Logo Kurier Iławski

Pierwsza strona
INFORMACJE
Opinie
Kurier Zdrowia i Urody
Papierosy
CENNIK MODUŁOWY
Ogłoszenia drobne
Ogłoszenia modułowe
Stopka
Wyszukiwarka
FORUM

INFORMACJE
Jak trwoga to do... piwnicy
Nie daj się oszukać!
Zbudują wojskowy radar radiolokacyjny
Pierwsza taka operacja
Do studzienki mógł wpaść człowiek!
Jakie komitety wystartują w wyborach?
Wilki rozszarpały psy domowe na oczach dziecka
Radna Ewa Jackowska: Czuję się oszukana!
Leczyła duszę i ciało. Anna Betley-Duda
Urodziła na klatce schodowej
Film „Na żelaznej drodze: 150 lat kolejowej Iławy”
Strajk w markecie Kaufland
Atak wilka na dzieci
Historyczne nominacje rządowe dla naszych z regionu
Budowa zabrała młode życie
Szokujący incydent w Szkole Podstawowej nr 1
Burmistrz jednak podnosi podatki
Tragedia w fabryce Szynaka. Zabiła go rutyna? Brak nadzoru?
Napisała ciąg dalszy „Znachora”
Zakaz wejścia na internę szpitala
Więcej...

INFORMACJE

2011-09-21

Historia chóru „Camerata” Iława


Aż trudno uwierzyć, że iławski chór „Camerata” ma już 25 lat. Wielu mieszkańców wspomina, że chór towarzyszył wszystkim poważniejszym wydarzeniom w mieście. O tym, jak rodziła się śpiewacza machina i z jakim rozpędem podbiła słuchaczy w rodzinnym mieście i w na świecie opowiadają jego twórcy, dyrygentki i sami chórzyści.


Był wrzesień 1986 roku. Trzech muzyków: Jan Kiersnowski, Waldemar Okołowski oraz Hipolit Szalkiewicz wpadło na pomysł założenia chóru.

– Śpiewałem w chórze na uczelni, więc gdy tuż po studiach sprowadziłem się do Iławy, brakowało mi tego – wspomina Kiersnowski. – Dlatego postanowiliśmy zebrać nauczycieli szkoły muzycznej i wspólnie śpiewać.

Później do chóru dołączali też uczniowie i absolwenci iławskiej szkoły muzycznej. Z czasem na próby zaczęli przychodzić ich znajomi, rodzina, przyjaciele. I ci, co do śpiewu dryg mieli, szybko dali się wciągnąć w tę „śpiewaczą” machinę.

– Czy trudno było ich namówić? Chyba nie, bo jak ktoś coś kocha, to namawiać do tego nie trzeba – twierdzi Szalkiewicz.


JESTEM PEŁEN PODZIWU

Próby odbywały się w szkole muzycznej. Z tej racji chór pod swoje skrzydła wziął Szalkiewicz, pełniący wówczas obowiązki dyrektora tej szkoły.

– Moja rola była typowo organizacyjna, nie czuję się specjalnie zasłużony – mówi Szalkiewicz. – Chciałem, by to był profesjonalny chór, a w tym ogromna zasługa była najpierw Alicji Szymańskiej, a następnie Honoraty Cybuli. To one chór „wychowały”.

Jego zdaniem, największą trudnością było zebranie odpowiednich osób oraz wkładana od początku praca w zespół.

– Repertuar od początku nie był łatwy – dodaje Szalkiewicz. – Tym bardziej, że później dołączały osoby, które nie miały wykształcenia muzycznego, a trzeba było często nauczyć ich czytania nut i wyjaśnić, o co w tym śpiewaniu chóralnym chodzi. Naprawdę bardzo podziwiam obie dyrygentki za ten wysiłek.

Jak mówi Szalkiewicz, chóralne życie to ciężka praca. Co najmniej dwie godziny dwa razy w tygodniu trzeba uczestniczyć w próbach, do tego dochodzą występy i wyjazdy.

