Logo Kurier Iławski

Pierwsza strona
INFORMACJE
Opinie
Kurier Zdrowia i Urody
Papierosy
CENNIK MODUŁOWY
Ogłoszenia drobne
Ogłoszenia modułowe
Stopka
Wyszukiwarka
FORUM

INFORMACJE
Jak trwoga to do... piwnicy
Nie daj się oszukać!
Zbudują wojskowy radar radiolokacyjny
Pierwsza taka operacja
Do studzienki mógł wpaść człowiek!
Jakie komitety wystartują w wyborach?
Wilki rozszarpały psy domowe na oczach dziecka
Radna Ewa Jackowska: Czuję się oszukana!
Leczyła duszę i ciało. Anna Betley-Duda
Urodziła na klatce schodowej
Film „Na żelaznej drodze: 150 lat kolejowej Iławy”
Strajk w markecie Kaufland
Atak wilka na dzieci
Historyczne nominacje rządowe dla naszych z regionu
Budowa zabrała młode życie
Szokujący incydent w Szkole Podstawowej nr 1
Burmistrz jednak podnosi podatki
Tragedia w fabryce Szynaka. Zabiła go rutyna? Brak nadzoru?
Napisała ciąg dalszy „Znachora”
Zakaz wejścia na internę szpitala
Więcej...

INFORMACJE

2005-07-13

Dlaczego nie lubi pan Lubawy?


Edmund Standara do Andrzeja Kleiny

W nawiązaniu do artykułu pt. „Zakolegowane gazetki”, w którym sugeruje pan stronniczość lubawskiego magistratu przy przetargu na modernizację miejskiego stadionu, chciałbym wyjaśnić kilka poruszonych przez pana spraw.

Unieważnianie przetargów jest zjawiskiem powszechnym i nie wynika z czyjejś stronniczości. Przy ich organizowaniu obowiązują wręcz biurokratyczne zasady, co sprawia, że od ogłoszenia przetargu do podpisania umowy z wykonawcą może upłynąć nawet kilka miesięcy. To zjawisko niekorzystne i często krytykowane przez samorządowców. Do przetargu na modernizację stadionu zgłosiły się duże firmy ogólnopolskie, które posiadają znacznie większe doświadczenie w „wojnach papierowych” oraz w realizacji inwestycji sportowych od firm lokalnych, takich jak Lubawska Spółka Komunalna (LSK).

W przetargu na przebudowę stadionu zgodnie z ustawą o zamówieniach publicznych obowiązywała tylko jedna zasada: kto zaoferuje niższą cenę, ten wygrywa. Firma Polcourt z Gostynina przyjęła z kolei zasadę, że wszystko można podważyć nawet wtedy, gdy ich oferta jest dużo droższa i znajduje się dopiero na 3 miejscu za najtańszą złożoną przez LSK oraz drugą w kolejności ofertą firmy Sanmel z Brodnicy. Polcourt oprotestował więc obie oferty. Zespół arbitrów przy Urzędzie Zamówień Publicznych w Warszawie odrzucił wszystkie zarzuty do oferty firmy Sanmel i uznał tym samym, że Polcourt nie miał interesu prawnego w odwołaniu. Już na tym etapie postępowania odwołanie Polcourtu wobec LSK stało się bezprzedmiotowe, a najlepszą ofertą była właśnie ta złożona przez LSK. Dodatkowo jednak zespół arbitrów niejako z urzędu zdecydował o zbadaniu oferty złożonej przez LSK. Z 12 zarzutów, arbitrzy utrzymali w mocy 5: LSK nie przedstawiła tłumaczenia z języka angielskiego na polski certyfikatu nawierzchni sportowej bieżni, nie dołączyła uprawnień dla kierownika robót elektrycznych oraz nie przedłożyła wszystkich dokumentów składających się na sprawozdanie finansowe. Ponadto zespół arbitrów uznał, że wykaz dotychczasowych robót LSK i ich wartość nie odpowiada charakterem do inwestycji przebudowy stadionu, a także że spółka nie wykazała sprzętu technicznego niezbędnego do wykonania zamówienia. Wynikło to stąd, iż jeden z podwykonawców LSK (PDM Iława), który dysponował odpowiednim sprzętem, nie został uznany przez zespół arbitrów jako strona postępowania przetargowego. Ostatecznie zespół arbitrów unieważnił przetarg. Z wyrokami się nie dyskutuje, ale niewiele brakowało, by mogło być zupełnie odwrotnie.

