Logo Kurier Iławski

Pierwsza strona
INFORMACJE
Opinie
Kurier Zdrowia i Urody
Papierosy
CENNIK MODUŁOWY
Ogłoszenia drobne
Ogłoszenia modułowe
Stopka
Wyszukiwarka
FORUM

INFORMACJE
Jak trwoga to do... piwnicy
Nie daj się oszukać!
Zbudują wojskowy radar radiolokacyjny
Pierwsza taka operacja
Do studzienki mógł wpaść człowiek!
Jakie komitety wystartują w wyborach?
Wilki rozszarpały psy domowe na oczach dziecka
Radna Ewa Jackowska: Czuję się oszukana!
Leczyła duszę i ciało. Anna Betley-Duda
Urodziła na klatce schodowej
Film „Na żelaznej drodze: 150 lat kolejowej Iławy”
Strajk w markecie Kaufland
Atak wilka na dzieci
Historyczne nominacje rządowe dla naszych z regionu
Budowa zabrała młode życie
Szokujący incydent w Szkole Podstawowej nr 1
Burmistrz jednak podnosi podatki
Tragedia w fabryce Szynaka. Zabiła go rutyna? Brak nadzoru?
Napisała ciąg dalszy „Znachora”
Zakaz wejścia na internę szpitala
Więcej...

2005-03-30

Utopista już bez złudzeń


TADEUSZ LISTKOWSKI, były sekretarz do spraw propagandy Komitetu Powiatowego PZPR w Iławie, wspomina „tamte czasy”… – Ujrzałem przed oczami ekran z mojego życia. „Po co ja to wszystko robiłem?”, zastanawiałem się, oglądając niektóre sceny – tak Tadeusz Listkowski wspomina ogłoszenie końca PRL w 1989 roku. Co myślał przed tym wydarzeniem i co myśli dziś?


Urodził się w 1937 roku w rodzinie inteligenckiej. Rodzice Tadeusza Listkowskiego byli urzędnikami państwowymi mieszkającymi w Działdowie.

Kiedy w 1939 roku wybuchła wojna, rodzina Listkowskich przeniosła się na wieś – do Garbowa pod Puławami w lubelskiem. Tam jego ojciec nadal pracował w urzędzie. Po wojnie rodzina wróciła do Działdowa.

– Ojciec był piłsudczykiem, walczył z bolszewikami pod Warszawą – opowiada Tadeusz. – Dlatego po wojnie musiał oczywiście zrezygnować z funkcji dyrektora PKO. Narastał stalinizm i zaczął się bać. Zakamuflował się w małej spółdzielni stolarskiej jako księgowy.

Lata 50-te były bardzo ciężkie. Matka przez długi okres nie mogła nawet znaleźć pracy. Kilkunastoletni Tadeusz z kolegami wystawał w długich kolejkach po chleb i cukier. Chłopcy obstawiali kilka kolejek – każdy inną – i w ten sposób wydajniej zaopatrywali swoje rodziny.


POLITYCZNE MYŚLENIE

– Kiedyś, gdy miałem 14 lat, w pewnej kolejce o mało co mnie nie stratowali – wspomina Listkowski. – Nie odbierałem jednak tej rzeczywistości jakoś refleksyjnie. Zmieniło się to wtedy, gdy poszedłem do liceum.

Tam zapisał się do Związku Młodzieży Socjalistycznej, zachłysnął działalnością organizacji. Chodził na czyny społeczne, machał łopatą, ale także recytował na akademiach wiersze i śpiewał kantaty o Józefie Wissarionowiczu Stalinie.

– Czy już wtedy świtało we mnie polityczne myślenie? Raczej nie – zastanawia się, wspominając tamte lata. – Czułem jednak to, że idąc na czyn społeczny, pomagam w odbudowie kraju, a jadąc na wykopki, pomagam ludziom pracy. Tak zresztą głosiły ówczesne hasła.

W 1955 roku rozpoczął naukę w Szkole Głównej Służby Zagranicznej w Warszawie na Wydziale Dyplomatyczno-Konsularnym. Jak sam twierdzi, ciągnął go tam „czar dyplomacji”. Nauka skończyła się nerwicą – studiów nie ukończył.

