Logo Kurier Iławski

Pierwsza strona
INFORMACJE
Opinie
Kurier Zdrowia i Urody
Papierosy
CENNIK MODUŁOWY
Ogłoszenia drobne
Ogłoszenia modułowe
Stopka
Wyszukiwarka
FORUM

Opinie
Dumne cztery pokoje burmistrza (oklaski)
Dekalog dla wyspy Wielka Żuława
Sezon na grzyby
Po co segregować odpady? Egzamin z dyscypliny
Czy teraz lubi się wracać do szkoły?
LGBT w radzie miejskiej Iławy?
Pozostały tylko obietnice
Epidemia paradoksu
Połowa wakacji minęła, nastroje raczej słabe
Burmistrz zamyka amfiteatr i ma spokój!
Nic się nie stało. Jedziemy!
Ciemność widzę!
Turystów może to nie irytować?
Śmieci nasze powszednie
Dziennik końca świata (7). Powrót do normalności
Ulica księcia Surwabuno
Ewa Wiśniewska, czyli „Powrót Smoka”
Na młode wilki obława…
Serdeczny szwindelek
Szkoda nas na szaszłyki, dlatego chłodźmy głowy!
Więcej...

Opinie

2006-07-05

Skromny Eugeniusz Dembek


Radny EUGENIUSZ DEMBEK oświadczył podczas sesji rady miejskiej w Iławie, że marzycielem to on ci nie jest i „nawet w najśmielszych marzeniach nie myślał nigdy poważnie, aby być burmistrzem”. I to jest błąd nie byle jaki...


Andrzej Kleina


Niepoważnie to tak jest tylko myśleć. A i marzeń nie posiadać. Żadnych! Ani na jawie, ani nawet sennych. Chociaż, pal licho marzenia senne. Nawet jednoznacznej definicji nie posiadają. Nie chce mi się jednak wierzyć, że pan Eugeniusz, nawet w okresie adolescencji (dorastania) o panienkach nie marzył żadnych. Z badań przemądrzałych psychologów, co wszystko wiedzą ponoć wynika, że treścią marzeń dorastających są problemy egzystencjalne oraz związane z pełnieniem przyszłych ról społecznych. I erotyczne, co przecież oczywiste.

A może jednak pan Eugeniusz jako urodzony pragmatyk i racjonalista już wtedy zdawał sobie sprawę, że oprócz wielu pozytywnych funkcji marzeń (ot, choćby pierwsze z brzegu wymienić należy: motywacja do wielu zadań, rozwijanie wyobraźni i pamięci...), marzenia szkodzą. Szkodzą wtedy, gdy stanowią formę ucieczki od rzeczywistości. Ucieczki od rzeczywistych problemów. I już wtedy, negatywnie uwarunkował się w „temacie marzeń”?

Dowiedziałem się też kilku innych ciekawych rzeczy. Między innymi i tej, że konkurenci skromnego Eugeniusza, który „swe miejsce w szyku zna”, do nagonki na niego zaprzęgli lokalne media, które zaatakowały z „wściekłą furią” (tak na marginesie: furia to wściekłość, więc masło też maślane jecie...?). Czyli mnie też, skoro w jednym z nich pisuję. I proponuje mi skromny Eugeniusz belki z oka swego wyjęcie. Belki po to, by zobaczyć w oku jego źdźbło, czy nawet ich liczbę mnogą.

Po reakcji pana Eugeniusza, której forma niezwykłą słabość wykazała, też się biblią podeprę. Prędzej pan Eugeniusz przez ucho igielne przejdzie (albo rowerem po torach do Częstochowy dojedzie), niż burmistrzem Iławy zostanie. I nie jest to wcale moje marzenie, ani też na usługach żadnego „układziku” nie jestem. Chociaż... jestem przecież. Rozumu własnego jestem... I on mi to właśnie podpowiada.

Przemysław Kaperzyński, „twórca” kloaczny zakrzywionego wizerunku Dembka, atakując Aleksandrę Skubij, powiada zafrasowany:

„Kampania wyborcza pani wicestarosty ma ponoć kosztować 30 tysięcy złotych... Dwaj wydawcy lokalnej gazety ukarani wyrokiem za poważne przestępstwo kryminalne już zacierają ręce w nadziei na dobry interes. My, pewnie jak i pozostali mieszkańcy powiatu iławskiego, wierzymy, że drukowanie w ich gazecie ogłoszeń i komunikatów ze starostwa oraz wkładek tematycznych z jednostek starostwu podległych, jest czystym przypadkiem i z tymi kosztami nie ma nic wspólnego”.

Sądzę, a prawo ku temu posiadam niezbywalne, że niewykluczone, iż dwaj kolejni wydawcy lokalnej gazety (a raczej porno-gadzinówki), będący za moment prawdopodobnie ukarani wyrokiem za przestępstwo kryminalne (oby tylko jedno) już zacierają ręce w nadziei na dobry interes.