Dlatego też zapewniam pana, że również w przyszłości jeśli będzie tylko cień szansy, by w jakimkolwiek przetargu obronić najtańszą ofertę miejscowej firmy, to zawsze jako burmistrz miasta Lubawy podejmę taką próbę przed Urzędem Zamówień Publicznych. I nie ma tu najmniejszego znaczenia, czy zwycięzcą przetargu będzie LSK czy też Kleina Team.

Jest co najmniej kilka powodów, dla których tak właśnie postąpię. W tym konkretnym przetargu oferta LSK była o ponad 700 tys. zł tańsza od Sanmelu i Polcourtu i istotnie wybór tej oferty stanowił wymierną korzyść dla budżetu miasta. Czy według pana miałem wybrać droższą ofertę tylko dlatego, by zadośćuczynić protestującym? Mówiąc potocznie: 700 tys. zł „piechotą nie chodzi”. Proszę pamiętać, że lokalna firma w większości zaopatruje się w materiały budowlane na miejscu i daje pracę miejscowym osobom, a więc tak wydane pieniądze trafią do przedsiębiorców działających na terenie miasta i gminy. Lokalne podatki, jakie płaci taka firma, również wpływają do kasy miasta. Czy to niewystarczające korzyści, by wydane na inwestycję pieniądze pozostały w mieście? Czy takie działanie zmierzające w efekcie do pobudzenia i ożywienia życia gospodarczego i społecznego jest niezasadne? Czy pan na moim miejscu postąpiłby inaczej? Jeśli tak, to proszę odpowiedzieć na pytanie: dlaczego nie lubi pan Lubawy?

W swoich artykułach kpi pan z inwestycji, które są ważne dla miasta i bez których trudno mówić o przyszłości Lubawy. Czy według pana modernizacja stacji uzdatniania wody albo budowa nowej dzielnicy przemysłowej przy ul. Borek, na które to zadania aż 85 proc. środków pochodzi z UE i budżetu państwa, to powód do kpiny i żartu? Czy nie docenia pan faktu, że miasto, uzbrajając tereny w niezbędne media, stwarza warunki do rozwoju przedsiębiorstw i powstawania nowych miejsc pracy?

Dlaczego jest pan przeciwny budowie nowego stadionu? Czy miasto nie ma stwarzać warunków do rozwoju sportu i rekreacji? Czy nie chciałby pan na przykład, aby w przyszłości piłkarze Motoru zagrali w III lidze? Jestem zdania, że byłaby to znakomita promocja miasta!

Dlaczego nie docenia pan budowy gazociągu średniego ciśnienia do Lubawy. Praktycznie cała inwestycja w kwocie kilku milionów złotych zostanie sfinansowana przez Pomorską Spółkę Gazownictwa w Gdańsku. Czy nie uważa pan, że to duży sukces obecnego samorządu, dzięki któremu przedsiębiorcy będą mogli wykorzystać gaz do celów produkcyjnych oraz obniżyć koszty funkcjonowania zakładów? Gaz ziemny to także alternatywne źródło ogrzewania miasta. A może jest pan zdania, że jest on w Lubawie niepotrzebny?

Dlaczego w końcu nie popiera pan rozwiązania polegającego na budowie zakładu unieszkodliwiania odpadów w Sampławie. Czy jest pan za tym, by nasze wspólne pieniądze trafiały do administratorów wysypisk zlokalizowanych poza miastem i gminą? Czy chce pan, żeby mieszkańcy płacili za śmieci więcej niż dotychczas?

(...) Jeśli w dalszym ciągu życzy pan sobie szczegółowych odpowiedzi dotyczących rozprawy przez zespołem arbitrów w sprawie przetargu na remont stadionu, to je pan otrzyma.

Oświadczam jednocześnie, że nie zamierzam dyskutować z panem i odpowiadać na pytania sugerujące, że „magistrat odniósłby osobiste korzyści z wygranego przetargu przez LSK”. Jeśli chce pan zarzucić burmistrzowi miasta lub podległym mu pracownikom działanie niezgodne z prawem, to najlepiej uczyni pan zgłaszając ten fakt właściwym organom ścigania.

Kończąc ufam, że zmieni pan negatywne nastawienie do Lubawy i jej mieszkańców. Trudno mi uwierzyć, by nie zależało panu na rozwoju miasta – bez względu na fakt, czy darzy pan szacunkiem osobę burmistrza czy też nie.

