Logo Kurier Iławski

Pierwsza strona
INFORMACJE
Opinie
Kurier Zdrowia i Urody
Papierosy
CENNIK MODUŁOWY
Ogłoszenia drobne
Ogłoszenia modułowe
Stopka
Wyszukiwarka
FORUM

INFORMACJE
Jak trwoga to do... piwnicy
Nie daj się oszukać!
Zbudują wojskowy radar radiolokacyjny
Pierwsza taka operacja
Do studzienki mógł wpaść człowiek!
Jakie komitety wystartują w wyborach?
Wilki rozszarpały psy domowe na oczach dziecka
Radna Ewa Jackowska: Czuję się oszukana!
Leczyła duszę i ciało. Anna Betley-Duda
Urodziła na klatce schodowej
Film „Na żelaznej drodze: 150 lat kolejowej Iławy”
Strajk w markecie Kaufland
Atak wilka na dzieci
Historyczne nominacje rządowe dla naszych z regionu
Budowa zabrała młode życie
Szokujący incydent w Szkole Podstawowej nr 1
Burmistrz jednak podnosi podatki
Tragedia w fabryce Szynaka. Zabiła go rutyna? Brak nadzoru?
Napisała ciąg dalszy „Znachora”
Zakaz wejścia na internę szpitala
Więcej...

2012-11-28

Zwolnione urzędniczki przerwały milczenie


Radni na wniosek burmistrza odwołali ze stanowiska skarbnik JANINĘ OKOŁOWSKĄ. Następnego dnia burmistrz wręczył wypowiedzenie swojej zastępczyni MARIOLI ZDROJEWSKIEJ. Jako powód podał jedynie „utrata zaufania”. Dziś same zainteresowane opowiadają, jak sprawa wyglądała z ich punktu widzenia.


Gdy po wręczeniu pracownicom ratusza odwołań pytaliśmy burmistrza Włodzimierza Ptasznika o powody jego decyzji, ciągle powtarzał tylko, że stracił do nich zaufanie.

W wywiadzie do lokalnego dodatku „Gazety Olsztyńskiej”, w którym pytania bazowały na informacjach, które Kurier podawał wcześniej, burmistrz nie zaprzeczył, że całym zamieszaniu rolę odgrywało pismo, które ujawniła nasza redakcja, a które podpisały skarbnik Janina Okołowska i wiceburmistrz Mariola Zdrojewska.

Zdaniem burmistrza, stwierdzenie w piśmie o „występowaniu braku płynności finansowej” miasta to nieprawda. Ma żal do swoich pracownic, że treść pisma nie była z nim skonsultowana. Burmistrz lakonicznie mówi też o rzekomym niewykonywaniu obowiązków przez skarbnik Okołowską, naruszeniu przez nią zasady jednoosobowego kierowania urzędem oraz wzajemnym niezrozumieniu. Wiceburmistrz Zdrojewskiej z kolei zarzuca, że były skargi na podległe jej wydziały. W obu przypadkach nie podaje jednak żadnych konkretów.

Specjalnie dla czytelników Kuriera obie panie opowiadają o całej sytuacji z własnego punktu widzenia. Zapytaliśmy o zdanie i wyjaśnienia także samego burmistrza. (nż)



Publiczna egzekucja


Świadkami odwołania skarbnik Janiny Okołowskiej na sesji miejskiej rady byli radni, którzy sami wydali wyrok, pracownicy ratusza oraz media. Nie obeszło się bez publicznie wylanych łez. Skarbnik była zaskoczona decyzją burmistrza, dlatego musiała ochłonąć. Dziś do całej sprawy podchodzi już z większym dystansem, jednak ciągle z wielkim żalem.


NATALIA ŻURALSKA: – Kiedy burmistrz poinformował panią, że ma zamiar ją odwołać ze stanowiska skarbnika?

JANINA OKOŁOWSKA: – To było w dniu sesji, kiedy w swoim gabinecie pracowałam nad projektem budżetu. Godzinę przed sesją wszedł do mnie burmistrz. Pochylona nad segregatorem z dokumentami usłyszałam: „Siądź, mam ci coś niemiłego do powiedzenia”. Pomyślałam w pierwszej chwili, że może burmistrz ma informacje o nieotrzymaniu jakiejś dotacji czy informacje, że nie będzie dochodów ze sprzedaży mienia, na które liczyliśmy w grudniu tego roku. Wówczas burmistrz powiedział: „Na dzisiejszej sesji złożę wniosek o twoje odwołanie ze stanowiska skarbnika. Utraciłem do ciebie zaufanie”.

