Logo Kurier Iławski

Pierwsza strona
INFORMACJE
Opinie
Kurier Zdrowia i Urody
Papierosy
CENNIK MODUŁOWY
Ogłoszenia drobne
Ogłoszenia modułowe
Stopka
Wyszukiwarka
FORUM

INFORMACJE
Jak trwoga to do... piwnicy
Nie daj się oszukać!
Zbudują wojskowy radar radiolokacyjny
Pierwsza taka operacja
Do studzienki mógł wpaść człowiek!
Jakie komitety wystartują w wyborach?
Wilki rozszarpały psy domowe na oczach dziecka
Radna Ewa Jackowska: Czuję się oszukana!
Leczyła duszę i ciało. Anna Betley-Duda
Urodziła na klatce schodowej
Film „Na żelaznej drodze: 150 lat kolejowej Iławy”
Strajk w markecie Kaufland
Atak wilka na dzieci
Historyczne nominacje rządowe dla naszych z regionu
Budowa zabrała młode życie
Szokujący incydent w Szkole Podstawowej nr 1
Burmistrz jednak podnosi podatki
Tragedia w fabryce Szynaka. Zabiła go rutyna? Brak nadzoru?
Napisała ciąg dalszy „Znachora”
Zakaz wejścia na internę szpitala
Więcej...

INFORMACJE

2003-05-13

KOCHAM PANA BOGA I LUDZI


Ks. JAROSŁAW HOSSA
Człowiek Roku 2002

Jak ksiądz postrzega siebie w pracy duszpasterskiej, dlaczego zatrudnia więźniów, kto ma ile pokoi w domu iławskiej parafii św. Andrzeja Boboli oraz z jakiego powodu Adam Żyliński nie wygrał wyborów – o tym wszystkim rozmawialiśmy z księdzem Jarosławem Hossą, „Człowiekiem Roku 2002”, wybranym przez samych Czytelników w konkursie „Nowego Kuriera Iławskiego”.

ANETA WOŹNOWSKA: – Od rana przyjmuje ksiądz gratulacje, nawet teraz, gdy jest ksiądz naszym gościem, dzwonią telefony. Co ksiądz czuje?

KS. JAROSŁAW HOSSA: – Na pewno radość, że człowiek został zauważony przez społeczeństwo, mimo że czasy są takie, a nie inne. Myślę, że odrobinę dobra zrobiłem w tym mieście. Mam jeszcze sporo do zrobienia, mam konkretne plany, ale o tym na razie nie będę mówił. Tytuł „Człowieka Roku” to satysfakcja i dla mnie, i dla kościoła. Osobiście jestem dumny, że znalazłem się w konkursie wśród takich person, jak na przykład prezydent Kwaśniewski.

JAROSŁAW SYNOWIEC: – W miarę rozwijania się konkursu rosło zainteresowanie nim. Przez ostatnie dwa dni, przed ukazaniem się wyników, mieliśmy dużo telefonów. Ludzie byli zaciekawieni finałem. Czuło się, że rośnie ciśnienie. Czy ksiądz też o tym myślał?

– Nie było czasu na myślenie o konkursie. Teraz jest czas gonitwy. Człowiek rano wyjeżdża do innych parafii na spowiedź. A do tego jeszcze robota w domu. Nie, specjalnie nie myślałem.

– Spodziewał się choć troszkę ksiądz takiego tytułu?

– Nie. Nie spodziewałem się, dlatego że dziś społeczeństwo patrzy inaczej. Sytuacja przedwyborcza pokazała, jaka jest zmienność ludzi. Pokazał to też swego rodzaju sondaż, w który zmienił się konkurs waszej gazety. Ubolewam nad tym, że „Człowiekiem Roku” nie został Adam Żyliński, który przez 12 lat pracy w ratuszu zrobił dla Iławy więcej niż ja. Pracował sumiennie, choć wielu ludzi mu w tym przeszkadzało. Myślę, że sporym jego sukcesem jest drugie miejsce w konkursie. Jako były burmistrz zdobył wielką popularność. Sam wypisałem na niego kilka kuponów. Życzę mu, żeby w następnych wyborach samorządowych ponownie zajął fotel burmistrza. Nie boję się tego powiedzieć przy obecnych władzach miasta, bo jestem człowiekiem wolnym.