– Podziwiam też moje koleżanki i kolegów z chóru, którzy z takim zaangażowaniem działają w zespole – mówi. – Też kilkanaście lat w chórze śpiewałem, nadal z przyjemnością przychodzę posłuchać ich na koncertach. Jestem zafascynowany poziomem wykonań. Wiem, ile trzeba włożyć pracy, aby każdy z tych utworów doprowadzić do takiego brzmienia.


PIERWSZA „OPIEKUNKA”

Początki chóru pamięta także jego pierwsza „opiekunka” Alicja Szymańska.

– Pod koniec wakacji 1986 roku ówczesny dyrektor zaproponował mi dyrygowanie chórem – wspomina. – Pomysł wspólnego muzykowania bardzo mi się spodobał. Pierwsza próba odbyła się 27 września w sali numer 1. Przyszło na nią kilka osób.

Pierwsza dyrygentka podkreśla, że dużego wsparcia wówczas udzielali chórowi Danuta Nawrot – ówczesna nauczycielka wf-u, pełniąca też funkcję szefowej Związku Nauczycielstwa Polskiego w Iławie i Edward Bojko – wtedy inspektor oświaty. To dzięki wsparciu ZNP uszyto pierwsze stroje dla chóru, sponsorowano pierwsze wyjazdy.

W kronice chóru czytamy: „Po raz pierwszy chór Camerata zaśpiewał 26.10.1986 r. dla Polskiego Związku Emerytów i Rencistów w Miejskim Domu Kultury w Iławie. Pierwszy „samodzielny” koncert chóru odbył się 14 października 1987 r. z okazji Dnia Edukacji Narodowej w Urzędzie Miasta w Iławie.”

Pierwszy występ poza Iławą miał miejsce w Poznaniu w 1988 roku.

– To było na Przeglądzie Chórów Nauczycielskich – mówi Szymańska. – Potem wiele emocji przyniósł wspólny występ z innymi chórami podczas wizyty papieża Jana Pawła II w Olsztynie. W 1992 roku po raz pierwszy wyjechaliśmy za granicę – do Szwecji. Rok później udaliśmy się w podróż do Włoch – między innymi przygotowaliśmy oprawę muzyczną do mszy koncelebrowanej przez papieża w Castel Gandolfo.

To był jej ostatni wyjazd z chórem. Po siedmiu latach od powstania zespołu opiekę nad nim objęła Honorata Cybula.

– Przez pierwsze dwa lata tęskniłam za chórem, nawet czasami spać nie mogłam, bo przeżyłam emocjonalnie to rozstanie, na które złożyło się wiele czynników – wspomina. – Do tej pory, gdy tylko mi się uda, chodzę na koncerty i z przyjemnością słucham chóru.


DYRYGENT TO DYKTATOR

Obecna dyrygentka do chóru dołączyła po muzycznych studiach, a także 10-letniej pracy z chórami poznańskimi w Poznaniu. Pierwszy raz usłyszała Cameratę w styczniu 1991 roku podczas koncertu kolęd w „czerwonym” kościele. Dla niej było naturalne, że nawiąże współpracę z zespołem.

Na początku w Cameracie nie tylko śpiewała, ale prowadziła także zajęcia z emisji głosu.

– Przyszłam do chóru, gdy ten obchodził 5-lecie istnienia – wspomina Cybula. – Byłam chórzystką, co pozwoliło mi poznać zespół „od środka”. Jestem z wykształcenia chórmistrzem, więc po odejściu Alicji zostałam dyrygentem chóru.

Uważa, że w muzyce nie ma miejsca na demokrację.

– Muzyka wymaga dyscypliny muzycznej i organizacyjnej, więc dyrygent musi być i artystą, i „dyktatorem” – podkreśla. – Członkowie chóru, którzy deklarują swój udział w pracy zespołu, są bardzo zdyscyplinowani i zaangażowani we wspólne działanie. To pozwala nam osiągać zamierzone cele.

