Logo Kurier Iławski

Pierwsza strona
INFORMACJE
Opinie
Kurier Zdrowia i Urody
Papierosy
CENNIK MODUŁOWY
Ogłoszenia drobne
Ogłoszenia modułowe
Stopka
Wyszukiwarka
FORUM

Opinie
Dumne cztery pokoje burmistrza (oklaski)
Dekalog dla wyspy Wielka Żuława
Sezon na grzyby
Po co segregować odpady? Egzamin z dyscypliny
Czy teraz lubi się wracać do szkoły?
LGBT w radzie miejskiej Iławy?
Pozostały tylko obietnice
Epidemia paradoksu
Połowa wakacji minęła, nastroje raczej słabe
Burmistrz zamyka amfiteatr i ma spokój!
Nic się nie stało. Jedziemy!
Ciemność widzę!
Turystów może to nie irytować?
Śmieci nasze powszednie
Dziennik końca świata (7). Powrót do normalności
Ulica księcia Surwabuno
Ewa Wiśniewska, czyli „Powrót Smoka”
Na młode wilki obława…
Serdeczny szwindelek
Szkoda nas na szaszłyki, dlatego chłodźmy głowy!
Więcej...

Opinie

2013-02-27

Olszewski: Watykańsko-iławskie varietes


Powiem wam, że z podziwem przyjąłem słowa papieża Benedykta XVI, kiedy to obwieścił światu, że z końcem lutego, tj. dokładnie jutro, abdykuje ze swojego urzędu, przygnieciony coraz większym ciężarem płynącym z odpowiedzialności za prowadzenie Kościoła (targanego licznymi skandalami oraz niespotykaną w dziejach utratą wiernych), jak i tym płynącym z sędziwego wieku. Żegnamy zatem Benedykta z pełnym respektem. Nie był to może heroiczny czyn, niemniej bije z niego niemiecka trzeźwość – 85 lat to nie wiek na stawanie wobec problemów, które ów wiek przerastają, a nigdzie nie jest powiedziane, że papież musi sprawować swą posługę dożywotnio, mimo że tak się utarło.

W 1999 roku w czerwcu jechałem z ojcem i znajomym księdzem prałatem z Olsztyna do Warszawy. Ksiądz miał problemy ze stawem kolanowym, więc ojciec swoimi kontaktami umówił go z tamtejszą profesurą. Jechaliśmy tak, miło gaworząc, aż w pewnym momencie spytałem: ciekawe, ile jeszcze pożyje Jan Paweł II, bo już wtedy wyglądał na umierającego – choroba Parkinsona, zgarbiona sylwetka, nieobecne spojrzenie... Żal go było, że tyle musi się jeszcze publicznie pokazywać, wygłaszać homilie, prowadzić procesje, skoro biło w oczy – przepraszam za szczerość – że jest jedną nogą w grobie. Ksiądz prałat na moje pytanie zadumał się i niespiesznie odparł: „Myślę, że jeszcze zdoła wprowadzić Kościół w trzecie tysiąclecie i wtedy pewnie Pan Bóg powoła go do siebie.” Piękna to była odpowiedź, pamiętam ją do dziś.

Gdy po śmierci Karola Wojtyły zdałem sobie sprawę, że w tak cierpiącym stanie od czasu naszej rozmowy z księdzem dał jeszcze radę prawie 6 lat dźwigać na swym słabym ciele krzyż swojej przecież nieprzymusowej misji, zgodziłem się z tonem prasy zagranicznej (bo polska naturalnie skierowana do Polaków poważnych tematów nie podejmowała) – dlaczego przy końcu lat 90-tych, kiedy jął ogromnie podupadać na zdrowiu, nie zrezygnował z kierowania Stolicą Piotrową i nie zaszył się na powrót w Krakowie, co nawet postulowały przychylne mu tytuły i publicyści? Serce się rozdzierało na jego widok na kilka dni przed zgonem w oknie swego apartamentu, gdzie wielkanocnie próbował pozdrowić zgromadzonych na placu św. Piotra wiernych i zabrakło mu głosu, a wyglądał wtedy na znajdującego się w stanie agonii. Jak można człowieka u kresu dni narażać na takie wyzwania? Przecież to nieludzkie i Ratzinger pewnie patrząc na siebie w lustrze, ma tego żywą pamięć i nie chce podobnie jak swój poprzednik – umierać kiedyś w obecności kamer. Nie pozwoli – póki mózg pracuje – na igrzysko swoim personalnym kosztem.

Jeszcze raz ukłon ze strony ateisty za ów wyłom w tradycji i oby nowy papież (stawiam na kogoś z obu Ameryk) miał w sobie tyle roztropności w różnych sytuacjach, co jego poprzednik, a charyzmy co Jan Paweł II w kwiecie wieku. Wtedy może kościoły na Zachodzie przestaną być wynajmowane poza niedzielami na koncerty i wystawy malarskie, czym księżom łatają pustki w swym dziurawym budżecie. Państwo ich bowiem nijak nie utrzymuje, a wiernych nie ma – taka mała różnica w stosunku do Polski. Za to dostatnio się ludziom żyje, stąd to Polacy emigrują do Niemiec, Holandii czy Anglii – nie odwrotnie.