– Jaka była pani reakcja?

– Szok, zaskoczenie, pytanie – dlaczego? I płacz.

– Na sesji burmistrz mówił tylko o utracie zaufania. Czy powiedział pani „prosto w oczy”, jaki jest prawdziwy powód jego decyzji?

– Oczywiście, że nie. Gdy burmistrz powiedział, że utracił do mnie zaufanie, siadłam i zapytałam: „Pan utracił do mnie zaufanie? Dlaczego? Co ja zrobiłam? Przecież do tej pory burmistrz mówił, że ma do mnie zaufanie, że wiem, co robię”. Oczywiście popłakałam się. Żadnych wyjaśnień nie usłyszałam. Chyba tylko to: „Po co były te narady”.

– O jakie narady chodziło burmistrzowi?

– Jako skarbnik w obecności burmistrza i jego zastępców organizowałam narady z kierownictwem urzędu czy jednostek budżetowych po to, aby poinformować osoby, które wydają publiczne pieniądze, o trudnościach w budżecie, o dyscyplinie budżetowej. Takie narady robiłam przez wszystkie lata, bo to należy do obowiązków skarbnika, który jest strażnikiem finansów publicznych. Gdybym nie ostrzegała szefostwa, jak i kierownictwa o jakichkolwiek problemach finansowych, wówczas można by postawić mi zarzut, że nie dbam o budżet.

– Czyli tak naprawdę o zamiarze odwołania ze stanowiska dowiedziała się pani krótko przed sesją?

– Rozmowa, o ile można to nazwać rozmową, bo to właściwie tylko ja coś mówiłam, nie trwała dłużej niż 5 minut. Informacja w artykule zamieszczonym w „Gazecie Iławskiej”, cytuję: „Już wcześniej odbyliśmy w tej sprawie rozmowę w jej gabinecie”, sugeruje czytelnikom, że była jakaś poważna rozmowa, a jej po prostu nie było.

– Czy domyśla się pani, o co chodzi?

– Mogę nie odpowiadać na to pytanie wprost? Nie chciałabym posunąć się do pomówień czy jakichkolwiek przypuszczeń. Wiem jedno, że uzasadnienie burmistrza, który mówił o utracie zaufania, jest kłamliwe.

– Dlaczego pani tak sądzi?

– Zawsze wykonywałam wszystkie polecenia, a na pewno nie naruszyłam zasady jednoosobowego kierownictwa urzędu. Jako skarbnik kierowałam tylko podległym mi wydziałem budżetu i finansów. Od kierowania urzędem były inne osoby.

– Co z brakiem zrozumienia w ważnych sprawach?

– Nie wiem, w jakich to ważnych sprawach nie rozumieliśmy się z burmistrzem. Jeżeli burmistrz miał na myśli odmienne od mojego zdanie w trakcie różnych dyskusji nad problemami ważnymi dla miasta, to ja już nic nie rozumiem. Widocznie „źle” uczono mnie na studiach z przedmiotu „zarządzanie”. Decyzje wypracowuje się przecież po dyskusjach czy w wyniku tzw. burzy mózgów. Widocznie należało nic nie mówić, wówczas byłoby to zgodne ze stanowiskiem burmistrza. Burmistrz powinien już przestać wymyślać. Miał prawo mnie odwołać, ale nie ma prawa mnie oczerniać, bo zawsze byłam w stosunku do niego lojalna i burmistrz doskonale o tym wiedział.

– Burmistrz powiedział, że podejmowała pani decyzje za jego plecami. Czy to prawda?

– To kłamstwo. Nigdy niczego nie knułam za plecami żadnego mojego pracodawcy. Wychowano mnie w poczuciu obowiązku i lojalności wobec swoich zwierzchników. Bez względu na to, kto był moim pracodawcą, miałam swój zakres obowiązków i starałam się go realizować uczciwie i z pełnym zaangażowaniem.

