Logo Kurier Iławski

Pierwsza strona
INFORMACJE
Opinie
Kurier Zdrowia i Urody
Papierosy
CENNIK MODUŁOWY
Ogłoszenia drobne
Ogłoszenia modułowe
Stopka
Wyszukiwarka
FORUM

INFORMACJE
Jak trwoga to do... piwnicy
Nie daj się oszukać!
Zbudują wojskowy radar radiolokacyjny
Pierwsza taka operacja
Do studzienki mógł wpaść człowiek!
Jakie komitety wystartują w wyborach?
Wilki rozszarpały psy domowe na oczach dziecka
Radna Ewa Jackowska: Czuję się oszukana!
Leczyła duszę i ciało. Anna Betley-Duda
Urodziła na klatce schodowej
Film „Na żelaznej drodze: 150 lat kolejowej Iławy”
Strajk w markecie Kaufland
Atak wilka na dzieci
Historyczne nominacje rządowe dla naszych z regionu
Budowa zabrała młode życie
Szokujący incydent w Szkole Podstawowej nr 1
Burmistrz jednak podnosi podatki
Tragedia w fabryce Szynaka. Zabiła go rutyna? Brak nadzoru?
Napisała ciąg dalszy „Znachora”
Zakaz wejścia na internę szpitala
Więcej...

2005-04-20

Inki starego nie widzę


Andrzej Kleina

Ryszard Zabłotny, starosta iławski, zacytował przysłowie mówiące, iż nie da się klaskać jedną ręką. Jasne! Chociaż... Jedną ręką po plecach można kogoś poklepać, a i podrapać siebie też... Mimo, iż na klaskaniu absolutnie się nie znam, podpisuję się emocjonalnie pod stwierdzeniem Stanisława Jerzego Leca, że „po niektórych oklaskach należy umyć ręce”. Natychmiast! Bezwarunkowo!

Młody, wchodzący dopiero w dorosłe życie człowiek, udał się w Himalaje, chcąc porozmawiać z mędrcem. Przybywszy na miejsce, spytał go: „Mistrzu, co to jest życie?”. Mędrzec zamknął oczy, zamyślił się i rzekł: „Życie to zapach rozkwitającego kwiatu”. Odpowiedział tedy młody adept filozofii: „Ale mistrzu, w Andach stary Inka powiedział mi, że życie to jest ostry kamień”. „To jego życie” – odparł starzec.

I dlatego też, kiedy jedni mówią, że Aleksander Kwaśniewski stchórzył nie stając przed komisją śledczą, inni zaś twierdzą, że ostoją jest demokracji, ja Inkę starego widzę... To jego życie. I dlatego też, kiedy jedni mówią, że lista Wildsteina jest barbarzyństwem, inni zaś, że jest niezbędna, ja Inki starego nie widzę... Jeżeli cokolwiek w teczkach widzę, to z jednej strony słabych ludzi widzę, i miernych też, i tchórzliwych. Ci bezpiece ulegli z tchórzostwa właśnie, słabości i miernoty własnej. Ale też widzę ludzi cynicznych, nikczemnych, pozbawionych hamulców etycznych. Widzę ich jak szkodzili uczciwym, rzetelnym i przyzwoitym ludziom. Często rujnując im życie. Podpisując cyrograf niezwykły. Z zysku chęci! Dla kariery! Dla zapewnienia bezszmerowej egzystencji. I dlatego Inki starego nie widzę!

Ci, pamiętający słowa Lecha Wałęsy do Aleksandra Kwaśniewskiego sprzed 10 laty: „Panu to ja mogę nogę podać”, dziś wstrząs pozytywny zapewne przeżyli, widząc pomiędzy panami z dwóch różnych fraszek gest dłoni uścisku (podczas pogrzebu papieża). Kiedy, po chwili krótkiej nad wyraz, Wałęsa wyjaśnił cokolwiek zmieszany, że go „namówili ci z lewej, i z prawej”, po raz kolejny prostym, a jednocześnie chytrym i cynicznym odebrałem go człowiekiem. Potok słów niezbornych wypowiedział, mimiką je kuglarską twarzy, grymasów i gestów okraszając. W dalszym ciągu jest Wałęsa niezwykle zadowolonym z siebie jegomościem. Wszak to on komunizm, jak powiada, obalił. W dalszym ciągu, niestety, Matkę Boską na klapie marynarki nosi po tym, jak Ją z serca wyrzucił. Ja, mimo wysiłków ogromnych, Inki starego nie widzę... I mędrca z Himalajów też niestety nie!

W 1886 roku Amerykańska Federacja Pracy (AFL) wszczęła w Chicago na wielką skalę bój o 8-godzinny dzień pracy. Nawiązując do angielskiej tradycji obchodzenia „majówki” (May Day) przez związki rzemieślnicze i robotnicze, w pierwszą niedzielę maja AFL wezwała robotników do uczynienia 1.V.1886 roku dniem strajków i demonstracji za wprowadzeniem 8-godzinnego dnia pracy. W trzy lata później, odbywający się w Paryżu kongres partii robotniczych, proklamował 1 maja świętem i dniem walki o wprowadzenie 8-godzinnego dnia pracy we wszystkich krajach. Dlaczego o tym mówię?