– Czy to należy rozumieć tak, że nie darzy ksiądz szczególną sympatią nowego burmistrza z SLD?

– To nie o to chodzi. Po pierwsze, Żyliński jest moim parafianinem. To człowiek, który kieruje się pewnymi wartościami. Jest uczciwy. Podczas swojej pracy w ratuszu był życzliwy nie tylko dla mnie, ale i dla innych parafii i innych wyznań. Ojcom oblatom pomógł na przykład wyremontować dach [czerwonego kościoła - red.]. Jako mój parafianin nie wyróżniał mojej parafii. Za działkę pod kościół i dom parafialny mam do zapłacenia 60 tysięcy złotych. Spłacam to w ratach – po sześć tysięcy co roku, przez dziesięć lat. A Żylińskiego lubię. Inteligentny facet. Nowym władzom nie jestem przeciwny. Nie interesuje mnie, kto będzie rządził miastem, ale jak będzie rządził. Gazety piszą, że obecny burmistrz jest w coś uwikłany. Nie życzę mu tego, żeby to się okazało prawdą. Jeżeli jest to jednak prawda, to pewnie poniesie konsekwencje. Jeżeli to nieprawda, to należą mu się wielkie przeprosiny. Osobiście byłem za Żylińskim podczas wyborów, powiedziałem to nawet publicznie. Potem obecny burmistrz zarzucał mi, że jestem jemu przeciwny. Powiedziałem mu tylko, że nie jestem przeciwny osobie, ale partii, którą prezentuje. SLD to partia, która uderza w Kościół.

– Iława, jak mało które miasto, jest podzielona na pięć parafii. Sporo. To mogłoby świadczyć o tym, że wpływy Kościoła są tu duże. Jak to się ma do wyników wyborów samorządowych? Ludzie wychodzą z kościoła i wiedząc, jakie jest stanowisko księdza, nie popierają go. Głosują – na przykład – na światopoglądowo przeciwny Kościołowi SLD...

– Społeczeństwo jest zdesperowane całym krajem i sytuacją gospodarczą. Na przegrane wybory Żylińskiego złożyły się trzy sprawy. Tak naprawdę ludzie nic przeciwko Żylińskiemu nie mieli, ale chcieli zobaczyć kogoś nowego. Żyliński rządził 12 lat! Ci, którzy na niego nie głosowali, to nie byli to jego wrogowie – odzwierciedleniem tego jest wasz konkurs. Ludzie, którzy głosowali na Maśkiewicza, nie głosowali na niego w konkursie. Maśkiewicz przez kilka pierwszych wydań praktycznie nie istniał. Gdzie więc było te 8 tysięcy ludzi głosujących na niego podczas wyborów samorządowych? Liczba głosów na Żylińskiego z tygodnia na tydzień wzrastała. Gdyby wybory były jeszcze raz, Żyliński by wygrał. Musiałby zmienić postawę – ja zawsze mu mówiłem, że jest za mało komunikatywny i za mało się uśmiecha do ludzi. Mała komunikatywność i duży dystans, a także ten nieszczęsny pochód w II turze wyborów i „gwiazda” z Warszawy, która sterowała Żylińskim spowodowały, że przegrał.

– Ale wróćmy może do sukcesów księdza. Co ksiądz odczytuje jako swój sukces? I jak ksiądz myśli, za co otrzymał tytuł „Człowieka Roku”?

– Trudno powiedzieć, za co ten tytuł. O sobie mogę powiedzieć tylko tyle, że staram się być normalnym księdzem, robić dla ludzi, ile się da. Może nie zawsze jestem taki, jak oczekiwałoby społeczeństwo, ale staram się. Zmieniły się czasy, a ksiądz powinien czytać znaki tych czasów. Dziś wiem, że ludzie wymagają od księdza więcej niż tylko odprawiania mszy świętej, a potem zamknięcia się w zakrystii czy w domu parafialnym. Jestem takim księdzem, który, jeśli coś robi, to robi porządnie. I nieważne czy dostanę za to baty, czy aureole. Ludzie w Iławie są bardzo dobrzy, w porównaniu z innymi społeczeństwami, gdzie człowiek pracował. Powiem więcej: wielu księży, którzy są w diecezji, gdyby się dowiedzieli, że przychodzą na wikariusza do Iławy, bardzo by się z tego ucieszyli. Miasto jest piękne i czyste. Jest wspaniałe jezioro, są lasy. Ludzie są tu życzliwi. To jest cała puenta bycia w Iławie.

