Logo Kurier Iławski

Pierwsza strona
INFORMACJE
Opinie
Kurier Zdrowia i Urody
Papierosy
CENNIK MODUŁOWY
Ogłoszenia drobne
Ogłoszenia modułowe
Stopka
Wyszukiwarka
FORUM

INFORMACJE
Jak trwoga to do... piwnicy
Nie daj się oszukać!
Zbudują wojskowy radar radiolokacyjny
Pierwsza taka operacja
Do studzienki mógł wpaść człowiek!
Jakie komitety wystartują w wyborach?
Wilki rozszarpały psy domowe na oczach dziecka
Radna Ewa Jackowska: Czuję się oszukana!
Leczyła duszę i ciało. Anna Betley-Duda
Urodziła na klatce schodowej
Film „Na żelaznej drodze: 150 lat kolejowej Iławy”
Strajk w markecie Kaufland
Atak wilka na dzieci
Historyczne nominacje rządowe dla naszych z regionu
Budowa zabrała młode życie
Szokujący incydent w Szkole Podstawowej nr 1
Burmistrz jednak podnosi podatki
Tragedia w fabryce Szynaka. Zabiła go rutyna? Brak nadzoru?
Napisała ciąg dalszy „Znachora”
Zakaz wejścia na internę szpitala
Więcej...

Forum

2087. 
Do wpisu 2063 Pana Andrzeja Kleiny.
Aleksja według słownika Kopalińskiego to „dyslekcja, med. niezdolność czytania, wrodzona a nabyta skutkiem uszkodzenia lewej półkuli mózgu, ślepota słowna”.
Drogi Panie, to nie jest to, co Pan pisze. Nie ma to związku z nierozumieniem znaczenia wyrazów, a to zarzuca Panu „Nowy”.
Człowiek z aleksją czy dysleksją rozumie znaczenie zwrotów i wyrazów, a kłopoty ma tylko ze słowem pisanym. Panu zarzucono coś więcej, że Pan nie rozumie wyrazów, których używa, a to jest zupełnie coś innego.
To jest kolejny przykład, że tak właśnie jest.
Kolejna sprawa. Wyraz wszeteczny wg. Słownika Języka Polskiego znaczy „rozpustny; bezwstydny, nieprzyzwoity, gorszący, sprośny”. Pana zestawienie tych słów „wsteczny, czyli wszeteczny” wskazuje, że i znaczenia tego wyrazu Pan nie rozumie.
To jest dopiero dobre. Brawo!!! Formuła „(...) próbuje... chyba”, to nic innego przecież jak przewidywanie „bycia dowcipnym”. Próbuje chyba być dowcipnym to nie jest przewidywanie bycia dowcipnym. Jak człowiek używa wyrazu chyba, to chce przez to wyrazić swoją wątpliwość, a nie przewidywanie czegoś.
 synek
 Piątek 31-03-2006
Odp. 
ALEKSJA, CZYLI DYSLEKSJA
MAGISTRACKIEGO POLONISTY

Zarzucono mi brak rozumienia słów, których używam w swoich tekstach. Zapewne tak się zdarza, i to z wielu powodów, czy jednak przykład cytowany przez sympatycznego Polonistę z lubawskiego magistratu jest diagnostyczny?

Traktuję swoją odpowiedź, co naturalne, nie jak swoistą „obronę Częstochowy”, a jako kolejny kawałek treningu erystycznego, którego nigdy przecież za dużo. Treningu, u podłoża którego leży rzetelna, jak sądzę, wiedza akademicka. I dlatego też przyświeca mi, jak zawsze zresztą, myśl Monteskiusza, który mówił: „Nikt nie jest wolny od mówienia bredni, źle jest jedynie mówić je z wysiłkiem”.

Zdaniem owego Polonisty (pseudonim: Nowy, Synek) moje teksty „są żenujące, poziom intelektualny poniżej przeciętnej, często używam wyrazów, których znaczenia nie rozumiem”. W innym miejscu, została zawarta uwaga, iż „stoję w miejscu, a nawet cofam się w rozwoju”. Innymi słowy, postawił Nowy diagnozę, żem oligofrenik (upośledzony umysłowo).

Z kolei dziwnie podobny Polonista powiada: „Aleksja według słownika Kopalińskiego, to dyslekcja (literówka – uwaga moja), med. niezdolność czytania, wrodzona a nabyta skutkiem uszkodzenia lewej półkuli mózgu, ślepota słowna”. I kontynuuje Polonista: „Drogi Panie, to nie jest to, co Pan pisze. Nie ma to związku z nierozumieniem znaczenia wyrazów, a to zarzuca Panu Nowy”.

Z całym szacunkiem dla wielkości Kopalińskiego, ale reprezentuję zdecydowanie inną szkołę rozumienia aleksji. Aleksja jest niczym innym jak utratą zdolności rozumienia języka pisanego, innymi słowy – utratą zdolności czytania (czasami aleksję określa się mianem afazji semantycznej).

Dla Polonisty, cytującego Kopalińskiego, „aleksja – dysleksja” to „wrodzona a nabyta” (przecież to oxymoron, w stylu wałęsowskiego „nie chcem ale muszem”). Jeśli wrodzona, to nie nabyta! Czy Polonista przepisując definicję, nie zastanawiał się nad tym co czyta? Niektórzy autorzy zaliczają dysleksje (liczba mnoga) za zaburzenia typu apraksji, a więc utratę jakiejś wyuczonej, złożonej, dowolnej czynności (również czytania!). Dla Polonisty, który posiadł wiedzę na temat aleksji ze słownika, jest ona niczym innym jak dysleksją.

Dla mnie natomiast, dysleksje (dyslexiae) to, odrobinę spłycając, duże trudności w nauczeniu się czytania (przypomnę: aleksja – utrata zdolności czytania). Wyrażają się one w błędach wymowy trudniejszych wyrazów, w przemieszczaniu sylab, przekręcaniu i nie kończeniu słów. Często łączy się z podobnymi błędami przy pisaniu.

Reasumując wątek „aleksji – dysleksji”. Na przykładzie tym, moim zdaniem, jak w szkle powiększającym widać różnice pomiędzy „wiedzą” naprędce nabytą z słownika nad wyraz ogólnego przez Polonistę, a wiedzą moją – zwietrzałą, naruszoną zębem czasu, ale jednak wiedzą dość profesjonalną. Od czasu do czasu cytowaną dla potrzeb wykonywanych „usług felietonistycznych”.

I kolejny, cytowany przez Polonistę przykład mojego rzekomego nie(z)rozumienia słów, które używam.

Po raz pierwszy słów „wsteczny” i „wszeteczny” użyłem w Kurierze w zestawieniu „jestem wsteczny i wszeteczny”. Przesłanie tej frazy było jednoznacznie kokieteryjne, z niewielką ilością autoironii. Odpowiadając Poloniście poszedłem świadomie krok dalej i stwierdziłem, że „reprezentuję rozwój wsteczny czyli wszeteczny”.

Ale poucza mnie Polonista, że zgodnie ze słownikiem (a jakże) „wszeteczny to nic innego jak „bezwstydny, gorszący, sprośny”. Znam znaczenie obu słów, natomiast użyłem ich zamiennie na podkreślenie tego, iż w moim rozumieniu wsteczność w znaczeniu regresji będącej jeszcze normą (brak patologii szeroko pojętej) jest wręcz nie moralne (bezwstydne). Taka moja prywatna ocena! I tylko tyle. Jeśli nawet, metafora była dla zaściankowej umysłowości Polonisty zbyt dalece idąca, to czy można mi zarzucać „aleksję – dysleksję” w rozumieniu Polonisty? A nawet upośledzenie umysłowe?

Zarzuca mi też Polonista, że słowo „chyba” jest niczym innym jak wyrażeniem wątpliwości, gdzie dla mnie, jest również formą przypuszczenia, przewidywania. Dla Polonisty, zdanie: „Janek nie przejdzie chyba do następnej klasy” jest odbiciem wątpliwości, co do przejścia Janka do klasy następnej. Dla mnie też, ale również jest formą antycypacji, czyli przewidywania, że Janek może „polec”. W klasie do której aktualnie uczęszcza! Dla Polonisty „cegła” służy do i tylko do budowania (założenie moje a priori, czyli „chyba” jako nie wątpliwość, a przypuszczenie). Dla mnie też do budowania, ale służyć też może jako przycisk, towar wymienny etc.

I tym między innymi różni się typ mojego myślenia od typu myślenia Polonisty z magistratu...

 ANDRZEJ KLEINA

nki@nki.pl
 Lubawa - Iława, Poniedziałek 03-04-2006

2086. 
MIAŁEM SEN
Pierwsze pytanie do Andrzeja Kleiny (będą następne).
Śniło mi się kiedyś, że przyszedł do mnie Kubuś Puchatek i poprosił o troszkę miodu. Gdy dostał słoiczek upragnionego miodu, zadał takie oto pytanie. „Czy to prawda, że Pan Andrzej Kleina atakuje obecne władze samorządowe miasta Lubawy, bo mu opozycja obiecała stanowiska dla niego lub jego bliskich, gdy ona wygra nadchodzące wybory?”. Nie wiedziałem co odpowiedzieć i pomyślałem, że może Pan Andrzej Kleina pomoże misiowi.
 przyjaciel misia
 Piątek 31-03-2006
Odp. 
O CZYM ŚNI GĘŚ, czyli sen przerywany Macieja Radtke

Mam bezwzględną świadomość, iż „mój obraz” przywołany w rzekomym śnie jest zaiste prostym pretekstem. Zważywszy jednak to, iż „moje postrzeganie” osoby burmistrza Edmunda Standary jest diametralnie różne od „samopostrzegania” się burmistrza, a także różne od postrzegania go przez grupę klakierów – komensali, realizujących przy nim swoje żywotne, egzystencjalne potrzeby (sekretarz, dyrektorzy, większość radnych) – jestem nolens volens, wrogiem publicznym całego tego układu (nie mylić z UKŁADEM w rozumieniu stricte PiS-owskim).

A skoro zostałem wywołany do tablicy, to odrobinę w podobnej konwencji! Świadomie wchodząc w grę zaproponowaną przez magistrackiego Polonistę.

„O czym śni gęś”? Mądrość ludowa odpowiada: „O kukurydzy”!!! I w tych dwóch zdaniach zawiera się cała teoria mówiąca o tym, że „sny, to spełnienie marzeń”. Można nie podzielać freudowskiej teorii marzeń sennych, niemniej jednak idąc dalej tym tropem, można stwierdzić, iż w śnie polonisty wystąpiła typowa projekcja senna, najogólniej rzecz ujmując polegająca na tym, iż polonista, przypisał mi swoje tęsknoty i marzenia dotyczące przedłużenia własnego „kontraktu magistrackiego” w nowej kadencji...

Zdaniem Carla Gustava Junga, sen to „małe drzwiczki ukryte w najciemniejszych i najskrytszych głębinach duszy, otwierające się na ową kosmiczną pranoc, którą była dusza na długo przedtem, nim otrzymała świadomość JA”.

Powiada dalej Jung: „Sny nie zwodzą, nie kłamią, nie przekręcają, nie tuszują czegoś, lecz w naiwny sposób wieszczą to, czym są i co myślą. Jeśli więc irytują i zwodzą, to tylko dlatego, że ich nie rozumiemy. Nie posługują się żadnymi sztuczkami, żeby coś ukryć, lecz mówią to, co tworzy ich treść, na swój sposób na tyle wyraźnie, na ile to jest możliwe”.

Powiada też Jung, iż każdy sen składa się z 4 faz. Pierwszą jest ekspozycja. Na przykład: „Jestem na ulicy Rzepnikowskiego w Lubawie. To ulica przy której mieści się magistrat”. W drugiej fazie występuje intryga: „Jestem na ulicy, gdzie mieści się magistrat. Od strony Dworcowej wynurza się mały, ciemny opel. Szybko nadjeżdża. Świta mi myśl, że kierowca jest pijany”. W fazie trzeciej, nazywanej kulminacją lub perypetią – wydarza się coś rozstrzygającego, dochodzi do nagłej zmiany, np. „Nagle widzę, że w tym samochodzie, to ja jestem tym pijanym”. Bądź, reprezentując wyższy poziom intelektualny, czy wręcz kulturowy, stwierdzam „jadę wężykiem, czci bachusowej składając dowody”. W fazie czwartej i ostatniej, zwanej lysis – rozwiązanie lub rezultat dochodzi do...

I na tym poprzestanę, choćby i z tego powodu, iż ponadnormatywny wysiłek edukacyjny który w tej chwili wyrażam, nie zapewnia mi żadnej ponad normatywnej gratyfikacji, w tym również gratyfikacji elementarnie narcystycznej... Gdyby zechciał polonista poszerzyć jednak wiedzę i nie bazować tylko na słowniku, bądź mojej wypowiedzi, to polecam kilka pozycji: Zygmunt Freud: 1. „Objaśnianie marzeń sennych”, 2. Psychopatologia życia codziennego. Marzenia senne” oraz C. G. Jung: 1. „Wspomnienia, sny, myśli”, 2. „O istocie snów”.