Edmund Standara
burmistrz Lubawy


Nie jestem wielbłądem z Lubawy

Andrzej Kleina do Edmunda Standary

Bieda tych, którzy piszą szybko, polega na tym, że nie potrafią pisać na temat. Stwierdzenie to wydaje się być nad wyraz trafne po lekturze „sprostowania” Edmunda Standary, zamieszczonego zarówno w Kurierze Iławskim, jak i Głosie Lubawskim. Tekst w Głosie dodatkowo był ozdobiony fotką burmistrza Lubawy. Rzeczywiście, osobnik ten pięknie dekoruje swą postacią każdy stół prezydialny.

Pretekstem do powtórnej publikacji tekstu pt. „Dlaczego nie lubi pan Lubawy, panie Kleina” w Głosie (wcześniej zamieszczonego w Kurierze) było stwierdzenie burmistrza, że Kurier nie opublikował w całości jego sprostowania.

Rzeczywiście, zabrakło sformułowania: „Na pewno nie przyjmę proponowanych przez pana reguł płatnych odpowiedzi na pytania zadawane przez dziennikarza i nie będę na ten cel wydawał publicznych pieniędzy”. Była to reakcja Edmunda Standary na moje oczywiście żartobliwe stwierdzenie, iż „nie pozostaje nic innego magistratowi lubawskiemu, jak wykupienie płatnej strony Kuriera i jest odpowiedź na zadane pytania”. Oczywiście, że redakcja, publicznie zadając pytanie, ma obowiązek opublikować odpowiedź lub sprostowanie bez opłaty. Standara oszalał! Brak tego sformułowania w Kurierze „zmusiło” go do wydania znów publicznych pieniędzy i ponowną publikację swego tekstu w Głosie. Za pieniądze! To się nazywa gospodarski dryg. Świętej pamięci Dzierżyński, gdyby żył, mógłby wpaść do komitetu – pfffu, do magistratu w Lubawie – na staż.

Wiliam James, współtwórca pragmatyzmu, stwierdził, iż „sztuka mądrości polega na tym, by wiedzieć, co należy przeoczyć”. I tę sztukę, co potwierdziła praktyka, ujawnił po raz kolejny redaktor Jarosław Synowiec, czego o burmistrzu Lubawy powiedzieć nie mogę. Edmund Standara z sześciu zadanych mu pytań, powierzchownie odpowiedział na dwa, sprostowania faktów zaś do artykułu nie zauważyłem w ogóle. Próbował kiwnąć i mnie, i czytelników, ha!

Ufa burmistrz, iż „zmienię posiadane, negatywne nastawienie do Lubawy i jej mieszkańców”. Stwierdzeniem tym, powziętym z rękawa, chce burmistrz usilnie ukazać mnie jako wroga moich bliższych i dalszych sąsiadów. Sądzę, iż imprezy automobilowe organizowane przeze mnie były dobitnym dowodem mojego nastawienia do Lubawy, a także tego, że jedynym właściwym językiem jest język faktu.

Nigdy nie kpiłem też z inwestycji, „które są ważne dla miasta i bez których trudno mówić o przyszłości Lubawy”. Nigdy nie stwierdziłem, iż jestem „przeciwnikiem budowy nowego stadionu”, twierdziłem zaś i twierdzę nadal, iż Lubawy nie stać na nowoczesny stadion lekkoatletyczny. Piłkarzom Motoru życzę nie tylko III ligi, uważam jednak, że ma to minimalne przełożenie na promocję miasta. Skoro zaś mowa o promocji, to może warto byłoby, trzymając się tego sposobu rozumowania, zainwestować konkretne pieniądze w sekcję zapaśniczą? Sekcję, która od zawsze przynosi splendor Lubawie! Splendor, który nigdy nie został przez lubawski magistrat przełożony na promocję miasta właśnie...

Tyle już w swoich tekstach powiedziałem o wysypisku śmieci w Sampławie, że powtarzanie tego byłoby biciem piany. Popieranie tego rozwiązania jest dowodem braku szacunku dla własnego intelektu, a masochistą nie jestem. Krótko więc. O ile powstałby w Sampławie zakład utylizacyjny, byłbym za. W przypadku kontynuacji wysypiska, jestem bezwzględnie przeciw! Demagogia i populizm zawarte w pytaniu, „czy chcę, żeby mieszkańcy płacili za śmieci więcej niż dotychczas”, jest zawołaniem o pomoc lekarską, a nie próbą rozmowy.

