Logo Kurier Iławski

Pierwsza strona
INFORMACJE
Opinie
Kurier Zdrowia i Urody
Papierosy
CENNIK MODUŁOWY
Ogłoszenia drobne
Ogłoszenia modułowe
Stopka
Wyszukiwarka
FORUM

Opinie
Dumne cztery pokoje burmistrza (oklaski)
Dekalog dla wyspy Wielka Żuława
Sezon na grzyby
Po co segregować odpady? Egzamin z dyscypliny
Czy teraz lubi się wracać do szkoły?
LGBT w radzie miejskiej Iławy?
Pozostały tylko obietnice
Epidemia paradoksu
Połowa wakacji minęła, nastroje raczej słabe
Burmistrz zamyka amfiteatr i ma spokój!
Nic się nie stało. Jedziemy!
Ciemność widzę!
Turystów może to nie irytować?
Śmieci nasze powszednie
Dziennik końca świata (7). Powrót do normalności
Ulica księcia Surwabuno
Ewa Wiśniewska, czyli „Powrót Smoka”
Na młode wilki obława…
Serdeczny szwindelek
Szkoda nas na szaszłyki, dlatego chłodźmy głowy!
Więcej...

Opinie

2007-03-07

Przyzwyczajenia pacjentów czas zmienić


Nad wyraz dziwne, a głęboko zakorzenione są przyzwyczajenia do onegdaj panujących przywilejów, praw i należności. Szczególnie zaś nie są powszechnie dostrzegane powinności i obowiązki. Prawa pacjenta nagłaśniane są do granic przyzwoitości, jego obowiązki – wstydliwie przemilczane.


Jacek Raszyński


Nic, co mogłoby zaszkodzić politykom w ich wizerunku, nie będzie przez nich poruszane. Korzystnie bowiem jest głosić, zyskując poklask, iż wszystko wszystkim się należy, oczywiście zaraz, natychmiast albo jeszcze prędzej – najlepszej jakości i z uśmiechem na twarzy. Do tego, co oczywiste, za darmo. Ma się rozumieć!

Rządzący uważają, że wszystko to można zrobić nie przeznaczając na ten cel żadnych środków albo wysupłując w blasku świateł nędzne, nieporównywalne z innymi krajami cywilizowanymi, kwoty niewystarczające nawet na działania podstawowe. Rzeczywistość jest niestety inna.

Stan świadomości pacjentów o przysługujących im prawach w ramach ubezpieczenia zdrowotnego jest żenująco niski. Stan świadomości o obowiązujących ich zasadach i obowiązkach jest... żaden. Poza wiedzą wykrzykiwaną w najróżniejszych okolicznościach (po pijanemu czy na trzeźwo): płacę składki i wszystko mi się należy. A w ramach składki nie wszystko się należy. Zatem poruszając temat lecznictwa doraźnego przybliżę, co tak naprawdę się należy:

1. O każdej porze dnia i nocy można wezwać zespół ratownictwa medycznego w sytuacji zagrożenia życia, wypadku. W szczególności w przypadku wypadku komunikacyjnego, utraty przytomności, upadku z wysokości, poważnych złamań, nagłej duszności, rażenia prądem, porodu, nagłego zachorowania w miejscu publicznym. Pomocy udzielać będą wtedy zespoły ratownictwa medycznego.

2. Nocą i w dni wolne od pracy przy szpitalu działa ambulatorium nagłych przypadków. Przeznaczone ono jest dla pacjentów, którzy w tej właśnie porze – nocą, w święto – nagle poważnie się rozchorowali, a ich stan nie pozwala na skorzystanie z normalnej opieki ośrodka zdrowia. Porad udziela lekarz dyżurny.

Na tym prawa do korzystania z pomocy nadzwyczajnej się kończą. Tak mówi prawo, ustawa o powszechnym ubezpieczeniu w NFZ. Ustawa nieznana ubezpieczonym, gdyż wiedzę przeważnie czerpiemy z seriali oraz kolorowej prasy.

Nawiązując do początku wypowiedzi, ponieważ Polska to dziwny kraj, więc wszystko jest na opak. Ratownictwo medyczne zajmuje się rozwiązywaniem problemów społecznych – alkoholizmem, niezaradnością, bezradnością, biedą oraz, niestety, często też głupotą. Zdarzają się oczywiście wyjazdy do wypadków i nagłych zachorowań. Takie, jakie „się należą”.

Większość jednak to jawne nadużywanie tej formy pomocy. Wzywani jesteśmy do przewlekle chorych, którzy powinni być pod stałą opieką swojego lekarza. Wykonujemy zabiegi przeznaczone przez ustawodawcę do wykonywania w ośrodkach zdrowia. Dlaczego? Bo o wiele wygodniej jest chwycić za telefon i wezwać lekarza do domu niż ubrać się, spakować i pojechać do ośrodka zdrowia. A przecież też za darmo.

