Logo Kurier Iławski

Pierwsza strona
INFORMACJE
Opinie
Kurier Zdrowia i Urody
Papierosy
CENNIK MODUŁOWY
Ogłoszenia drobne
Ogłoszenia modułowe
Stopka
Wyszukiwarka
FORUM

Opinie
Dumne cztery pokoje burmistrza (oklaski)
Dekalog dla wyspy Wielka Żuława
Sezon na grzyby
Po co segregować odpady? Egzamin z dyscypliny
Czy teraz lubi się wracać do szkoły?
LGBT w radzie miejskiej Iławy?
Pozostały tylko obietnice
Epidemia paradoksu
Połowa wakacji minęła, nastroje raczej słabe
Burmistrz zamyka amfiteatr i ma spokój!
Nic się nie stało. Jedziemy!
Ciemność widzę!
Turystów może to nie irytować?
Śmieci nasze powszednie
Dziennik końca świata (7). Powrót do normalności
Ulica księcia Surwabuno
Ewa Wiśniewska, czyli „Powrót Smoka”
Na młode wilki obława…
Serdeczny szwindelek
Szkoda nas na szaszłyki, dlatego chłodźmy głowy!
Więcej...

Opinie

2006-10-04

Jaki mamy katalog potrzeb


Jaki ma być przyszły iławski burmistrz – oto pytanie, które coraz częściej pojawia się publicznie i prywatnie. Najprościej powiedzieć – biegunowo inny obecnemu, ale to mimo wszystko ogólnik. Za czterdzieści dni trzeba dokonać sensownego, mądrego i wyważonego wyboru, bo dwa bezsensowne pod rząd mogą sprowadzić tu na okolicę gniew Boży. A z Trójcą Świętą lepiej na wojenną ścieżkę nie wchodzić.


Leszek Olszewski


Jeżeli sprawdzą się ponure prognozy i dotychczasowy rajca znajdzie w sobie dość buty i – nie bójmy się określić słowa po imieniu – tupetu, by ponownie wysunąć swą szaro-burą kandydaturę do elekcji, strawestuję tu na użytek takiej ewentualności pewną małą anegdotę z Niemiec. Sytuacja tyczy różnicy pomiędzy popełnieniem błędu za razem pierwszym a drugim.

I mam tu na myśli tych, którzy w 2006 roku, po czterech latach bolesnej nauczki związanej z kompromitującym stylem sprawowania urzędu przez obecnego burmistrza zamiarowali by oddać nań głos ponownie. Chociażby by do 2010 roku nie stracić rozrywki, bo kto inny spanikowanym i pustym głosem nazwisko Wolfganga Amadeusza Mozarta wymówi w gminnym radiu „Mokart”, albo pogratuluje szczerze miejskiemu chórowi, że działa już „dwa dekady”?

Przy kim innym pierwszy dzień Złotej Tarki będzie bardziej wspominany jako maraton kabaretowy jednego a bladego aktora niż inauguracja jazzowego grania w doborowej, międzynarodowej obsadzie? Nie zaryzykuję chyba jak napiszę – przy nikim. Ale wracajmy do anegdoty. W Niemczech więc, gdy pierwszy raz policja zatrzyma kogoś za kółkiem „na promilach” – ponosi ten koszta mandatu etc.

Gdy dojdzie do tego ponownie, np. za symboliczne cztery lata, człowieka takiego uznaje się – zgodnie z prawem – za niepoczytalnego i niezwłocznie kieruje się na… badania psychiatryczne! Sprawdzić czy z nim wszystko w porządku, bo daje na jawie jasne oznaki, że chyba nie do końca. Wszystko to dzieje się bez najmniejszej obrazy, ot po prostu – są specjaliści, są wyniki.

I z lekkim przymrużeniem oka, ale tu bym dokonał przeszczepu powyższej zasady jeśli ktoś tę kandydaturę świadomie uzna za najlepszą dla miasta i siebie przy choćby jednym kontrkandydacie, a zanosi się, że będzie dam, waletów i blotek więcej. Blotek pewnie przeważająca część, bo te siedem czy dziewięć tysięcy miesięcznie na konto to łakomy kąsek, a i przepracowywać się nie trzeba jeśli ci się nie chce. Tu lata 2002-2006 dały jasny sygnał ewentualnemu sukcesorowi. Obiecuję jednak, gdyż proszono mnie o to już kilkakrotnie, by nie przepuścić i zignorować tematu, że w miarę wyłaniania się zarejestrowanych już oficjalnie kandydatur zanalizujemy sobie programy tych kilku najbardziej sensownych.