– Był taki rygor i przesyt ideologii, aż zaczęła mnie głowa boleć – wyznaje. – Jeśli ktoś zeznał na przykład w ankiecie, że pochodzi z rodziny robotniczej, a potem okazało się, że z rzemieślniczej, to kolektyw ZMP mógł w ciągu jednego posiedzenia takiego człowieka skreślić. Ci, którzy próbowali go bronić, też byli przegrani.

Gwoździem do trumny była decyzja I sekretarza PZPR Władysława Gomółki o likwidacji studenckiego pisma „Po prostu”. Gazeta proponowała demokratyzację państwa, ale nie tak, jak to widział Gomółka. Wśród studentów zawrzało. W obronie „Po prostu” obywały się w większych miastach wiece, na których milicjanci okładali pałami i gazowali studentów.

– Wtedy zacząłem zmieniać swoje spojrzenie, idee zacząłem odróżniać od rzeczywistości, bo nie szły w parze – mówi Tadeusz. – Myślałem, że socjalizm to ustrój przyjazny dla ludzi i nie mogłem pojąć, że właśnie tak, pałką i gazem, załatwia się sprawy.

Obrzydzenia do systemu jednak nie nabrał. Coraz bardziej męczyła go jednak indoktrynacja na studiach. Także nerwica powodująca ból głowy postępowała. Lekarz wysłał Tadeusza do sanatorium. Po powrocie z niego niedokończony dyplomata postanowił wrócić już definitywnie do rodzinnego Działdowa. Tam rychło założył tajną organizację Rewolucyjny Związek Młodzieży (związek protestował przeciwko wysłaniu polskich wojsk do Węgier), który jednak po dekonspiracji włączył się do „słusznego” i legalnego Związku Młodzieży Polskiej.


WOJSKO I ŻONA

Zaraz po przerwanych studiach wzięli go do wojska w Ostródzie, gdzie został mechanikiem regulującym czołgi T-34. Szybko jednak trafił do sztabu. Jego zadaniem było odtąd tworzenie na kompaniach kół młodzieży wojskowej.

Na kołach tych organizowano wieczorki recytatorskie i potańcówki poza koszarami, odgrywano też sztuki. Jako że w sztukach potrzebne były także niewiasty, w świetlicowych próbach uczestniczyły ostródzkie licealistki. Jedną z nich była Halina.

– Ładna, skromna i bardzo zdolna. Nie była kokietką, jak jej koleżanki. Od razu wpadła mi w oko – wspomina Tadeusz. Najbardziej jednak ujął go talent Halinki. – Już na pierwszych próbach potrafiła z pamięci wyrecytować swoją sekwencję w sztuce na kanwie „Pani Walewskiej” Gąsiorowskiego.

Pobrali się w 1960 roku.


KARIERA

W 1959 roku, zaraz po powrocie z wojska, podszedł do Tadeusza wprost na ulicy jakiś mężczyzna i powiedział, że zaprasza go do siebie sekretarz Komitetu Powiatowego PZPR w Działdowie.

Skorzystał z zaproszenia. Kiedy poszedł na spotkanie, w urzędzie prócz sekretarza czekał na niego także komendant milicji i przewodniczący Powiatowej Rady Narodowej. Zaproponowali Listkowskiemu pracę kierownika wydziału kultury w powiatowym prezydium. Posadę przyjął. Miał wtedy zaledwie 22 lata.

Odtąd podlegały mu wszystkie świetlice w powiecie dziadowskim oraz powiatowy domy kultury.

Po kilku latach kolega ze studiów zaproponował mu przejście do Ostródy na kierownika powiatowego ośrodka propagandy. Tadeusz skorzystał, tym bardziej, że miał tam dostać służbowy pokój z kuchnią – pierwsze własne mieszkanie.


W TECZCE PRZYWIEZIONY

Minęło następnych kilka lat i nagle w 1970 roku pojawiło się hasło – Iława. Powodem był wakat na stanowisku sekretarza do spraw propagandy Komitetu Powiatowego PZPR w Iławie. Dotychczas piastujący tę funkcję Stanisław Kumórek zajął się budową w Iławie technikum (dzisiejszej budowlanki).