O umiejętnościach wokalnych chórzystów mówi:

– Aby śpiewać w chórze, trzeba mieć określone predyspozycje wokalne i słuch muzyczny – przekonuje. – Śpiewu trzeba się nauczyć. Ważne jest, by ćwiczyć systematycznie i wyznaczać sobie nowe zadania wokalne.

Jak ocenia poziom chóru? Trudno jej patrzeć na to z boku i porównywać poziom obecny i ten sprzed lat. Uważa, że chór ma możliwości, by sięgać po coraz trudniejszy i ciekawszy repertuar.

Jak mówi, chór to ludzie o różnych profesjach, wieku (chórzyści mają od 16 do 65 lat), przekonaniach politycznych, wyznaniach oraz gustach muzycznych.

– Nam ta różnorodność nie przeszkadza, a wręcz jest inspirująca. Chór to grupa, którą łączy coś od środka – podkreśla. – Umiemy razem nie tylko śpiewać, ale też bawić się i płakać.

Zaznacza, że w chórze bardzo znaczącą rolę odgrywa Michał Wróblewski, aranżer, akompaniator, a także chórzysta.

– Chóru w takiej formie, jaką mamy obecnie, nie byłoby bez niego – twierdzi. – To rewelacyjny muzyk. Jego talent i zaangażowanie mają bardzo istotny wpływ na artystyczny kształt zespołu. Tworzymy z Michałem jakby naczynia połączone, jest dla mnie cennym doradcą i inspiratorem w kwestiach artystycznych.


DZIELIMY SIĘ KULTURĄ

Trudno jej powiedzieć, który moment, koncert był dla chóru najcenniejszym doświadczeniem.

– Każdy z chórzystów pamięta wewnętrznie i zapamiętuje inne wydarzenia i koncerty – zauważa. – Dla mnie najbardziej doniosły był koncert kolęd w filharmonii w niemieckiej Kolonii w 1997 roku. Śpiewaliśmy w przepięknej sali, przed niesamowitą dwutysięczną publicznością, którą nasze polskie kolędy autentycznie wzruszały.

Czy ma marzenia, jeśli chodzi o występy w szczególnych miejscach czy przed specjalną publicznością?

– Moje marzenia bardzo często przemieniają się w realne koncerty. Jeśli tylko pozwalają nam możliwości czasowe i finansowe, to wyjeżdżamy i dzielimy się swoimi umiejętnościami z szeroką publicznością – twierdzi Cybula. – Z tych wyjazdów czerpiemy nowe inspiracje artystyczne. Spotykamy zawsze wspaniałych ludzi, dla których w tym skomercjalizowanym świecie najważniejsze jest „być”, a nie „mieć”. Przy okazji dużo zwiedzamy, poznajemy nowe kultury. Teraz cicho marzę o kulturze pozaeuropejskiej.

Jedną z ciekawszych tradycji podczas zwiedzania kościołów, pałaców, ratuszów czy sal jest spontaniczny rytuał.

– Po prostu stajemy i wykonujemy wybrany utwór – mówi. – Dzielimy się muzyką z przypadkowymi słuchaczami, najczęściej bardzo sympatycznymi i zaangażowanymi w słuchanie. Śpiewem także dziękujemy, witamy się lub żegnamy.

Często biorą udział w przeglądach i konkursach. Na swoim koncie mają sukcesy.

– Nagrody i wyróżnienia zawsze dodają nam dobrej energii i siły do dalszej pracy – mówi pytana o najcenniejsze trofeum. – Najbardziej cenimy sobie nagrody z prestiżowych festiwali czy przeglądów – jak w Legnicy, Rumi, Warszawie. Bardzo cenne, bo już na początku naszego śpiewania, było III miejsce w walijskim Llangollen na Międzynarodowym Festiwalu Pieśni i Tańca. Ale nie jesteśmy łowcami nagród. Z reguły nie bierzemy powtórnie udziału w tym samym konkursie.