– Jakie skarbnik ma możliwości do podejmowania samodzielnych decyzji ważnych dla miasta?

– Żadnych. Skarbnik nie ma umocowania do samodzielnego podejmowania takich decyzji. Takie decyzje w samorządzie podejmują prezydenci, wójtowie, burmistrzowie i oczywiści radni rad gmin. W przypadku zawierania umów czy innych zobowiązań, skarbnik składa jedynie kontrasygnatę obok podpisu burmistrza, gwarantując tym samym, że dany wydatek znajdzie pokrycie w planie finansowym oraz że jest wydatkiem celowym. Skarbnik ma m.in. obowiązek pilnować odpowiednich budżetowych relacji i wskaźników. Sugerowanie zatem mieszkańcom, że w ważnych sprawach decydowano za plecami burmistrza, powtórzę to jeszcze raz, jest wierutnym kłamstwem.

– Dlaczego pismo wysłałyście panie akurat wtedy, gdy burmistrz był na urlopie?

– Proszę wierzyć, że ani ja, ani wiceburmistrz Mariola Zdrojewska nie działałyśmy przeciw burmistrzowi. Nawet przez myśl nam to nie przeszło. Pismo było wynikiem wcześniejszych rozmów na naradach poniedziałkowych z burmistrzami nad projektem budżetu na 2013 rok, jak i nad trudną sytuacją w budżecie w roku bieżącym.

– Czyli burmistrz wiedział o trudnościach finansowych miasta?

– Pan burmistrz miał pełną wiedzę na ten temat, bo o każdych zachwianiach w płynności finansowej w trakcie realizacji budżetu był informowany. W ogóle dziwię się, że tak rutynowe pismo, wysyłane również przez moje koleżanki i kolegów skarbników, wywołuje tyle emocji. Koniec każdego roku budżetowego jest dla budżetu bardzo istotny. Zawsze w ostatnich miesiącach ustala się przewidywane wykonanie budżetu danego roku po to, aby ustalić, czy np. dochody wystarczą na wydatki, jakie mamy zaplanowane do wydania w roku oraz czy dochody bieżące będą w odpowiedniej relacji do wydatków bieżących.

– Co miało więc na celu ograniczenie wydatków, jak było napisane w piśmie „do odwołania”?

– Okresowe ograniczanie wydatków pozwala również na podjęcie w grudniu stosownych decyzji co do dalszego wydatkowania, jak i ustalania wysokości środków pieniężnych na koniec roku tak, aby móc płynnie wejść w nowy rok. W latach poprzednich również dyscyplinowaliśmy kierownictwo urzędu i kierownictwo jednostek budżetowych, by osiągnąć prawidłowe wykonanie budżetu. Nie rozumiem, że ktoś chce wmówić wszystkim dookoła, że razem z panią Zdrojewską uknułyśmy jakiś spisek.

– Burmistrz zaproponował, by wróciła pani na stanowisko inspektora...

– Burmistrz napisał w „Gazecie Iławskiej”, że ostatecznie nie straciłam pracy i z uwagi na moje wieloletnie doświadczenie i szacunek do mnie zaproponował mi pracę na innym stanowisku w wydziale, którym do tej pory kierowałam. Faktycznie w piśmie wypowiadającym mi warunki pracy i płacy po okresie wypowiedzenia, tj. od 1 marca 2013 roku, mam być zatrudniona na stanowisku inspektora. W piśmie nie ma określonego miejsca pracy i zakresu obowiązków, w związku z czym zwróciłam się do burmistrza o ich określenie.

– Czy zaproponowanie pani pracy wynika z faktu, że niewiele brakuje pani do emerytury?

– Dokładnie. To nie dobra wola burmistrza, ale ustawowy obowiązek, który zabrania pracodawcy zwolnienia pracownika znajdującego się w okresie ochronnym, czyli będącego w wieku przedemerytalnym. Do emerytury brakuje mi 18 miesięcy.

– Czy przyjmie pani propozycję burmistrza?

– Decyzję o dalszym zatrudnieniu podejmę po uzyskaniu informacji co do miejsca i zakresu nowych obowiązków. Mam czas do 15 stycznia 2013 roku.

– Czy uważa pani, że miasto ma zachwianą płynność finansową?

