Logo Kurier Iławski

Pierwsza strona
INFORMACJE
Opinie
Kurier Zdrowia i Urody
Papierosy
CENNIK MODUŁOWY
Ogłoszenia drobne
Ogłoszenia modułowe
Stopka
Wyszukiwarka
FORUM

Opinie
Dumne cztery pokoje burmistrza (oklaski)
Dekalog dla wyspy Wielka Żuława
Sezon na grzyby
Po co segregować odpady? Egzamin z dyscypliny
Czy teraz lubi się wracać do szkoły?
LGBT w radzie miejskiej Iławy?
Pozostały tylko obietnice
Epidemia paradoksu
Połowa wakacji minęła, nastroje raczej słabe
Burmistrz zamyka amfiteatr i ma spokój!
Nic się nie stało. Jedziemy!
Ciemność widzę!
Turystów może to nie irytować?
Śmieci nasze powszednie
Dziennik końca świata (7). Powrót do normalności
Ulica księcia Surwabuno
Ewa Wiśniewska, czyli „Powrót Smoka”
Na młode wilki obława…
Serdeczny szwindelek
Szkoda nas na szaszłyki, dlatego chłodźmy głowy!
Więcej...

Opinie

2012-05-16

Chołaszczyński: Nasz święty spokój


Iława to naprawdę wyjątkowe miasto.
Czyste, zadbane, nad pięknym jeziorem, z niezagospodarowaną wyspą śródlądową i wreszcie – ścieżkami rowerowymi oraz szlakami dla pieszych. Ta nasza Iława jest jak... yeti. Wszyscy wiedzą, że gdzieś istnieje takie miasto, ale nikt nie wie gdzie...


Każdy to wie. Niektórzy tego nie widzą, drudzy się tym chełpią, a jeszcze inni zawsze znajdą jakieś „ale”, chociażby w postaci doszczętnie podziurawionej wylotówki na Lubawę. Poza tym mamy sporo tlenu i mało sygnalizacji świetlnej, która zwykle korkuje ulice. Czy warto to promować? A może zatrzymać dla siebie? Większość pewnie twierdzi, że miasto powinno się prężnie rozwijać i przynosić krocie, a przy tym być sławne w skali kraju. Jestem nieco innego zdania.

Każdy z nas był na pewno w jakiejś miejscowości kurortowej, nastawionej na korzyści płynące z turystyki. Byliśmy tam zapewne okazjonalnie, gościnnie jako turyści. Wypoczywaliśmy, pewnie stąpając po tamtejszej ziemi. Pamiętając o powiedzeniu: gość w dom, Bóg w dom, czuliśmy się chciani, ważni i szanowani. Można powiedzieć, że na przysłowiowych wakacjach czujemy się jak w domu. Nie mamy problemu z adaptacją, która wiele razy stanowi problem przy przeprowadzkach czy dłuższych wyjazdach służbowych. Wnioski?

Wakacje to raj dla odpoczywających, a piekiełko dla sługusów. Nie chcę podważać norm etycznych i gospodarczych, że należy sobie służyć – jedni drugim w lato, drudzy pierwszym w zimę. Poza tym z turystyki są przecież pieniądze płynące do kieszeni kelnerów, barmanów czy na przykład recepcjonistów, aż wreszcie – miasta. Ot, nic nadzwyczajnego. Na pozór coś sprawiedliwego, bo każdy na tym korzysta – zarówno turysta, jak i pracownik restauracji, który właśnie dzięki przyjezdnemu ma pracę.

Wszystko poza swoimi zaletami ma również swoje wady, które w tym przypadku nie każdy dostrzega. Gdzie w tym wszystkim są mieszkańcy tego raju, ci prawdziwi gospodarze i panowie, zameldowani i rdzenna ludność terenu? Czy każde większe miasto na Warmii i Mazurach musi płynąć z prądem innych, dążąc do zyskania sławy przepełnionego latem Mrągowa czy Mikołajek? Czy ktoś kiedykolwiek zapytał nas, czy chcemy gościć tłumy obcych konsumpcjonistów?

Zanim wyrażę swoją subiektywną opinię – jako przedstawiciel tej rdzennej ludności – na temat tego, czego oczekuję od swojego miejsca zamieszkania, obronię się przed tymi, którzy już mnie postrzegają jako miejscowego hamulcowego.

Otóż wcale nie chcę, aby Iława nie rosła w siłę. Jako człowiek młody, myślący nieco pod prąd, mam inną koncepcję. Miasto domowe, zaciszne, które utrzymuje się całkiem przyzwoicie bez panoszących się gości zza wojewódzkiej czy krajowej miedzy. Poza nieustającym spokojem i jednostajnością małego miasteczka, ceniłbym sobie jeszcze życzliwość ludzką i ciepło rodzinne panujące wśród mieszkańców, co dla niektórych na pewno trąci utopią. Nasuwa się pytanie: czy Iława spełnia takie warunki?

Widzę tu, mimo gorących temperatur i okresu wakacji, objawy spokoju i braku skoku energii. Nie jesteśmy centrum życia, a przez nasze skromne tereny w roku 2010 przewinęło się zaledwie 5 tysięcy turystów, którzy poszukiwali tego samego, czego ja chciałbym na co dzień – świętego spokoju. Iława to nie miejsce, gdzie każdego wakacyjnego dnia spotkasz sznur straganów z czaplą i Panem Samochodzikiem.

