Logo Kurier Iławski

Pierwsza strona
INFORMACJE
Opinie
Kurier Zdrowia i Urody
Papierosy
CENNIK MODUŁOWY
Ogłoszenia drobne
Ogłoszenia modułowe
Stopka
Wyszukiwarka
FORUM

Opinie
Dumne cztery pokoje burmistrza (oklaski)
Dekalog dla wyspy Wielka Żuława
Sezon na grzyby
Po co segregować odpady? Egzamin z dyscypliny
Czy teraz lubi się wracać do szkoły?
LGBT w radzie miejskiej Iławy?
Pozostały tylko obietnice
Epidemia paradoksu
Połowa wakacji minęła, nastroje raczej słabe
Burmistrz zamyka amfiteatr i ma spokój!
Nic się nie stało. Jedziemy!
Ciemność widzę!
Turystów może to nie irytować?
Śmieci nasze powszednie
Dziennik końca świata (7). Powrót do normalności
Ulica księcia Surwabuno
Ewa Wiśniewska, czyli „Powrót Smoka”
Na młode wilki obława…
Serdeczny szwindelek
Szkoda nas na szaszłyki, dlatego chłodźmy głowy!
Więcej...

Opinie

2007-02-14

Gorączka złota z „X Muzą” w tle


Tydzień zanim się zaczął już się skończył, niemniej dwa wydarzenia wiekopomnie po nim pozostaną. Najpierw we wtorek w Warszawie otworzono, po kilku latach budowy i zainwestowaniu w kompleks ponad 430 milionów euro, wielkie centrum Złote Tarasy. Dzień później zaś, z nie mniejszą pompą, w iławskim Kauflandzie otwarto dział, który śmiało można nazwać równie prestiżowo – ni mniej ni więcej tylko Złote Kiełbasy.


Leszek Olszewski


Z Warszawy właśnie wróciłem, więc Złote Tarasy zobaczę za kilka tygodni, Złote Kiełbasy zaś ogarnąłem wzrokiem na bieżąco – w dniu premiery i trzeba przyznać Kauflandowi, że trafił w zapotrzebowania klienteli w przysłowiową „jedenastkę”. Ludzie cięższych profili stali kornie w kolejce po mięso i inną truciznę pozwierzęcą, osobnicy odżywiający się zdrowo też nie narzekali i w sumie nie mieli na co, bo asortymentu tam moc. Wszystko przestrzennie sensownie osadzone, ekspediencja też nie wybuchowa – rysuje się więc całość pro futura arcygodnie.

O ile naturalnie konkurencja nie wynajmie jakiegoś muzułmańskiego samobójcy, który pewnego dnia obróci wszystko wniwecz jedną osobistą detonacją. Zwłaszcza obawiam się tu sabotażu ze strony Lidla, który działa tutaj trochę wbrew prawom rynku, bo jedna osoba podchodzi tam do kasy średnio co godzinę – co nie zapewnia mu nawet zwrotu kosztów za miesięczne zużycie wody w WC dla personelu. A gdzie tu mówić o jakichś zyskach z interesu?

Może więc „lidlowcom” przedwiośniem lub wiosną stanąć granatem w gardle ów bezprecedensowy sukces marketu z nieopodal, a nerwy zwykle podpowiadają dość impulsywne rozwiązania. Zobaczcie na 11-go września 2001, jak rankiem chłopaki wstali, ogolili się i pojechali na lotniska robić światową sensację. Inter Marche zachowa się z pewnością spokojnie, oni stoją etosem muszkieterów, a d’Artagnan z kolegami jak stawali do boju, to z otwartą facjatą i szablą w dłoni, nie zaś strzelając np. z proc do wrogów z okolicznych dachów i okien.

Taki francuski bon ton – i tu żaden akt dywersji nie wchodzi w rachubę – jestem pewien. Innymi słowy jak coś w Kauflandzie wybuchnie, to już z wyprzedzeniem wiemy kto dał na trotyl i sprowadził z Niemiec jakiegoś Ali Agcę, w zamian za obietnicę dozgonnej zniżki na ryby i środki piorące dla rodziny wysadzonego. Dochodzi jeszcze status męczennika, jaki Ali Agca zyskuje automatycznie w chwili gdy zamieni się w kilkanaście kawałków mięsa rozrzuconych po okolicy – plusom więc nie ma końca dla wszystkich układających się stron.

A że ucierpią niewinni ludzie stąd i okolicznych wiosek? Taka już cena życia w dzisiejszych czasach, nie zaś w czasach chociażby średniowiecza. Wówczas trotylem nie operowano, ale ludzie też potrafili ulec transfiguracji w kilkanaście kawałków mięsa. Jak choćby biskup Stanisław Szczepanowski, który nad Chrystusa przedkładał spiskowanie przeciw królowi Bolesławowi w Krakowie. To tak monarchę zdenerwowało, iż uparł się, by za to duchownego drobiazgowo rozczłonkować. I dość szybko – trzeba przyznać – udało mu się wcielić ów pomysł w życie.