– Jako następcę wymyślono mnie i do Iławy przywieziono „w teczce” – wspomina nasz rozmówca. – Jako sekretarz od propagandy zajmowałem się kulturą, oświatą, turystyką, służbą zdrowia, sportem i organizacjami młodzieżowymi. Taki to był wtedy przydział obowiązków dla propagandzisty.

Poza ogólnym nadzorem nad wymienionymi działami, Tadeusz organizował spotkania z pracownikami tych branż, a ich bolączki przekazywał wyżej – partyjnej egzekutywie. Czasem musiał być też rozjemcą w zakładowych konfliktach, jak na przykład „nauczyciele kontra administracja oświaty”.

Odpowiedzialny był też za propagandę wizualną. Kiedyś dostał nawet porządny ochrzan od wojewódzkiego dygnitarza partyjnego za transparent obok iławskiego więzienia, wywieszony na bloku zbudowanym rękami skazanych: „Zbudujemy drugą Polskę!”.

– Jak to może być, że więźniowie budują drugą Polskę?! – pienił się towarzysz z Olsztyna.

No i tak sobie pracował. Najwięcej problemu sprawiali mu wtedy nie ludzie, ale... choroba.


ASTMA I ŚMIECH NA SALI

– Astma coraz bardziej dawała mi się we znaki – opowiada. – Kiedy w 1975 roku likwidowano powiaty, usłyszałem pytanie: „Co teraz chciałby pan robić?”. Odpowiedziałem: „Najchętniej poszedłbym na rentę”. Okazało się, że formalnie jest taka możliwość i stałem się rencistą, którym jestem do dziś.

Mimo renty przez kilka lat dorabiał jako kierownik iławskiej filii Wieczorowego Uniwersytetu Marksizmu-Leninizmu. Do drugiej połowy lat 80-tych udzielał się też jako nauczyciel wiedzy o społeczeństwie i historii w iławskich szkołach podstawowych. Był również zapraszany na spotkania w miejscowych zakładach pracy oraz więzieniu.

– Najczęściej słuchało mnie tylko kilku chłopa na całą salę – śmieje się dziś. – Kiedyś na takiej pogadance na temat „Rozwinięte społeczeństwo socjalistyczne” w sali konferencyjnej IZNS mówiłem, że rozwinięty socjalizm to dobrobyt, rozwój gospodarczy i podział dóbr w myśl zasady „każdemu według zasług i potrzeb”. Jako przykład społeczeństwa o takim systemie podałem ZSRR... Sala ryknęła śmiechem... Nawet ja nie wytrzymałem i musiałem skrywać uśmiech!


MIŁO WSPOMINA...

...przede wszystkim Józefa Dzierżawskiego, pierwszego sekretarza Komitetu Powiatowego PZPR w Iławie: – On był zakochany w Iławie – wspomina Listkowski. – Miał wiele pomysłów na rozwój miasta i powiatu. Większość z nich zrealizował.

To właśnie za sekretarza Dzierżawskiego powstał pierwszy projekt zagospodarowania wyspy Wielka Żuława.

Innym pozytywnym bohaterem iławskich lat 70-tych był Franciszek Stanibuła, dyrektor Zakładu Opieki Zdrowotnej w Iławie (także dziś pełni funkcję publiczną jako powiatowy radny).

– Człowiek przebojowy, z charyzmą, wymagający, niepokorny wobec dygnitarzy. Sam byłem świadkiem, gdy sztorcował jednego ze szpitalnych lekarzy za lenistwo – mówi Tadeusz. – Raz nawet udało mi się pomóc mu w załatwieniu pewnej sprawy...

A było to tak: bardzo trudno wówczas było zdobyć dokumentację techniczną na rozbudowę przyszpitalnej przychodni (dziś specjalistycznej) do kształtu, jaki widzimy i dziś. Szczęśliwie okazało się, że w kancelarii ówczesnego I sekretarza PZPR Edwarda Gierka pracowało dwóch kolegów Tadeusza z czasów liceum w Działdowie!

– Pojechaliśmy więc do Warszawy, do kancelarii Gierka – wspomina iławianin. – No i wystarczył jeden telefon mojego dawnego kolegi do Warszawskiego Biura Projektów. Do Iławy wracaliśmy z załatwioną sprawą.

