Logo Kurier Iławski

Pierwsza strona
INFORMACJE
Opinie
Kurier Zdrowia i Urody
Papierosy
CENNIK MODUŁOWY
Ogłoszenia drobne
Ogłoszenia modułowe
Stopka
Wyszukiwarka
FORUM

INFORMACJE
Jak trwoga to do... piwnicy
Nie daj się oszukać!
Zbudują wojskowy radar radiolokacyjny
Pierwsza taka operacja
Do studzienki mógł wpaść człowiek!
Jakie komitety wystartują w wyborach?
Wilki rozszarpały psy domowe na oczach dziecka
Radna Ewa Jackowska: Czuję się oszukana!
Leczyła duszę i ciało. Anna Betley-Duda
Urodziła na klatce schodowej
Film „Na żelaznej drodze: 150 lat kolejowej Iławy”
Strajk w markecie Kaufland
Atak wilka na dzieci
Historyczne nominacje rządowe dla naszych z regionu
Budowa zabrała młode życie
Szokujący incydent w Szkole Podstawowej nr 1
Burmistrz jednak podnosi podatki
Tragedia w fabryce Szynaka. Zabiła go rutyna? Brak nadzoru?
Napisała ciąg dalszy „Znachora”
Zakaz wejścia na internę szpitala
Więcej...

INFORMACJE

2005-06-15

Panowie, nawet pić nie potraficie


Leszek Olszewski: Kac po wiejskiej imprezie

Dokończę temat jubileuszu 700 lat Iławy. Okazja jest niebagatelna, gdyż odbyły się z tej przyczyny miejskie obchody główne, zaplanowane z urzędniczą „mądrością” i równie próżnym zadęciem.

Podobnej fety – tu zwracam się do ludzi powalonych na kolana, a są to tysiące – nie zobaczycie tu już ani do Sylwestra, ani być może w ogóle za swego żywota. Wątpię wręcz, że przed rokiem 2305, gdy grodowi stuknie millenium, komuś uda się podobny zestaw spektakli, koncertów i widowisk powtórzyć. Ale może ironię zostawmy na boku i wróćmy do standardowej narracji bez skrętów myślowych.

Na oficjalnej stronie internetowej ratusza dni 10-12 czerwca 2005 roku nad Jeziorakiem nazwano nawet „Wielkimi Urodzinami Miasta”, co w zestawieniu z zaproponowaną ofertą zapachniało i pachnie wręcz białoruskiej miary propagandą...

W tym momencie proponuję może mały punkt odniesienia, żeby nie trąciło to pisaniem z chmur, albo trendem, że ktoś się na kogoś uwziął i kąsa.

Sąsiedni nieodlegle Kwidzyn w najbliższy weekend organizuje sobie DNI KWIDZYNA, co nie dziwi, bo chociażby na Dni Zakopanego miejsce to nieszczególne. Coroczne – bez specjalnej okazji, słowem – wydawałoby się – coroczna młócka, tanie igrzysko dla okolicznych. Oto, co tam się m.in. proponuje (zestawcie to z siermiężną rzeczywistością iławską).

Piątek: początek 15:00, choć oficjalne otwarcie przez burmistrza i przewodniczącego RM 17:45. Na początek turniej minigolfa, koncert zespołu dixielandowego, potem pokaz mody, następnie laureaci „Szansy na sukces”, 21:30 – gwiazda wieczoru, a od 23:15 – dyskoteka pod gwiazdami. Mszy brak.

Sobota: początek 14:00 i plejada zabaw, o 20:00 hit – Coma, laureat Fryderyka 2005 w kategorii „płyta rockowa roku”, 22:00 – Myslovitz, a po koncercie wielki pokaz sztucznych ogni. A równocześnie m.in. pokazy łucznicze, motocyklowe, występy komandosów policyjnych, turnieje rodzinne, mecze piłkarskie samorządowców, mistrzostwa miasta w siatkówce plażowej i tenisie stołowym. To nie wszystko, ale wystarczy. Mszy znów brak.

Niedziela: też zaczynają od 14:00 – występ Briana Scotta, widowisko edukacyjne policji dla dzieci, występy tancerzy, 21:00 koncert Brathanków, a równolegle przejażdżki bryczkami, rowerami czterokołowymi, III mistrzostwa Kwidzyna w rzucie podkową, zawody strong man i strong woman o puchar burmistrza, pokazy konne, zabawa do późnej nocy. Mszy znów nie przewidziano – całkowity triumf antychrystów. Tyle Kwidzyn.

Wiele wizji w Iławie aktualnie to parodie, a częściej może farsy. A ów nieszczęsny jubileusz jest tu chyba ukoronowaniem większej całości. Ten topornie okraszony napisem „700 lat” komin przy dworcu, kwiatki podobnej treści na usypanych pospiesznie grządkach w centrum miasta, błędy stylistyczne i logiczne w okólniku awizującym główne imprezy, podpinanie m.in. Złotej Tarki pod obchody jubileuszu etc. etc.