I to samo, ale inaczej! Obawiam się, niestety, że misiu przedwcześnie się obudził. Proponuję przeto sen powtórzyć. Przedtem jednak twardy dysk własny zresetować. Następnie śnić skutecznie. Do końca... Przygotować płaską bateryjkę i w końcówce snu, językiem własnym dotknąć dwóch elektrod. Na raz! Mózgowe fale REM w połączeniu z wyładowaniem elektrycznym bateryjki, pozwolą misiowi sen „dośnić”. Wtedy dopiero zgłosić się do mnie z kompletnym snem o pomoc w wyjaśnieniu...

Reasumując. „Śniący”, według własnej oceny, w sposób dowcipny, krotochwilny stworzył mi problem – problem, polegający na moim rzekomym też udziale w opozycji politycznej wobec burmistrza, który on bohatersko ujawnił. Zamierzając tym samym podważyć moją wiarygodność, obiektywność i rzetelność publicystyczną! Chcąc nie chcąc jednak, dokonał polonista specyficznie prostej projekcji sennej, polegającej na przypisaniu mi własnych oczekiwań, polegających na wątpliwym przedłużeniu kadencji.

Nie szukam, podobnie jak moje córki żadnej pracy. Obie, z wykształcenia, są psychologami i obie związane są w sposób trwały z Poznaniem. Rodzinnie i zawodowo! Wyrażam ponadto nadzieję, że jeśli „opozycja” wygra najbliższe wybory samorządowe, to skończy z nepotyzmem, rozdawnictwem stanowisk, brakiem przejrzystości. Zacznie się wreszcie normalnie, poprzez konkursy, uczciwie, fachowo, kompetentnie.

Czy jestem niepoprawnym optymistą? Zobaczymy, jak „opozycja” wygra wybory! O czym jestem przekonany! Moja „gra” polega na przyśpieszeniu zakończenia pewnej archaicznej rzeczywistości. Gratyfikacją jest sama gra. Przeto zdaniem Stacha jestem bardzo groźny. Bo gra, jego zdaniem, to uzależnienie...

 ANDRZEJ KLEINA

nki@nki.pl
 Lubawa - Iława, Poniedziałek 03-04-2006

2084. 
Czy naszej szanownej wladzy w Ilawie w glowach sie poprzewracalo? Czy to my czulsi sie zrobilismy na to ze "nas w konia robia" i okradaja? Nasze media "robia" za policje i detektywow, bo na nich nie mozna liczyc, a szczegolnie na tych pierwszych. Co chwile slyszy sie ze policja to ze policja tamto, ale jest bezsilna i tak naprawde to scigaja tylko uczciwych obywateli. No dobrze nie jest tak do konca jak napislaem ale jakby sie temu przyjrzec z innej perspektywy to faktycznie jest jak pisze. Wladza jest nie do ruszenia, przestepcy sa zawsze nie uchwytni lub wychodza na wolnosc, a biedni uczciwi ludzie ida siedziec do paki na dlugie lata, albo maja same probelmy przez pierwszych i drugich , ktorych wymienilem...
Chyba nie o taka Polske nam chodzilo!
 dario
 Piątek 31-03-2006

2083. 
Bogumił M. - wychodząc naprzeciw oczekiwanej społecznie reformie w edukacji - bardzo zaangażował sie w nowoczesność polskiej oświaty. Jako młody i jeszcze nieposkromiony z natury człowiek, a przyszły nauczyciel, pragnął sprostać nowoczesności nauczania i wychowania. Eksperymentując na żywej tkance naszego młodego pokolenia "kreatywnością metod", naraził sie ospałej i niechętnej zmianom starszej populacji pedagogów.
 owidiusz
 Piątek 31-03-2006

2081. 
UDANA PROWOKACJA
Nareszcie... Poznaliśmy AWANS ZAWODOWY Bogusia M. - według wewnetrznej ustawy "Masy".
 BOLO-TW
 Piątek 31-03-2006

2080. 
Panie Kleina (2068), Pana intelektualny bełkot jest nie do wytrzymania!!! A teraz apel do Pana Jarosława Synowca! Jest Pan redaktorem naczelnym i to na Panu ciąży obowiązek dbania o poziom gazety. Pan Kleina jest zapewne dla Pana wygody - przyczepia się do władzy, a to czytelnicy lubią i zapewne sprzedaż wzrasta, ale niech przynajmniej Pan te teksty odda poloniście. Przecież ta gazeta trafia do ludzi i nie może być kojarzona z intelektualnym bełkotem. Niech Pan wyrzuci te bezsensowne zdania, a pozostawi tylko te kilka zdań, które dotyczą tematu danego artykułu, czy wypowiedzi.
 synek
 Piątek 31-03-2006

2078. 
BOLO! To chyba Ty jesteś tym nieudanym synem burmistrza, co? Szczerze współczuję Wam obydwu.
 Gita
 Czwartek 30-03-2006

2077. 
ALE WSTYD...
ZAWSZE BYŁEM DUMNY, ŻE MIESZKAM W IŁAWIE, ALE TERAZ JAK POJADĘ W POLSKĘ TO LEPIEJ SIĘ NIE PRZYZNAWAĆ SKĄD JESTEM... WSYD MI, ŻE MOIM KOCHANYM MIASTEM RZĄDZĄ TACY LUDZIE... WSTYD I ŻENADA. BRAK SŁÓW.
 BOLO

bolo333@op.pl
 Iława jest stolicą świata, Czwartek 30-03-2006

2076. 
Koniec z rodzinnymi mafiami !!! Brawo telewizja POLSAT!
Brawo tygodnik Kurier Iławski!
 Ziuta
 Czwartek 30-03-2006

2075. 
BOLO-TW, dałeś plamę ;-). "Nauczycielka" cię sprostowała.
A wracając do "Masy". Ćwierkają ptaszki, ale nie te zarażone H5N1, że "Masa" znów poszukuje wśród SLD poparcia w nadchodzących wyborach :) Niezłe, naprawdę niezłe... :)
 ~wściekły iławianin (teraz znowu rozbawiony)

masa_na_madagaskar@wp.pl, lat 54
 Iława, Czwartek 30-03-2006

2074. 
Ale skandal!!! Dobrze, że mieszkam w Lubawie. W moim mieście takie patologie są niemożliwe!!!
 rogaty
 Lubawa, Czwartek 30-03-2006

2073. 
Należy się sprostowanie do tych kłamstw niżej, które są chyba celową manipulacją.
Syn burmistrza Iławy, Bogumił M.[...] tylko dzięki ojcu dostał pracę najpierw w Szkole Podstawowej nr 4, gdzie w krótkim czasie bardzo podpadł każdemu, komu tylko można było (nawet rodzicom), więc dyrektor Olszewski pozbył się tego zarozumiałego bufona, zresztą przy pełnej aprobacie całego grona nauczycielskiego. Otóż wydarzył się mały skandal z jego postępowaniem [...], a jednocześnie był to dobry pretekst do pozbycia się problemu ze szkoły.
Następnie tatuś załatwił pracę dla synka w Gimnazjum nr 2. Tutaj też szlag trafił grono pedagogiczne, bo okazało się, że po osobistej interwencji burmistrza (ojca!) chłopczyk dostał pracę kosztem zarobków pozostałych nauczycieli.
Zarówno szkoły podstawowe, jak i gimnazja podlegają pod burmistrza miasta. A więc tutaj sytuacja dwuznaczna i bardzo demoralizująca środowisko, wszak które ma wychowywać i świecić przykładem.
Padło słowo o liceum. Owszem, pracował tam, ale nie syn, tylko córka burmistrza. I też nie przedłużono z nią umowy.
 nauczycielka
 Czwartek 30-03-2006

2071. 
[Burmistrzowi] nie podlegają szkoły średnie, tylko gimnazja i podstawówki. Jego syn [Bogumił] pracuje w LO. Zatem czy dzieci naszych pryncypałów mają wynosić się z tego miasta?
O tempora, o mores!
 BOLO-TW
 Czwartek 30-03-2006

2068. 
Jak się zarabia w Iławie...

Jarosław Maśkiewicz - burmistrz Iławy, Andrzej Dzieniszewski - sekretarz miasta. Jak twierdzi miejscowa opozycja, na rządach tych samorządowców, najbardziej zyskują członkowie ich rodzin. Tak jak np. żona i szwagierka Andrzeja Dzieniszewskiego.

Pierwsza z nich wygrała przetarg na sprzątanie ratusza, druga - na administrowanie miejskimi cmentarzami. Co ciekawe, siedziba jednej i drugiej firmy mieści się w prywatnym domu sekretarza.

Obie firmy powiązane z sekretarzem, zarobiły tylko na tych dwóch przetargach, prawie 350 tysięcy złotych. W Iławie nie jest to mało. Właściciele firm, które przegrały w obu przetargach nie chcieli wypowiadać się. Boją się zemsty najwyższych miejskich urzędników, którzy jak się okazuje od kilku lat są nierozłączni.

Burmistrzowi miasta podlegają nie tylko przetargi, ale i instytucje samorządowe - na przykład szkoły. W jednej z nich od września ubiegłego roku pracuje syn burmistrza, który uczy historii. Czy to przypadek?

Te wszystkie niejasności spowodowały, że od włodarzy miasta odwrócili się prawie wszyscy radni. Sesje rady z udziałem burmistrza i jego najbliższych współpracowników to jedna wielka kłótnia. A najbardziej tracą na tym mieszkańcy miasta.

Kliknij na odnośnik poniżej i obejrzyj materiał filmowy:

 Reporter Leszek Tekielski - Telewizja POLSAT

nki@nki.pl
 http://clips.interia.pl/stm/play.html?attId=983780&type=V...
 Iława - Warszawa, Czwartek 30-03-2006

2067. 
Praca dla żony wiceburmistrza

Iława na Mazurach. Rządzi tutaj dwóch ludzi: burmistrz Jarosław Maśkiewicz i jego zastępca - Henryk Lisaj. Dwa miesiące temu, żona zastępcy burmistrza - Jolanta, dostała pracę jako... „inspektor ds. księgowości” w Iławskim Centrum Sportu, Turystyki i Rekreacji.

Ten ośrodek podlega właśnie burmistrzom. Henryk Lisaj twierdzi, że nie pomógł żonie w zdobyciu pracy. Jednak jak się okazało, o konkursie na stanowisko w Iławskim Centrum Sportu nie poinformowano Powiatowego Urzędu Pracy. A to właśnie tu szukają zatrudnienia bezrobotni. W Iławie, co czwarty mieszkaniec pozostaje bez pracy.

To nie pierwszy raz, kiedy żona wiceburmistrza dostała pracę w instytucji podległej mężowi. Przed laty Henryk Lisaj był wójtem gminy Iława. Zatrudnił wtedy swoją żonę na stanowisku informatyka w urzędzie, którym kierował.

Kliknij na odnośnik poniżej i obejrzyj materiał filmowy:

 Reporter Leszek Tekielski - Telewizja POLSAT

nki@nki.pl
 http://clips.interia.pl/stm/play.html?attId=965867&type=V...
 Iława - Warszawa, Czwartek 30-03-2006

2066. 
Wielkanoc nadchodzi i Niedziela Palmowa. Zatem pamiętajcie Panowie [radni]: Woźniak, Rychlik, Rygielski, że skoro "bez winy jesteś, to weź cegłe spod ratusza i rzuć nią w burmistrza".
 bolo-tw
 Czwartek 30-03-2006

2065. 
Nie dosc ze papuga, to jeszcze rachube straciles. To ty jestes ogonek ;-) Chyba wiesz dlaczego cie tak nazwalem, a moze jod do glowy ci uderzyl...
 dario
 Czwartek 30-03-2006

2064. 
Do 2062.
Ale się pieseczek zdenerwował. Następna porcja lizaczków pilnie potrzebna. Przyznaję, że dowcip mam na miejscu. O ile masz żonę, to szczerze jej współczuję. Pa ogonku.
 Łężóśćą
 Czwartek 30-03-2006

2063. 
Nowemu w odpowiedzi
(uprasza się o percepcję ze zrozumieniem !!!)

Przepraszam, że zachwiałem niechybnie poziomem samoregulacji chłopcom z magistratu i kazałem im tak długo czekać. Czekać na wyjaśnienie nurtujących ich spraw. Przepraszam raz jeszcze, ale byłem kilka dni w podróży służbowej w imieniu i na rzecz „Porno-Tygodnia” w Cieśninie Dardanelskiej. Byłem tam dobrać parkę rasowych osiołków, klasycznych dardanelskich, bo wreszcie na rasowych chcą w tej zacnej redakcji oprzeć swój intelekt.

W wypowiedzi 2048 jeden z chłopców magistrackich powiada: „Pan Andrzej Kleina tak dalece NIE ROZUMIE tego co sam pisze, że nie udzielił odpowiedzi Nowemu na jego zapytania”.

Czy brak odpowiedzi jest tożsamy z brakiem wiedzy? Artur Schopenhauer podpowiadał: „Nie należy dyskutować z pierwszym lepszym. Należy dyskutować za pomocą argumentów, nie zaś apodyktycznych wypowiedzi. Należy tych argumentów wysłuchiwać i w nie wnikać”.

Podzielam zdanie Schopenhauera i nie ukrywam, nie chciałem dyskutować z Nowym, który brak argumentów polemicznych, brak kultury osobistej próbował zastąpić formułą niezwykle apodyktyczną: „Kleina NIE ROZUMIE słów których używa”. Zmieniłem zdanie i o niezwykłą koncentrację chłopców z magistratu przeto proszę. Będzie to zaiste pouczająca lekcja...

