Logo Kurier Iławski

Pierwsza strona
INFORMACJE
Opinie
Kurier Zdrowia i Urody
Papierosy
CENNIK MODUŁOWY
Ogłoszenia drobne
Ogłoszenia modułowe
Stopka
Wyszukiwarka
FORUM

Opinie
Dumne cztery pokoje burmistrza (oklaski)
Dekalog dla wyspy Wielka Żuława
Sezon na grzyby
Po co segregować odpady? Egzamin z dyscypliny
Czy teraz lubi się wracać do szkoły?
LGBT w radzie miejskiej Iławy?
Pozostały tylko obietnice
Epidemia paradoksu
Połowa wakacji minęła, nastroje raczej słabe
Burmistrz zamyka amfiteatr i ma spokój!
Nic się nie stało. Jedziemy!
Ciemność widzę!
Turystów może to nie irytować?
Śmieci nasze powszednie
Dziennik końca świata (7). Powrót do normalności
Ulica księcia Surwabuno
Ewa Wiśniewska, czyli „Powrót Smoka”
Na młode wilki obława…
Serdeczny szwindelek
Szkoda nas na szaszłyki, dlatego chłodźmy głowy!
Więcej...

Opinie

2005-11-30

Sterowiec, czyli tłum wyborczy


Jestem katolikiem i ateistą. Nie mam do Boga żadnego stosunku, nie potrzebuję go. Nie wiem w ogóle, na czym polega przeżycie religijne – przeczytałem w „Człowieku matematycznym”. A ja przez życie idę szantażem i rozbojem medialnym. Właśnie wracam od burmistrza...


Andrzej Kleina


Przeżywając śmierć i pogrzeb papieża, zadawałem sobie pytanie, co się ze mną stało i co mnie to właściwie obchodzi? Zadawałem też pytanie kolejne, ile osób w tłumie to ateiści – podobnie jak ja w tym momencie – myślący? Co spowodowało, że ludzie niewierzący jednoczyli się w bólu z wierzącymi i cześć niezwykłą papieżowi spontanicznie oddawali? Ba, żeby cześć tylko. Oni żałość taką objawiali, że były to obrazki przepiękne, wzruszające i krzepiące zarazem... Tyle Stachu.

Milowymi krokami kolejne wybory się zbliżają, a ponieważ kolejny kurs rozwoju osobistego zaliczyłem, chciałbym się zareklamować co nieco, że – nie należąc do partii żadnej i na liście Bronka Wildsteina nie będąc – chłopcem do wzięcia w całości jestem. Pracowity nie jestem, ale przydać się mogę... Nawet na pół etatu.

Zadanie tłumu wyborczego polega na wyborze kandydatów do pewnych ciał niebieskich. To znaczy ptaków niebieskich, co nie sieją a zbierają, i w ogóle nieźle się mają... Tłum wyborczy cechuje zanik zdolności rozumowania, brak krytycyzmu, drażliwość, łatwowierność i prostota uczuć. Tłum ulega przemówieniom swoich przywódców, którzy powtarzają ciągle to samo: „Nie chcem, ale muszem. Balcerowicz musi odejść. Nicea albo śmierć”. Przywódcy stawiają nieudowodnione twierdzenia, otaczają się naturalnym prestiżem (prof. Religa) i liczą na działanie zaraźliwości wszystkie nasze orły nizinne.

Najważniejszą cechą, którą winien kandydat posiadać jest prestiż. Jest on ważniejszy od zdolności, czy nawet talentu. Kandydat posiadający prestiż narzuca się tłumom bez dyskusji. Sam prestiż nie zapewni jednak kandydatowi powodzenia. Trzeba schlebiać próżności tłumu i pragnieniom wyborców, nie żałować najbardziej fantastycznych obietnic (1000 nowych miejsc pracy w Iławie, 1 kryty basen w Lubawie). Trzeba umieć grać na niskich instynktach. W „dawaniu” trzeba licytować się z konkurencją.

Jeżeli wyborca jest robotnikiem, należy zaszczepić mu jad przeciw kapitaliście. Przeciwnika musi kandydat obdzierać ze skóry i twierdzić, że jest łotrem, a jego nieprawości są znane światu. Dlatego czarno widzę prof. Religę, mimo, iż prestiż posiada ogromny. Ciągłe powtarzanie negatywnych twierdzeń o konkurencji, odniesie pożądany skutek. Fakty mające udowodnić te twierdzenia są zbyteczne. Jeśli przeciwnik nie zna psychologii tłumu, będzie starał się odeprzeć kłamliwe twierdzenia przez dostarczenie należytych dowodów, zamiast je zbijać również oszczerczymi twierdzeniami, bo tylko ten sposób zapewnia szansę wygrania (tu chwila zadumy dla lubawskiego wójta Tomasza Ewertowskiego w „temacie” śmieci... albo iławskiego wójta Krzysztofa Harmacińskiego z gnojówką w Makowie).