Ciepłe słowa od Listkowskiego należą się też Stanisławowi Węgorzewskiemu, kierownikowi Powiatowego Domu Kultury w Iławie oraz Irenie Nowickiej, do dziś związanej z iławskim kinem.


Z RĘKI LUDZI NIE UCIERPIAŁ

Nikt mu nigdy krzywdy nie zrobił, tak jak i on ludziom świadomie nie szkodził.

Po latach, gdy był już na rencie, okazało się, że ktoś kiedyś złożył na niego anonimowy donos za to, że nie zareagował na zbyt wybujałe życie alkoholowo-towarzyskie (po godzinach!) pedagogów jednej z iławskich szkół średnich. Podejrzewa, że donos napisała osoba, która chciała zająć jego miejsce w aparacie partyjnym.

Kiedyś ocknął się w szpitalu. W harcerskim mundurze, z medalem Janka Krasickiego w klapie. Dopiero po dłuższej chwili przypomniał sobie, że dzień wcześniej w przywięziennym kasynie ostro pił, bo każdy chciał z „sekretarzem Listkowskim” zaliczyć kolejkę. Ostatnimi słowami, jakie zapamiętał, były „do Czapli!”. Zima. Postanowili pójść przez lód. Eskapada skończyła się dla niego na nadjeziornej skarpie – przewrócił się, stracił przytomność i wylądował w szpitalu, skąd... uciekł. Potem przez tydzień nie pokazywał się w pracy. Wstydził się „pokiereszowanej mordy”.


RELIGIA

Już w liceum stracił wiarę w Boga: – Wtedy razem z kilkoma kolegami zaczęliśmy interesować się filozofią – wspomina Tadeusz. – W dziełach Marksa, Engelsa i Lenina wyczytaliśmy, że świat inaczej powstał, niż nas uczono w domu czy na lekcjach religii. W ogóle religię traktowano tam jako opium dla mas, która zamiast nawoływać do walki klasowej, nakazywała miłość bliźniego, choćby był naszym wrogiem. Wtedy byłem tak głupi i zacięty, że nie widziałem w tym przesłaniu żadnej wartości.

Przestał chodzić do kościoła. Najbardziej ten fakt przeżyła jego matka: – Do dziś mi przykro z tego powodu – Tadeusz ociera napływające do oczu łzy. – Mama powtarzała mi, że jestem gówniarz i nie znam życia, ale ja wtedy byłem twardy, uparty. Ojciec namawiał mnie, bym przynajmniej na mszy postał w kruchcie, zaraz przy drzwiach. Tata sam tak zawsze robił, bo... miał zadrę, jeśli chodzi o kler.

Powodem tego było zdarzenie z dzieciństwa Listkowskiego seniora. Otóż dziadek Tadeusza, ojciec jego ojca, był organistą w kościele i mieszkał wraz z rodziną u księdza. Kiedy zestarzał się i nie był już tak sprawny manualnie, przez co mylił się w trakcie kościelnej gry, proboszcz po prostu wyrzucił go wraz z rodziną na bruk. Wspomnienie tułaczki za chlebem i dachem nad głową pozostało na zawsze w świadomości ojca Tadeusza.

– Koniec końców, do dziś jestem ateistą. Nie wrogiem Kościoła czy w ogóle religii, ale ateistą – wyznaje. – Myślę, że matka do śmierci miała do mnie o to żal, ale ja nie mogłem zmienić uczuć na pokaz.


STALIN ORAZ KAROL WOJTYŁA

Jako nastolatek, śpiewając po rosyjsku kantaty na cześć Stalina, czuł, że unosi się w powietrzu. Po śmierci wodza w 1953 roku i tajnym referacie „O kulcie jednostki i jego następstwach” autorstwa Nikity Chruszczowa z 1956 roku, kiedy to światło dzienne ujrzały stalinowskie zbrodnie, poczuł, że spada w przepaść. Dwa lata później napisał szczery wiersz (czytaj poniżej).

Dziś w jego 2-pokojowym mieszkaniu w Iławie (tyle się „dorobił” w partii) na półce stoi biografia Stalina.

