| | Radny bez teki |
| | Iława, Środa 03-09-2025 |
|
| 47743. | O wysiłku i balonach z waty cukrowej
Dziecko, które otrzymuje wszystko bez wysiłku, przypomina balon z waty cukrowej unoszący się w powietrzu: miękkie, słodkie, lśniące na słońcu – lecz pierwsza kropla deszczu zamienia je w lepką plamę na chodniku. Wydaje mu się, że świat powstał wyłącznie dla jego przyjemności, że inni są jedynie dekoracją w teatrze jego kaprysów.
A jednak: czy to właśnie nie jest najbardziej przewrotna karykatura miłości? Rodzic, który myśli, że szczęście polega na braku przeszkód, w istocie sprzedaje duszy dziecka bilet w jedną stronę do krainy rozczarowania.
Epiktet przypominał: „Nie rzeczy same nas niepokoją, lecz nasze wyobrażenia o nich.” I czyż nie jest tak, że dziecko pozbawione doświadczenia wysiłku żyje w wyobrażeniu, że świat jest miękką poduszką, na której można bez końca drzemać? Gdy budzi się w realności – wśród kamieni, błota i ciszy – płacze, że ktoś mu tę poduszkę ukradł.
Absurd dzisiejszych czasów polega na tym, że chcemy uczyć dzieci „samodzielności”, zabierając im okazję do zmierzenia się z samotnym strachem. Chcemy, by były „silne”, podając im siłę w plastikowych butelkach z kolorową etykietą. I później dziwimy się, że zamiast bohaterów powstają konsumenci – kapryśni, rozleniwieni, z ironicznym uśmiechem wpatrzeni w swoje odbicia na ekranach.
Stoik uśmiecha się melancholijnie: świat nie zmienia się naprawdę. Młode pokolenie, jak każde poprzednie, marzy, że wynajdzie wieczne szczęście, a tymczasem odkryje tylko, że trawa rośnie po deszczu i usycha na słońcu – dokładnie tak samo jak dwa tysiące lat temu. A my, dorośli, nie jesteśmy lepsi: wciąż karmimy nasze dzieci watą cukrową, byleby nie płakały, wiedząc dobrze, że w końcu i tak rozpuści je pierwszy deszcz.
A więc dlaczego rodzice w ten sposób wychowują dzieci? Może nie dlatego, że ogłupieli całkiem, lecz dlatego, że zbyt dobrze pamiętają własny trud i pragną go oszczędzić tym, których kochają. Tyle że miłość zamienia się w lęk, a lęk w nadopiekuńczą farsę. W efekcie powstaje pokolenie balonów, pięknie nadętych, lecz pękających od byle igły.
I w tym właśnie tkwi ironia: chcąc uchronić dzieci przed cierpieniem, rodzice zabierają im szansę na siłę. Czy to głupota? Tak, ale nie ta beztroska i wesoła – raczej głupota melancholijna, rodząca się z niepogodzenia z losem, o którym stoicy wiedzieli od dawna: że jedyną prawdziwą szkołą życia jest wysiłek, a jedyną mądrością – zgoda na jego konieczność. |
|
| | Natasza-peegerówka |
| | Susz, Środa 03-09-2025 |
|
| 47742. | Tusk ogłosił, że odkąd rządzi - Polacy mają realnie "więcej w portfelach".
On serio to powiedział na posiedzeniu rządu, jeszcze kartką wymachiwał.
Niemiecki kłamca zwariował do końca.
A nie - czekaj, wróć.
Mają "więcej w portfelach" tylko koledzy z Platformy Obywatelskiej. |
|
| | anty-bolszewik |
| | Iława, Środa 03-09-2025 |
|
| 47741. | Samotność – produkt premium
Samotność dzisiejszego człowieka nie jest pustelnią, nie jest też świętym wyrzeczeniem. To więzienie z miękkimi poduszkami, z dostawą jedzenia o godz. 3:00 nad ranem i playlistą na Spotify, która „rozumie nasz nastrój” lepiej niż najbliższy przyjaciel. Cyniczna epoka odkryła, że nie trzeba krępować łańcuchami – wystarczy pozwolić nam żyć samotnie i wmówić, że to luksus.
Heraklit miał rację, kiedy pisał: „Panta rhei – wszystko płynie.” Ale nie dodał, że dziś płynie tylko strumień Netflixa, a my toniemy w odcinkach jak w rozpuszczonym smutku.
System osiągnął mistrzostwo w tworzeniu samotności. Zamiast katedr – kawalerki. Zamiast forum – czaty. Zamiast wspólnej uczty – dostawa w plastikowym pudełku, samotnie zjedzona przy ekranie. I oto siedzimy w tej groteskowej operze, gdzie każdy jest własnym dyrygentem i jedynym słuchaczem.