Nie jest prawdą, że stwierdziłem, jak twierdzi Nowy, iż „człowiek nie może cofnąć się w rozwoju”. To Nowy stwierdził, że „stoję w miejscu, a nawet cofam się w rozwoju”. Ja stwierdziłem tyle i tylko tyle (patrz wpis: 2026): „Człowiek może postępować różnie, bo różne mogą być jego postępki, natomiast rozwój może postępować tylko do przodu”. Niezbyt rozważnie, delikatnie rzecz ujmując, że nie powiem manipulacyjnie grzebie przy moim tekście Nowy, wkładając mi w usta słowa, których nie wypowiedziałem...

Mówiąc o postępkach, zaakcentowałem kwestię morale (wrócę do tego wątku przy słowie „wszeteczny”!), rozwój natomiast postępujący do przodu, zasadzał się w moim rozumieniu na progresji, pochodzącej od łac. „progressio” - co oznacza postęp(owanie) naprzód. Pominąłem co naturalne przeciwstawny biegun progresji, czyli regresję (łac. regressio - cofanie się), bo nie to było przedmiotem mojego zainteresowania.

Jest oczywiste, że nie miałem na myśli rozwoju regresywnego, czyli wstecznego, w jego ortodoksyjnym biologicznym znaczeniu, ponieważ wypowiedź moja nie dotyczyła uproszczenia budowy ciała, czy poszczególnych narządów, aż do ich zaniku włącznie. Sądzę, że jeszcze zarówno Nowy, jak i wspomagający go Obserwator, których postrzegam jako jednego Macieja Radtke, mój wywód śledzę i rozumieją.

Nowy powiada też, że medycyna zna wiele przypadków, gdzie rozwój nie postępuje tylko do przodu. W konkretnym przypadku, który pobieżnie i symbolicznie dotknąłem, mówiłem o progresji nie zaś regresji. Polecam Nowemu bardzo ciekawą teorię Kazimierza Dąbrowskiego o dezintegracji pozytywnej (prawda, że interesujący oxymoron?) związanej z fazami i poziomem rozwoju psychicznego i kształtujących go czynników. („Dezintegracja jako pozytywny etap w rozwoju jednostki” oraz „O dezintegracji pozytywnej” – obie pozycje posiadam, gdyby ich nie było w lubawskiej bibliotece, z przyjemnością pożyczę. Niech zawędrują pod strzechę...)

Czynniki te, to prymitywizm, automatyzm, czy determinacja biologiczna pierwszej fazy, z której Nowy się jeszcze nie wydostał... Czyli etapu „rozwoju do tyłu” nie zaliczył i dlatego nie reprezentuje twórczej oryginalności, przewagi dynamizmów autonomii i autentyzmu, oddeterminowania biologii, czy wyraźnej indywidualizacji. Ja wiem, że to co mówię teraz, trudne dla Nowego jest niebywale, ale cóż, warunkiem intersubiektywnej komunikowalności jest intersubiektywna kontrolowalność. A zresztą, zawsze mądrzejszego od siebie, który nie tylko słowa rozumie, ale i ich wzajemne zależności, zapytać można...

Ale się rozgadałem... a tu jeszcze dwie rzeczy. Powiada Nowy, ażebym wyłuszczył, dlaczego uważam, że w słowie „chyba” zawiera się „antycypacja”, bowiem dla niego „chyba”, to wyrażenie wątpliwości. Antycypacja (z łac. anticipare - poprzedzać) to nic innego jak wyprzedzanie, przewidywanie, pogląd jeszcze nie udowodniony, ale słuszny. Takie swoiste a priori! Nowy stwierdził, że „Pan Kleina jak zawsze próbuje być CHYBA dowcipny”. Formuła „(...) próbuje... chyba”, to nic innego przecież jak przewidywanie „bycia dowcipnym”. Zbyt skomplikowane? To prościej spróbuję. W sformułowaniu : „Jan nie przejdzie chyba do następnej klasy” zawiera się oczywista „wątpliwość (opcja Nowego), co do przejścia chłopca do następnej klasy”. Zawiera się też antycypacja (opcja moja), czyli przypuszczenie, przewidywanie, że „Jan nie przejdzie...”. W przypadku, który ja użyłem, wyłapując lapsus (?) Nowego, chodziło nie o wątpliwość, a zdecydowanie o „przewidywanie”, „przypuszczenie”.

I wreszcie rozwój wsteczny czyli wszeteczny. Zdaniem Nowego wyrazy te oznaczają co innego, błędem jest połączenie ich wyrazem „czyli” i konkluduje, iż nie rozumiem, co znaczą poszczególne wyrazy.

Doskonale wiem co oznaczają obydwa wyrazy, niemniej muszę przywołać całą frazę, w której wspólnie wystąpiły. Stwierdziłem: „Czyli reprezentuję rozwój wsteczny, czyli wszeteczny. Szanuję tezę Nowego, niemniej, jako błąd ją postrzegam, ponieważ człowiek może postępować różnie, bo różne mogą być jego postępki, natomiast rozwój może postępować tylko do przodu”.

Mówienie o „rozwoju wstecznym” własnym, było formą kpiny z Nowego, natomiast formuła „wszeteczny” dotyczyła postępku człowieka w znaczeniu stricte aksjologicznym. Czyli rozwój wsteczny, jawił mi się i jawi jako specyficznie niemoralny, czyli wszeteczny. A więc wsteczny, czyli wszeteczny! W języku komunikacji, nie psychologii, czy psychiatrii). I tylko tyle!

Rzeczy niezwykłej naprawdę Maciej Radtke ode mnie oczekuje. Ja naprawdę teksty swoje nie dla wszystkich piszę. I nie mam takich ambicji... Kod orientacji i struktura procesów emocjonalnych Nowego diametralnie różni się od mojego. To widać! Myślenie heurystyczne, też nie jest zbyt silną stroną Nowego. Ale, pretensje do rodziców i nauczycieli winien zanieść nie do mnie. Niezrozumienie przez Nowego formuły: „wsteczny czyli wszeteczny” jest niezwykle charakterystyczne, wręcz diagnostyczne. Jasne, że wsteczny to coś innego jak wszeteczny. Ja chciałem przekazać pewien stan ducha własnego – że po prostu cofanie się, w języku potocznym, jest zdarzeniem nie moralnym, czyli wszetecznym.

Podkreślam na każdym kroku, że pisanie jest niezwykle niebezpieczne dla piszącego. Pokazuje bowiem jego wnętrze. Czy on tego chce, czy nie. I odkrywa piszący: wiedzę, wykształcenie, a nawet zapotrzebowanie terapeutyczne. I Nowy odkrywa. I ja to widzę. Wszak wróżbitą z wykształcenia jestem! Co z mojego pisania, przecież też widać. Dla średnio wtajemniczonych...

Przypisuje mi Nowy wręcz utratę zdolności rozumienia języka pisanego, którym się posługuję. Ma prawo tak twierdzić. Utrata taka zwie się aleksją. To, gdyby nie wiedział!

Pozdrawiam Nowego i całą ferajnę magistracką. Macie chłopcy naprawdę pecha!

 Andrzej Kleina

nki@nki.pl
 http://interwencja.interia.pl/news?inf=733369
 Lubawa - Iława, Czwartek 30-03-2006

2062. 
Do wpisu 2058.
Alez z ciebie menda, straciles u mnie caly szacunek! Ty nawet Boga sie nie boisz ze swietych mieszasz w sprawy pisowni polskiej. Obrazasz nie tylko mnie ale i katolikow. Wszpolczuje wszystkim, z ktorymi masz kontakt. Musisz uchodzic za mistrza cietej riposty. ;-)
Nie bede z toba dyskutowal ani sie przekamarzal na slowa, bo owa dyskusja nie ma sensu i nie prowadzi ku niczemu dobremu. Pozdrawiam.
 dario
 Czwartek 30-03-2006

2061. 
Mam pytanie do redakcji.
Nigdzie nie mogę znaleźć, kto wchodził w skład kapituły, która przyznaje "Osobowość Roku". Czy to nie jest tajemnicą?
 Michał
 Czwartek 30-03-2006

2060. 
Panie Jarku, [nie?] musi Pan popracować na swoim wizerunkiem. Pomówienia o "próbę szantażu" zdarzają się dość często.
 synek
 Czwartek 30-03-2006

2059. 
Krótki wpis dotyczący "polskich ogonków"
(2044/2047/2055/2057/2058)
Do "óżćśł" - myślę, że się czepiasz troszkę na wyrost. Gdybyś orientował się bardziej to wiedziałbyś, że jeśli masz system operacyjny w innej wersji językowej niż polska, a zdarza się to czasem gdy ktoś na przykład pracuje w francuskiej czy hiszpańskiej firmie i tam komputery piszą po "inszemu", lub korzysta z kafejki internetiwej w Londynie czy Mediolanie, to i polskie znaki sa wyświetlane z błędami.
Jest jeszcze coś takiego jak przyzwyczajenie. Jakiś czas temu komputery "rozmawiały" tylko w innych językach niż polski, i uzyskanie tam polskich znaków polegało na wgrywaniu nakładek (mazowia itp). W chwili obecnej to się zmieniło i jeśli jest możliwość można pisać z polskimi literami, ale jeśli piszę maile do znajomych przebywających za granicą to piszę im bez polskich znaków aby nie mieli "krzaczków" ale normalne litery i przeczytali w dokładnie o co mi chodzi.
 iławski iławianin z Iławy, lat 54
 Iława, Czwartek 30-03-2006

2058. 
Do 2057.
Oto durny ment. Pewno na "wloskiej" pisałeś donosy na JP II. Aleś się napracował. To i słuszna emerytura. SB czuwa! Żal mi ciebie, bo już nic cię nie naprawi.
 Łąćśę
 Czwartek 30-03-2006

2057. 
"Polski swinski ogonku", alez oczywiscie ze lizaki smakowaly ;-) Tylko jest jeden szczegol - mialem wloska maszyne do pisania ;-)
Pozdrawiam Cie lizaczku...
 dario
 Środa 29-03-2006

2055. 
Do wpisu 2047.
Na komendzie mieli tylko poniemiecką maszynę do pisania, to zrozumiałe skąd ten wstręt do polskiej pisowni.
Ps. Lizaki smakowały?
 Łężóśćą
 Środa 29-03-2006

2054. 
WYDAWCY TUŻ PRZED WYROKIEM (według ITka)

„Z sądu znika główny dowód: taśma z nagraniem próby szantażu” – zauważa anonimowy Itek, tracąc tym samym możliwość dodania blasku swemu nazwisku (wstydzi się swojego nazwiska ten „redaktor” z Porno-Tygodnia?).

Jest to niewątpliwy dowód wprost na to, że iławski sąd – zdaniem Itka – umoczony jest w UKŁAD niebywały jakiś. Z Synowcem Jarosławem też. No, to w Ziobro ich! Nieistotne jest to, że 12 pracownic sądowego sekretariatu twierdzi, że taśma na ich ręce nie została złożona. W tej sytuacji więc panie z sądu albo krzywo przysiężą, albo świadek składający rzekomo taśmę, chałupy pomylił. Jest wyjście - podłączyć go pod wariograf jaki sprawny. Może świadek wyśpiewa na nutę C-moll choćby – prawdę, całą prawdę i tylko prawdę.

Itek twierdzi jednak swoje. Wbrew zeznaniu gromadki babek z sądu. Z sądu znika główny dowód. A może Itek miską olejową własną, mózgową o glebę zahaczył? I olej przed wymianą, z główki – wypłukało mu doszczętnie?

„Oskarżeni kwestionują istnienie taśmy prawdy” – Itek dalej z powagą niezwykłą powiada. Dziwne to jednak niebywale, że świadek żadnego zapasiku nie posiada, żadnej odbiteczki nie zrobił? Na wszelki wypadek! Nieroztropny to jakiś świadek, oj niebywale nieroztropny...

„Sędzia zakazuje dziennikarzom IT robienia zdjęć na sali sądowej” – skarży się zbolały Itek. To kolejny dowód zapewne na to, że sąd układ jakiś diabelski z Synowcem ma zawarty. „To niektóre z okoliczności tylko, jakie towarzyszą głośnemu procesowi właścicieli jednej z lokalnych gazet” - informuje dalej Itek. Domniemywać więc należy, że okoliczności kolejne, nie mniej ważne dla sprawy, a nawet ważniejsze, podane być nie mogą. Z uwagi na jaką klauzulę wszechmocną. Układu tajemniczości... sądu z Synowcem!

„Sprawa stała się głośna, gdy o przestępczych działaniach Jarosława S. i Artura F. napisała POLITYKA” – uprzejmie Itek doniósł. I tu kolejna, ogromna, jeśli nie największa wpadka Itka. „Polityka” nie napisała o przestępczych działaniach wydawców, bo po pierwsze pisała o rzekomej próbie szantażu w liczbie pojedynczej. W jej ujęciu było to usiłowanie próby szantażu, polegającego na odstąpieniu od publikacji niekorzystnego artykułu, za kwotę 10.000 PLN.