Wszystko to gruntuje uczucie, że dna nie tyle sięgnięto, co się w nim rozgoszczono i tu Kwidzyn jedynie wyjątkowo niewyrobionym i cieszącym się z wszystkiego otworzył dopiero oczy – przepraszam za szczerość. Ja nawet spotkałem się z ciekawą opinią byłego iławianina, a dziś wykładowcy uniwersyteckiego z Warszawy, który od czasu do czasu tu wpada i zwrócił uwagę na następującą rzecz.

Przy każdej mniejszej lub większej uroczystej okazji zawsze na plakatach znajduje on dwie stałe atrakcje – chór Camerata i orkiestrę z Budowlanki Bogdana Olkowskiego (pozdrawiam!). Nawet – mówił mi – na Koncercie Wiosennym orkiestry wystąpiła gościnnie... Camerata! I tak wkoło – zawsze oni, jak nie jedni po drugich to przed drugimi.

Co ciekawe – podobnie jak ja – on szanuje obie te formacje, ale pytał czy ludzie jeszcze to spokojnie znoszą, bo nawet delicji nie da się jeść w kółko, niestrawność gotowa. Nie odpowiedziałem mu wiążąco, aczkolwiek przy okazji przemknęła mi myśl, którą potem skonfrontowałem z programem Dni Kwidzyna, że może raz czy drugi postawić wyłącznie na gości z zewnątrz, na 700 lat przynajmniej nie byłoby to głupie.

Chociażby żeby widownia miała za czym zatęsknić i czego wypatrywać na plakatach awizujących kolejne wydziwiania? Zakończmy może tym dywagacje nad przebytymi Wielkimi Urodzinami, które z wielkością miały tyle wspólnego co Hitler z Orderem Uśmiechu, na zakończenie zostawiłem sobie przyjemniejszą rzecz, bo pewien podmiot miejski – całkowicie wbrew trendowi – właśnie z dna się wygrzebał.

Jeziorak Iława, prowadzony przez Wojtka Tarnowskiego, awansował do centralnych rozgrywek w piłkę, porzucając z tej okazji na przyszły sezon wizyty na gościnnych boiskach (zerknąłem na rywali) chociażby w Zalewie, Kurzętniku czy Łukcie. Był dla nich i dla pozostałych rywali w lidze głównie bezlitosny – stąd samo wywyższenie i może jedyny realnie chlubny wpis w ten rok historii miasta.

Tylko teraz chłopaki bądźcie poważni – wróg nie zasypia gruszek w malowanych wrotach, nie pozwólcie więc sobie na dekoncentrację, gdy z kolejnymi jego zastępami przyjdzie wam walczyć na swoich i nieswoich śmieciach od sierpnia. Staroegipskiego terminu „śmieci” użyłem nieprzypadkowo, postsocjalistyczną ruiną bowiem pachnie na obiekcie Jezioraka przynajmniej w kilku przypadkach.

Trzeba „na już” pilnie ruszyć publiczną kiesą, by chociaż to podłatać w najbliższym czasie, bo jeszcze jesienią jakiś przypadkowy kilkutysięczny okrzyk po zdobyciu gola powali jednocześnie np. budynek klubowy i oprócz tych co nie przeżyją – reszta będzie miała co wspominać do końca życia? Po co nam podobne doświadczenie w tak karnawałowym roku? Jeśli można go uniknąć – chociaż spróbujmy.

Jeszcze jedno – jakby się ktoś na Dni Kwidzyna zapałętał, niech białoruską manierą neguje tam wszystko – gwiżdże pod sceną itp., a na policji przesłuchiwany mówi jasno, że taka wioska przy 7-wiekowej, stale tańczącej Iławie to relikt, taki samochód na korbę w dobie ABS-u. Przyjechał zaś po to, by ciemnocie zwrócić uwagę, że „big impreza” to była tydzień temu nad Jeziorakiem. No! Nie sprawdzą, ale może uwierzą...

Leszek Olszewski


  2005-06-15  

Z komentarzami zapraszamy na forum
Wróć   Góra strony
102486219



REDAKCJA:
redakcja@kurier-ilawski.pl


Zaproszenia: co, gdzie, kiedy?
informator@kurier-ilawski.pl


Biuro Ogłoszeń Drobnych:
drobne@kurier-ilawski.pl


Biuro Reklamy:
reklama@kurier-ilawski.pl


Kronika Towarzyska:
kronika@kurier-ilawski.pl






Pierwsza strona | INFORMACJE | Opinie | Kurier Zdrowia i Urody | Papierosy | CENNIK MODUŁOWY | Ogłoszenia drobne | Ogłoszenia modułowe
Stopka | Wyszukiwarka | FORUM | 
E-mail: redakcja@kurier-ilawski.pl, reklama@kurier-ilawski.pl, ogloszenia@kurier-ilawski.pl
Copyright © 2001-2024 - Kurier Iławski. Wszystkie prawa zastrzeżone.