Ja, Andrzej Kleina, syn Edwarda, ciągle jeszcze 184 cm aktywnego wzrostu posiadający, czyli jeszcze starczo się nie kurczę, wierzę, a przynajmniej chciałbym wierzyć, że drukowanie w ich gazecie ogłoszeń i komunikatów z iławskiego magistratu (kierowanego przez skazanego burmistrza Jarosława M.) oraz wkładek tematycznych z jednostek magistratowi podległych, jest czystym przypadkiem i z osobą, a także potencjalną kampanią Jarosława Maśkiewicza nie ma nic wspólnego.

Ba, powiem więcej. Wydaje się na pierwszy rzut oka, że skromny Eugeniusz pełni rolę (kompletnie nie zdając sobie z tego sprawy, bo do tego potrzebna jest elementarna wyobraźnia) rozprowadzającego wyborczy peleton. Potrzebny jest ci on w tej chwili jako „słup” tylko, i z roli tej, (nieświadomie, podświadomie, półświadomie?) doskonale się wywiązuje. A, że przy okazji trochę cięgów zbierze? Dokonał przecież wyboru.

I zgadzam się z twierdzeniem, że „niektóre środowiska nie cofną się przed najbardziej haniebnymi metodami”. Bo czyż nie jest haniebnym, a przynajmniej mało eleganckim stwierdzenie Kaperzyńskiego, iż dobrze uczynił Marcin Woźniak, czyli „niedoszły kandydat na burmistrza, który – jak wieść niesie – zamiast straszyć ludzi swoim kandydowaniem na „głowę miasta” dogadał się z panią Aleksandrą”. Ha, dobre! Dembek swoją kandydaturą nie straszy ludzi, natomiast Woźniak – tak! Wot i bolszewicka dialektyka rewolucyjna Kaperzyńskiego...

Z coraz większym zadowoleniem, a nawet i satysfakcją przyglądam się młodszemu swemu koledze ze szpalt Kuriera – Leszkowi Olszewskiemu. Satysfakcją, ponieważ jego niezwykły rozwój publicystyczny, przede wszystkim w części intelektualnej, a także językowej (co na jedno wychodzi) postrzegam w pewnej jego części, jako swoje dzieło.

Mimo to, co pewien czas, przeżywam swoisty dysonans poznawczy. Częstokroć pan Leszek bowiem, ujawnia swoją fobię niemałą wobec religii katolickiej, w jej ortodoksyjnej postaci. Nie mogę się zgodzić z jego argumentacją. Ociera się bowiem często o absurd i mimo, iż jestem ateistą, zgodzić mi się z panem Leszkiem nie wypada...

Nie mogę też się zgodzić z tezą pana Leszka, w sposób niezwykle lekce sobie ważący wypowiedzianą, iż Polska, ten – według niego – zabytkowy skansen świata, jest „krajem działań pozorowanych i królestwem tematów zastępczych”, co uzewnętrznia się w tym oto fakcie, że wszystko co się w Polsce robi, ma związek z „ustalaniem kto co robił 30 lat temu, co mówią na ten temat teczki, kto teczkę ma, kto nie i czy czyjś dziadek nie walczył po stronie Hitlera”.

Wiedza na ten temat, dotycząca przynajmniej osób publicznych, winna mieć charakter tak pryncypialny, że lekceważenie tych spraw, nie tylko infantylizmem trąca. To swoista wręcz zbrodnia, to przyzwolenie na trwanie plugawego, komunistycznego, zdradzieckiego draństwa w naszej rzeczywistości...

Inna sprawa, że wyciąganie teczek teraz, wykorzystywanie ich w celach wcale nie walki politycznej, a egoistycznej walki o „wikt i opierunek” na posadach państwowych, jest w jakiejś mierze działaniem pozorowanym. I tutaj z panem Leszkiem się zgadzam jak najbardziej.

Jednym z większym nieszczęść tzw. „wolnej Polski” była, jest, i długo jeszcze będzie, niestety „czarna (gruba) kreska” Tadeusza Mazowieckiego. Wot, i cała prawda!

Andrzej Kleina

  2006-07-05  

Z komentarzami zapraszamy na forum
Wróć   Góra strony
102875311



REDAKCJA:
redakcja@kurier-ilawski.pl


Zaproszenia: co, gdzie, kiedy?
informator@kurier-ilawski.pl


Biuro Ogłoszeń Drobnych:
drobne@kurier-ilawski.pl


Biuro Reklamy:
reklama@kurier-ilawski.pl


Kronika Towarzyska:
kronika@kurier-ilawski.pl






Pierwsza strona | INFORMACJE | Opinie | Kurier Zdrowia i Urody | Papierosy | CENNIK MODUŁOWY | Ogłoszenia drobne | Ogłoszenia modułowe
Stopka | Wyszukiwarka | FORUM | 
E-mail: redakcja@kurier-ilawski.pl, reklama@kurier-ilawski.pl, ogloszenia@kurier-ilawski.pl
Copyright © 2001-2024 - Kurier Iławski. Wszystkie prawa zastrzeżone.