Mówienie więc przez Itka o „przestępczych działaniach wydawców” jest zarówno naruszeniem prawa, jak i zwykłej przyzwoitości. Gdybym był na miejscy wydawców, Itek miałby, niezwykle jak sądzę, poważne problemy prawne. Z mojego powodu! Łącznie z odszkodowaniem... Wyceniłbym je... no... na jakieś 200.000 PLN.

 Andrzej Kleina

nki@nki.pl
 Lubawa - Iława, Środa 29-03-2006

2053. 
Dziś, w środę o godzinie 17, na bocznym boisku przy ulicy Sienkiewicza w Iławie. Czarni Rudzienice w meczu kontrolnym podejmować będą juniorów Jezioraka.
 www[...]

www.paryskirodzynek@wp.pl, lat 52
 http://[...]
 Iława, Środa 29-03-2006

2052. 
Do gościa poniżej.
Brzydkie słowa tylko w kierunku niektórych - patrz: Obserwator. [...]
 Mike
 Środa 29-03-2006

2051. 
Jestem zaszczycony tym zainteresowaniem moją osobą, jednak porównanie do Andrzeja Kleiny w takiej postaci jest dla Pana Andrzeja niebezpieczne.
„Surowy jak Kleina”. Masz na myśli surowy, nieobrobiony?
A o tej osobie, która podpisuje się „Mike”, wiele może powiedzieć język wypowiedzi i wyzwiska, które rzuca w stronę innych ludzi.
 Obserwator
 Środa 29-03-2006

2050. 
Hej Obserwator! Jeśli zapomniałeś kim jesteś to przeczytaj uważnie o sobie wpis 1983. Myślę, że Mike ma rację.
 nike
 Środa 29-03-2006

2048. 
Pan Andrzej Kleina tak dalece NIE ROZUMIE tego co sam pisze, że nie udzielił odpowiedzi „Nowemu” na jego zapytania (patrz wpisy 2033, 2027). Jak trzeba do kogoś się przyczepić to pierwszy, ale teraz milczy !!!
Ogłaszam zatem mały konkurs na wyszukiwanie, co nie będzie trudne, dziwnych wyrażeń Pana Andrzeja Kleiny.
 Obserwator
 Środa 29-03-2006

2047. 
Do 2044.
Jesli masz jakis problem, to nie czytaj, nikt Cie o to nie prosi ani nie jest to pod przymusem, ale widze ze Ty nagminnie naduzywasz polskich znakow ;)
 dario
 Wtorek 28-03-2006

2046. 
Do wpisów 2041 i 2042.
Czy nie mowa tu przypadkiem o PiS-uarowych kumplach tego, jak on tam się zwie, Przemysława K.[...] z „Porno-Tygodnia”, którego Andrzej Kleina nazwał – wcale zresztą daleko się nie pomylił moim zdaniem – niespełnionym polonistą ze wsi Ząbrowo... Słyszałam, że poprzednia ekipa wywaliła tego „redaktorka” z agencji Ajaks na zbity pysk za machlojki, taki był z niego nierób i hochsztapler. Biura mieli w Lubawie, więc nikt, wyobraźcie sobie, nie chciał dojeżdżać jednym autem razem z tym psycholem. I ten burak śmie dzisiaj obwoływać siebie kaczym paziem i sumieniem Iławy?! Klakier skompromitowanego burmistrza Iławy – w dodatku z SLD! – odnowicielem standardów moralnych?! Nie no, jaja do kwadratu! Co człowiek jeszcze zobaczy w tym kraju?...
 Ziuta
 Wtorek 28-03-2006

2045. 
Do odpowiedzi na wpis 2037.
Pan jest właścicielem tego geszeftu. Jak powiada mój kolega: "Kogo pieniądze, tego zabawa". Przyjemnej zabawy życzę.
 sen
 Wtorek 28-03-2006

2044. 
Ciekawe, wg ciebie, do czego służy gmach sejmu? Jak posłowie mają siedzieć w biurach poselskich? A tak na marginesie, zainstaluj program, by można czytać po polsku. Widzę, że obce są tobie litery takie jak ó, ż, ł, ń, ś, ć itd.
 óżćśł
 Ąęść, Wtorek 28-03-2006

2043. 
To nie wszystko! Myslicie ze kazdy posel ma biuro poselksie? Otoz nie do konca. Biuro owszem moze i ma, ale czysto teoretycznie bo praktycznie dostaje na nie 10 tys. zł ale w nim nikt nie siedzi i jest ono nieczynne. Kim jest posel ? Posel jest naszym reprezentantem a jako taki powiecn siedziec w tym ..... biurze i czekac na nas. A tymczasem jest odwrotnie. Poslowie nas olewaja i maja gdzies co my mamy do powiedzenia. Maja gdzies sprawy z jakimi chcemy sie do niech zglosic. Co to wszystko oznacza? Oznacza to tylko tyle, ze nas okradaja i nie sa dla nas zadnymi osobami reprezentujacymi NAS, spoleczenstwo. Pragne podkreslic w tym momencie, ze nie wszyscy sa tacy.
 dario
 Wtorek 28-03-2006

2042. 
TKM kwitnie całą gębą. Były wielkie obietnice o walce z nepotyzmem, o konkursach. PiS skutecznie zwalcza bezrobocie, ale tylko we własnych partyjnych szeregach. A mialo byc tak pieknie... Jeżeli ministrem rolnictwa jest geolog, który wszystko olewa i w ministerstwie otwiera firmę TAXI, to już mnie nic nie zaskoczy. Po prostu ŻENUJĄCE!!!
Tyle gadania o kompetencjach... Dyrektor biura poselskiego?! To może moja sekretarrka jest dyrektorem sekretariatu??? Miało być uczciwie, a tu taki wstyd!
 gość
 Wtorek 28-03-2006

2041. 
Nowy dyrektor rządowej agencji w Olsztynie (TERAZ K... MY 2)

Zbigniew Żujewski, dyrektor biura poselskiego Aleksandra Szczygły, został nowym dyrektorem Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji w Olsztynie.
Nominacja Żujewskiego nie jest zaskoczeniem. Mówiło się, że jest stuprocentowym kandydatem jeszcze przed rozstrzygnięciem konkursu na dyrektora Agencji.
Aby dostać to stanowisko - zgodnie z wymogami centrali Agencji - trzeba mieć przynajmniej trzyletnie doświadczenie na stanowisku dyrektorskim.
Żujewski wcześniej pracował w olsztyńskim oddziale Agencji Rynku Rolnego, później – za czasów AWS – w wydziale środowiska i rolnictwa Urzędu Wojewódzkiego, skąd przeszedł do olsztyńskiego oddziału Pocztowego Towarzystwa Ubezpieczeń Wzajemnych. Nigdzie nie pracował na samodzielnym stanowisku kierowniczym. Odpowiednie doświadczenie zdobył dopiero jako... dyrektor biura poselskiego Aleksandra Szczygły. Kierował nim od 2001 roku.
- Czy ma pan odpowiednie wykształcenie, aby kierować agencją?
- Oczywiście, że tak. Skończyłem technikum mechanizacji rolnictwa i zootechnikę oraz podyplomowe studia zarządzanie zasobami ludzkimi - wymienia bez wahania Żujewski.
 „Gazeta Wyborcza”
 Olsztyn, Wtorek 28-03-2006

2039. 
Informacja dla czytelników spoza Iławy. Wyniki konkursu „Człowiek Roku 2005”:
1. Beata Piotrowska – 13.726 pkt.
2. Katarzyna Rydzewska – 9.823 pkt.
3. Adam Żyliński – 5.014 pkt.
Gratulujemy!
 Artur Fota

fota@nki.pl
 Iława, Wtorek 28-03-2006

2038. 
Panie Sławomirze Piotrowski, a może zamiast testować kandydatów do pracy "wykrywaczem kłamstw" użyć "serum prawdy"? Podobno daje lepsze rezultaty. Przecież pracownicy i kandydaci do pracy w Waszej wspaniałej firmie i tak się zgodzą - przy takim bezrobociu... ale to temat rzeka.
Skopolamina jest pochodną hioscjaminy, która powstaje w wyniku utworzenia przez specyficzny układ enzymów epoksydowego mostka w pierścieniu tropanu. Jest ona kompetencyjnym antagonistą acetylocholiny w obrębie receptora M (parasympatykolityk). Ma słabsze działanie obwodowe niż atropina. W przeciwieństwie do niej, już w małych dawkach działa uspokajająco - wywołując senność i otępienie. Powoduje także osłabienie woli - była kiedyś stosowana jako "serum prawdy" przy przesłuchaniach.
 prosto w oczy
 Poniedziałek 27-03-2006

2037. 
Do odpowiedzi na post 2001:
Nie muszę podawać swoich personaliów, bo na każdym forum internetowym mam prawo do zachowania anonimowosci, po to są nicki. Nie widzę ponadto powodu, żeby ujawniać swoje personalia w sytuacji, gdy to raczej redaktor naczelny jest agresywny w swym domaganiu się ujawnienia tożsamości autora wypowiedzi. Nie wypowiadam się wulgarnie, wyrażam jedynie swoją opinię o produktach firmy Bi-es. Nie interesuje mnie, czy i za ile NKI dokonuje jakichś transakcji handlowych z Bi-es. Nie jestem również rzecznikiem ani zwolennikiem jakiejkolwiek lokalnej czy też krajowej opcji politycznej, bo cała ta tzw. scena polityczna żenuje mnie. Jeśli wyrażam na tym forum jakieś opinie, są one całkowicie moje własne. Nie wylewam żółci, bo wątrobę mam zupełnie zdrową, wypowiadam sie jedynie na temat szumu medialnego wątpliwej wartości, wywołanego wokół wymienionej wyżej firmy.
 sen
 Poniedziałek 27-03-2006
Odp. 
W którym miejscu powiedziałem, że cokolwiek „musisz”? Proszę więc – bez takich pokrętnych konstrukcji i zbitek, dobrze! A teraz do rzeczy, krótko i na temat.
Twierdzisz, że „jeśli wyrażasz na forum jakieś opinie, są one całkowicie twoje własne”. No właśnie, czyli kogo? Cóż jest bowiem warta opinia bez jej autora? Jakie ma znaczenie? Jakie mogą być intencje pisarza chowającego się za anonimem, zwłaszcza wtedy, gdy stąpa po kruchej granicy pomówienia? Czy można debatować nie posiadając twarzy? Zwłaszcza na forum publicznym! Co pcha do wykrzykiwania ocen w tłumie i zarazem skrywania się w nim?
Odpłyń zatem w swoje „prawo” internetowej anonimowości. Oddaj się potędze strachu, przyobleczonej w ładne słówka, gwarantującej spokój i fałszywe poczucie wartości własnej.
Własnej, no właśnie, czyli... czyjej? Do kogo mówię?
Mówię do kogoś, czy tylko mi się zdaje?...
 red. nacz. Jarosław Synowiec

jarek@nki.pl
 Iława, Wtorek 28-03-2006

2036. 
LIST OTWARTY DO MIESZKAŃCÓW
REGIONU IŁAWSKIEGO

W ostatnich kilku tygodniach zrobiło się głośno na temat badania pracowników firmy Bi-es wariografem. Ponieważ wokół sprawy narosło wiele plotek, postanowiliśmy publicznie odkłamać serię pomówień na ten temat.

Na początku należy się wyjaśnienie, dlaczego list otwarty zamieszczamy w „Kurierze”, zaś dziennikarzom innych redakcji odmówiliśmy komentarza.

Po pierwsze: nie lubimy działać pod presją i szantażem, jak to robił Tomasz Więcek z gazety „Iławski Tydzień”, dzwoniąc do naszej firmy kilkanaście razy dziennie, chcąc rozmawiać w sprawie przeprowadzanych badań i wariografu. Gdy otrzymał informację, że nie mamy mu nic do powiedzenia w tej sprawie, wówczas dalsze telefony pana Więcka były już groźbami w naszą stronę, że jeżeli nie udzielimy mu odpowiedzi na jego pytania, to i tak napisze artykuł.

Po drugie: nie mamy zaufania do gazety „Iławski Tydzień”, ponieważ nasze wypowiedzi mogłyby zostać zniekształcone, przekazane w sposób nieprawdziwy i niewłaściwy.

Artykuły w IT jednak się ukazały. Zawierają one kłamliwe informacje i oskarżenia. Myślę, że pan Więcek oraz wydawca, Przemysław Kaperzyński, zdają sobie sprawę z konsekwencji tych artykułów. Opublikowane zostały również zdjęcia firmy Bi-es bez naszej zgody, które nigdy nie zostały zrobione przez IT.

W artykułach tych nie ma żadnych nazwisk. Wszystko opiera się na wybujałej wyobraźni pana Więcka i nie podpisanych donosach. Obecnie obydwa wydania tej gazety znajdują się u naszych prawników, którzy jeżeli stwierdzą, że zostało złamane prawo, to zostanie przygotowany pozew do sądu przeciwko temu pismu.

Podobnie oceniam artykuły w „Gazecie Iławskiej”. Opieranie się na anonimowych listach i powoływanie się na rzekome informacje (donosy) bez podania nazwisk wydaje się być trochę śmieszne. Jeśli ktoś pisze list do redakcji, nie podpisując się pod nim, to znaczy, że ma coś do ukrycia i pisze nieprawdę.

