Logo Kurier Iławski

Pierwsza strona
INFORMACJE
Opinie
Kurier Zdrowia i Urody
Papierosy
CENNIK MODUŁOWY
Ogłoszenia drobne
Ogłoszenia modułowe
Stopka
Wyszukiwarka
FORUM

Opinie
Dumne cztery pokoje burmistrza (oklaski)
Dekalog dla wyspy Wielka Żuława
Sezon na grzyby
Po co segregować odpady? Egzamin z dyscypliny
Czy teraz lubi się wracać do szkoły?
LGBT w radzie miejskiej Iławy?
Pozostały tylko obietnice
Epidemia paradoksu
Połowa wakacji minęła, nastroje raczej słabe
Burmistrz zamyka amfiteatr i ma spokój!
Nic się nie stało. Jedziemy!
Ciemność widzę!
Turystów może to nie irytować?
Śmieci nasze powszednie
Dziennik końca świata (7). Powrót do normalności
Ulica księcia Surwabuno
Ewa Wiśniewska, czyli „Powrót Smoka”
Na młode wilki obława…
Serdeczny szwindelek
Szkoda nas na szaszłyki, dlatego chłodźmy głowy!
Więcej...

Opinie

2010-11-17

Żyliński: Będą 1-mandatowe okręgi wyborcze


Posłów na Sejm Najjaśniejszej Rzeczypospolitej można podzielić na kilka kategorii. Najbardziej widoczną grupą, liczącą około trzydziestu osób, są tzw. medialni showmani. To ich twarze, przy każdej okazji, wylewają się z telewizyjnego ekranu, a wybite grubą czcionką nazwiska biją po oczach z pierwszych stron gazet.


Adam Żyliński


Inną kategorię stanowią klubowi pracusie. Są prawie niewidoczni na zewnątrz, ale ich działalność dyscyplinująca wszystkie partie reprezentowane w Sejmie jest nie do przecenienia. Bez ich czujnej postawy we wszystkich parlamentarnych klubach zapanowałoby niewyobrażalne rozprężenie, szybko zamienione w anarchię. To oni starają się uzgadniać politycznie treść każdego projektu ustawy, dochodzić do międzypartyjnego consensusu i trzymać w karbach temperament posłów z własnego ugrupowania.

Innym wyróżnikiem cechuje się grupa posłów namiętnie kolekcjonujących wystąpienia z sejmowej trybuny. Rekordziści po jednej kadencji odnotowują w stenogramach posiedzeń szaloną liczbę takich wystąpień. Są to całe serie oświadczeń i zapytań. Tacy posłowie zgłaszają swe wątpliwości na każdy temat, a konstrukcja zadawanych pytań jest niemalże zawsze bliźniaczo do siebie podobna. Przyznam się szczerze, że nigdy nie umiałem zrozumieć głębszych motywów w tego rodzaju postępowaniu. Być może chodzi tu o to, by w swym wyborczym okręgu dumnie ogłosić o zabieraniu głosu na plenarnej sali ponad trzysta razy!

Zdecydowanie najliczniejszą grupę posłów – przez media pogardliwie planktonem nazywaną – reprezentują parlamentarzyści, którzy bez nadmiernego hałasu robią swoje w komisjach problemowych. Nie stanowią oni żadnej atrakcji dla telewizyjnego programu, a ich wypowiedzi nie mają szans być newsem w porannym wydaniu codziennej gazety. Prasa, radio i telewizja karmi opinię publiczną zupełnie innym zestawem dań publicystycznego jadłospisu. Ważne jest, kto, kogo i dlaczego. Nudne, organiczne dłubanie przy projektach ustaw z założenia nie jest interesującym wydarzeniem. Zdumiewająca to konstatacja, ale tak właśnie jest, choć oczywistym się wydaje, że istota parlamentaryzmu powinna sprowadzać się do stanowienia prawa.

Tak w polskich realiach nigdy jednak nie było i zapewne długo jeszcze nie będzie. Widz, słuchacz, czytelnik dzień w dzień otrzymuje potężną dawkę informacji o ruchach kadrowych w partii x czy y, o tym, kto kogo obraził, kto nie chciał przeprosić, kto jest prawdziwym Polakiem, a kto nie jest patriotą. Proces zmian zachodzących w naszym prawodawstwie nie cieszy się szczególną uwagą. Ewentualna debata na jakiś bardzo ważny temat zawsze będzie powierzchowna i, jak meteoryt – pojawi się i zniknie…

W Sejmie przynależę do tego tak wzgardzonego planktonu, z jak najbardziej świadomego, osobistego wyboru. Nie posiadam certyfikatu gadającej głowy, nie lubię w dyżurny sposób wypowiadać się w każdej kwestii. Oczywiście mam swój wyrobiony pogląd w wielu sprawach, ale wyjątkowo źle się czuję, kiedy przychodzi mi mechanicznie wygłaszać na okrągło obudowane formułki.