– Nigdy nie mówiłam, że miasto utraciło całkowicie płynność finansową, ale nie jest też tajemnicą, że mamy dzisiaj do czynienia ze światowym kryzysem ekonomicznym. Politycy, jak i przedstawiciele rządu do niedawna mówili o spowolnieniu gospodarczym. Dzisiaj już otwarcie mówi się o kryzysie gospodarczym. Kryzys ten odbija się nie tylko na finansach państwa, ale również na finansach gmin. W tej trudnej sytuacji jest większość gmin w Polsce. My nie odbiegamy od innych samorządów.

– O trudnościach z płynnością finansową mówiło się już wcześniej. Temat przewijał się m.in. na sesjach miejskiej rady...

– Bieżące trudności z płynnością finansową mieliśmy już w 2011 roku. Informację na ten temat można znaleźć w sprawozdaniu z wykonania budżetu za pierwsze półrocze 2011 r. Wówczas, aby sfinansować przejściowy deficyt i uregulować nasze zobowiązania, zaciągnęliśmy kredyt krótkoterminowy w wysokości 1,4 mln zł, który został spłacony z uzyskanych w późniejszym terminie wpływów. Problemy z płynnością mieliśmy również w pierwszym półroczu tego roku. Burmistrz informował o tym fakcie radnych w sprawozdaniu za pierwsze półrocze 2012 roku. Bieżące trudności finansowe spowodowały konieczność zaciągnięcia kredytu krótkoterminowego na sfinansowanie bieżącego deficytu, a mówiąc prościej – na brak płynności finansowej. Był to kredyt w wysokości 3 mln zł. Kwotę tę spłaciliśmy z końcem października.

– Skąd wzięły się pieniądze na spłatę tego kredytu?

– Źródłem spłaty były dochody własne, jak i kredyt długoterminowy. O problemy z płynnością w trakcie roku mogą państwo zapytać pracowników wydziału budżetu i finansów. „Zbierano” bowiem środki na wypłatę wynagrodzeń w jednostkach. Ustalano kolejność płacenia faktur, a nawet osobiście dzwoniłam do większych podatników z prośbą o wcześniejszą wpłatę rat podatku od nieruchomości. To właśnie po to były działania dyscyplinujące kierownictwo jednostek i urzędu, aby zapobiec takim sytuacjom w przyszłości.

– Czy miasto jest niewypłacalne?

– O trudnej sytuacji finansowej miasta mówiłam również na komisjach, podczas sesji przy okazji omawiania zmian w budżecie miasta, ale nigdy nie mówiłam, że jesteśmy niewypłacalni. Trudności z płynnością były i należy się liczyć, że mogą wystąpić też w 2013 roku, czego miastu nie życzę.

– Jak długo pracowała pani w urzędzie miasta?

– 29 lat pracowałam w urzędzie, a 22 lata byłam skarbnikiem.

– Jak skomentuje pani decyzję radnych, którzy zagłosowali za pani odwołaniem?

– Ciężko było i jest mi się z nią pogodzić. To ludzie, z którymi pracowałam wiele lat. Gdyby mieli mi coś do zarzucenia, może bym zrozumiała. Jest mi bardzo przykro.

– Mieszkańcy i współpracownicy darzą panią ogromnym szacunkiem. Czy chciałaby pani im coś powiedzieć?

– Oczywiście. Dziękuję przede wszystkim moim koleżankom z wydziału budżetu i finansów. Wiem, że dla nich to również była trudna sytuacja. Dziękuję za ich każde dobre słowo, jak i za każde wzruszenie oraz za długoletnią wspólną pracę. Słowo dziękuję należy się również tym koleżankom i kolegom z urzędu oraz z innych jednostek organizacyjnych miasta, którzy osobiście, a niektórzy w skrytości serca, byli dla mnie wsparciem w tych trudnych chwilach. Dziękuję również przyjaciołom oraz rodzinie, którzy byli w tym czasie przy mnie. Chcę również podziękować za współpracę i za dobre słowo wszystkim, z którymi przyszło mi współpracować, bez względu na to, czy były to instytucje, banki, zakłady pracy czy pojedyncze osoby. Na koniec dziękuję przede wszystkim mieszkańcom Iławy, którzy wspierali mnie na każdym kroku. Za ich przyjazne spojrzenia, dobre słowo mówione czy pisane. Dziękuję.