– Czytanie o nim daje mi wiedzę, jaki był prywatnie, co to w rzeczywistości był za człowiek, jak się zachowywał – tłumaczy Tadeusz. – Dziś wiem, że nie chodziło mu nawet o pieniądze, a tylko o władzę. Możliwość posiadania nieograniczonej władzy bez względu na ofiary, to był jego nałóg.

Obok, na półce z książkami, encykliki Jana Pawła II. Tadeusz traktuje je przyjaźnie, aczkolwiek nieco wybiórczo.

– W encyklikach papieskich odnajduję poparcie niektórych socjalistycznych idei Marksa – wyjaśnia. – Papież mówi „nie” dla swobodnej gry rynkowej, apeluje o szacunek dla innego człowieka.

Z innych filozofów najbardziej dziś ceni Ericha Fromma, który krytykował współczesną cywilizację przemysłową, przeciwstawiając jej wizję „zdrowego społeczeństwa”, stwarzającego jednostce szansę autentycznego życia i rozwoju.

– Wiem, że to utopia: projekt idealnego społeczeństwa, nie liczący się z realiami, bez recepty na dojście do celu. Szkopuł w tym, że ja też jestem utopistą – przyznaje Tadeusz.


CREDO

Co czuł, gdy w 1989 roku skończył się PRL?: – Trochę mnie ścisnęło – wspomina. – Ujrzałem przed oczami ekran z mojego życia. „Po co ja to wszystko robiłem?”, zastanawiałem się, wspominając niektóre sceny.

Dziś deklaruje wierność ideałom socjalizmu. Uważa się za przeciwnika wyzyskiwania pracowników przez pracodawców. Nie wierzy w dzisiejsze związki zawodowe i inspekcję pracy. Jest co prawda za wolnością rynkową, ale nie bezprawiem.

Gdyby miał nieograniczoną moc sprawczą, to jaki ustrój dałby Polsce? – pytam Tadeusza. Ten długo się zastanawia.

– Tylko humanizm i wszystko to, co z niego wynika – odpowiada po namyśle. – Człowiek niech będzie nadrzędną wartością. I żeby każdy był traktowany jak człowiek.

RADOSŁAW SAFIANOWSKI


SUPLEMENT

1. Tadeusz studia ostatecznie ukończył – Wyższą Szkołę Nauk Społecznych (Wydział Socjologiczno-Historyczny).

2. Dziś na swojej wizytówce pod imieniem i nazwiskiem ma wydrukowane: „nikt”.

3. Do młodych: tekst ma charakter wspomnieniowy, nie zaś faktograficzny. Nie może być zatem traktowany jako obiektywne źródło informacji o latach PRL-u.

4. Do starszych: jeśli któryś z innych, obecnie żyjących, lokalnych działaczy sprzed lat jest chętny do podzielenia się swoimi wspomnieniami z czytelnikami „Kuriera”, wówczas serdecznie zapraszamy do naszej redakcji!



Tadeusz Listkowski biografię Józefa Stalina czyta po to, by poznać wodza jako człowieka, zaś encykliki Jana Pawła II czytuje w tych fragmentach, z którymi sam się zgadza.


Iława. 1973 rok, sala IZNS. Powiatowy zjazd działaczy Związku Socjalistycznej Młodzieży Wiejskiej. Prezentujemy nazwiska tych, których po latach udało się rozpoznać (wielu osobom dziękujemy za pomoc w identyfikacji osób).
Ostatni rząd od prawej: Leon Safianowski, przewodniczący związków zawodowych POHZ Susz, Zdzisław Adamski, dyrektor iławskiej placówki „RUCH” (czwarty w kolejności), za nim żona Maria Adamska, nauczycielka w szkole „mechanik”. Dalej: Stanisław Ziemadzki, pracownik służby rolnej, Antoni Stefański, prezes Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Suszu oraz Jerzy Dreschler, dyrektor Banku Spółdzielczego w Suszu.
Przedostatni rząd od prawej: Józef Dzierżawski, I sekretarz Komitetu Powiatowego PZPR w Iławie, Michał Żuk, kierownik Rejonowego Ośrodka Pracy Partyjnej, Bernard Elsner, sekretarz organizacyjny KP PZPR, Tadeusz Listkowski, sekretarz ds. propagandy KP PZPR i jako siódmy w kolejności Stanisław Brdak, sekretarz Powiatowego Związku Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych.
Młody mężczyzna w białek koszuli przy pierwszym stole to Mieczysław Sowul.