Co zaś do opinii kilku liderów biznesu z powiatu iławskiego to chciałbym odesłać ich do marcowego numeru miesięcznika MANAGER MAGAZIN, by odrobili zadanie domowe i bardziej przygotowali się do wypowiedzi na zadany temat. Otóż w rzeczywistości wiele firm na poziomie rekrutacji i w trakcie zatrudnienia robi tego typu badania.

Co do wypowiedzi lubawskiego producenta mebli, który mówi: „Jak ktoś zechce, to rozmontuje nasz mebel i już wie, jak go wykonać” – to informuję, że konkurencja może ten mebel znać, zanim pan wyprodukuje pierwszą sztukę. Ale dalej nikt nie wie, na jakiej maszynie go wyprodukować, by wydajność była duża, ile kosztują materiały, gdzie je kupić oraz za ile mebel sprzedać i komu. To są właśnie tajemnice firmy!

Jeśli natomiast chodzi o wypowiedź adwokata Andrzeja Kozielskiego, który powiedział, że jest to zgodne z prawem, ale według niego upokarzające dla pracowników i niedopuszczalne, to chciałbym powiedzieć, że kradzież wyrobów oraz sprzedaż informacji z firmy przez pracownika jest nie tylko niedopuszczalna i upokarzająca dla pracodawcy, ale też niezgodna z prawem.

Oskarżając kogoś o mobbing, trzeba poznać sprawę. „Gazeta Iławska” zamieściła też wypowiedź Jacka Żerańskiego, rzecznika Państwowej Inspekcji Pracy w Olsztynie, który wyraźnie mówi:

„Istnieje pewna dowolność w doborze form kontroli w firmach. Jednak w kodeksie pracy jest zapis, który mówi o tym, że pracodawca ma prawo kontrolować pracownika, nie przekraczając granic przyzwoitości i przy zachowaniu jego godności. Stosowanie definicji mobbingu w tym przypadku może okazać się nie dość zasadne. Mobbing to dręczenie psychiczne pracownika, które ma charakter powtarzalny i długotrwały. Poszkodowany pracownik musiałby wykazać, że poprzez stosowanie przez pracodawcę pewnych przykrych praktyk poniósł szkodę na zdrowiu. A to bywa trudne”.

Wypowiedź ta jednak jest zamieszczona w tle, a nie na pierwszej stronie, co znaczy, że pani redaktor Magdalena Rogatty już wie, że nie odkryła żadnej sensacji swym pierwszym artykułem na nasz temat oraz potwierdza nieznajomość tematu, z jakim się spotkała i nienależycie przygotowała.

Jest w GI zamieszczone również zdanie: „Sprawą zainteresowały się także media ogólnopolskie”. Tak pani redaktor, tylko że media ogólnopolskie chcą wiedzieć, z jakiego powodu są robione badania i jaki mamy problem z pracownikami, a nie pisać, czy to jest zgodne z prawem lub czy to jest upokarzające!

Moim zdaniem, jako przedsiębiorcy, zamieszczanie anonimów lub zasłyszanych informacji oraz opieranie się na donosach świadczy o niskim poziomie „Gazety Iławskiej” oraz „Iławskiego Tygodnia”, które w walce o czytelnika przegrywają z „Kurierem Iławskim”.

Po drugie sądzę, że nieuczciwymi redaktorami kierowała chęć zepsucia wizerunku Beaty Piotrowskiej, mojej żony i współwłaściciela Bi-es, która z racji swojej działalności charytatywnej i społecznej skutecznie walczy o tytuł Człowieka Roku 2005 w plebiscycie czytelników „Kuriera”. Tymczasem moja żona w ogóle sprawą wariografu się nie zajmuje. Od początku prowadzę ją ja.

Teraz do sedna. W naszej firmie są robione badania za pomocą wariografu. Powodem tego były kradzieże mienia oraz informacji. Prawdopodobnie dwaj iławscy przedsiębiorcy kupowali od naszych pracowników – sami lub przez pośredników – informacje, takie jak adresy, obroty, ceny i inne dane o naszych klientach; adresy, ceny, typy półproduktów i inne informacje o naszych dostawcach; receptury i technologie ich wykonania oraz rodzaje urządzeń u nas stosowanych. Na zewnątrz wypłynęło także wiele innych informacji, które stanowią ścisłą tajemnicę firmy. W wyniku tego poważnie zagrożona została kondycja zakładu, który jest dość dużym pracodawcą na rynku iławskim.

Od roku trwa zbieranie materiałów w tej sprawie. Wyjaśniamy, które z osób – co, komu, jak ujawniły i za ile, żeby niepotrzebnie nie oskarżać uczciwych ludzi. Chcemy wszystko wyjaśnić do końca.

Osobiście zapewniam osoby – które chcą pracować w nowoczesnej firmie i odnosić sukcesy zawodowe, a nie kraść produkty oraz informacje firmy dla innych – że nie mają się czego obawiać. Kieruje nami hasło „W najlepszej firmie jest miejsce dla najlepszych ludzi”.

Uważamy również, że jeden z przedsiębiorców, który zlecał naszym pracownikom wynoszenie informacji, sponsoruje artykuły w gazecie „Iławski Tydzień”, żeby nas przestraszyć, byśmy do końca nie wyjaśnili, kto i komu ujawniał informacje. Wiemy również, że przedsiębiorcę tego boli nasza popularność w mediach lokalnych i ogólnopolskich.

On też chce, żeby o nim pisano, tylko nie ma o czym... Ale my mu wkrótce pomożemy, opisując jego schemat kupowania informacji i robienia „biznesu”. Osoba ta już wcześniej od pracowników firm konkurencyjnych kupowała podobne informacje.

 SŁAWOMIR PIOTROWSKI, Bi-es Cosmetic Perfume
 Kamień k. Iławy, Poniedziałek 27-03-2006

2033. 
Panie Andrzeju Kleina. Do tego, o co już Pana prosiłem (patrz wpis 2027), proszę jeszcze napisać dlaczego Pana zdaniem „człowiek nie może cofnąć się w rozwoju”? Tak przecież Pan twierdzi w swoim wpisie (patrz 2026). Otwórz rozwój nie musi postępować tylko do przodu, medycyna zna wiele takich przypadków, gdzie niestety tak nie jest.
Niech Pan jeszcze z łaski swojej wytłumaczy czytelnikom, dlaczego pisze Pan, że „wszak w słowie „chyba”, zawiera się antycypacja”. O ile wiem, chyba to wyrażenie wątpliwości, a antycypacja to... Niech Pan nam to powiązanie też wytłumaczy.
 Nowy
 Sobota 25-03-2006

2032. 
Jesteśmy grupą młodzieży z iławskiego LO. Chciałybyśmy opisać sytuację jak zostałyśmy potraktowane przez obsługę restauracji "Ryba Fryta".
Po lekcjach, we wtorek 21 marca, postanowiłyśmy wybrać się do restauracji, aby coś przekąsić. Na wstępie chciałybyśmy zaznaczyć, że zachowywałyśmy się kulturalnie. Jednakże pani "zza lady" potraktowała nas jak "gości niegodnych obsługi". Weszłyśmy do restauracji, zaczęłyśmy rozglądać się po sali w poszukiwaniu miejsc. Lecz pani sama konkretnie określiła nasze miejsce, sadzając nas w pierwszej Sali. W drugiej bowiem, jak sama stwierdziła, "przed chwilą zmieniłam obrusy, a wy tam pójdziecie i nachlapiecie". Z pokorą zajęłyśmy więc wyznaczone miejsca, nie chcąc wywoływać awantury. Jeśli chodzi o czas dostarczenia posiłków - nie możemy narzekać.
Podczas konsumpcji przypatrywałyśmy się ciekawej scenie. Mały chłopiec, chcąc dołączyć do swoich kolegów, których zauważył w barze, wszedł do środka trzymając w ręku jedzenie niezakupione w tym miejscu. Chłopiec ten, po przekroczeniu progu, został wyrzucony, wręcz wypchany z lokalu. Byłyśmy poruszone zaistniałą sytuacją, gdyż pani z obsługi mogła wyprosić go o wiele kulturalniej.
Po zjedzeniu posiłków postanowiłyśmy spędzić jeszcze kilka minut na rozmowie. Obsłudze to się nie spodobało. Pani wyraziła swoje niezadowolenie takimi słowami: "Co to ma być? To nie jest dworzec! Zjadłyście?! To wyjdźcie!". Zaczęłyśmy się ubierać, sugerując, że nie jesteśmy traktowane jak normalni klienci. Z całej tej wizyty dowiedziałyśmy się, że jesteśmy bardzo niekulturalne (chyba dlatego, że w ogóle tam przyszłyśmy) i musimy nauczyć się dobrego wychowania (od dziś wiemy, że posiłki najlepiej brać na wynos, aby nie sprawiać kłopotu obsłudze).
Wykład o kulturze skierowany do nas był nie na miejscu, gdyż to zachowanie tej pani dawało wiele do życzenia, a nie nasze.
Nie życzymy nikomu, aby został potraktowany w sposób, w jaki nas potraktowano w tym lokalu. Ostrzegamy wszystkich, którzy zamierzają odwiedzić lokal "Ryba Fryta", aby zaniechali tego zamiaru, gdyż mogą być potraktowani tak jak my.
 uczennice z LO
 Sobota 25-03-2006

2030. 
Co tydzień kupuję Kuriera i czytam kronikę kryminalną. Zapewne te wiadomości macie z samej policji.
I tylko mnie jedno dziwi, że nie ma w „NIETRZEŹWI KIEROWCY” opisanego iławiaka, który jadąc samochodem został zatrzymany przez policję w stanie nietrzeźwym na ulicy Ostródzkiej. Czyżby policja „zapomniała” wam to podać? A może ten pan ma jakieś znajomości, żeby tego nie opublikować?
 czytelniczka
 Sobota 25-03-2006
Odp. 
Droga Czytelniczko. Czasem zdarza się, że przy przekazywaniu informacji „niektóre” są przez policjantów niestety skrywane. Bardzo nie lubimy takich brzydkich zachowań (manipulacji). Dlatego proszę o podanie e-mailem nie tylko ulicy, ale przed wszystkim daty i choćby zbliżonej godziny - może personaliów? Sprawdzimy to.
 red. nacz. Jarosław Synowiec

jarek@nki.pl
 Iława, Sobota 25-03-2006
Odp. 
Dziękuję, że moja wiadomość Was zainteresowała.
Te zdarzenie wydarzyło się we wtorek 14 marca pomiędzy godz. 13:00 a 14:00 na ulicy Ostródzkiej, a dokładnie za blokiem 46C, a tym kierowcą nietrzeźwym (pijanym) był pan Andrzej M.[...] – właściciel sklepu.
 czytelniczka
 Niedziela 26-03-2006

2029. 
Cholernie nudno się tutaj zrobiło... Panowie, może lepiej wysyłajcie do siebie e-maile, albo może Pan, lubiący dużo pisać, napisałby książkę...?
 Ewka
 Sobota 25-03-2006

2027. 
Cytuję to, co Pan napisał („stoję w miejscu, a nawet cofam się w rozwoju”. Czyli reprezentuję rozwój wsteczny, czyli wszeteczny). Jeszcze raz powtarzam: „wsteczny, czyli wszeteczny”. Czy te dwa wyrazy może połączyć „czyli”? Niech Pan w swojej mądrości wytłumaczy to na forum. Te wyrazy znaczą zupełnie coś innego. Ale tak, jak napisałem, Pan nie bardzo rozumie co znaczą poszczególne wyrazy.
Rozczaruję Pana. „Nowy” to nie Radtke. Jako jasnowidz, niech lepiej Pan nie próbuje zarabiać.
 Nowy
 Sobota 25-03-2006