W tych niemieckich oparach jeszcze pozostaniemy, ale skaczemy spadochronem i lądujemy w Iławie, w tonie właśnie i właściwie emigracyjnym. Mój zeszłotygodniowy tekst o bałaganie z pojemnikami śmieciowymi tutaj przeczytał mieszkający na stałe w Akwizgranie (Aahlen) znajomy, dawny iławianin, od ponad 20 lat już ‘uchodźca’ z niesłabnącym sentymentem do Jezioraka i swej małej ojczyzny, który wpada tu dwa-trzy razy do roku. Refleksje jego były takie: Iława przez wybebeszone, stojące byle gdzie śmietniki, wszędzie odpowiednio obsypane resztkami, fatalnie się prezentuje wizerunkowo. Porównał to do Ukrainy i Rosji. My Polacy – mówił, jakoś to trawimy, choć krajowa ‘strefa trawienia’ zawęża się. W Niemczech ludzie obaliliby burmistrza, gdyby z okna mieli widok na jakieś śmieci. Tam to nie do pomyślenia. Nawet zamknięte na klucz altany śmieciowe obwieszane są kwiatami dla podniesienia estetyki miejsca, a prowadzi do nich równy jak blat trotuar.

Zwrócił też uwagę na to, że przed blokiem jego matki stanął jakimś cudem osesek – segregacyjny pojemnik na metale i matka mówi, że to absolutny jedynak na dwa osiedla – znaczy, że tylko w tych okolicach ktoś spodziewa się od ludzi wyrzutów odpadów metalicznych! Taki bałagan – spuentował – w Niemczech zakończyłby współpracę śmieciowej spółki z miastem, ale w Polsce – rozjaśnił się – zawsze prowizorka i aż dziw, że z roku na rok ten kraj jakoś trwa. W każdym razie dla niego – przesiąkniętego już normalnymi rozwiązaniami – to w pewnym sensie zagadka, miła na końcu, bo za Iławę dałby sobie ręce uciąć, ale bajzel dostrzega w całej pełni.

Tym milej wyłuskać mi odskocznię od tego lokalnego nieładu: pojemników na makulaturę, do których nie sposób wrzucić karton, niezadaszonych, pozbawionych takiego elementarium jak ławki wiat przystankowych, etc. i uciec w krainę ciepłem i mądrością płynącą, a wszystko pod etykietą „Można i w Iławie”.

Z wielką radością informuję, że wraz z nastaniem nowego roku zmieniły się klimaty w iławskim schronisku dla zwierząt. Po epoce cienia nastała, zdaje się, ta świetlana. Ludzi odbębniających temat zastąpili miłośnicy zwierząt. Nagle w internecie zasypywani jesteśmy zdjęciami zwierząt do adopcji, szczęśliwych ludzi biorących stamtąd czworonogi do swych domostw, czuje się energię, wolę działania, pasję. Wzorem Warszawy podsuwam pomysł „Schronisko w Amfiteatrze”. W maju i lipcu np. podczas koncertów przywieźcie zwierzaki, pokażcie je, niech ludzie z widowni biorą te nieszczęścia, gwarancja powodzenia pełna! A póki co, fan kotów, Benedykt XVI ma od piątku dla nich czas – wypoczywaj i dbaj o siebie!

LESZEK OLSZEWSKI




Szpecące widok kartony spoczywające
u stóp niedostępnego im segregatora z napisem „papier”.
Obok znicz, też opadły z niemocy – marzenia o przejściu
przez otwór „szkła bezbarwnego” okazały się mrzonkami!


  2013-02-27  

Z komentarzami zapraszamy na forum
Wróć   Góra strony
102766832



REDAKCJA:
redakcja@kurier-ilawski.pl


Zaproszenia: co, gdzie, kiedy?
informator@kurier-ilawski.pl


Biuro Ogłoszeń Drobnych:
drobne@kurier-ilawski.pl


Biuro Reklamy:
reklama@kurier-ilawski.pl


Kronika Towarzyska:
kronika@kurier-ilawski.pl






Pierwsza strona | INFORMACJE | Opinie | Kurier Zdrowia i Urody | Papierosy | CENNIK MODUŁOWY | Ogłoszenia drobne | Ogłoszenia modułowe
Stopka | Wyszukiwarka | FORUM | 
E-mail: redakcja@kurier-ilawski.pl, reklama@kurier-ilawski.pl, ogloszenia@kurier-ilawski.pl
Copyright © 2001-2024 - Kurier Iławski. Wszystkie prawa zastrzeżone.