Iława. 1985 rok. Jedno ze spotkań, prawdopodobnie związanych z budownictwem wielorodzinnym. Za stołem od lewej siedzą: Lech Żendarski, wówczas prezes Spółdzielni Mieszkaniowej „Praca” (dziś kierownik Warsztatu Terapii Zajęciowej w Iławie), Tadeusz Listkowski, Eugeniusz Jaremko, dyrektor IPB (dziś także jego dyrektor naczelny i prezes) oraz major Wiesław Cwaliński, komendant miejski milicji w Iławie.


Słowo po Stalinie

„Człowiek – to brzmi dumnie”
Maksym Gorki

Tak nadszedł dzień... dostałeś w pysk
Kopnięto cię – na mordę!
A granit marzeń w ciemność prysł.
By inny dostał order.

Za czystość myśli, ogień słów,
I serce twe oddane,
I za potęgę twoich snów,
Włożono sztylet w ranę.

Otwarto blizny dawnych lat,
Zdeptano twoją godność,
Za to żeś widział czystą dal,
I ludzką myśl swobodną.

Spalono płachty świętych flag,
Co wskazywały drogę...
A niech cię nawet trafi szlag!
Boś krzyczał: „Stalin bogiem!”.

Do urny wrzuć popioły swe,
Co biły dla CZŁOWIEKA.
Na kursie złym trzymałeś ster,
Więc wściekaj się, no... wściekaj!

Czytaj szeregi czarnych szpalt:
Łezki nad tobą ronią.
Jeśli się palisz, to się pal!
Nikt nie pomoże dłonią.

Marzyłeś... biłeś! Ha! Ha! Ha!
Aleś ty był idiota...
To dla „jednostki” była gra,
System cię tak omotał!

Cóż poradzimy, trudno więc,
Zmień myśli i nastroje!
Inny wiatr dzisiaj u nas dmie,
Inne czekają boje...

A kto nam zwróci tamten czas?
Tych lat młodzieńcze chwile?
Pierwszych, najczystszych marzeń kwiat,
Co stał się dziś badylem.

Kto nam dziś zwróci tamten maj?!
Zapach wieczornej rosy...
Która piliśmy nawet w snach,
Gdy serca prawdą rosły.

A kto nam zwróci roje słów,
Wkroplonych w młode dusze?!
I księżycowy srebrny nów –
Przyjaciel cennych wzruszeń.

Kto odbuduje pomnik nam,
Młodzieńczych dum, poglądów?
Kto uszanuje krwawość ran,
Powstałych w bitwach sądów?

Kto odda dziś wzburzoną krew,
Płynącą w dawnych walkach?!
Burzącą się na Partii zew,
Dzisiaj na katafalku...

Nikt nam nie odda tamtych dni,
Bo życie płynie naprzód!
Będziemy gorzkie wino pić,
I patrzeć... tylko patrzeć!

Bo młodość tylko bywa raz.
A gdy jej skrzydła utniesz,
To tykać jej się ani waż,
Bo może w mordę huknąć!

Tadeusz Listkowski
1958


  2005-03-30  

Z komentarzami zapraszamy na forum
Wróć   Góra strony
102487978



REDAKCJA:
redakcja@kurier-ilawski.pl


Zaproszenia: co, gdzie, kiedy?
informator@kurier-ilawski.pl


Biuro Ogłoszeń Drobnych:
drobne@kurier-ilawski.pl


Biuro Reklamy:
reklama@kurier-ilawski.pl


Kronika Towarzyska:
kronika@kurier-ilawski.pl






Pierwsza strona | INFORMACJE | Opinie | Kurier Zdrowia i Urody | Papierosy | CENNIK MODUŁOWY | Ogłoszenia drobne | Ogłoszenia modułowe
Stopka | Wyszukiwarka | FORUM | 
E-mail: redakcja@kurier-ilawski.pl, reklama@kurier-ilawski.pl, ogloszenia@kurier-ilawski.pl
Copyright © 2001-2024 - Kurier Iławski. Wszystkie prawa zastrzeżone.