2026. 
Odnośnie wpisu 2012.
Na początku grudnia na forum internetowym Kuriera znalazł się zapis poświęcony mojej osobie. Stwierdził Pumpernikiel, którego jako Macieja Radtke z lubawskiego magistratu zidentyfikowałem: „To jakaś schizofreniczna gonitwa myśli...Czy pan Kleina nie jest w stanie raz jeden jedyny zbudować w sposób logiczny wątku i wywodu myślowego, żebym zrozumiał o co mu chodzi? Bo na razie dopatruję się tylko natręctwa, jakiejś maniakalnej psychozy za sprawą której zapalony i ewidentnie nudzący się felietonista za każdym rogiem widzi czającego się demonicznego burmistrza Lubawy”.
Rzeczy niebywałej wymagał ode mnie ów młody człowiek. Żądał bowiem tego, czego dać mu niestety nie mogłem. Oczekiwał ode mnie tekstu takiego, który by zrozumiał w całości. Jaki ja mogę mieć wpływ jednak na jego genotyp, percepcję, instrumentarium intelektualne i zrozumienie w końcu? Ja teksty swoje dla tych przede wszystkim piszę, którzy ajkiu powyżej 90 pkt. posiadają. Czyli nie dla Pumpernikla, jak sam w konkluzji stwierdza.
Aktualnie Radtke – jako „Nowy” – powiada, że „stoję w miejscu, a nawet cofam się w rozwoju”. Czyli reprezentuję rozwój wsteczny, czyli wszeteczny. Szanuję tezę Nowego, niemniej, jako błąd ją postrzegam, ponieważ człowiek może postępować różnie, bo różne mogą być jego postępki, natomiast rozwój może postępować tylko do przodu.
Powiada też Nowy, że próbuję „zawsze być dowcipny”. Kolejny błąd logiczny popełnia, decydując się na wyjaśnianie „idem per idem”, co „to samo przez to samo” oznacza. Wszak w słowie „chyba”, zawiera się antycypacja, co innymi słowy zawarte jest w słowie „próbuje”. Jestem przekonany, że Nowy, zdecydowanie intelektualnie mnie przerastający, niski poziom mojego wyjaśniania zrozumie. Bez podpierania się słowem „chyba”.
Jest rzeczą naturalną i oczywistą, że jako „ewidentnie nudzący się felietonista” odpowiedziałem Pumperniklowi. Odpowiedziałem w taki sposób, ażeby logiczny wątek i mój wywód myślowy dotarł do jego umysłu, zważywszy też fakt, iż nadpobudliwość emocjonalna którą się wykazał, na pewno jego percepcji, jak i też zrozumienia tekstu nie ułatwiła. Podobnie i teraz...
Rozumiem też, iż do obowiązków Nowego czytanie gazet należy. I opowiadanie ich burmistrzowi Standarze. Tak, żeby zrozumiał! Skoro więc moje teksty są tak żenujące, poziom intelektualny poniżej przeciętnej (czego przeciętnej?), to niezwykłą karę zaordynował mu burmistrz Standara. Normalny czytelnik, zirytowany żenującym poziomem moich tekstów, ich mizerią intelektualną, uruchamia swój dżojstik mózgowy i teksty te pomija. A Radtke jednak, czytać musi. Teksty moje wewnętrznie brzydkie, próżnią intelektualną naznaczone, gdzie ich podstawowym wyznacznikiem jest niezwykle pusta formuła. I czytać je Radtke musi, bo w zakresie obowiązków mu się ukonstytuowały i czasami musi, nie tylko opowiadać, ale i odpowiadać. Że regres w magistracie panujący, to postęp znormalizowany. Co to takiego? To tajemnica. Ale nie wojskowa, tylko magistracka...
Przypominam, gdybyś zapomniał – Twój pech nieustający, to...
 Andrzej Franciszek Kleina

nki@nki.pl
 Lubawa - Iława, Piątek 24-03-2006

2025. 
Panie red. nacz. - czy można prosić sygnaturę orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego?
 wyborca
 Piątek 24-03-2006
Odp. 
Podaję sygnaturę: K 17/05 (orzeczenie z dnia 20.03.2006 r.).
 red. nacz. Jarosław Synowiec

jarek@nki.pl
 Iława, Niedziela 26-03-2006

2024. 
Przepis ustawy o dostępie do informacji publicznej, który ogranicza prawo do prywatności osób publicznych, jest zgodny z konstytucją. Osoba decydująca się na pełnienie funkcji publicznej musi liczyć się z szerszym zainteresowaniem jej życiem zawodowym i prywatnym oraz przeszłością – orzekł Trybunał Konstytucyjny (20 marca 2006 r.).
Trybunał uznał, że prywatność osób pełniących funkcje publiczne może podlegać ograniczeniom. Wskazał, że ma to uzasadnienie ze względu na wartość, jaką jest jawność i dostęp do informacji o funkcjonowaniu instytucji publicznych w demokratycznym państwie prawa. Osoby pełniące funkcje publiczne z momentem ich podjęcia muszą liczyć się z tym, że szersze będzie zainteresowanie ich życiem osobistym i przeszłością.
 red. nacz. Jarosław Synowiec

jarek@nki.pl
 http://www.interwencja.interia.pl/archiwum/news?inf=72818...
 Iława, Piątek 24-03-2006

2023. 
NO! NARESZCIE KTOŚ RUSZYŁ TEMAT GRANIA MUZYKI W SUSKIM OŚRODKU KULTURY. SĄDZĘ, ŻE DYREKTOR [Czesław Radzicki] OŚRODKA MIJA SIĘ Z PRAWDĄ MÓWIĄC, ŻE OPŁATY ZA GRANIE NIE SĄ POBIERANE. DANE MI BYŁO TAM GRAĆ I NIESTETY PAN DYREKTOR ZAMIAST BYĆ ZADOWOLONYM Z TEGO FAKTU, ŻE W TAKIEJ MIEŚCINIE KTOŚ CHCE COŚ TWORZYĆ - RZUCAŁ JESZCZE KŁODY POD NOGI, tzn. opłaty za granie. COŚ TU JEST NIE TAK...
 karma
 Piątek 24-03-2006

2022. 
RĘCE PRECZ OD RODZINY
Zaplutym karłom reakcji, należy powiedzieć stanowcze „nie”! Ordynarna, zmasowana napaść na rodzinę Henryka Lisaja w osobie jego zacnej małżonki, jest zamachem na świętość, jaką rodzina stanowi. Wszak dobitnie to wyłuszczył Fryderyk Engels w „Pochodzeniu rodziny, własności prywatnej i państwa” (a może Karol Marks, bo ja ich przez te brody ciągle mylę?).
Jest moim zdaniem coś wzruszającego i tkliwego w dbałości o żonę własną, którą to dbałość Lisaj reprezentuje. Tym bardziej, że przez całe ostatnie 8 lat, niezwykłą asertywność wobec żony wykazywał i nie pomógł jej nic. Toż to musiało kryzysem małżeńskim przeogromnym pachnieć...
Podobną tkliwość i dbałość, Jarosław Maśkiewicz o syna wykazuje. Może ma poczucie winy? Bo się chłopcem nie zajmował, kiedy ten dorastał i mając niezwykłe poczucie ekspiacji, w ramach pokuty właśnie – pracę mu załatwił.
Ręce precz, więc od rodziny...! Na tle coraz większej liczby rodzin patologicznych, gdzie przemoc na porządku dziennym widoczna jest niezwykle, gdzie kazirodztwo, pedofilia, agresja, regresja alkoholowa też, napadać na przyzwoite, kochające się rodziny, gdzie dbałość o jej rozwój moralny, intelektualny i materialny, na pierwszym planie być musi, niebywałym jest świętokradczym zamachem... Kto podnosi rękę na rodzinę, tę podstwową komórkę spoleczną, rękę na państwo ponosi. Które wszak tyle lat było w niewoli... I nie tylko!
 Andrzej Kleina

nki@nki.pl
 http://www.interwencja.interia.pl/archiwum/news?inf=72818...
 Lubawa - Iława, Czwartek 23-03-2006

2021. 
DO „JARZĄBKA”
„Nawet w gazecie lokalnej nie zaszkodzi coś z górnej półki” – zauważył w liście otwartym czytelnik, który podpisał się w wydaniu papierowym jako „Jarząbek”. Podzielam opinię pana Jarząbka w całej rozciągłości. Ba, jestem nawet zwolennikiem tezy, że pomóc nawet gazecie lokalnej może. Problem w tym, że odosobniony to głos jak na razie i nie wiem, czy najważniejszego w redakcji przekona...
Powiada pan Jarząbek, iż to, co się dzieje w polityce kraju, godne jest opisania przez wnikliwego obserwatora lokalnych potyczek politycznych – Andrzeja Kleinę, a nawet przez samego teoretyka quasi-politycznych zachowań działaczy lokalnego szczebla – Janusza Ostrowskiego.
Bezwzględnie przecenia mnie pan Jarząbek, a nawet kokietuje. Od obserwacji bowiem do opisu, daleka jest droga. I kończący temat – komentarz! Własny, autonomiczny komentarz.
Wraz z Januszem Ostrowskim zaprezentowaliśmy niedawno czytelnikom Kuriera pewne nowum. Próbę dialogu, dyskursu... Jak wszystko co nowe, z pewnym bólem się rodzi. Jestem przekonany, że nie będzie to zapewne „najwyższa półka”, z mojej strony przynajmniej, ale będę się starał...
Powiada pan Jarząbek o władzach PIS-u, iż „zamiast rządzić krajem, rozwiązywać tysiace problemów, prezentuje wizję chronicznego kryzysu politycznego”. Thomas Jefferson wyznawał dewizę: „Najlepszy rząd to taki, który najmniej rządzi”. Niewykluczone, ża panowie Kaczyńscy, na tyle zinternalizowali ową dewizę, iż uważają podobnie. A nawet więcej! I Kazimierz Marcinkiewicz zamiast rządzić, po kraju Polan się powodami stosownymi rozjeżdża...
Pozdrawiam.
 Andrzej Kleina

nki@nki.pl
 Lubawa - Iława, Czwartek 23-03-2006

2020. 
Osobiście NIE LUBIĘ pani Beaty z firmy Bi-Es... Za to lubię używać ich kosmetyków...
Co do wariografu: jeśli jest podejrzenie, że to PRACOWNICY wynoszą poufne dane, receptury, nie widzę nic złego w kontroli... Kieruję grupą kilkunastu osób i bez zastanowienia zdecydowałbym się podobny rodzaj kontroli, gdyby to zagrażało pozycji firmy, w której pracuję...
Co z tego, że to najbogatsza firma z regionu? Co z tego, że - mając pieniądze - państwo Piotrowscy pozwalają sobie na sponsorowanie prawie wszystkiego w tym nudnym mieście? Gdyby nie Bi-Es to większość imprez w Iławie praktycznie by się nie odbyła... Na miejscu właścicieli "zrezygnowałbym" z sponsorowania imprez w Iławie, a środki finansowe wpompował np. w "Lubawę"...
Co do plebiscytu: skoro Bi-Es tak często reklamuje się w NKI, a gazeta się sprzedaje - chyba nie jest dziwne, że zwycięża osoba, która właśnie dzięki tej gazecie jest bardzo popularna...
 iławianin...
 Czwartek 23-03-2006

2019. 
Jestem zawiedziona, że Kleina nic nie napisał na Standarę.
 Gośka
 Lubawa, Czwartek 23-03-2006

2018. 
Panie adminie, kimkolwiek jesteś. No cóż, według Ciebie poziom się tu kłania... Ale wezmę Ciebie i siebie w obronę. Forum ma to do siebie, że dopuszcza się tu anonimowość (to 95% wypowiedzi). Nie widze zatem powodu do ubliżania komuś ze względu na korzystanie z zasad, które sami ustaliliście stwarzając to forum. Możecie nie zgadzać się z moimi wypowiedziami, ale nie z tym, że występuję pod pseudonimem.
 Obserwator
 Czwartek 23-03-2006

2016. 
"starsza pani" to zapewne sam Pan Kleina.
 Obserwator
 Czwartek 23-03-2006
Odp. 
Zapewniam cię, że pana Andrzeja Kleinę nie stać na zniżanie się do twojego poziomu. Zawsze wypowiada się podpisany.
 admin

nki@nki.pl
 Iława, Czwartek 23-03-2006

2014. 
Do Nowego (2012)
Życzę Ci takiego dowcipu, jak ma Kleina i obyś powiększył znajomość trudnych wyrazów jakich używa w/w pan. Ale na to trzeba dużo czasu i INTELIGENCJI. Uważam, że pan Andrzej Kleina jest najlepszym felietonistą w Kurierze.
 starsza pani
 Środa 22-03-2006

2013. 
Kiedy zobaczyłam kto wygrał tegoroczny plebiscyt "Człowiek Roku" to pomyślałam sobie przez chwilę, że to jakiś żart!!! Właścicielka, która traktuje swoich pracowników jak śmieci, została człowiekiem roku... Dobre!!! [...] Śmieszy mnie to ogromnie, nie tylko mnie, że właśnie tacy ludzie wygrywają takie plebiscyty! Ciekawe tylko czy wykrywacz kłamstw, jaki kupiła Pani "Człowiek Roku" nie zagrzał się od sprawdzania prawdomównosci swoich pracowników czy głosowali na swoją "szefową". W jakim kraju my żyjemy!
Człowiek Roku... ha.
 maja

maja25@wp.pl, lat 50
 Iława, Środa 22-03-2006

2012. 
Pan Kleina jak zawsze próbuje być CHYBA, powtarzam CHYBA, dowcipny. CHYBA, bo to bardzo ciężki dowcip. A prawda jest taka, że mu słoma nie tylko z butów wystaje. Jego teksty są żenujące, poziom intelektualny dużo poniżej przeciętnej, często używa wyrazów, których znaczenia nie rozumie i jeśli nawet od czasu do czasu przyczepi się do tematu gdzie można śmiało powiedzieć, że facet ma rację, to styl wypowiedzi powoduje, że tak jak do Leppera - wstyd się przyznać. Lepper ma jeszcze tę przewagę, że widać iż nad sobą pracuje, a Pan Kleina stoi w miejscu, a nawet się cofa w rozwoju.
 Nowy
 Środa 22-03-2006

2011. 
Do wpisu 1959 ("wychowawca...")
Panie wychowawco - dziękuję, że odpowiedziałeś na mój wpis.
Jak już wcześniej wspomniałam, zgadzam się z Tobą - może nie w 100 procentach, ale to może wynikać z mojego młodego wieku, a - co się z tym wiąże - z mniejszym "bagażem życiowym" niż Twój. Dlatego myślę, że ten niewielki procent, w którym się z Tobą nie zgadzam, pozostawię bez komentarz. Pozdrawiam!
 Siedem
 Środa 22-03-2006