„SREBRNI” CHÓRZYŚCI

Jest w chórze kilka osób, które działają od samego początku. Oprócz Jana Kiersnowskiego, jednego z założycieli, od 25 lat śpiewają też Henryk Witkowski i Adam Janowski.

– Do chóru trafiłem dzięki niewielkiej zachęcie „Jurka” (Hipolita Szalkiewcza – red.) – wspomina Witkowski. – Byłem wówczas nauczycielem w szkole muzycznej.

– Mnie do chóru wciągnął mój kolega jeszcze z czasów nauki w „budowlance” – Waldek Okołowski – mówi z kolei Janowski. – Wiedział, że kiedyś grałem w naszej orkiestrze dętej i zapytał, czy nie byłbym zainteresowany śpiewaniem.

Mimo wsparcia ZNP, pamiętają, że wówczas się nie przelewało i nieraz zdarzało się jechać na występ w pożyczonym garniturze.

Chór miał i ma nadal wpływ na ich codzienne życie.

– Musimy mieć bardzo wyrozumiałe żony – twierdzi Janowski. – Czasami próby i wyjazdy zmuszały nas do pozostawienia ich z dziećmi i całym gospodarstwem domowym na głowie.

Kiersnowski z kolei w domu zawsze podawał argument, że chór jest mu niezbędny do pracy (był nauczycielem muzyki). Dzięki niemu mógł się rozwijać.

– Zdarzało się, iż na jakiś czas sprawy rodzinne powodowały, że się wyłączaliśmy z życia chóralnego – dodaje Witkowski. – To wszystko wymagało kompromisów.


WSPOMNIENIA, WSPOMNIENIA…

Z sentymentem wspominają wspólne wyjazdy.

– Szczególnie wzruszający był ten do Włoch, gdzie na 70. rocznicy powstania polskich wojsk lotniczych śpiewaliśmy na mszy w Castel Gandolfo – wspomina Witkowski. – Pamiętam, że w uroczystości brał udział nasz jedyny kosmonauta pan Hermaszewski. Mnie brak tych dawnych wyjazdów z karimatą pod ręką. To były niezapomniane czasy.

– Pamiętam występ w Walii, gdzie zjechały się chóry z całego świata, nawet z Afryki, to było niesamowite wrażenie posłuchać ich – mówi Kiersnowski. – Jeden utwór, który był obowiązkowy dla wszystkich wykonawców, zaśpiewali tak, że nikt go nie rozpoznał.

Przyznają, że przez te lata chór przeszedł metamorfozę i znacznie podwyższył poziom.

– Ale to lata pracy, ogromnego zaangażowania dyrygentów, no i chórzystów – mówi Janowski.

Marzenia?

– Występ za oceanem, to zdecydowanie byłoby da mnie cenne doświadczenie – mówi Witkowski.

– Lubimy śpiewać na dużych scenach, najchętniej z orkiestrą, bo to duże przeżycie – dodaje Kiersnowski.


BENEFIS NA JUBILEUSZ

Dziś już nikt nie pamięta, kto wymyślił nazwę Camerata. Pewne jest, że słowo pochodzi od Cameraty florenckiej – grupy ludzi, którzy w XVI wieku łączyli muzykę z teatrem greckim, gdzie ważnym elementem był właśnie chór. Byli to przyjaciele, których łączyła wspólna pasja do sztuki.

Pokaz efektów 25-letniej pasji iławskiej grupy odbędzie się w najbliższą sobotę 24 września o godzinie 19 w hali widowiskowo-sportowej. Wstęp na ten wyjątkowy benefis jest bezpłatny.

– To będzie spotkanie z chórem Camerata, który zaprezentuje publiczności nowy, specjalnie na tę okazję przygotowany program – odkrywa rąbka tajemnicy Cybula. – Ten koncert odsłoni też trochę naszą „kuchnię” i inną twarz zespołu. Będą wspomnienia chórzystów, wywiady, efekty specjalne i niespodzianki dla widzów. Będzie też wystawa zdjęć. Serdecznie zapraszamy!