– Parafia, w której ksiądz pracuje, to taka mała społeczność. Co zrobić, by ją zintegrować, by poczuła się ona wspólnotą?

– Nie chciałbym wracać do historii parafii na Lipowym Dworze. Ludzie zbierali podpisy przeciwko powstaniu tej parafii... A jednak wszystko się udało. Wierzyłem, że tak będzie. Parafia powstała w dużym tempie i jest to zasługa ludzi z Iławy. Dziś śmiejemy się z naszych początkowych problemów...

– Takie problemy już od samego początku rzeczywiście jednoczą ludzi. Co jednak robi ksiądz dziś, żeby ludzie w parafii chcieli żyć razem?

– Po pierwsze, jak wcześniej mówiłem, staram się być normalnym księdzem. Ksiądz to nie osoba, która ubierze się w ornat. To nie wystarczy. Trzeba być życzliwym dla ludzi, wyciągać do nich rękę, zaprosić ich na ognisko. Trzeba zaspokoić ich potrzeby, pomagać. Przy parafii działa caritas, który systematycznie wspiera 28 rodzin z naszej parafii. Rodziny te otrzymują pomoc materialną w postaci żywności, opału. Dla najuboższych organizujemy na plebani wigilię. W ubiegłym roku przyszło 70 osób. Każdy dostał paczkę, mięso na święta. Tak staramy się pomagać jedni drugim. Teraz jesteśmy na etapie pomocy szkole w Woli Kamieńskiej. Tam jest tragedia. Szkołę trzeba wspomóc finansowo, bo brakuje na obiady dla ubogich dzieci. Jak jeszcze żyje parafia? W salkach przy kościele powstały pewnego rodzaju kluby dla młodzieży. Na początku był nawet sprzeciw, że przed kościołem młodzież się gromadzi i robi sobie dyskoteki. Ale ja to sobie tłumaczyłem tak, że lepiej, żeby młodzież gromadziła się przed kościołem niż przed sklepem z piwem. Tak pracuje normalny ksiądz. Normalny ksiądz kocha Pana Boga i ludzi. Nie mierzy ludzi ich stanem majątkowym. Taką postawę staram się przenieść na grunt mojej parafii.

– Ma ksiądz specyficzne podejście do młodzieży. Organizuje dyskoteki, zabawy sportowe, mecze. Gdyby ksiądz nie był księdzem, to byłby pedagogiem?

– W Elblągu byłem kapelanem w więzieniu. Byłem diecezjalnym duszpasterzem wszystkich więzień w diecezji. To były lata 90-te, tuż przed przeniesieniem do Iławy. Praca w zakładzie karnym nauczyła mnie otwartości. Więźniowie nauczyli mnie kilku podstawowych spraw, między innymi wyjścia do ludzi i podania im ręki, nawet tym, którzy mają wyroki. Stąd też moje kontakty ze skazanymi. Więźniowie iławskiego więzienia pracują przy naszym kościele już od samego początku, od samej budowy. Skazani pracują u nas za herbatę, kawę czy papierosy. Wszystko odbywa się na zasadzie dobrowolności. Ich nikt nie zmusza do pracy. Sami przychodzą i są chętni.

– Ksiądz powtarza, że jest normalnym księdzem. Normalny ksiądz ma z pewnością jakieś grzeszki. Przyzna się nam ksiądz do swojego największego grzeszku?

– Grzeszek? Może to, że jestem kujawiakiem. Pochodzę z Inowrocławia. Kujawiacy nie są zawzięci. Nie są mściwi, ale coś na pograniczu tego. Są uparci i dążą do celu, choć to czasem nie podoba się innym.

– Ksiądz ma dobre kontakty z przedsiębiorcami w Iławie i poza nią. Czy to pomaga w prowadzeniu parafii?

– Tak, dzięki przedsiębiorcom właściwie ta parafia powstała. Osobiście nawiązywałem te kontakty. Jechałem do nich i prosiłem o to czy tamto. Tak to się odbywa.

– A kto na księdza głosował w naszym konkursie? Przedsiębiorcy, parafianie, ludzie z miasta?