Ano dlatego po prostu, iż w Iławie ulica 1-Maja ma niedługo nosić imię Jana Pawła II. Taką zapowiedź wykrzyczał burmistrz Jarosław Maśkiewicz kolędując po mszach świętych w niejednym kościele. Inki starego nie widzę, ale wybory bliskie widzę. Wie, ten Maśkiewicz, co robi. To nic, że iławianie ulicę papieża już mają, bulwarem rodem z Monte Carlo zwaną. Burmistrz Maśkiewicz owego Chicago i Paryża nie widzi, bo zdecydowanie daleko. Krwi robotniczej przelanej też nie widzi. Wybory widzi, bo naprawdę bliskie. I nie jest to cyniczne wcale. Ludzkie takie to bardzo jest...

Jak na raj podatkowy patrzyłem na umorzenia podatkowe dokonane jednoosobowo przez wójta Krzysztofa Harmacińskiego w gminie wiejskiej Iława. „O przyznaniu umorzenia decydowała najczęściej nagła, ciężka choroba w rodzinie czy śmierć jednej z osób zasilających domowy budżet” – powiada wójt. „W ubiegłym roku jeden z naszych hodowców stracił w pożarze bardzo dużo. W takiej sytuacji, moim zdaniem, wręcz nieetyczne byłoby obciążanie go jeszcze podatkiem za spalone zabudowania”.

Inaczej zupełnie rozumuje Edmund Standara, burmistrz lubawski. Ten, odmawiając niżej podpisanemu umorzenia podatku gruntowego w kwocie 2.5 tysiąca złotych, stwierdził m.in., iż „umorzenie zaległości podatkowych jest instytucją nadzwyczajną i takie same cechy muszą posiadać wypadki gospodarcze, które przemawiałyby za umorzeniem podatku”. Oznacza to ni mniej, ni więcej, iż udokumentowane straty w postaci całkowitego spalenia kurnika wraz z drobiem na kwotę 500 tysięcy złotych jest wypadkiem niewystarczającym, ażeby zakwalifikować to zdarzenie jako nadzwyczajne. W rozumieniu burmistrza, znamiona takiego zdarzenia miałoby spalenie przynajmniej trzech kurników!

Burmistrz Standara nie kończy na tym, o nie. Powiada dalej, że błąd popełnił podatnik, nie zdążając ubezpieczyć fermy. Powiada też, że podatek gruntowy opłaca się z tego tylko powodu, że ziemię się posiada, bez względu na uzyskiwane korzyści. Podobnie mówił w swoim czasie premier Cimoszewicz, kiedy woda wielka dobytek wielu rolnikom zabrała. I pouczał ich, że gdyby mieli mienie ubezpieczone, to by firmy ubezpieczeniowe kwoty należne im wypłaciły. I po tym sformułowaniu robotę premier stracił. I dowód to dla mnie kolejny, że burmistrz Standara mocniejszy od premiera jest. Co, zarówno w Lubawie, jak i Iławie, widać jak przez szkło powiększające. Dlaczego, tu na nizinach, mimo wysiłków własnych, ogromnych – znowu Inki starego nie widzę?

Powiada też Standara, moc swą wzmacniając bezwzględnie, że „nawet w przypadku wystąpienia okoliczności uzasadniających umorzenie zaległości organ podatkowy może, lecz nie ma obowiązku uwzględnienia wniosku strony”. Niezwykłe to sformułowanie! Wręcz prowokujące do nadużyć! Nie tylko etycznych! Inki starego nie widząc, cynizm widzę ogromny, nikczemność i brak hamulców.

„Kto gotów jest dla korzyści osobistej (jakkolwiek pojmowanej) łamać doniosłe prawa drugiego, ten się nazywa słusznie egoistą”. Czyż można się nie zgodzić z tą bardzo starą definicją? I wcale nie jest retoryczną figurą pytanie, które sobie stawiam: czy brak piętnowania przeze mnie lubawskiego magistratu, spowodowałby umorzenie podatkowych zaległości?

Com napisał, napisałem...

Andrzej Kleina


  2005-04-20  

Z komentarzami zapraszamy na forum
Wróć   Góra strony
102489137



REDAKCJA:
redakcja@kurier-ilawski.pl


Zaproszenia: co, gdzie, kiedy?
informator@kurier-ilawski.pl


Biuro Ogłoszeń Drobnych:
drobne@kurier-ilawski.pl


Biuro Reklamy:
reklama@kurier-ilawski.pl


Kronika Towarzyska:
kronika@kurier-ilawski.pl






Pierwsza strona | INFORMACJE | Opinie | Kurier Zdrowia i Urody | Papierosy | CENNIK MODUŁOWY | Ogłoszenia drobne | Ogłoszenia modułowe
Stopka | Wyszukiwarka | FORUM | 
E-mail: redakcja@kurier-ilawski.pl, reklama@kurier-ilawski.pl, ogloszenia@kurier-ilawski.pl
Copyright © 2001-2024 - Kurier Iławski. Wszystkie prawa zastrzeżone.