Logo Kurier Iławski

Pierwsza strona
INFORMACJE
Opinie
Kurier Zdrowia i Urody
Papierosy
CENNIK MODUŁOWY
Ogłoszenia drobne
Ogłoszenia modułowe
Stopka
Wyszukiwarka
FORUM

Opinie
Dumne cztery pokoje burmistrza (oklaski)
Dekalog dla wyspy Wielka Żuława
Sezon na grzyby
Po co segregować odpady? Egzamin z dyscypliny
Czy teraz lubi się wracać do szkoły?
LGBT w radzie miejskiej Iławy?
Pozostały tylko obietnice
Epidemia paradoksu
Połowa wakacji minęła, nastroje raczej słabe
Burmistrz zamyka amfiteatr i ma spokój!
Nic się nie stało. Jedziemy!
Ciemność widzę!
Turystów może to nie irytować?
Śmieci nasze powszednie
Dziennik końca świata (7). Powrót do normalności
Ulica księcia Surwabuno
Ewa Wiśniewska, czyli „Powrót Smoka”
Na młode wilki obława…
Serdeczny szwindelek
Szkoda nas na szaszłyki, dlatego chłodźmy głowy!
Więcej...

Opinie

2006-11-15

Bo nie chciał być małpą


Z trudną materią przyszło mi się zmierzyć, bo jeszcze gorącą. Tak bardzo gorącą, że aż parzy. Pytanie podstawowe, ale nie jedyne, które sobie stawiam, brzmi: czy Marian Licznerski był w stanie konkurować skutecznie z aktualnym burmistrzem lubawskim Edmundem Standarą?


Andrzej Kleina


Czy kategoria moralna o której mówi poniżej Licznerski była warunkiem wystarczającym czy jedynie koniecznym? Czy istniały też inne warunki których spełnienie dawało pewną szansę na wygraną, bo wszem i wobec wiadomo, że Edmund Standara w sposób zdecydowany wybory w Lubawie wygrał.

Po przegranych wyborach, Marian Licznerski dziękując swoim wyborcom, stwierdził:

„Wynik uzyskany w poprzednich wyborach samorządowych sprawił, że czułem moralny obowiązek oddać się ponownie do dyspozycji lubawian chcących zmienić sposób zarządzania naszym miastem. Była to jednak inna sytuacja mentalna i medialna. Obecne wybory uświadomiły mi, że mogę uważać się za zwolnionego z tego obowiązku, zwłaszcza że nigdy nie próbowałem za wszelką cenę narzucać swoich racji. Obawiam się, że idealistyczne postrzeganie bezinteresownej działalność publicznej należy już do historii. Szkoda. Dziś mogę spokojnie stwierdzić, że nikomu nie jestem nic winien”.

Czy właściciel tych słów przepięknych miał szansę na nawiązanie walki wyborczej, a więc walki, w której miałby szansę na wygraną? Co, poza „moralnym obowiązkiem”, a więc niezwykle subiektywną i immanentną wartością, zaprezentował wyborcom? Czy wykazał należytą staranność, ażeby zawładnąć jak największą ilością serc i umysłów?

Jestem przekonany, że szansa na wygraną istniała. Dlaczego więc Standara uzyskał aż 2184 głosów, Licznerski natomiast tylko 980? Jestem również przekonany, że porażka Licznerskiego wykreowana została w dużej mierze na własne życzenie. Co uczynił bowiem Licznerski, ażeby subiektywną sankcję moralną postrzeganą jako obowiązek wobec wyborców, zweryfikować jeszcze przed niedzielnymi wyborami, bo wybory przecież zweryfikowały dobitnie, że sam wewnętrzny obowiązek „oddania się wyborcom do dyspozycji lubawianom chcącym zmienić sposób zarządzania naszym miastem” był niestety kategorią nad wraz subiektywną, do rzeczywistości lubawskiej nieprzystającą nijak.

Co zrobił Licznerski poza stwierdzeniem, że jest do dyspozycji wyborców? Co zrobił, ażeby sporo w ich oczach zyskać, umiejętnie budując sympatię do siebie? Gdzie i kiedy pokazał Licznerski swoim wyborcom, że ich najzwyczajniej w świecie lubi, że ich szanuje, że ceni ich opinię? Czy spotkał się kiedykolwiek z wyborcami, ażeby im powiedzieć, twarzą w twarz, że jako nowo wybrany burmistrz będzie bacznie wsłuchiwał się w ich głosy, mówiąc też, że jako burmistrz zrobi to, czego od niego oczekują?

Żaden z tych elementów nie został w kampanii a raczej jej namiastce zrealizowany, a kategoria „Licznerski da się lubić”, a więc kategoria polegająca na umiejętnym budowaniu sympatii do siebie, nie przełożyła się na określoną ilość głosów. A tyle psychologia społeczna na ten temat mówi...

