Logo Kurier Iławski

Pierwsza strona
INFORMACJE
Opinie
Kurier Zdrowia i Urody
Papierosy
CENNIK MODUŁOWY
Ogłoszenia drobne
Ogłoszenia modułowe
Stopka
Wyszukiwarka
FORUM

Opinie
Dumne cztery pokoje burmistrza (oklaski)
Dekalog dla wyspy Wielka Żuława
Sezon na grzyby
Po co segregować odpady? Egzamin z dyscypliny
Czy teraz lubi się wracać do szkoły?
LGBT w radzie miejskiej Iławy?
Pozostały tylko obietnice
Epidemia paradoksu
Połowa wakacji minęła, nastroje raczej słabe
Burmistrz zamyka amfiteatr i ma spokój!
Nic się nie stało. Jedziemy!
Ciemność widzę!
Turystów może to nie irytować?
Śmieci nasze powszednie
Dziennik końca świata (7). Powrót do normalności
Ulica księcia Surwabuno
Ewa Wiśniewska, czyli „Powrót Smoka”
Na młode wilki obława…
Serdeczny szwindelek
Szkoda nas na szaszłyki, dlatego chłodźmy głowy!
Więcej...

Opinie

2006-06-14

Kryminalny duet


Z szacunku dla prawdy, jako moralnego imperatywu, słów kilka jeszcze o sprawie Maśkiewicza. W jego liście otwartym do mieszkańców Iławy (a gdzie, do cholery, lubawianie się zgubili?) burmistrz skoncentrował się na subiektywnym przekonaniu własnym, iż wbrew wszystkiemu jest niewinny. Życzę mu tego z całego serca, współczując z góry sądowi iławskiemu, że błąd zechciał kosmiczny taki popełnić...


Andrzej Kleina: Maśkiewicz & Kaperzyński listy piszą


W liście burmistrza dwa słowa „klucze” są nadzwyczaj ważne. Powiada więc burmistrz Maśkiewicz, iż sąd podjął w jego sprawie „decyzję” oraz „oczyścił” go z medialnego zarzutu przywłaszczenia 200.000 zł. Użycie słowa „decyzja” jest świadomym, eufemistycznym zabiegiem uniknięcia jedynego właściwego określenia finalnego w sprawie karnej, mianowicie „wyroku”. A przecież w sprawie tej nie zapadła „decyzja”, bo nie mogła, lecz Maśkiewicz został uznany winnym zarzucanych mu przestępstw karnych i ukarany. Zapadł konkretny wyrok. Mówienie więc o „decyzji” sądu jest manipulacją ze strony Maśkiewicza. Sąd to nie rada osiedlowa przecież, która o kolorze pomalowanego płotu decyduje...

Po wtóre. Sąd wcale nie „oczyścił” Maśkiewicza z medialnego zarzutu przytulenia dwustu tysiaków. Sąd nie zajmował się przecież medialnymi zarzutami (jeszcze by tego brakowało!). Wszak nie z powództwa Maśkiewicza przeciwko gazetom o naruszenie jego dobrego imienia, czci, godności i honoru proces ten się toczył. Sprawa ta była sprawą wniesioną przez prokuraturę z oskarżenia publicznego i zakreślony przez prokuraturę obszar zarzutów nie obejmował w ogóle (co dziwne jest niezwykle!) „zaginięcia” dwustu tysięcy złotych. A skoro tak, to sąd nie zajmował się w ogóle tą kwestią. Twierdzenie więc, iż sąd oczyścił Maśkiewicza z przywłaszczenia rzeczonej kwoty jest nadużyciem. Jak można „oczyścić” nie mając włączonego odkurzacza? Panie wiedzą to najlepiej...

Byłem na ogłoszeniu wyroku. Rzeczywiście sąd w swobodnej wypowiedzi użył sformułowania, iż nie znalazł momentu w którym Maśkiewicz zgarnął kasę do kieszeni. Wypowiedź ta – w mojej ocenie jest dość niefortunna, zważywszy, iż sąd kwestią tą się nie zajmował, bo nie mógł, albowiem akt oskarżenia tego nie dotyczył. Swobodna wypowiedź sędziego była kategorią zdecydowanie bardziej prywatną jak urzędową. Oficjalny wyrok słowem nie wspomina gdzie podziało się 200 tys. zł.

Próbuje Maśkiewicz z ławki skazanych odwołać się do „rzetelnego i uczciwego spojrzenia” iławian na tę sprawę. Czyli mówi to samo, co ja powiedziałem dwa tygodnie wcześniej. W sytuacji przegranej sprawy, będzie Maśkiewicz próbował przekonać lud wierny, iż został poświęcony na ołtarzu sprawy nieczystej przez „układ iławski” wraży jeden. Układ, który stawiał sobie za jedyny cel odsunięcie go od „sprawowanej funkcji i powrót do dawnego układu” (czyli podświadomie potwierdził, że od 4 lat zbudował nowy, swój własny układ). I niechybnie sąd jest układu tego jednym z nieuczciwych elementów. I to jest trzecie, największe chyba bandyctwo w liście otwartym przez Maśkiewicza popełnione.