Przy okazji można trochę a czasem nawet znacznie przesadzić, opowiadając o dolegliwościach – i problem z głowy. Są już znani dobrze niektórzy pacjenci i ich rodziny, którzy tylko w ten sposób korzystają ze służby zdrowia.

A co z ambulatorium? Reguła się powtarza. Przeznaczone dla nagłych zachorowań zajmuje się już wszystkim. W tym roku do końca lutego udzielono prawie 3 tys. porad. Nikt przy zdrowych zmysłach nie stwierdzi, że taka ilość pacjentów wymagała nagłej porady w nocy i w niedziele. Rok 2006: ponad 12 tys. porad. Nagle wszyscy zachorowali? Nie. Chorują od kilku dni, po prostu nie chce się iść do lekarza wtedy, gdy ten pracuje w przychodni. Wygodnictwo, pójście na łatwiznę, brak elementarnej wiedzy o zachowaniach w razie banalnych dolegliwości.

Znów widzimy tych samych pacjentów, którzy wybrali tę formę leczenia. Setki osób zgłaszają się do lekarza, a zaledwie kilka procent z nich wymaga interwencji. Czeka się godzinami w kolejce do gabinetu, bo nie potrafimy sobie poradzić z najprostszymi problemami. Podwyższoną temperaturą, pobolewaniem głowy, brzucha. Oczywiście znamy się doskonale na medycynie. Żądamy antybiotyków na ból gardła, trafnie rozpoznajemy wirusy wymiotne, wiemy, jak się bada brzuch i jakie są lekarskie powinności etyczne. Nie wiemy tylko, co zażyć przy temperaturze 38 stopni i co wziąć na ból głowy czy kaszel.

A już zupełnie jest nam obca wiedza, że aby skorzystać z porady w ramach ubezpieczenia czy otrzymać receptę refundowaną przez NFZ, to trzeba mieć przy sobie dowód ubezpieczenia na świadectwo, że składki są opłacane. Aż 25 lat od reformy i nadal nie znamy swego podstawowego obowiązku. Ile obelg rzucają pacjenci, jacy potrafią być bezczelni, a nawet wulgarni, zwłaszcza po zażądaniu od nich legitymacji ubezpieczeniowej – wiedzą tylko ci, którzy są na to chamstwo narażeni. Ale my się mamy uśmiechać.

A dlaczego jest tak źle, skoro powinno być tak dobrze? Bo w żaden sposób nie będzie przez nikogo szanowane coś, co jest za darmo i „się należy”. Gdy kupimy kolorową gazetę za 10 złotych, to jest ona pieczołowicie składana i czyta ją cała rodzina. Gdy otrzymamy biuletyn z urzędu, czasopismo reklamowe – ciskamy nim, gdzie popadnie. Każdy widział leżące na klatkach schodowych papiery – darmowe.

Dlaczego wyjeżdżając za granicę do pracy, mimo że mamy tamtejsze ubezpieczenie, zaopatrujemy się w leki w kraju, potrafimy sami sobie poradzić z naszymi problemami zdrowotnymi, dopytać się znajomych, skorzystać z Internetu, a nie biegniemy natychmiast do angielskiego szpitala?

Bo w normalnym kraju normalne sprawy dzieją się normalnie. A Polska to taka bardzo dziwny kraj...

JACEK RASZYŃSKI

Autor jest lekarzem i zastępcą dyrektora Powiatowego Szpitala w Iławie. Również pełni dyżury w ambulatorium. Tytuł pochodzi od redakcji.

  2007-03-07  

Z komentarzami zapraszamy na forum
Wróć   Góra strony
102764920



REDAKCJA:
redakcja@kurier-ilawski.pl


Zaproszenia: co, gdzie, kiedy?
informator@kurier-ilawski.pl


Biuro Ogłoszeń Drobnych:
drobne@kurier-ilawski.pl


Biuro Reklamy:
reklama@kurier-ilawski.pl


Kronika Towarzyska:
kronika@kurier-ilawski.pl






Pierwsza strona | INFORMACJE | Opinie | Kurier Zdrowia i Urody | Papierosy | CENNIK MODUŁOWY | Ogłoszenia drobne | Ogłoszenia modułowe
Stopka | Wyszukiwarka | FORUM | 
E-mail: redakcja@kurier-ilawski.pl, reklama@kurier-ilawski.pl, ogloszenia@kurier-ilawski.pl
Copyright © 2001-2024 - Kurier Iławski. Wszystkie prawa zastrzeżone.