Dotychczas przeszkadzał mi fakt, że to miasto nie ma czego zaoferować przyjezdnym. Teraz znajduję w tym wiele pozytywów, które przyciągną małą rzeszę tych, którzy cenią sobie odrobinę ciszy. Czy miasto nie potrafi się reklamować, czy po prostu nie chce tego robić? Czuję się, jakbym miał w ratuszu swoich sprzymierzeńców. Swoją szansę wykorzystają też w tym momencie amatorzy biznesu agroturystycznego i turystycznego, którzy mimo wszystko na Iławie chcą zarabiać.

Widzimy Iławę biedną i zacofaną, przy czym nie myślimy o potrzebach tych, którzy uciekają od zgiełku i lgną do naprawdę ustronnych miejsc, takich jak miasto nad Jeziorakiem. Zaraz obok tego znajdzie się miejsce dla nas – tych, którzy lubią pojechać na urlop, ale nie chcą przeżywać go przez bite cztery miesiące we własnym mieście.

Reasumując, Iława to miasto wprost idealne do życia codziennego, gdzie poza wrzaskiem i tłumem ludzi unikniemy również wielkomiejskiej szybkości życia i poczucia niestarczającej doby. Pogoń za sławą i rozpoznawalnością wiąże się z możliwością straty uroku miejsca, które stałoby się czymś powszednim i po pewnym czasie nudnym. Co więcej, doświadczam przejawów egoizmu, który mówi mi, że nie chcę dzielić się Małym Jeziorakiem z każdym, kto zapłaci odpowiednio dużą kwotę. Podobno to lokalny patriotyzm.

Nawet rytualne wyjście do sklepu po mleko, masło i chleb wolę przeżywać z sąsiadem, a nie codziennie z inną osobą, której już za trzy dni tu nie będzie. Kogo wtedy spytam, czy tylko mi się wydaje, że rodzimy producent nabiału spuścił z tonu? Wiem, że nie dotknie to mnie w najbliższej przyszłości i niezmiernie się z tego cieszę. Nie wyobrażam sobie tłumów spacerujących każdego dnia wokół Małego Jezioraka, którego gospodarzami i wiernymi fanami –nawet w zimę – jesteśmy my, iławianie. Najzwyczajniej w świecie Iławę da się lubić za równowagę, w której, jak dotąd, odnajdujemy się my, mieszkańcy, jak i nieliczne grupy turystów.

Iława jest jak yeti. Wszyscy wiedzą, że istnieje, ale nikt nie wie gdzie. Chyba w ten sposób lubię o niej mówić. O czymś w gruncie rzeczy niedoścignionym, wcale niemałym, wyjątkowym, ale niedostępnym dla wszystkich. Chciałbym, żeby to miasto pozostało oazą spokoju dla każdego z mieszkańców oraz miejscem wypoczynku tych nieco wybredniejszych, którzy niekoniecznie chcą, żeby o nich usłyszano oraz wszędzie wśród tłumu zobaczono.

Nie przeszkadza mi również brak kosmicznych frekwencji na miejskich imprezach, które pokazują, że potrafimy się dobrze bawić również bez turystów. Dlaczego sami nie możemy czynić tego miasta turystycznym na niby i żyć swoim życiem? Co prawda turystyka polega na przemieszczaniu się, ale ten szczegół chyba da się ominąć. Zachowajmy dla siebie to, co wartościowe i ostatnio poszukiwane, czyli prywatność. Nie każde miasto musi się w ten sposób prostytuować, szczególnie że nigdy nie będziemy Włochami, Grecją czy Hiszpanią, których turystyka jest chlebem powszednim.

Niepotrzebny jest nam hałas, bo wystarczy, że będzie coś tu brzęczało, a przy tym mamy pewność, że nikt nie będzie notorycznie zaglądał do naszych ogródków. Na urlopy naturalnie wyjeżdżajmy, ale ze świadomością, że wrócimy do domu, a nie na ponownie złudne i nie nasze, przymuszone wakacje. Taka jest Iława – przypadkiem czy celowo? W to nie wnikam, ciesząc się obecnym stanem rzeczy.

KAROL CHOŁASZCZYŃSKI

  2012-05-16  

Z komentarzami zapraszamy na forum
Wróć   Góra strony
106777144



REDAKCJA:
redakcja@kurier-ilawski.pl


Zaproszenia: co, gdzie, kiedy?
informator@kurier-ilawski.pl


Biuro Ogłoszeń Drobnych:
ogloszenia@kurier-ilawski.pl


Biuro Reklamy:
reklama@kurier-ilawski.pl


Kronika Towarzyska:
kronika@kurier-ilawski.pl






Pierwsza strona | INFORMACJE | Opinie | Kurier Zdrowia i Urody | Papierosy | CENNIK MODUŁOWY | Ogłoszenia drobne | Ogłoszenia modułowe
Stopka | Wyszukiwarka | FORUM | 
E-mail: redakcja@kurier-ilawski.pl, reklama@kurier-ilawski.pl, ogloszenia@kurier-ilawski.pl
Copyright © 2001-2024 - Kurier Iławski. Wszystkie prawa zastrzeżone.