Był kiedyś taki model nielichy. Działacz społeczny, polityczny, aktywista, prezes telewizji nawet, bajarz – erotoman, a jakże, Włodzimierz Sokorski mu było. W jednej z książek, Włodek Rozpłodek wyjawił, że był na pokoje proszony przez Józefa Stalina. Był wtedy oficerem drobnym raptem i z takimi Stalin wódki nie pijał. Ale cóż – Włodek, jak to gawędziarz. Mitoman, narcyz i kabotyn. I kiedy przeczytałem Bartosza Gonzaleza wypowiedź, jak to jego ojciec na pokoje przez generała Moczara proszon był gorąco, to jakoś tak – chcąc, nie chcąc – Sokorskiego sobie przypomniałem... A już stwierdzenie pana Bartka, że „komuniści zawsze nie lubili kultury”, uczcić minutą ciszy bezwzględnie należy.

Popełnił Gonzalez błąd jakże powszechny, polegający na swoistej atrybucji, przypisujący staroście Ryszardowi Zabłotnemu rzekomy brak kultury osobistej, manifestujący się – zdaniem Gonzaleza – w niechęci do przywitania się z nim, czyli młodym adeptem „dziennikarstwa”. Z faktu urażonej dumy własnej, narcystycznego wręcz rysu osobowości, wyciągnął Gonzalez wniosek, iż Zabłotny to taki sam prostak komunistyczny, jak lat temu wiele towarzysz Moczar, goszczący jego ojca... (gościł w jakim charakterze?).

I słów kilka jeszcze o Przemysławie Kaperzyńskim. Mógłbym o nim godzinami, tyle materiału klinicznego swoimi wypowiedziami prasowymi i internetowymi mi dostarczył. Tym razem jednak nie o tym.

Powiada Kaperzyński, odwołując się to do prawa prasowego, to do etyki dziennikarskiej, a to jeszcze do głębokiej znajomości prawa w ogóle – o krążących opowieściach o psychopatycznej osobowości jednego z członków „kryminalnego duetu”. Czy opowieści dziwnej treści o „psychopatycznej osobowości” jednego z wydawców zgodne są z etyką, prawem prasowym, prawem w ogóle, nie wyłączając obyczajowego – z rzetelnością dziennikarską? A ciekawe od jakiego lekarza specjalisty miał Kaperzyński zwolnienie prawie roczne, gdy przed lądowaniem na zbity pysk ratował się u schyłku kariery w agencji od kolczykowania bydła? (na koszt ZUS-u).

„Psychopata” – to brzmi groźnie! To nic, że pojęcie to obecnie już nieużywane, kojarzy się jednak z mechanizmami zaburzeń zachowania. I aż dwie dyscypliny: psychologia kliniczna i psychiatria – zaburzeniami tymi się zajmuje. I teraz jeszcze – polonista ze wsi Ząbrowo.

Z zacytowanych przez Kaperzyńskiego „przykładów” wynika ponad wszelką wątpliwość, iż zaburzenia wydawcy to nie ekscentryczność, dziwaczność, nieufność i wrogość. To nie osobowość paranoiczna, w której dominuje wrogość i nieufność, szukanie „układu”. To nie osobowość schizoidalna, z osłabionymi kontaktami społecznymi, czy schizotypowa, w której dominantą jest dziwaczność zakłócająca kontakty z innymi.

To zdecydowanie raczej zaburzenia, których cechą wspólną jest osłabienie kontroli i impulsywność („Podjarkiem” Kaperzyński nawet wydawcę nazywa). I tak dalej, i temu podobne. Trza skończyć te przykłady, bo zarzuty zaczną mi się na siwy łeb sypać, że „bełkot” znowu uskuteczniać zacząłem. I żeby było śmieszniej – w gazecie niespecjalistycznej. No to ja się pytam: a Kaperzyńskiemu wolno? Cechy osobowości... reprezentować? Sprawiedliwie to, tak?

Andrzej Kleina

  2006-06-14  

Z komentarzami zapraszamy na forum
Wróć   Góra strony
102905162



REDAKCJA:
redakcja@kurier-ilawski.pl


Zaproszenia: co, gdzie, kiedy?
informator@kurier-ilawski.pl


Biuro Ogłoszeń Drobnych:
drobne@kurier-ilawski.pl


Biuro Reklamy:
reklama@kurier-ilawski.pl


Kronika Towarzyska:
kronika@kurier-ilawski.pl






Pierwsza strona | INFORMACJE | Opinie | Kurier Zdrowia i Urody | Papierosy | CENNIK MODUŁOWY | Ogłoszenia drobne | Ogłoszenia modułowe
Stopka | Wyszukiwarka | FORUM | 
E-mail: redakcja@kurier-ilawski.pl, reklama@kurier-ilawski.pl, ogloszenia@kurier-ilawski.pl
Copyright © 2001-2024 - Kurier Iławski. Wszystkie prawa zastrzeżone.