Logo Kurier Iławski

Pierwsza strona
INFORMACJE
Opinie
Kurier Zdrowia i Urody
Papierosy
CENNIK MODUŁOWY
Ogłoszenia drobne
Ogłoszenia modułowe
Stopka
Wyszukiwarka
FORUM

Opinie
Dumne cztery pokoje burmistrza (oklaski)
Dekalog dla wyspy Wielka Żuława
Sezon na grzyby
Po co segregować odpady? Egzamin z dyscypliny
Czy teraz lubi się wracać do szkoły?
LGBT w radzie miejskiej Iławy?
Pozostały tylko obietnice
Epidemia paradoksu
Połowa wakacji minęła, nastroje raczej słabe
Burmistrz zamyka amfiteatr i ma spokój!
Nic się nie stało. Jedziemy!
Ciemność widzę!
Turystów może to nie irytować?
Śmieci nasze powszednie
Dziennik końca świata (7). Powrót do normalności
Ulica księcia Surwabuno
Ewa Wiśniewska, czyli „Powrót Smoka”
Na młode wilki obława…
Serdeczny szwindelek
Szkoda nas na szaszłyki, dlatego chłodźmy głowy!
Więcej...

Opinie

2020-02-05

Jak zmienić targowisko w Iławie


Siermiężne „manhattany” z chaotycznymi bieda-straganami, zdanymi na kaprysy aury, od lat przegrywają nierówną walkę z supermarketami. Pudrowanie nic tu nie pomoże. Rozwiązanie istnieje, choć jest drogie i spektakularne. Ale służyłoby nie tylko tu i teraz, lecz dla pokoleń.


Tomasz Kiejstut Dąbrowski


Tocząca się niedawno dyskusja nad kondycją miejskiego targowiska skłoniła mnie do refleksji nad przyszłością tego rodzaju handlu i nad tym, czego naprawdę potrzeba, żeby skłonić mieszkańców do zakupów od „swoich”.

Sieci wielkopowierzchniowe dysponują w Iławie powierzchnią grubo przekraczającą 25 tys. m2. Można powiedzieć, że skala dominacji tego rodzaju handlu jest miażdżąca. To oczywistość, że efekt skali i synergii ma w handlu kolosalne znaczenie. Dla kupujących możliwość robienia kompleksowych zakupów, w cieple, pod dachem to standard, z którego w naszym kapryśnym klimacie trudno rezygnować. Miejskie targowiska na tym tle jawią się jako alternatywne, a nawet nieustająco modne miejsca, gdzie można nabyć coś świeżego i bezpośrednio od producenta. Tzn. tak być powinno, ale w warunkach iławskich z pewnością tak nie jest.

Nasz gnuśny bazarek opanowali zewnętrzni handlarze, przywożący z daleka warzywa i owoce niewiadomego pochodzenia. Przyglądając się tablicom rejestracyjnym dostawczaków, królują rejestracje grudziądzkie, zatem należy przypuszczać, że towar pochodzi z tamtejszej giełdy. Czy to jest sensowna alternatywa dla oferty marketowej? Bez stałych stoisk zaufanych, lokalnych ogrodników i rolników trudno przekonywać mieszkańców do zakupów pod chmurką. Odstrasza też asortymentowy chaos. Jeśli wybieram się po jajka i pietruszkę, mam średnio ochotę przedzierać się przez powiewające na wietrze tandetne tekstylia.

Mizeria, bałagan i wieczna prowizorka tylko dopełniają smutnego obrazu całości. Miejskie targowisko w Iławie w swoim obecnym kształcie to nie jest miejsce, gdzie chce się robić zakupy cały rok. Dla mnie osobiście warto tam zaglądać tylko w sezonie nowalijkowym, a to po ogórki czy truskawki, czyli tak w porywach od czerwca do września. Jeśli mam kupić czapkę czy skarpetki, wolę dać zarobić iławskiemu sklepikarzowi, który płaci tu wszystkie podatki.

Gdzie zatem szukać rozwiązania sprawy? Prostych i łatwych rozwiązań nie widzę. Owszem, można pójść na rękę handlującym i zorganizować nowy wjazd od strony ul. Wyszyńskiego. Można też dorobić dodatkowe zadaszenia tu i ówdzie, tylko co to zmieni na dłuższą metę? Czy u progu trzeciej dekady XXI wieku mamy być skazani na zakupy lokalnych produktów w klimacie „Samych swoich”?

Lubimy sięgać po zagraniczne wzorce i mnie zachwyciły hale targowe w Hiszpanii. Mają je nawet miasteczka kilkutysięczne o ilości stoisk dostosowanych do chłonności lokalnego rynku. Hale przestronne, wysokie, ze stałymi, murowanymi boksami, z zapleczem sanitarnym, dedykowane tylko i wyłącznie (co bardzo ważne) produktom spożywczym, wydzielające wyraźnie strefy ryb, mięsa, warzyw i owoców. A gdyby tak w Iławie?