W zaciszu gabinetów


Mariola Zdrojewska o swoim odwołaniu dowiedziała się w zaciszu ratuszowego gabinetu. W ten sam sposób burmistrz wręczył jej wypowiedzenie ze stanowiska kierownika wydziału planowania, inwestycji i monitoringu.


NATALIA ŻURALSKA: – Gdy burmistrz poinformował na sesji, że chce odwołać panią skarbnik, wiedziała pani, że również ma zostać zwolniona?

MARIOLA ZDROJEWSKA: – Nie. Absolutnie.

– Jaka była pani reakcja na wiadomość o odwołaniu skarbnik Janiny Okołowskiej?

– Szok. Nie wierzyłam w to, co się dzieje. O odwołaniu pani skarbnik dowiedziałam się krótko przed sesją. Były też łzy. Sama mówiłam do Janki, że radni jej tego nie zrobią i na pewno nie zagłosują za jej odwołaniem.

– Radni jednak zadecydowali inaczej...

– Wstydzę się za tych ludzi. Nie wiem, czy mogą spojrzeć sobie prosto w oczy. Nie wiem, czy mogą w ogóle spojrzeć w lustro. Nie wiem, czy kiedykolwiek będą mieli odwagę spojrzeć na Jankę i powiedzieć jej „dzień dobry”. Moim zdaniem pokazali brak szacunku do własnej osoby i pracy innych ludzi.

– Kiedy burmistrz poinformował panią o odwołaniu ze stanowiska wiceburmistrza?

– Dzień po odwołaniu pani Okołowskiej na koniec dnia zostało mi wręczone odwołanie.

– Jaka była pani reakcja?

– Byłam zaskoczona, ale przyjęłam to spokojnie.

– Czy burmistrz powiedział pani o powodach odwołania?

– Tak, ale nie chcę o tym mówić. Burmistrz powiedział mi co innego, niż mówi wszystkim dookoła. Wam powiedział o utracie zaufania, ale ja nic takiego z jego ust nie usłyszałam. Nic też nie mówił o przedmiotowym piśmie.

– Czyli sporządzając ten dokument, nie zdawały sobie panie sprawy, że wyniknie z tego takie zamieszanie?

– W ogóle! Poza tym, w piśmie było sformułowanie „do odwołania”, a to odwołanie miało mieć miejsce z chwilą poprawy dochodów miasta. Powstanie tego dokumentu nie było wynikiem czegoś, co sobie z Janką ubzdurałyśmy, tylko tego, co w ostatnim czasie działo się w sferze finansów. To nie wzięło się z dnia na dzień, a burmistrz był o tym nieustannie informowany.

– Czy wcześniej burmistrz miał jakieś uwagi co do pani pracy?

– Nie. O niczym podobnym wcześniej nie rozmawialiśmy. Uważam, że jeżeli jest jakiś problem, to trzeba o tym rozmawiać. Ze mną burmistrz nie rozmawiał i z minuty na minutę wręczył mi wypowiedzenie.

– Jest pani na bezpłatnym urlopie na stanowisku kierownika wydziału planowania, inwestycji i monitoringu. Czy chciałaby pani wrócić do pracy?

– Tak. Złożyłam do burmistrza dokument, że z dniem 1 grudnia chciałabym wrócić do pracy. 21 listopada dostałam jednak kolejne wypowiedzenie z pracy. Argumentem był brak etatów w urzędzie. Chciałam wrócić do pracy, bo ją lubiłam, niekoniecznie na to samo stanowisko, jakie zajmowałam wcześniej.

– Jak długo pracowała pani w urzędzie?

– Prawie 23 lata. Zaczynałam jako inspektor, potem przechodziłam na stanowiska kierownicze, aż do bycia wiceburmistrzem. Zawsze byłam związana z wydziałami technicznymi, planowaniem przestrzennym, inwestycjami i pozyskiwaniem pieniędzy. Pracę miałam ciekawą, a stało się tak, jak się stało.

– Jak pani odniesie się do zarzutów burmistrza odnośnie skarg na panią innych pracowników ratusza?