– Nie wiem, kto na mnie głosował. Ja nawet unikałem rozmów na ten temat. Myślę, że moja popularność jest taka, że mi wystarczy. W Iławie jest nas pięciu proboszczów i jak się okazuje, ludzie nas znają. Proszę sobie wyobrazić, że poszedłem na osiedle Podleśne, żeby sobie kupić buty. Myślałem, że nikt tu mnie nie zna. Byłem w ubraniu „cywilnym”. Kupuję te buty, a pani w sklepie zwraca się do mnie „proszę księdza”. Podobnie jest z papierosami. Z reguły jadę kupić papierosy gdzieś w dalsze okolice, bo gdy kupuję u siebie na osiedlu, kobiety zawsze się dziwią, mówiąc: „To ksiądz pali?”. Teraz spotyka mnie to już w większości kiosków w mieście.

– To ksiądz pali?

– Jakieś słabości muszę mieć! Papieros nie jest aż tak zły..., jeżeli już ktoś jest, tak jak ja, zniewolony. Jeżeli rozpoczynałbym dopiero palenie, to uznałbym to za grzech. Ale ja palę ponad 20 lat...

– Gdzie na plebani znajdzie swoje miejsce statuetka „Człowieka Roku”?

– Mam kominek, który wykonał mi właśnie jeden z więźniów. Teraz jest to były więzień i mieszka u mnie w domu, przy kościele. Człowiek ten nie miał się gdzie podziać. Pomogłem mu w taki sposób, że dałem mu mieszkanie i pracę. Dodatkowo dorabia sobie u innych rodzin pracami domowymi. Jest fachowcem najwyższej klasy. Kominek i wszystko, co jest w domu parafialnym, to jego praca lub wykonana pod jego kierownictwem. Wiem, że zarzucano mi, iż buduję taki wielki dom. Ale to był jedyny moment, kiedy człowiek mógł się rozbujać i wybudować taki dom, żeby potem inni księża mnie nie przeklinali. W naszym domu parafialnym jest 100-metrowa sala, w której mogą się odbywać różne uroczystości i większe spotkania. Każdy ksiądz ma po dwa pokoje. Mieszka też z nami gospodyni i były więzień. Jest to dom bardzo funkcjonalny. Na tym mi zależało. Gdy w przyszłości będę opuszczał tę parafię, coś po mnie pozostanie. Ale statuetkę „Człowieka Roku” zabiorę ze sobą. To moja osobista nagroda. Co będzie ją wiązało z księdzem, który przyjdzie po mnie?

– Jakie ksiądz ma zdanie o prasie lokalnej?

– Kiedyś byłem jej przeciwnikiem. Na początku prasa mnie zraziła. Potem przestałem się jednak przejmować tym, co o mnie piszą, bo stwierdziłem, że po to jest gazeta, żeby o kimś pisać, nawet negatywnie. Czasem gazeta wychwyci błędy jakiejś osoby, która zastanowi się nad tym, czy tak rzeczywiście jest. Uważam, że każdy pracuje zgodnie z własnym sumieniem.

Rozmawiali:
ANETA WOŹNOWSKA
JAROSŁAW SYNOWIEC

Ksiądz Jarosław Hossa na pamiątkę swojego sukcesu otrzymał od naszej redakcji srebrną statuetkę, stylizowaną na stalówkę z wpisaną ludzką twarzą.

  2003-05-13  

Z komentarzami zapraszamy na forum
Wróć   Góra strony
102491700



REDAKCJA:
redakcja@kurier-ilawski.pl


Zaproszenia: co, gdzie, kiedy?
informator@kurier-ilawski.pl


Biuro Ogłoszeń Drobnych:
drobne@kurier-ilawski.pl


Biuro Reklamy:
reklama@kurier-ilawski.pl


Kronika Towarzyska:
kronika@kurier-ilawski.pl






Pierwsza strona | INFORMACJE | Opinie | Kurier Zdrowia i Urody | Papierosy | CENNIK MODUŁOWY | Ogłoszenia drobne | Ogłoszenia modułowe
Stopka | Wyszukiwarka | FORUM | 
E-mail: redakcja@kurier-ilawski.pl, reklama@kurier-ilawski.pl, ogloszenia@kurier-ilawski.pl
Copyright © 2001-2024 - Kurier Iławski. Wszystkie prawa zastrzeżone.