Widzę oczyma wyobraźni na miejscu naszego bazarku taki obiekt z podziemnym parkingiem i dwoma rzędami stałych boksów handlowych. Podobne hale powstawały masowo w całej Europie na przełomie XIX i XX wieku – w Polsce to nie tylko stołeczne hale Mirowska czy Koszyki. Ciekawą architektonicznie, ponadstuletnią halę targową ma porównywalna do nas pod względem populacji Mława.

Dziś obiekt ten może nie zachwyca, bo i nie ma dobrego zarządcy, nie widział remontu od dekad, na dodatek stało się tam to, co się dzieje w wielu podobnych miejscach w Polsce. Kiedy wkroczyli tam bez żadnych ograniczeń handlarze tekstyliami, zamienili to klimatyczne niegdyś miejsce w rozdzierająco banalny, prowincjonalny dom towarowy, pełen nachalnej tandety, bałaganu, nieprzyjemnych z punktu widzenia klienta nastawionego na zakupy spożywcze zapachów.

Dlatego tak ważne jest, żeby „Iławska hala kupiecka” była przeznaczona tylko dla sprzedawców żywności, co ma kolosalne znaczenie dla jej siły przyciągania. Ziemia iławska słynie z produkcji drobiu: gęsi, indyków a także ryb słodkowodnych. Gdyby tylko producenci zyskali szansę na stałą ekspozycję i sprzedaż swoich produktów...

A obok nich są producenci stale zyskujących na popularności produktów ekologicznych: bobu, grochu, nasion najróżniejszych rodzajów, olejów zimnotłoczonych, wędlin, pieczywa, całej gamy produktów spożywczych, które zazwyczaj sprzedają przez internet. Czy możecie sobie wyobrazić, jak wielką atrakcją turystyczną byłaby dla Iławy taka hala? Niebanalna architektonicznie, modernistyczna albo jeszcze lepiej neogotycka, wyznaczająca nową erę w gospodarczej historii miasta. Taka hala to ogromna inwestycja. By była w pełni funkcjonalna, z dwupoziomowym parkingiem podziemnym, jej koszt musiałby sięgać nawet 30 milionów złotych. Powiecie, że na pewno nas na to nie stać. A może jednak?

Wystarczy powołać spółkę, w której skład wchodziliby lokalni producenci płodów rolnych, doświadczeni kupcy, właściciele warzywniaków, samorząd wnoszący aportem grunt i deweloper, który np. otrzymałby możliwość zbudowania od jednego ze szczytów kilkupiętrowego biurowca z w pełni przeszkloną, panoramiczną restauracją na dachu. Brzmi skomplikowanie? Bez wątpienia. Ale czy nie warto spróbować? Czy nie warto marzyć i celować wysoko?

„Iławska hala kupiecka” stałaby się absolutnie podstawowym punktem w programie turystycznych wizyt, jedynym miejscem w całym być może województwie, gdzie kupisz świeżą kaczkę, gęś, indyka, sandacza, nawet królika, tradycyjny chleb, gdzie efekt skali i synergii – kilkadziesiąt profesjonalnych, w pełni lokalnych punktów handlowych, otwartych od poniedziałku do soboty, daje obietnicę świeżości, lokalności i różnorodności.

Pomyślmy o aspekcie miastotwórczym i społecznym takiego przedsięwzięcia. To inwestycja na wiele pokoleń, miejsce, gdzie będziemy kupować codzienne produkty od tych samych ludzi przez kilkadziesiąt lat. Część boksów z hali będzie przechodzić z pokolenia na pokolenie, ich właścicielami będą rodziny, które zainwestują w to oszczędności życia, bo będą czuły, że warto. To miejsce, które będzie nas napawać dumą. Będzie prawdziwym agregatem lokalnych więzi społecznych. Będą tam robili zakupy absolutnie wszyscy: młodzi, starzy, emeryci, uczniowie a nawet hipsterzy. Betonujemy jałowe place za miliony, mieląc tępo unijne pieniądze a to przy dworcu, a to przy ratuszu w imię „integracji społecznej”. Tymczasem serce i dusza miasta nie potrzebuje szklanych gablotek czy wygibaśnych łuczków a cywilizowanej przestrzeni do robienia zakupów.

Widzę taką halę oczyma wyobraźni. A Wy?

TOMASZ KIEJSTUT DĄBROWSKI





  2020-02-05  

Z komentarzami zapraszamy na forum
Wróć   Góra strony
102886531



REDAKCJA:
redakcja@kurier-ilawski.pl


Zaproszenia: co, gdzie, kiedy?
informator@kurier-ilawski.pl


Biuro Ogłoszeń Drobnych:
drobne@kurier-ilawski.pl


Biuro Reklamy:
reklama@kurier-ilawski.pl


Kronika Towarzyska:
kronika@kurier-ilawski.pl






Pierwsza strona | INFORMACJE | Opinie | Kurier Zdrowia i Urody | Papierosy | CENNIK MODUŁOWY | Ogłoszenia drobne | Ogłoszenia modułowe
Stopka | Wyszukiwarka | FORUM | 
E-mail: redakcja@kurier-ilawski.pl, reklama@kurier-ilawski.pl, ogloszenia@kurier-ilawski.pl
Copyright © 2001-2024 - Kurier Iławski. Wszystkie prawa zastrzeżone.