Absurd polega na tym, że samotność sprzedano nam jako najwyższy akt wolności. Kupujemy więc ciszę, płacimy za brak głosów, za brak rąk, które mogłyby nas zatrzymać. Melancholia ma smak przesolonego fast foodu, a uśmiech, którym ją maskujemy, jest sarkastyczny jak u stoika, który już dawno pogodził się z absurdem.
Bo wspólnota była zawsze murem, tarczą, ciepłem. A samotność? Samotność jest idealną klatką – przezroczystą, estetyczną, klimatyzowaną. I kiedy mówimy: „jestem wolny”, echo odpowiada z sardonicznym chichotem: „jesteś sam.”
Ps. Tak po ludzku, pracownik bez rodziny? Idealnie. Można go przenieść do innego miasta, wysłać w delegację, zajechać nadgodzinami. Nic go nie trzyma. Konsument bez dzieci? Jeszcze lepszy. Wyda wszystko na siebie: nowe buty, nowe wakacje, nowe terapie. Nie musi myśleć o przyszłości – więc kupuje teraźniejszość. Samotność to nie przypadek – to program. System wie, że wspólnota jest siłą. Dwójka ludzi to już opór. Rodzina to mur. Naród to twierdza. Ale jednostka? Samotna jednostka to klient i trybik – wymienny, przewidywalny, cichy. |
|
| | Natasza-peegerówka |
| | Susz, Wtorek 02-09-2025 |
|
| 47740. | Rząd KO złamał swoją kolejną obietnicę wyborczą – tym razem ZUS.
Przedsiębiorcy mieli zostać zwolnieni z kosztów wypłaty wynagrodzenia za czas zwolnienia chorobowego pracownika (pierwsze 33 dni).
Zmian nie będzie. |
|
| | Kolega Skaner |
| | KURIER IŁAWSKI, Wtorek 02-09-2025 |
|
| 47739. | Aktywnych zawodowo i pracujących Polaków jest 17,2 mln osób, a nieaktywnych zawodowo 12,7 mln.
Najwyższe bezrobocie 11,3% występuje w grupie wiekowej 15-24 lat. |
|
| | Kolega Skaner |
| | KURIER IŁAWSKI, Wtorek 02-09-2025 |
|
| 47738. | Kod kreskowy świadomości, czyli rozpoczął się nowy rok szkolny
Prawdziwe myślenie to rzadkie zwierzę - nie udomowione, nieposłuszne, czasem dzikie jak pies Heraklita, który szczeka na słońce. Większość ludzi woli jednak karmić go karmą gotowych opinii niż wyruszać z nim w las refleksji. Żyjemy więc na autopilocie, gdzie każda myśl ma przypisaną cenę i kod kreskowy. Wystarczy przyłożyć do czytnika w supermarkecie codzienności, a system radośnie piknie: „myśl zastępcza zaakceptowana”.
Sokrates miał powiedzieć: „Nieżycie badane nie jest warte życia”. W Polsce ostatnich kilku lat moglibyśmy sparafrazować to tak: „Życie badane bywa uciążliwe - i zdecydowanie nieopłacalne”. Bo kto nagradza dziś za trud samodzielnego myślenia? Na pewno nie rynek, który zamiast refleksji woli naszą uwagę pakowaną próżniowo w 15-sekundowe reklamy i memy. Nie polityka, która nie chce obywateli rozumiejących zbyt wiele, bo trudniej się nimi steruje. Nie nawet codzienność, która wycenia nas na podstawie tego, jak sprawnie klikamy, a nie jak głęboko pytamy.
Kto więc odpowiada za to, że ludziom nie opłaca się myśleć? Odpowiedź jest równie absurdalna jak surrealistyczny pejzaż Dalí: wszyscy i nikt. Trochę system, trochę media, trochę szkoła, trochę my sami - bo wygodniej nam spać w miękkiej kołdrze zbiorowych narracji niż dźwigać twardą poduszkę samotnych pytań.
Przyszłość ludzi, którzy nie chcą myśleć, przypomina wagon bez maszynisty - jedzie, dopóki ktoś z zewnątrz nie przełączy torów. Czeka ich więc życie w rytmie cudzych decyzji, cudzych słów i cudzych interesów. Ich świat będzie miał kształt telewizyjnego ekranu i długość jednego scrolla. Nie będzie w nim miejsca na wolność, bo wolność wymaga wysiłku - a oni wybrali wygodę. Ostatecznie skończą jako tłum, który śmieje się cudzym śmiechem i oburza się cudzym gniewem, nie zauważając, że zamieniono im duszę na abonament miesięczny.