JUSTYNA JASKÓLSKA
fotografie prywatne



Obecnie chór tworzy około 40 osób
w wieku 16-65 lat. Tu podczas próby przed
jubileuszowym benefisem



Uroczystość z okazji 5-lecia chóru odbyła się
najpierw w Urzędzie Miasta, a ta mniej oficjalna
w dawnym „Rambo”



To spotkanie będą pamiętać przez lata
– występ podczas mszy w Castel Gandolfo,
gdzie przyjął ich nieżyjący już Jan Paweł II



Jeden z cenionych przez chórzystów konkursów
w Rumi. Mieli tu wyjątkowe szczęście dwukrotnie
odbierać pierwszą nagrodę


Alicja Szymańska była pierwszą dyrygentką Cameraty. Do dziś z przyjemnością chodzi na koncerty zespołu


Honorata Cybula, obecna dyrygentka, podkreśla, że chór najbardziej ceni sobie dzielenie się własną twórczością i chętnie czerpie doświadczenia od innych wykonawców



Występ w niemieckiej filharmonii kolońskiej to jedno
z najcenniejszych doświadczeń muzycznych
w karierze zespołu



Wybrane sukcesy Cameraty

  • Grand Prix i nagroda publiczności podczas VI Otwartego Ogólnopolskiego Turnieju Chórów „O miecz Juranda” w Spychowie (czerwiec 2011);

  • I nagroda na IX Ogólnopolskim Konkursie Chórów CAECILIANUM w Warszawie (październik 2009);

  • Grand Prix na IV Ogólnopolskim Konkursie Kolęd i Pastorałek w Chełmnie (styczeń 2009);

  • II miejsce na III Ogólnopolskim Konkursie Chóralnym Muzyki Pasyjnej w Bydgoszczy (marzec 2007);

  • I miejsce na II Ogólnopolskim Konkursie Chóralnym ARS LITURGICA w Toruniu (październik 2006);

  • Grand Prix na II Turnieju Chóralnym „O wstęgę Drwęcy” (styczeń 2005);

  • I miejsce w kat. A na XV Międzynarodowym Festiwalu Muzyki Religijnej w Rumi (październik 2003);

  • I miejsce na V Ogólnopolskim Festiwalu Chóralnym w Łodzi (październik 2002);

  • Grand Prix na I Ogólnopolskim Festiwalu Muzyki Religijnej w Barczewie (czerwiec 2002);

  • I miejsce kat. B na X Ogólnopolskim Festiwalu Muzyki Religijnej w Rumi (październik 1998);

  • I miejsce w konkursie na XVII Ogólnopolskim Turnieju Chórów w Legnicy (maj 1998);

  • I miejsce kat. B na VI Ogólnopolskim Festiwalu Muzyki Religijnej w Rumi (październik 1994);

  • III miejsce w konkursie na Międzynarodowym Festiwalu Pieśni i Tańca w Llangollen (lipiec 1994).

  2011-09-21  

Z komentarzami zapraszamy na forum
Wróć   Góra strony
102474533



REDAKCJA:
redakcja@kurier-ilawski.pl


Zaproszenia: co, gdzie, kiedy?
informator@kurier-ilawski.pl


Biuro Ogłoszeń Drobnych:
drobne@kurier-ilawski.pl


Biuro Reklamy:
reklama@kurier-ilawski.pl


Kronika Towarzyska:
kronika@kurier-ilawski.pl






Pierwsza strona | INFORMACJE | Opinie | Kurier Zdrowia i Urody | Papierosy | CENNIK MODUŁOWY | Ogłoszenia drobne | Ogłoszenia modułowe
Stopka | Wyszukiwarka | FORUM | 
E-mail: redakcja@kurier-ilawski.pl, reklama@kurier-ilawski.pl, ogloszenia@kurier-ilawski.pl
Copyright © 2001-2024 - Kurier Iławski. Wszystkie prawa zastrzeżone.