Bezsensownych dla odmiany zbędziemy milczeniem, co będzie jasnym sygnałem, że od naszej grupy nacisku otrzymali oficjalnego, a znanego swoją drogą z internetu „ignora”. Fotel szefa grodu, całkiem do niedawna prężnego, to nie kierowanie furmanką po wiejskich bezdrożach i na dalsze takie praktyki z pewnością nie pozwolimy, akcentując głośno swoje veto. Nawet jak Mokart wstanie z grobu i przyzwoli na taką fonetyzację swoich danych personalnych.

Mamy więc jeszcze trochę luzu i pora to wykorzystać na luźniejszą tematykę. Czym się różni Polak od Amerykanina i wzmiankowanego już wtóry raz Niemca? W USA dozwolone jest wszystko, co nie jest wyraźnie zabronione; Niemiec uznaje za zabronione wszystko co nie jest wyraźnie dozwolone. W Polsce zaś dozwolone jest wszystko, co nie wyjdzie na jaw. Tyle, że w erze nagrywania, kserowania i ukrytych kamer wychodzi aż nadto.

Czytam, że miasto sfinansuje w parafii rzymskiej na Lipowym Dworze parking, drogę dojazdową i temu podobne wyrównania, by wierni i pasterz nie wybili sobie zębów pojawiając się tam z codziennej i świątecznej okazji. Mniejsza ile to będzie kosztowało – pewnie nie majątek, ale pytanie rodzi się inne. Co ma miasto jako takie do tego typu problemów zboru religijnego, skoro równolegle nie finansuje podobnych obłaskawień w punktach znacznie bardziej godnych swojej interwencji?

Kończąc chociażby wymianę chodników na odcinkach, gdzie się można zabić przemierzając je. Zwłaszcza nocą, bo oświetlenie tu i tam jest średniowieczne i też jakoś nie myśli się o wymianie steranych, komunistycznej proweniencji lamp ulicznych na nowe, trochę nawet sensowniej świecące. To wszystko leży, tras rowerowych brak, młodzieży nie stwarza się nawet nadziei na budowę oświetlonych boisk, basenu krytego czy skate parku.

Problemy osiedlowego kościoła zaś stają się raptem czymś priorytetowym i tam transferuje się pieniądze dosłownie z dnia na dzień, bo na to środki są zawsze i do woli. To może radni o tak otwartych sercach i duszach obejmą swą błyskawiczną kuratelą kapitałową też np. okolice hipermarketów Inter i BricoMarche? Te świątynie handlu odwiedza dziennie dużo więcej wiernych niż zachodzi w niedziele do wszystkich kościołów w okolicy, a dojść i wyjść stamtąd – ciężka naprawdę eskapada.

Najlepiej dojechać, ale ludzie z bloków obok poszliby prędzej na badania psychiatryczne niż z okazji 90 metrów wyciągali swe auta na jezdnię. Mamy tam i zagrożenie katastrofy lądowej – z braku przejścia dla pieszych ci, którzy mieszkają w domkach jednorodzinnych naprzeciw, przechodzą przez jezdnię masowo, jak chcą, na odcinku kilkudziesięciu metrów, często obładowani zakupami przy klaksonach aut. Chodnik obok sklepów biegnie żenujący – obdrapany, pełen dziur i uskoków. W kierunku bloków na Dąbrowskiego – istna katastrofa.

Trzeba by jeszcze udrożnić wyjazdy zmotoryzowane poprzez zerwanie wysokiego krawężnika na ulicy Kajki i wytyczenie dodatkowego pasa dla skręcających w kierunku prawym itp. Strasznie paląca potrzeba, na pewno bardziej pożyteczna globalnie od przykościelnej. To kiedy panowie garniturmeni decyzja i początek robót?

Leszek Olszewski

  2006-10-04  

Z komentarzami zapraszamy na forum
Wróć   Góra strony
102751553



REDAKCJA:
redakcja@kurier-ilawski.pl


Zaproszenia: co, gdzie, kiedy?
informator@kurier-ilawski.pl


Biuro Ogłoszeń Drobnych:
drobne@kurier-ilawski.pl


Biuro Reklamy:
reklama@kurier-ilawski.pl


Kronika Towarzyska:
kronika@kurier-ilawski.pl






Pierwsza strona | INFORMACJE | Opinie | Kurier Zdrowia i Urody | Papierosy | CENNIK MODUŁOWY | Ogłoszenia drobne | Ogłoszenia modułowe
Stopka | Wyszukiwarka | FORUM | 
E-mail: redakcja@kurier-ilawski.pl, reklama@kurier-ilawski.pl, ogloszenia@kurier-ilawski.pl
Copyright © 2001-2024 - Kurier Iławski. Wszystkie prawa zastrzeżone.