A jednak, mimo tej melancholii, można się uśmiechnąć stoicko i sarkastycznie: oto epoka, w której prawdziwe myślenie jest luksusem, a luksus ma swoją cenę — najczęściej samotność. Ale czyż nie jest zabawne (i tragikomiczne zarazem), że właśnie ta samotność może być najbardziej wspólnotowym doświadczeniem naszego czasu? |
|
| | Natasza-peegerówka |
| | Susz, Wtorek 02-09-2025 |
|
| 47737. | Odnośnie wpisu numer: 47728 ;) Dejże chłopu spokój...
Już się nawywijał szabelką, już się wypalił, już nie ma w nim tej iskry, zadziorności. Nie walczy już z IPB, z byłym burmistrzem Ptasznikiem i takie inne rzeczy, że tak się wyrażę.
To nie ten sam człowiek. Pokora, pokora i jeszcze raz pokora. Czegoś się nauczył na salonach. Garnitur, koszula.
Też nie rozumiem jak on się dostał do rady miasta. |
|
| | Anda |
| | Iława, Poniedziałek 01-09-2025 |
|
| 47736. | Umieranie w poczekalni, narodziny w systemie
Śmierć – ta wielka reżyserka, której scenariusze nigdy nie trafiają do recenzji, bo i nikt już nie może wystawić gwiazdek po premierze – jawi się nie tyle jako koniec, ile groteskowe narodziny. Wychodzimy z ciała jak z przestarzałej kamienicy, której ściany odpadają, rury ciekną, a w korytarzu od lat nie działa światło. Platon mówił: „Filozofia jest ćwiczeniem się w umieraniu” – a dziś moglibyśmy dodać: nasze ćwiczenia odbywają się w zatłoczonych poczekalniach, gdzie czas płynie wolniej niż w mitologicznej rzece Styks, a rejestracja telefoniczna jest formą nowoczesnej inicjacji duchowej.
Tam, gdzie kiedyś czekał kapłan z kadzidłem, dziś siedzi urzędnik za szybą z pleksi, a kolejka pacjentów przypomina platońską jaskinię: każdy patrzy na ekran, oczekując numerka, jakby cyfry były cieniem prawdy. Absurd osiąga zenit, gdy umieranie staje się konkurencją w biegu przez korytarze SORu – kto pierwszy zdobędzie łóżko, temu życie zostanie przedłużone niczym gwarancja na wadliwy toster.
Melancholia? Owszem, ale podszyta sardonicznym uśmiechem. Czyż nie jest zabawne – w tym zimnym, stoickim sensie – że państwo, które nie potrafi zapewnić dostępu do lekarza, daje nam za to tysiąc poradników o „dobrym życiu”? Umieramy więc jak stoicy: spokojnie, wiedząc, że absurd nie jest wypadkiem systemu, lecz jego fundamentem.
A jeśli narodziny w nowy świat naprawdę istnieją – to być może tam, po drugiej stronie, nie będzie kolejek, formularzy ani pieczątek. Choć kto wie – może nawet śmierć podlega kontraktowi z NFZ, a nowy świat zaczyna się od okienka, gdzie trzeba donieść brakujący podpis.
Przyszłość służby zdrowia jawi się jak eksperyment surrealisty: zamiast stetoskopu – algorytmy, zamiast lekarza – hologram z reklamą suplementów, zamiast kolejki – cyfrowa kolejka, w której można umrzeć szybciej, niż nadejdzie powiadomienie SMS. Być może nadejdzie era, w której pacjent będzie bardziej klientem niż człowiekiem, a życie stanie się abonamentem odnawianym co miesiąc.
A jednak – gdzieś w tym absurdzie rodzi się nadzieja, że wśród algorytmów i procedur pojawi się miejsce na prostą, ludzką obecność. |
|
| | Natasza-peegerówka |
| | Susz, Poniedziałek 01-09-2025 |
|
| 47734. | Hej redaktorki i redaktorzy! [...]
[...]
[...] Sprawa jest bardzo poważna. [...]
[...]
[...] Dlaczego blokujecie komentarze na temat Burmistrza Miasta Iławy Dawida Kopaczewskiego, [...] który [...]?
[...]
[...] Jako "jedyna gazeta regionu" [...] dlaczego blokujecie wolność wypowiedzi? [...] |
|
| | Marcin |
| | Iława, Poniedziałek 01-09-2025 |
|
| 47733. | Odnośnie wpisu numer: 47639 Ta Pani podobno nie poniosła żadnych konsekwencji prawnych. |
|
| | XXX |
| | Kisielice, Poniedziałek 01-09-2025 |
|
|
|