2010. 
KULTURA TO JE TAKIE CÓŚ
„Kultura to cóś takiego ważnego, że się w pale nie mieści” - stwierdził Janek z „Czterech pancernych”, że o psie nie wspomnę. I dodał: „Kultura to nie tylko takie cóś, że muzea są, ale jeszcze i więcej też takie cóś”. I mówiąc to czerpał radość z beztroski, jaka bywa udziałem ograniczonych umysłów...
Stanowcze „nie” wypowiadam Radkowi Safianowskiemu, który dostarczając niezwykłej strawy duchowej w postaci fotek z noworoczno-bankietowej integracji powiatowej, stawia i siebie, i mnie w kłopotliwej niezmiernie sytuacji. Jak do tej pory, miałem prawo pierwokupu, tzn. pierwszeństwa w czepianiu się lubawskiego burmistrza mgr Edmunda Standary. Chciałbym ten przywilej dla siebie zachować. A tu pan Radek, przeskoczyć mnie zechciał. I pomyśli burmistrz Standara jeszcze, że działamy w porozumieniu i tym innym słowie dziwnym też.
I pokazał zdjęcie Standary pan Radek, jak ten michę sobie zagarnia pełną ze stołu, suto zastawionego. Jak by chłop przez 3 dni pościł, żeby za cudze się obficie najeść. A kultura, w tym osobista, „to takie cóś”, co bardzo jest widoczne.
I kiedy starosta Ryszard I, burmistrzów wszystkich bez mała na kielicha szampana wyciągnął, to mało mi gały z orbit nie wypłynęły. Kto jest w magistracie odpowiedzialny za dobór krawatów burmistrza, bo wyróżniał się chłop zdecydowanie. Kto go po salonach stąpać uczy?
Jako jedyny, burmistrz Standara w rozpiętej czy też odpiętej (niepotrzebne skreślić) marynarce wystąpił, a kultura osobista, to „jest takie cóś”, co bardzo jest widoczne. Ja rozumiem, że burmistrzowi być może za ciepło było, ale kto to powiedział, że kalesony pod spodniami mają się podczas wielogodzinnego bankietu znajdować. Chociaż niewykluczone (i tu dwie opcje są możliwe: puchlina głodowa, bądź nadmiar dobrobytu), że z marynarki burmistrz nam już wyrósł, a ma zapinaną tylko na jeden rząd (na jedną kadencję)...
I skończę już, bo „kultura to takie cóś, że się w pale nie mieści”. I żeby mi magistrat nie zarzucił, iż umysł ciasny posiadam i duszę małą i, że z kulturą u mnie cóś nie tak... Osobistą!
 Andrzej Kleina

nki@nki.pl
 Lubawa - Iława, Środa 22-03-2006

2009. 
[Do wpisu 2007.)
Być może Pan od muzyki tak nauczał, ale ja pisałem o potocznym rozumieniu tego słowa. Proszę wejść np. na wyszukiwarkę „google.pl” i wpisać zwrot „muzyka poważna”, a zrozumie Pan o czym piszę.
 Obserwator
 Środa 22-03-2006

2008. 
Nie mam obowiązku znać się na subtelnościach sztuki i przyznaję się do tego. Pojęcie "muzyka poważna" jest w potocznym użyciu i wszyscy je rozumieją jednoznacznie przez analogię do muzyki rozywkowej. Rozróżnienie "muzyki poważnej" i "klasycznej" jest nie istotne z punktu widzenia tematu wpisu, ale dziękuję za zwrócenie mi uwagi. Dodam, że nie jest moją intencją spłaszczanie czegokolwiek, a mój wpis nie odnosi się do zagadnień muzycznych, stąd mogę posługiwać się we wpisie na inny temat pojęciami potocznymi, aczkolwiek zrozumiałymi przez czytelników, co wnioskuję z wpisu Obserwatora.
 Ania
 Środa 22-03-2006

2007. 
Do wpisu 2003.
To, że ktoś używa takiego zwrotu "muzyka poważna", nie znaczy, że jest to poprawne. Są to ludzie, którzy nie odróżniają opery od operetki, czy symfonii od sonaty. Pamiętam, jak u nas już w szkole podstawowej nauczyciel muzyki starał się wyplenić takie nazywanie muzyki klasycznej.
 prosto w oczy
 Środa 22-03-2006

2004. 
Klamki z kościoła zostały skradzione!!! Fakt - czyn naganny, ale kuriozalnym jest, że od pewnego czasu ciągle obok białego kościoła koczują policjanci. Byli tam bynajmniej chyba już z miesiąc temu albo i wcześniej, i codziennie tam stoją w dzień patrole piesze, w nocy radiowóz. Widzę ich codziennie. Czego oni tam mogą pilnować - zadaję sobie pytanie? Na co policja wydaje publiczą kasę? Nie pomaga kirowcom zaklinowanych [pod wiaduktem] tirów, park też nie jest najbezpieczniejszym rejonem miasta. Doszedłem do wniosku, że MUSZĄ PILNOWAĆ BMW-chy PROBOSZCZA, bo po jaką cholerę ciągle tam sterczą. Od łapania niepokornych przechodniów, przemykających się przez wiecznie zamknięty przejazd kolejowy są ORŁY (?) z SOK.
 leo
 Środa 22-03-2006

2003. 
Użycie zwrotu „muzyka poważna” było odpowiedzią na to co napisała Pani Ania i to ona użyła takiego zwrotu. To po pierwsze, a po drugie - jest to powszechnie używany zwrot dla określenia tego typu muzyki. Wyrażenia te używa się zamiennie.
 Obserwator
 Środa 22-03-2006

2001. 
Po lekturze najnowszego NKI [z dnia 22 marca] zrozumiałem, dlaczego moja opinia o produktach Bi-es była cenzurowana. Żenada.
 sen
 Środa 22-03-2006
Odp. 
Podpisz się swoimi personaliami (zweryfikujemy je czy rzeczywiście istniejesz), weź odpowiedzialność za słowo i wtedy nie będzie problemu. Tymczasem anonimowo twoja „krytyka” (sfrustrowana żółć) jest warta dokładnie tyle, co śnieg z ubiegłego roku.
I wiesz, co?... Piszę tak, bo Bi-es reklamuje się co tydzień w krzyżówce Kuriera, czyli „sprzedaliśmy się” za dokładnie... circa abaut 1 dezodorant tygodniowo...
 red. nacz. Jarosław Synowiec
 Środa 22-03-2006

2000. 
Niejaki sak11 (wpisy 1997 i 1998)
Boli w krzyżu, co?... Psychika siada, co?...
Jak się ma na tyle na sumieniu, to bardzo siada...
 Mojżesz
 Wtorek 21-03-2006

1999. 
Do wpisu 1996.
Muzyka poważna, he he...
Chyba chodziło Ci o muzykę klasyczną, która jest sztuką różnego kalibru. Takie uogólnianie muzyki klasycznej, jako wielkiej sztuki, jest naiwne i świadczy o nieznajomości tematu.
 prosto w oczy
 Wtorek 21-03-2006

1998. 
WYTNIJ NA POLSACIE
 sak11

sak11@gazeta.pl
 Wtorek 21-03-2006

1997. 
Bolo, iławianin i inne postacie wirtualne [...].
Co z kolejnością na forum? TKZ. [...]
To grozi ciężką chorobą :)))
 sak11

sak11@gazeta.pl
 Wtorek 21-03-2006

1996. 
[Do wpisu 1988.]
Bycie studentem Andrzeja Wajdy to zapewne fajna sprawa, ale to zdecydowanie za mało, aby fakt „studiowania u Wajdy” decydował o wartości dzieła. Dzieło musi obronić się samo. Historia zna wiele przypadków jak studenci znanych osobistości rozpoczynają wydawać na świat dziwne rzeczy jak np. „Obieranie ziemniaków w galerii sztuki Zachęta w Warszawie”. Była to uczennica znanego profesora, ale to z ziemniaka domowego nie zrobi dzieła sztuki. Sztuką również nie będzie samo obieranie owego ziemniaka choćby w galerii. A muzyka poważna to sztuka wyższego formatu i nawet grana na podwórku będzie to sztuka przez duże S. To są tak różne światy, ze wstyd nawet trudzić się o jakiekolwiek porównania.
 Obserwator
 Wtorek 21-03-2006

1995. 
A kto zaj[...]ł klamki w białym kościele?
Ale "dobro zawsze powraca", jak powiedział proboszcz po mszy...
 ciekawski
 Poniedziałek 20-03-2006

1994. 
Ufff!!! Całe szczęście, że niedługo wybory i nastąpi wreszcie cisza o Lisaju i tych innych przydupnikach Jego Waszmości Głąba Maśkiewicza, naburmuszonego bufona i spekulanta.
Wciąż mam wyrzuty sumienia, że na niego głosowałam! Wiem, wiem. Nie krzyczcie, więcej nie będę.
 Ki_Ka
 Poniedziałek 20-03-2006

1988. 
Do wpisu o rozrywce (1981.)
Jednak pokaz filmu studentów Andrzeja Wajdy to kultura, a nie rozrywka. Również spotkanie ze studentami-reżyserami projektu, to kultura, a nie rozrywka. After Party to coś na pograniczu rozrywki, bo to muzyka zakręcona. Ujmę to tak: muzyka poważna w filharmonii to rozrywka czy już kultura? A może człowiek dotyka sztuki w celach rozrywkowych?
 Ania
 Poniedziałek 20-03-2006

1986. 
Mike (1983.) to do Ciebie.
Przynajmniej na forum możesz sobie poużywać, pobluźnić, wyzwać tego i owego, i od razu zapewne Ci lepiej. Może tego potrzebujesz do życia, co ja na to poradzę? Taka widać jest ta Twoja odmiana kultury.
 Obserwator
 Poniedziałek 20-03-2006

1985. 
Program „Interwencja” (na antenie Polsatu) o nepotyźmie władzy w Iławie – można obejrzeć również z netu.

„Iława na Mazurach. Rządzi tutaj dwóch ludzi: burmistrz Jarosław Maśkiewicz i jego zastępca - Henryk Lisaj. Dwa miesiące temu, żona zastępcy burmistrza - Jolanta, dostała pracę jako inspektor ds. księgowości w ICSTiR. Ten ośrodek podlega właśnie burmistrzom. Henryk Lisaj twierdzi, że nie pomógł żonie w zdobyciu pracy. Jednak jak się okazało, o konkursie na stanowisko w ICSTiR nie poinformowano Powiatowego Urzędu Pracy. A to właśnie tu szukają zatrudnienia bezrobotni. W Iławie, co czwarty mieszkaniec pozostaje bez pracy. To nie pierwszy raz, kiedy żona wiceburmistrza dostała pracę w instytucji podległej mężowi. Przed laty Henryk Lisaj był wójtem gminy Iława. Zatrudnił wtedy swoją żonę na stanowisku informatyka w urzędzie, którym kierował...”.

[kliknij na odnośnik poniżej – oglądaj reportaż i komentuj]
 ADMIN

nki@nki.pl
 http://www.interwencja.interia.pl/archiwum/news?inf=72818...
 Iława - Warszawa, Poniedziałek 20-03-2006

1984. 
Do młodego rolnika (wpis 1972.)
Czy w szkole cię nie uczyli podstawowych wiadomości o powiecie, w którym mieszkasz? Jeśli gmina Iława, Susz, Zalewo i Kisielice mają do 5 tysięcy mieszkańców, to gratuluję ci wiedzy. Może lepiej żebyś się tylko do rolnictwa ograniczył.
Przykro to przyznać, ale obecny wójt [Ewertowski] przespał kadencję. Ale to nic dziwnego, jeżeli ma takich doradców jak [...] czy jego zastępca - Licznerski.
 Mirek
 Fijewo, Poniedziałek 20-03-2006

1983. 
Nowy geniuuusz na forum, ksywka „Obserwator” (1981).
Surowy jak Kleina, wnikliwy jak Synowiec, i dobrze poinformowany jak (...). Wie co to kultura, wie co w trawie piszczy i nawet zna tajne listy zakazanych. Gościu! Puku-puku w główkę! To ci, palancie, dobrze zrobi! A listy będą już wkrótce - całkiem jawne, bo wyborcze - a ty, dupku, pewnie tam się widzisz. To marne pragnienie władzy porządnych zniszczyło, a dla takich gnoi - jak obserwator - to śmierć cywilna.
Chroń nas Najwyższy od obserwatorów.
 Mike
 Poniedziałek 20-03-2006

1982. 
Korzystając z gościnnych łamów Kuriera, chcielibyśmy serdecznie podziękować Bolesławowi Z.[...], dyrektorowi Zespołu Szkół w Lubawie, za wymianę w szkole starych okien na nowe. Jednak najdziwniejsze jest to, że w tym samym czasie ta sam firma, która wygrała „przetarg”, wymienia okna w domu dyrektora. Cóż za zbieg okoliczności! Dziwne? Nie.
Dawny podwładny Jarosława M.[...] nie takie „przetargi” organizował, będąc dyrektorem ZEAS-u przy Urzędzie Miejskim w Lubawie. W końcu uczeń Bolesław brał nauki u prawdziwego fachowca Jarosława.
Prosimy o sprawdzenie plastikowego dyrektora.
 rodzice
 Lubawa, Poniedziałek 20-03-2006