O gazociągu nie wypowiadałem się nawet w myślach, mówienie więc o niedocenianiu przeze mnie gazu jest pomyleniem adresata. Skoro jednak przywołano mnie do tablicy, to uważam, że nie jest to żadnym sukcesem, gdyż pomysł gazociągu w Lubawie posiada już siwą brodę i przypisywanie sukcesu aktualnej ekipie jest sporym nadużyciem. Przy okazji: podzielam zdanie burmistrza, że gaz w Lubawie jest... potrzebny.

Nigdy nie kpiłem z „inwestycji związanej z modernizacją uzdatniania wody” czy też „budową nowej dzielnicy przemysłowej”. Jednakże mówienie o tym w kategoriach sukcesu własnego i wypełnienia swych obietnic wyborczych (czemu tak wytrwale klakieruje prasowy paź pokorny Głos Lubawski), jest jednak śmieszne i miałkie intelektualnie. I tylko to miałem na myśli.

Nie można zgodzić się z tezą, iż „unieważnianie przetargów jest zjawiskiem powszechnym”. Jest to stwierdzenie absurdalne. Przetargi są unieważniane z wielu powodów. W tym przypadku Lubawska Spółka Komunalna sknociła sposób przygotowania oferty. I tyle!

Jak do tej pory, nie istnieje firma Kleina Team. Istnieje Automobilklub Lubawski Kleina Team, który jest stowarzyszeniem sportowym, nie prowadzącym żadnej działalności gospodarczej, dlatego też nie może wygrać jakiegokolwiek przetargu.

Poraża infantylizm rozumowania Standary w części dotyczącej rzekomych „korzyści związanych z wygraniem przetargu przez firmę lokalną”. Jest to nic innego jak porażka intelektualna zawarta w tezie wyborczej iławskiego burmistrza Jarosława Maśkiewicza, którą po drobnej korekcie Standara chce przedstawić jako „Zarób w Lubawie, wydaj w Lubawie”.

Pyta mnie Standara, wymieniając korzyści wynikające – jego zdaniem – z realizacji zadania przez lokalną firmę, czy na jego miejscu postąpiłbym inaczej, bo jeśli tak, to „dlaczego nie lubię Lubawy?”. Oczywiście postąpiłbym bezwzględnie inaczej. Dla mnie podstawowym kryterium nie byłaby cena usługi, a jej jakość, wyrażająca się w zarzucie zespołu arbitrów, iż dotychczasowe roboty wykonane przez LSK nie gwarantują odpowiedniego standardu modernizacji stadionu. Wygranie przetargu przez firmę z zewnątrz (idąc tym tropem rozumowania) spowoduje dużo więcej korzyści. Jakich? Ot chociażby pozyskanie pieniędzy z tytułu rezerwacji hotelu sportowego, w którym zamieszkają pracownicy stadionu... I pieniędzy, które przejedzą i przetańczą...

Mimo że rzeczywiście 700 tysięcy piechotą nie chodzi, to oby po ponownym wygraniu przetargu przez LSK nie okazało się, że stara mądrość murarska – „kto tanio buduje, drogo remontuje” – nic a nic się nie zdezaktualizowała.

Andrzej Kleina


  2005-07-13  

Z komentarzami zapraszamy na forum
Wróć   Góra strony
102484178



REDAKCJA:
redakcja@kurier-ilawski.pl


Zaproszenia: co, gdzie, kiedy?
informator@kurier-ilawski.pl


Biuro Ogłoszeń Drobnych:
drobne@kurier-ilawski.pl


Biuro Reklamy:
reklama@kurier-ilawski.pl


Kronika Towarzyska:
kronika@kurier-ilawski.pl






Pierwsza strona | INFORMACJE | Opinie | Kurier Zdrowia i Urody | Papierosy | CENNIK MODUŁOWY | Ogłoszenia drobne | Ogłoszenia modułowe
Stopka | Wyszukiwarka | FORUM | 
E-mail: redakcja@kurier-ilawski.pl, reklama@kurier-ilawski.pl, ogloszenia@kurier-ilawski.pl
Copyright © 2001-2024 - Kurier Iławski. Wszystkie prawa zastrzeżone.