Program kandydata w formie pisanej nie powinien być zbyt konkretny, bo dostarcza broni przeciwnikowi później. Ustnych obietnic nie należy z kolei szczędzić. Każdą bzdurę można zademonstrować, przesadne obietnice robią olbrzymie wrażenie, a nie wiążą na przyszłość. Wyborcy naprawdę nie troszczą się o spełnienie obietnic wyborczych. Kandydat, który ujmie swój program w mgliste formuły, gdzie będzie wszystko i nic, ma zapewnione powodzenie.

Czy mając taką wiedzę wszechmocną, mój kandydat na burmistrza w Iławie, może przegrać z kandydatem śp. Tadeusza Listkowskiego? I proszę mi wierzyć, nie ja zacząłem Marcina Woźniaka ze skóry już obdzierać. Żadnych tajników wiedzy tajemnej więcej nie podam, bo widzę, że już się dzieje, a dopiero będzie się działo, oj będzie się działo... I nie ukrywam, że nie miałbym nic przeciwko temu, żeby mnie szef pośredniaka Adam Żyliński zarekomendował Piotrowi Tymochowiczowi, bo kasy przecież za dużo człowiek nigdy nie posiada...

Ale-ale! Miałem sen! Byłem w nim ezoterycznym parapsychologiem ze specjalizacją profesjonalnego rzucania klątw i uroków przy użyciu SPZ (spostrzeganie pozazmysłowe). Pragmatycznych niedowiarków, czytających te słowa, chcę uspokoić. Naprawdę znajdowałem klientów. A tak naprawdę, to oni mnie znajdowali... Ot chociażby taki burmistrz, to znaczy – w tym przypadku – to jednak nie on mnie znalazł, a ja jego, ale nie będę uprzedzał faktów.

Muszę się pochwalić. Wszak reklama dźwignią handlu... Bezwzględnie mam sukcesy w tej dziedzinie. Po przyjęciu zlecenia od klienta, potrafiłem zaszkodzić każdemu. Nie przyjmowałem jedynie zleceń dotyczących klątw związanych ze śmiercią. Nawet jeśli miałaby się odbyć w otoczeniu hurys. Nie, po prostu takich zleceń nie przyjmowałem. Każdy swój honor przecież ma.

Potrafiłem natomiast z porządnego ojca rodziny zrobić kochającego inaczej, jeśli tylko zleceniodawca tego sobie życzył. A nawet polityka! Kochający inaczej był droższy od polityka – zadawalałem się marnym 600 euro za polityka klasy lokalnej. Potrafiłem też z polityka grającego w lidze trampkarzy zrobić zgodnie ze zleceniem, burmistrza w miasteczku do 40 tysięcy mieszkańców.

Ktoś uważny może zapytać: jaki ma związek rzucanie klątw i uroków z wypromowaniem burmistrza? Odpowiadam po męsku! Nie wiesz gościu, co mówisz! Dlaczego traktujesz burmistrza jako byt transcendentalny? Nie dajesz sobie sprawy, ile zgryzoty przeżywa taki burmistrz. Ile ma obowiązków! Ile się naużera z radą miejską, nim ją wychowa. I jakie ma problemy z zamówieniami publicznymi, przetargami i różnymi niespokojnymi dewiantami, którzy ciągle coś od niego chcą. A to dofinansowanie sekcji szachowej, a to lokal dla nowego stowarzyszenia, a to wreszcie przecięcie kolejnej wstęgi. Praca, praca i jeszcze raz praca. I ta ciągła czujność. Żeby jakiegoś haka wrogowie nie znaleźli. Myślę, że do znanej wszystkim klątwy na ciało nauczycielki, czy raczej ciało pedagogiczne („obyś cudze dzieci uczył”) z powodzeniem można dorzucić „obyś burmistrzem został”. Wystarczy przecież na okolicznych popatrzeć.

Można dyskutować, czy jest to klątwa, urok, czy powołanie. Ja swoje wiem. Jest to po prostu klątwa. Duża i ciężka. Jak lokomotywa na stacji z Brzechwy, co to stoi i sapie... i pot z niej spływa... Wystarczy na Maśkiewicza z Iławy, Standarę z Lubawy i Sadowskiego z Susza popatrzeć zgoła.

Andrzej Kleina


  2005-11-30  

Z komentarzami zapraszamy na forum
Wróć   Góra strony
102764613



REDAKCJA:
redakcja@kurier-ilawski.pl


Zaproszenia: co, gdzie, kiedy?
informator@kurier-ilawski.pl


Biuro Ogłoszeń Drobnych:
drobne@kurier-ilawski.pl


Biuro Reklamy:
reklama@kurier-ilawski.pl


Kronika Towarzyska:
kronika@kurier-ilawski.pl






Pierwsza strona | INFORMACJE | Opinie | Kurier Zdrowia i Urody | Papierosy | CENNIK MODUŁOWY | Ogłoszenia drobne | Ogłoszenia modułowe
Stopka | Wyszukiwarka | FORUM | 
E-mail: redakcja@kurier-ilawski.pl, reklama@kurier-ilawski.pl, ogloszenia@kurier-ilawski.pl
Copyright © 2001-2024 - Kurier Iławski. Wszystkie prawa zastrzeżone.