W trzeciej i w tej kadencji niezmiennie pracuję w mojej podstawowej komisji samorządu terytorialnego i polityki regionalnej. Z racji zawodowego doświadczenia w naturalny sposób materia samorządowa jest mi najbliższa. Chyba z tego powodu wiele miesięcy temu trafiłem, w gronie kilkunastu posłów ze wszystkich ugrupowań, do komisji nadzwyczajnej o długiej nazwie: „(...) do rozpatrzenia niektórych projektów ustaw z zakresu prawa wyborczego”.

W skrócie nazywamy ją komisją d/s kodeksu wyborczego. Ma ona do wykonania bardzo ambitne zadanie opracowania w jednym, normatywnym akcie wszystkich ordynacji wyborczych: bezpośredniego wyboru wójta i burmistrza, wyborów radnych wszystkich szczebli samorządu, wyborów do Sejmu i Senatu, do Europarlamentu i wyboru Prezydenta RP. Zunifikowanie wszystkich ordynacji to gigantyczne wyzwanie. Liderami tego przedsięwzięcia są posłowie Waldy Dzikowski z Poznania i Witold Gintowt-Dziewiałtowski z Elbląga.

W pracach tej komisji przeżywałem prawdziwe wzloty i upadki, jednak największego rozczarowania doświadczyłem, gdy wykreślono z poselskiego projektu większościowy system wyłaniania radnych w okręgach 1-mandatowych w gminach do 40 tysięcy mieszkańców.

Przyglądając się realiom naszej Iławy, nie mogłem się z tym pogodzić i przez kolejne miesiące nie dawało mi to spokoju. Aż nadarzyła się okazja na jednym z październikowych posiedzeń komisji, kiedy doszlifowywaliśmy poszczególne paragrafy prawie już gotowej ustawy. Wtedy to, trochę emocjonalnym, lekko dramatycznym głosem wróciłem do magicznej liczby 40 tysięcy mieszkańców jako progu, gdzie kończą się wybory większościowe, a zaczynają proporcjonalne. Moje wystąpienie niespodziewanie poparli inni posłowie. Byłem cały w skowronkach, choć wówczas jeszcze nie wiedziałem, jakie okażą się tego wydarzenia dalsze konsekwencje.

W roku 2014 – w kolejnych samorządowych wyborach – takie miasta jak Iława nie będą już uczestniczyć w wątpliwej jakości wyborczym widowisku upychania na listach podwójnej ilości kandydatów, modelowania list pod liderów z zadaniem dla pozostałych ciułania każdego głosu od krewnych i znajomych. W niepamięć odejdą wybory przypominające zabawę w totolotka. Skończy się partyjny terror trzymania zainteresowanych pracą w samorządzie na krótkiej smyczy, czy pod groźbą: jak się nie podporządkujesz, wylatujesz z listy.

Nasze miasto Iława zostanie podzielone na 21 okręgów. Będą musiały zostać wytypowane poszczególne osiedla, dzielnice czy więzią społeczną powiązane ulice. Powstaną takie okręgi jak Lipowy Dwór, Gajerek, część Podleśnego. Każdy wolny człowiek będzie mógł ubiegać się o zaszczytne miano radnego przede wszystkim po to, by reprezentować w radzie całe miasto, ale i swoich sąsiadów.

Z posiedzenia komisji wracałem szczęśliwy i pełen czułości do wszystkich, jakie na tym bożym świecie występują, planktonów. Tego jednego wystąpienia, w skromnych murach komisyjnej sali, nie zamieniłbym na sto innych – choćby w czasie największej w telewizji oglądalności.

To było jednak zaledwie preludium... Prezydent Komorowski publicznie ogłosił własną inicjatywę ustawodawczą – chce, by jednomandatowe okręgi do samorządu obowiązywały na każdym szczeblu! Od najmniejszej gminy do największego miasta, w powiatach i województwach! Jeśli do tego dojdzie, będzie to wielkie zwycięstwo ustawodawcy nad patologią wyniszczającą polski samorząd.

ADAM ŻYLIŃSKI

  2010-11-17  

Z komentarzami zapraszamy na forum
Wróć   Góra strony
102909690



REDAKCJA:
redakcja@kurier-ilawski.pl


Zaproszenia: co, gdzie, kiedy?
informator@kurier-ilawski.pl


Biuro Ogłoszeń Drobnych:
drobne@kurier-ilawski.pl


Biuro Reklamy:
reklama@kurier-ilawski.pl


Kronika Towarzyska:
kronika@kurier-ilawski.pl






Pierwsza strona | INFORMACJE | Opinie | Kurier Zdrowia i Urody | Papierosy | CENNIK MODUŁOWY | Ogłoszenia drobne | Ogłoszenia modułowe
Stopka | Wyszukiwarka | FORUM | 
E-mail: redakcja@kurier-ilawski.pl, reklama@kurier-ilawski.pl, ogloszenia@kurier-ilawski.pl
Copyright © 2001-2024 - Kurier Iławski. Wszystkie prawa zastrzeżone.