1981. 
Pani Aniu! (1978).
To, o czym Pani pisze, to ROZRYWKA, a nie KULTURA.
 Obserwator
 Poniedziałek 20-03-2006

1980. 
Do wyborcy poniżej.
Mówisz - w Lubawie, a zobacz w Iławie! Ta sama jazda. Ta sama perfidia. Maśkiewicz biega po wszystkich zebraniach osiedlowych i we wspólnotach mieszkaniowych. Wygłasza reklamowe tyrady ile to on już „wybudował w Iławie”, i że prawie zlikwodował u nas bezrobocie... (no jaja całkowite). I jak dobry ojciec, przyjmuje skargi od ludzi, a minę ma bardzo zatroskanego klechy... Widać, że obaj towarzysze komuniści - lubawski i iławski - nie próżnują. Zastanawiam się tylko, czy ludzie kolejny raz dadzą się na to nabrać. Na razie po zebraniach i po rozmowach słychać, że jednak nie. I całe szczęście...
 BOLO

bolo333@op.pl
 Niedziela 19-03-2006

1979. 
Uwaga! W miescie Lubawa zaczela sie na dobre kampania wyborcza, a moze nie. Burmistrz Edmund Standara ruszyl pierwszy do boju. Na razie sam - bez eskorty.
Pelna konspiracja. We wspolnotach mieszkaniowych odbywaja sie coroczne spotkania mieszkancow wspolnot z zarzadcami, na ktore przybyl sam pan burmistrz Lubawy. Pierwszy raz od kilkunastu lat. Opowiadal co zrobil i co zrobi dla Lubawy (nie bede pisal o czym mial około 40-minutowe przemowienie jak za dawnych dobrych lat). Dziwne jest tylko, ze zebrania odbywaja sie w konspiracji w kotlowniach lub piwnicach blokow komunalnych.
Burmistrz troskliwie wsluchuje sie w glos zwyklego mieszkanca miasta. A moze burmistrz juz sie zegna z wyborcami i nie bedzie ponownie kandydowal? Poczekamy! Zobaczymy!
 wyborca
 Lubawa, Niedziela 19-03-2006

1978. 
Nawiązując do [wpisów] o kulturze w Iławie i ICK. Instytucja, powołana do działań kulturalnych, proponuje kółka szachowe i lepienie plasteliny. Tymczasem instytucje prywatne - np. FATAMORGANA - proponują:
23.03 - DAJ GŁOS PARTY. NASZA SCENA, TWÓJ GŁOS. Od 20:00.
24.03 - PIĄTEK. POKAZ FILMU "REFLECTION" I SPOTKANIE Z REŻYSERAMI PROJEKTU. DODATKOWO ANIMACJE KASI GIELZYNSKIEJ I AFTER PARTY, DJ GAMA I DJ PHILIPS, BREAKBEAT BROKEN BEAT DOWN TEMPO NUJAZ Z BEATSFRIENDLY.PL (UWAGA WSTĘP TOTALNIE WOLNY!).
25.03 - sobota, POINT OF VIEW i SELLISTERNIUM, rock progresywny, start 20:00! Cztery PIERWSZE OSOBY WCHODZĄ ZA DARMO NA HASŁO "Najlepsze kasztany są na placu Pigalle!".
 Ania
 Niedziela 19-03-2006

1977. 
Urażony katoliku!!! (1968.)
Czytać kochany trzeba. Czytać i rozumieć tekst. A widzę, że nie bardzo ci to wychodzi. Wczoraj Polsat podał, że około 70% mieszkańców polskich wsi ma problemy z czytaniem i pisaniem. Czyżbyś załapał sie do tej siedemdziesiątki?
 żartowniś
 Niedziela 19-03-2006

1976. 
Jezeli interesujecie sie "prabuckim grzaniem ziemi" to rownie dobrze moze Was zainteresowac iławskie grzanie ziemi. Na ulicy Wojska Polskiego przez całą zime były i są widoczne trawniki miedzy zwałami śniegu - z tyłu, za dawną apteką pomiędzy blokami kolejowymi, a tuż obok nowego Urzędu Skarbowego. Teraz rozumiem skąd te niedopłaty za ogrzewanie...
 Ki_Ka
 Niedziela 19-03-2006

1974. 
HEJA FORUMOWICZE !!!!!!!!!!! Co z wami? Wiosna, życie się budzi, a wy śpicie?! Tyle ciekawych wydarzeń (np. Andrzej Lepper zniknął), a niniejsze forum jakieś senne. O Maśkiewiczu też nic dawno nie było - dymisję złożył czy jak?Kraj kwitnie po ostatnich wyborach, krzywa rośnie w każdej dziedzinie, a tu cisza, nikt się nie cieszy. Co jest?
 żartowniś
 Sobota 18-03-2006

1973. 
Słyszałem od znajomego, że Masa znowu startuje na burmistrza Iławy???!!!! No to chyba jakiś joke -:)
 iławian, lat 54
 Iława, Piątek 17-03-2006

1972. 
Szanowny Panie Kleina.
Czytajac artykul Błażeja Urbanskiego w Glosie Lubawskim pt. "Przespali odnowe wsi" zastanawiam sie dlaczego autor pisze nieprawde: "Wojt gminy Lubawa nie zlozyl wnioskow o dofinansowanie projektow w ramach programu odnowa wsi oraz zachowanie i ochrona dziedzictwa kulturowego" [...]. Pisze dalej o grzechu zaniechania, zmarnowaniu szans, ze wladze gminy nie podjely tego wyzwania, ze to jest skandal itd.
Zapomnial dodac jednego zdania: ze program ten obejmuje miejscowosci wiejskie i miejsko-wiejskie do 5 TYS. MIESZKANCOW. Gmina wiejska Lubawa, o ile ja sie orietuje, ma okolo 10 tys. mieszkancow, wiec nie mogla sie ubiegac o dofinansowanie, bo nie spelnia podstawowego kryterium.
Zastanawiam sie czy autor (Błazej Urbanski) zrobil to nie znajac po prostu faktow czy zrobil celowo? Panie Andrzeju, prosze o rzetelna informacje na ten temat [...].
Jestem mlodym rolnikiem, korzystam z internetu i uwazam, ze tak sie nie postepuje. Czytajac pana felietony, traktowalem je dotad z przymruzeniem oka. Nie chcialem uwierzyc, ze na dolach robi sie takie brzydkie podchody.
Teraz wiem, ze ma Pan racje, panie Andrzeju. [...]
 inzynier rolnik
 Lubawa, Piątek 17-03-2006
Odp. 
Szanowny Panie!
Zapewne wójt lubawski Tomasz Ewertowski zechce skorzystać z gwarantowanej mu przez ustawę prawo prasowe formuły „sprostowanie” i do artykułu Błażeja Urbańskiego się ustosunkuje. Proszę to śledzić...
Nie ma Pan racji twierdząc, iż program, w którym lubawska gmina wiejska nie wzięła udziału, obejmował miejscowości wiejskie i miejsko-wiejskie do 5 tysięcy. Sądzę, iż gmina Lubawa nie przystąpiła do programu pn. „Odnowa wsi oraz zachowanie i ochrona dziedzictwa kulturowego” z tego przede wszystkim powodu, iż program ten nie był skorelowany z zamierzeniami inwestycyjnymi przyjętymi przez wójta i zaakceptowanymi przez radę gminy na początku kadencji. Powtórzę: na początku kadencji! O ile odpowiedź wójta w „Głosie Lubawskim” zostanie, co jest bardzo prawdopodobne, zablokowana, bardziej szczegółowo zajmę się tym problemem. Teraz nie chcę jednak „zabierać mu chleba”.
Cieszę się, że moje felietony, które jak do tej pory, traktował pan „z przymrużeniem oka”, pozwoliły panu na zmianę postawy. Aż się boję, co zacznie się dziać, kiedy odrzucę kpinę, ironię i sarkazm...
Roman Krauze, „człowiek z ferajny magistrackiej”, podobnie jak Błażej Urbański, na forum publicznym zauważył: „To, co wyprawia ten pan (mówi o mnie), trudno nazwać dziennikarstwem”. I kontynuował na bezdechu niemalże: „Podstawą winna być troska o rzetelne i prawdziwe informowanie czytelników, a nie publiczne oczernianie i obrzucanie błotem bez sprawdzenia faktów”. Ocenę tej frazy pozostawiam panu. Szczególnie w kontekście artykułu Urbańskiego. I potencjalnego sprostowania Ewertowskiego...
Pozdrawiam.
 Andrzej Kleina

nki@nki.pl
 Lubawa - Iława, Środa 22-03-2006

1971. 
Program „Interwencja” w Polsacie można obejrzeć o Iławie.

„Iława na Mazurach. Rządzi tutaj dwóch ludzi: burmistrz Jarosław Maśkiewicz i jego zastępca - Henryk Lisaj. Dwa miesiące temu, żona zastępcy burmistrza - Jolanta, dostała pracę jako inspektor ds. księgowości w ICSTiR. Ten ośrodek podlega właśnie burmistrzom. Henryk Lisaj twierdzi, że nie pomógł żonie w zdobyciu pracy. Jednak jak się okazało, o konkursie na stanowisko w ICSTiR nie poinformowano Powiatowego Urzędu Pracy. A to właśnie tu szukają zatrudnienia bezrobotni. W Iławie, co czwarty mieszkaniec pozostaje bez pracy. To nie pierwszy raz, kiedy żona wiceburmistrza dostała pracę w instytucji podległej mężowi. Przed laty Henryk Lisaj był wójtem gminy Iława. Zatrudnił wtedy swoją żonę na stanowisku informatyka w urzędzie, którym kierował”.

[kliknij na odnośnik poniżej i oglądaj]

 GW
 http://interwencja.interia.pl/archiwum/news?inf=728186
 Piątek 17-03-2006

1970. 
Do tego, co się podpisuje „facet” (1949.).
Żyliński nigdy w Iławie z nikim nie wygrał w demokratycznych wyborach. Jak wygrywał, to zawsze było wcześniej obliczone i skalkulowane na układy. Burmistrzem został, ponieważ tak postanowiło pewne grono gospodarcze i kościelne ówczesnej Iławy. Więc nie pisz o jakimś zwycięstwie „młodego mleczaka z kitką na głowie”, ponieważ taki młodzik nigdy nie zwyciężył, lecz Panowie, którzy go tam posadzili. Prawdą jest, że im się później trochę wywinął, ale to już inna sprawa.
 obserwator
 Piątek 17-03-2006

1969. 
[...]
 GW
 Czwartek 16-03-2006

1968. 
Do wpisów 1786 i 1950.
Widzę drogi żartownisiu, że sam jesteś obłudny. Najpierw pouczasz mnie jak mam pogonić księdza z domu, następnie wychwalasz ich za "posługę" dla ludzkości, a póżniej objeżdżasz za podatki itp. O co ci gościu chodzi?
A tak wogóle to "nie chcę mi się z tobą gadać". Dajmy już spokój "biednym" klechom, bo wpadną w chorobę i z czego kupią tablety (bo na tacę nie dam).
 URAŻONY (OBŁUDNY?) KATOLIK
 Czwartek 16-03-2006

1967. 
To co trzeba napisać, żeby cenzura tego nie odrzuciła? [...]
 etgar keret
 Czwartek 16-03-2006

1966. 
Nienawidzę tej gazety!
 etgar keret
 Czwartek 16-03-2006

1965. 
Tak długo jak będziemy mieli w Polsce takie wysokie bezrobocie, tak długo pracownik będzie królikiem doświadczalnym swojego pracodawcy, na którym można przeprowadzać najdziwniejsze eksperymenty. Bi-es to tylko jeden z wielu przykładów braku poszanowania godności ludzkiej. Bo co ma zrobić człowiek, który ma na utrzymaniu rodzinę? Postawić na honor, odejść z pracy i słuchać jak jego dzieciom burczy w brzuchach? Czy zniżyć się do poziomu pracodawcy i zachować pracę poddając się różnym doświadczeniom? Gdyby bezrobocie w naszym województwie było na poziomie 6-8% to tego typu sytuacje nie miałyby miejsca. Ale to tylko marzenia.
 Grzesiek W.
 Czwartek 16-03-2006

1964. 
Do wpisu 1956.
Mam pytanie do pana Kleiny. [...]
 [...]
 Lubawa, Czwartek 16-03-2006

1963. 
Piękne dzięki dla dziennikarz Magdy Majewskiej za zainteresowanie się skandalicznym grzaniem ziemi przez prabucki PEWiK.
 prabuciak
 Czwartek 16-03-2006


Strona [ poprzednia 1 2 3 ... 187 188 189 ... 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 ... 386 387 388 następna ] z 388



102891860



REDAKCJA:
redakcja@kurier-ilawski.pl


Zaproszenia: co, gdzie, kiedy?
informator@kurier-ilawski.pl


Biuro Ogłoszeń Drobnych:
drobne@kurier-ilawski.pl


Biuro Reklamy:
reklama@kurier-ilawski.pl


Kronika Towarzyska:
kronika@kurier-ilawski.pl






Pierwsza strona | INFORMACJE | Opinie | Kurier Zdrowia i Urody | Papierosy | CENNIK MODUŁOWY | Ogłoszenia drobne | Ogłoszenia modułowe
Stopka | Wyszukiwarka | FORUM | 
E-mail: redakcja@kurier-ilawski.pl, reklama@kurier-ilawski.pl, ogloszenia@kurier-ilawski.pl
Copyright © 2001-2024 - Kurier Iławski. Wszystkie prawa zastrzeżone.