Co zrobił Licznerski, ażeby pokazać wyborcom, że oprócz przymusu wewnętrznego, który uzyskał sankcję wręcz moralną, istnieją inne siły, które sądzą tak jak on o określonym kawałku rzeczywistości? Dlaczego ludzie należący do jego komitetu wyborczego, grupa ludzi dobrej woli, inteligentnych, wykształconych, przyzwoitych, nie powiedziała głośno, choćby na forum internetowym, doraźnie stworzonym na potrzeby kampanii, dlaczego idą w parze z Licznerskim? Dlaczego powiedział to tylko Marian Żuchowski, człowiek którego znam od kilkudziesięciu lat, ale dopiero teraz niejako poznaję na nowo z jego niezwykłymi walorami etycznymi i intelektualnymi?

Dlaczego nie zostali poszukani ludzie spoza komitetu wyborczego, którzy podobnie jak Licznerski widzą i czują? Dlaczego nie dotarto do autorytetów moralnych, ludzi posiadających odwagę cywilną, umiejących na forum publicznym głośno powiedzieć co sądzą o ostatnich 4 latach w Lubawie? Dlaczego nie pokazał Licznerski wyborcom swoich zwolenników o „magicznych” w Lubawie nazwiskach? A tyle psychologia społeczna na ten temat mówi.

Anty-kampania Licznerskiego osiągnęła apogeum w momencie przegranej sprawy sądowej z powództwa Standary. W mojej ocenie przegrana w sądzie, stanowiła w dużej mierze o przegranej podczas wyborów. Ekipa Standary wykorzystała to skutecznie, roznosząc nawet po mieszkaniach postanowienie sądu. Czy rzeczywiście Licznerski rozminął się z prawdą w ocenie zadłużenia Lubawy i „potencjalnego zagrożenia zarządem komisarycznym”, jak to określił Standara? Licznerski bazował na informacjach zaczerpniętych między innymi od członka swego komitetu – Bolesława Zawadzkiego, pełniącego funkcję szefa komisji rewizyjnej. Sam słyszałem wypowiedź Zawadzkiego na ten temat. Wyrok w tej sprawie jest, w mojej ocenie, nie konsekwencją nieprawdy głoszonej przez Licznerskiego, a tylko nieumiejętnością dowiedzenia prawdy.

Czy mógł więc wygrać człowiek, nie posiadający choćby jednego specjalisty od PR, umiejętnie kreującego jego image? Czy mógł wygrać wybory człowiek bazując tylko na amatorach? Czy mógł wygrać wybory człowiek, który powiedział:

„Ze względu na moje cechy osobowościowe, nadmiar aktywności w autoprezentacji, będzie „brzmieć” fałszywie. Po prostu, nie będę z siebie robił „małpy”. Uważam, że w tak małym środowisku jak nasze nie da się i nie wolno omamiać ludzi socjotechnikami”.

Wybory potwierdziły, że „da się”. Wygrał człowiek, który postawił na szalę swoje i swojej ekipy dokonania (bardzo trudno walczyć z takim), przedstawiane w sposób nie zawsze prawdziwy przez podporządkowane gazety lokalne. Potwierdziły, że w tej konkretnej lubawskiej rzeczywistości trzeba robić za „małpę”. Wysoki poziom etyczno-moralny, doświadczenie, wykształcenie Licznerskiego, nie podparte prawidłowo prowadzoną kampanią, skutkowały porażką.

Czarno widzę przeto Lubawę! „Zawłaszczania miasta, część II” – uruchomione. Kogo to jednak w Lubawie obchodzi? Choć nie jest źle całkowicie, bo prawie 1000 osób obchodzi. Większość z nich będzie teraz patrzyła na ręce starej-nowej władzy...

Andrzej Kleina

  2006-11-15  

Z komentarzami zapraszamy na forum
Wróć   Góra strony
102901854



REDAKCJA:
redakcja@kurier-ilawski.pl


Zaproszenia: co, gdzie, kiedy?
informator@kurier-ilawski.pl


Biuro Ogłoszeń Drobnych:
drobne@kurier-ilawski.pl


Biuro Reklamy:
reklama@kurier-ilawski.pl


Kronika Towarzyska:
kronika@kurier-ilawski.pl






Pierwsza strona | INFORMACJE | Opinie | Kurier Zdrowia i Urody | Papierosy | CENNIK MODUŁOWY | Ogłoszenia drobne | Ogłoszenia modułowe
Stopka | Wyszukiwarka | FORUM | 
E-mail: redakcja@kurier-ilawski.pl, reklama@kurier-ilawski.pl, ogloszenia@kurier-ilawski.pl
Copyright © 2001-2024 - Kurier Iławski. Wszystkie prawa zastrzeżone.