Logo Kurier Iławski

Pierwsza strona
INFORMACJE
Opinie
Kurier Zdrowia i Urody
Papierosy
CENNIK MODUŁOWY
Ogłoszenia drobne
Ogłoszenia modułowe
Stopka
Wyszukiwarka
FORUM

INFORMACJE
Odeszła legenda sportu
Nie żyje Aleksandra Zecha
Iga Świątek i Agnieszka Radwańska polubiły Iławę
Droższe bilety autobusów miejskich
Czy ktoś kradnie nawet woreczki na psie kupy?
Paszport wyrobisz w Iławie!
Czy przewodniczący Brzozowski straci mandat?
Znany muzyk jazzowy oskarżony o pedofilię
Remont mieszkania ITBS. Chciałam tylko normalności.
Znaleziono zwłoki kobiety
Dziecko zmarło w Dzień Dziecka
Pierwsza sesja i już podwyżka zarobków burmistrza
Molestowanie sprzed lat
Podwójna tragedia motocyklistów
20 lat Warmii i Mazur w Unii Europejskiej. Co nam się udało?
Koalicja ognia i wody
Zwycięzcy drugiej tury
Jak trwoga to do... piwnicy
Nie daj się oszukać!
Zbudują wojskowy radar radiolokacyjny
Więcej...

INFORMACJE

2005-04-13

Fałszywa nuta po papieżu


Leszek Olszewski

Jak bardzo by boleśnie komuś było w ostatnich dniach, życie toczy się dalej, a czas z pewnością – jak w każdym przypadku – zagoi nawet najbardziej otwarte rany. Niemniej warto podsumować w wymiarze ogólnym i lokalnym doświadczenie, które zapoczątkowała feralna godzina 21:37 z soboty 2 kwietnia Roku Pańskiego 2005.

Ludzie do faktu utraty papieża od początku wbrew pozorom podchodzili różnie, niejednolicie. Absolutnie nie była to tylko czarna rozpacz z lekką iskierką nadziei – jakby wynikać to mogło z jednowymiarowych relacji medialnych. Cierpienie i poczucie pustki było raczej powszechne, aczkolwiek niedziela 3 kwietnia okazała się pierwszym naprawdę słonecznym i bardzo ciepłym dniem po długiej zimie więc uśmiechniętych spacerowiczów oraz szczęśliwych grupek ludzkich nie brakowało na deptakach ani tu, ani – przypuszczam – od Podhala do Bałtyku.

Nie ma się jednak czemu dziwić, chociażby z tej praprzyczyny, że nie każdy z nas ma ochotę uzewnętrzniać swe uczucia ogółowi. Mnie utrata Karola Wojtyły dotknęła dość dojmująco, ale w końcu stać się to kiedyś musiało, stąd starałem się bardziej w tym momencie (lekko szokowym) zebrać siły na brnięcie w przyszłość, aniżeli rozdzierać szaty, stojąc gdzieś w otoczeniu przypadkowego towarzystwa. Inna sprawa, że mam wybitną awersję do wszelkich spędów, chociażby w najbardziej uświęconym celu, a czym bardziej uświęcony tym większa awersja.

Telewizja i radio na wszystkich kanałach w tych kilku kryzysowych zdrowotnie, a potem żałobnych dniach dały pokaz godny największych przedsięwzięć komercyjnych. Najpierw – gdy jeszcze papież żył – skrycie czyhając, by być pierwszym i najlepiej poinformowanym gdy przyjdzie sensacyjny news o jego zgonie. Potem zaś, gdy umarł – prezentując wspomnienia o nim i jego spuściźnie w wymiarze praktycznie 24-godzinnym, aż sięgnęły one granicy odporności organicznej, nawet dla wielu zrozpaczonych.

Sam byłem świadkiem niejednej rozmowy, także ludzi starszych, że już im psychika siada od tej ogólnej histerii, atmosfery łkania i wycierania nosa pod takty najbardziej ponurych kawałków muzyki klasycznej. Ale zakamuflowana i z wygodnych pozycji toczona walka o widza i słuchacza wzięły górę i na te kilka dni świat – według polskich mediów – zawężył się do kilku ledwie miejsc, które to elitarne grono tworzyły: plac w Watykanie, okno „papieskie” w Krakowie, kościół w Wadowicach, plac w Warszawie oraz klasztor na Jasnej Górze.

Klimakterium owego dopełniały – nieodzowne w takich przypadkach – dziesiątki gadających głów, roztrząsających na bieżąco wybrany akapit papieskiego życia i spuścizny lub kolejny komunikat stolicy apostolskiej, ale z tego ostatniego utrzymać ludzi przed odbiornikami TV nie szło, bo średnio dochodziły takowe dwa razy dziennie. Przemyślana ta wcześniej i chłodno skalkulowana strategia nieustających relacji obliczonych na miliony wsłuchanych i wpatrzonych (dzień w noc) spotkała się w końcu z jakże naiwnym podziękowaniem ze strony kościelnej.