Dziś tak się wszystko popieprzyło, że spiskowiec jest patronem Polski, a dwa – niemieckie markety na tej samej polskiej ziemi (choć zabranej 60 lat temu nie komu innemu jak Niemcom) trzeba prawie na siłę od siebie rozdzielać, by jeden drugiego nie unicestwił. Aż się Jungingen z Hindenburgiem pewno w grobach przewracają, do czego doszło pod ich nieobecność w poczciwych Prusiech. Krainie, którą albo trzymasz krótko, albo robi się bałagan i to by się generalnie i ponadczasowo zgadzało.

Teraz coś dla sceptyków. Sprawdziły się wasze defetystyczne proroctwa i kino iławskie nie wystartuje w lutym, ani nawet w marcu – chyba że z programem zwiedzania placu budowy. Opóźnienie jednak jawi się ostatnim, seanse ruszą bowiem przy końcu kwietnia. Wajda zaciera ręce, bo akurat kończy film o Katyniu, którego widownią – jak kilku poprzednich – będzie głównie gawiedź szkolna zapędzona na tę okazję do kinowych sal.

W Iławie to liczba czterocyfrowa, zyskają więc wszyscy, a najwięcej Wajda, którego obrazy to coraz większe porażki, niekiedy wręcz kompromitacje twórcze (vide klęska „Pana Tadeusza” w Cannes), jednakże dzięki cyklicznej akcji przymusu szkolnego wciąż dające reżyserowi asumpt do wzruszania się nad sobą w kontekście – z jak masowym odbiorem jego dzieła się spotykają. Kilka milionów widzów na opowiastkach jak w XIX w. latano z szabelkami po lasach zbierając grzyby. Kto to przy nim Almodovar, Spielberg czy Coppola? Chłopaki do podawania piłek na wiejskim boisku.

I tutejsze nowe kino na pewno dołoży tu mimowolnie swoje sześć groszy do dalszego utwierdzenia go w tym przekonaniu. Dobrze by było generalnie, gdyby ktoś pomyślał, by budynek od razu obdarzyć jakimś gustownym neonem czytelnie zauważalnym od strony miasta. Samo otoczenie go lampami ulicznymi to styl miejsko-wiejski, a z takimi trendami trzeba zrywać aspirując do roli wykraczającej poza wyżej nakreśloną.

Iława powinna dosłownie stawać na uzębieniu, by jak najprędzej stać się miastem na miarę swych ambicji, tj. turystycznym, z przepiękną przyrodą wokół, uzbrojonym jednakże „od środka” we wszelkie atrybuty, by było tu po co przyjeżdżać nawet w środku zimy. Ostróda zrobiła już pierwszy krok w tym kierunku, sprawiła sobie oto supernowoczesny basen, na którego rentowność łożą też osobnicy z rejestracjami NIL na samochodach. Tak trudno dokonać tu podobnej inwestycji, by dzieciaki popołudniami i wieczorami nie siedziały w domach lub szlajały się bez celu na osiedlach?

Coś tam się ponoć rozślimacza w tej kwestii, tyle, że potrzeba tutaj tempa bardziej geparda niż zniedołężniałego ślimaka, które miasto preferuje, zapraszając co roku sztampowo na Złotą Tarkę i rejsy tramwajem wodnym po Jezioraku. Oszałamiająca oferta, powalająca z nóg nawet osobników zza oceanu, aż nie mają śmiałości tu przyjeżdżać!

LESZEK OLSZEWSKI

  2007-02-14  

Z komentarzami zapraszamy na forum
Wróć   Góra strony
102751550



REDAKCJA:
redakcja@kurier-ilawski.pl


Zaproszenia: co, gdzie, kiedy?
informator@kurier-ilawski.pl


Biuro Ogłoszeń Drobnych:
drobne@kurier-ilawski.pl


Biuro Reklamy:
reklama@kurier-ilawski.pl


Kronika Towarzyska:
kronika@kurier-ilawski.pl






Pierwsza strona | INFORMACJE | Opinie | Kurier Zdrowia i Urody | Papierosy | CENNIK MODUŁOWY | Ogłoszenia drobne | Ogłoszenia modułowe
Stopka | Wyszukiwarka | FORUM | 
E-mail: redakcja@kurier-ilawski.pl, reklama@kurier-ilawski.pl, ogloszenia@kurier-ilawski.pl
Copyright © 2001-2024 - Kurier Iławski. Wszystkie prawa zastrzeżone.