– Przez 2 lata, gdy byłam wiceburmistrzem, nigdy nie usłyszałam od burmistrza, że ktoś się na mnie skarży. Dla mnie to jest niepoważne, że mówi się o tym do gazety, a nie komuś prosto w oczy. Nie wierzę w to, że pracownicy się na mnie skarżyli. Tym bardziej jest to dla mnie dziwne, bo w momencie odwołania to właśnie oni mnie wspierali. Sami byli w szoku i nie byli w stanie tego zrozumieć.

– Jakie są pani zawodowe plany na przyszłość?

– Póki co, jestem do końca marca na wypowiedzeniu umowy o pracę i urząd będzie mi płacił, bo zostałam zwolniona z obowiązku świadczenia pracy. Na koniec okresu wypowiedzenia urząd zapłaci mi jeszcze odprawę. Nie wiem jeszcze, co będę robiła, bo nie spodziewałam się takiego obrotu sytuacji.

– Gdy w przyszłej kadencji zmienią się władze i będzie miała pani możliwość powrotu do urzędu, skorzysta z tego pani?

– Nigdy nie mówię nigdy. Kiedyś nie miałam aspiracji do bycia zastępcą burmistrza, a gdy zaproponowano mi takie stanowisko, to propozycję przyjęłam. Pracę swoją bardzo lubiłam i sądzę, że został po mnie w mieście ślad.

– Czy chce pani przekazać coś swoim współpracownikom?

– Dwa razy dostałam wypowiedzenie w zaciszu gabinetów i nie miałam okazji pożegnać się z moimi współpracownikami, więc chętnie skorzystam z możliwości podziękowania. Pracowałam w urzędzie ponad 20 lat. Na swojej drodze spotkałam bardzo wielu ludzi. Wszystkim chciałabym podziękować za współpracę i cierpliwość. Jednocześnie chciałabym przeprosić, jeżeli coś było nie tak. Przez wiele lat mieliśmy wpływ na rozwój miasta i to, co się w nim dzieje. Zawsze byłam emocjonalnie związana z pracownikami ratusza, którzy ze mną współpracowali. Chciałabym jednak podziękować wszystkim, bo tworzą fajny, zgrany zespół. Szczególnie chciałabym podziękować tak zwanym wydziałom technicznym, bo z nimi byłam ściśle związana: pracownikom gospodarki mieniem komunalnym, bieżącego utrzymania, ochrony środowiska, zamówień publicznych i szefom podległych spółek. Pracownicy wydziału planowania, inwestycji i monitoringu są mi szczególnie bliscy i z nimi pracowałam najdłużej. Kochani! Tworzycie wspaniały zespół. Jestem dumna i zaszczycona, że mogłam z wami pracować. Życzę wam wytrwałości i satysfakcji z pracy. Pamiętajcie, że to, jak dziś wygląda miasto, nie jest zasługą jednego człowieka – burmistrza, tylko was wszystkich. To wy pracujecie, by miasto wyglądało, jak wygląda. To wasz sukces i życzę wam takich sukcesów wiele. Dziękuję tym, którzy mnie wspierali i za wszystkie dowody sympatii, których doświadczyłam w ostatnich dniach. Dziękuję.




Janina Okołowska (z lewej) i Mariola Zdrojewska
opowiadają w redakcji Kuriera o kulisach odwołań ich z funkcji
przez burmistrza Włodzimierza Ptasznika

  2012-11-28  

Z komentarzami zapraszamy na forum
Wróć   Góra strony
102484304



REDAKCJA:
redakcja@kurier-ilawski.pl


Zaproszenia: co, gdzie, kiedy?
informator@kurier-ilawski.pl


Biuro Ogłoszeń Drobnych:
drobne@kurier-ilawski.pl


Biuro Reklamy:
reklama@kurier-ilawski.pl


Kronika Towarzyska:
kronika@kurier-ilawski.pl






Pierwsza strona | INFORMACJE | Opinie | Kurier Zdrowia i Urody | Papierosy | CENNIK MODUŁOWY | Ogłoszenia drobne | Ogłoszenia modułowe
Stopka | Wyszukiwarka | FORUM | 
E-mail: redakcja@kurier-ilawski.pl, reklama@kurier-ilawski.pl, ogloszenia@kurier-ilawski.pl
Copyright © 2001-2024 - Kurier Iławski. Wszystkie prawa zastrzeżone.