Kapelan podkreślił, że „pięknie i z godnością” ukazano, „solidarnie i z należną czcią”. A także, iż „uczestniczyli w tym dziele dosłownie wszyscy” – od nadawców publicznych po prywatnych. „Jakżeż to niespodziewana, a krzepiąca mimo tragedii niespodzianka” – powiedział na antenie biskup, kardynał, proboszcz, ksiądz profesor. Ktoś dodał, że to „kolejny dowód na magię papieża”, bo jest aktualnie wyraźnie trend (z pogranicza mody) na odczytywanie takich znaków i sygnałów. I umiaru znaleźć w tym nie sposób.

Stanowisko hierarchów zabrzmiało prawie tak: „Mogliście pokazywać w tym czasie dalej hollywoodzkie hity, teleturnieje, idolów, talk showy lub fazę play-off ligi siatkarskiej, a zachowaliście się bez wyjątku tak wspaniale, z powagą... Dziękujemy”. Rzeczywiście jest komu pochylić czoła – tyle altruizmu w postawie przedstawicieli czwartej władzy... Brak reklam, czarne garnitury, a wszystko to dla Ojca Świętego...

A prawda jest prozaiczna. Inaczej po prostu być nie mogło i nie miało prawa być, drodzy państwo! Kościół polski jeśli nadal będzie składał się z tak „inteligentnie” rozumiejących rzeczywistość kapłanów, to naprawdę bez obecności ex-papieża może już niedługo wpędzić się w poważniejsze tarapaty egzystencjalne. Notabene nawet ks. Tadeusz Pieronek publicznie wytknął ostatnio kolegom biskupom z episkopatu, że encyklik papieskich tam się nigdy nie czytało, nie mówiąc już o dyskusji i analizie ich treści. A to z tej prostej przyczyny (jego zdanie, nie moje), że raczej nie egzystował i egzystuje w tym gronie format ludzi predestynowanych do stawienia czoła tak ciężkiemu dla nich wyzwaniu mózgowemu. Z szanownym prymasem niestety (dla wierzących) na czele...

Na koniec Iława, gród ów szczęsny. Tu też ujście znalazło kilka fajnych pomysłów, od których zakipiał kraj, typu trzymanie się za ręce, ekumeniczna msza dla spragnionych, czy zgaszenie świateł w domach na 5 minut. I to wszystko bardzo się chwali, niemniej zobaczymy, co z nastroju tego zostanie i czy w ogóle – na stałe ma szanse.

Czy stadionowi zadymiarze przestaną wszczynać burdy? Czy pracodawcy zapłacą pracownikom za nadgodziny? Czy burmistrz rozliczy się ze swojej przeszłości? Czy zniknie rzeczywistość afer, pełna lepiej i gorzej zakamuflowanych złodziei, a zastąpi ją zwykła – znaczona uczciwością i zasadami niepisanego kodeksu etyki wobec siebie i innych? Ładnie to wszystko wyglądało w mijających dniach, ale wróciliśmy do normalności i wypada mieć głupią nadzieję, że może nie będzie to deja vu z dni przedkwietniowych.

Ja nie liczę na to. Zostali ci sami ludzie, obdarzeni tymi samymi nawykami i mentalnością, co to już za życia papieża słynęli z tego, że go „kochają, ale nie słuchają”. Traktują jako symboliczną ikonę, nie zaś Nauczyciela, albo posłańca nie mniej ukochanego – a jak daleko lekceważonego na co dzień – Chrystusa. Bo Boga powinno się mieć w sercu, nie zaś w pustych słowach i symbolicznych frazesach. Deficyt pierwszej postawy jest nad Wisłą tradycyjnie przeogromny, proporcjonalny może do świątecznych tłumów w kościołach.

Stoi u bram Ojca niebieskiego Nauczyciel. Oby nie bardziej smutny i cierpiący, niż za ziemskiego żywota...

Leszek Olszewski


  2005-04-13  

Z komentarzami zapraszamy na forum
Wróć   Góra strony
105955868



REDAKCJA:
redakcja@kurier-ilawski.pl


Zaproszenia: co, gdzie, kiedy?
informator@kurier-ilawski.pl


Biuro Ogłoszeń Drobnych:
ogloszenia@kurier-ilawski.pl


Biuro Reklamy:
reklama@kurier-ilawski.pl


Kronika Towarzyska:
kronika@kurier-ilawski.pl






Pierwsza strona | INFORMACJE | Opinie | Kurier Zdrowia i Urody | Papierosy | CENNIK MODUŁOWY | Ogłoszenia drobne | Ogłoszenia modułowe
Stopka | Wyszukiwarka | FORUM | 
E-mail: redakcja@kurier-ilawski.pl, reklama@kurier-ilawski.pl, ogloszenia@kurier-ilawski.pl
Copyright © 2001-2024 - Kurier Iławski. Wszystkie prawa zastrzeżone.