Logo Kurier Iławski

Pierwsza strona
INFORMACJE
Opinie
Kurier Zdrowia i Urody
Papierosy
CENNIK MODUŁOWY
Ogłoszenia drobne
Ogłoszenia modułowe
Stopka
Wyszukiwarka
FORUM

Opinie
Dumne cztery pokoje burmistrza (oklaski)
Dekalog dla wyspy Wielka Żuława
Sezon na grzyby
Po co segregować odpady? Egzamin z dyscypliny
Czy teraz lubi się wracać do szkoły?
LGBT w radzie miejskiej Iławy?
Pozostały tylko obietnice
Epidemia paradoksu
Połowa wakacji minęła, nastroje raczej słabe
Burmistrz zamyka amfiteatr i ma spokój!
Nic się nie stało. Jedziemy!
Ciemność widzę!
Turystów może to nie irytować?
Śmieci nasze powszednie
Dziennik końca świata (7). Powrót do normalności
Ulica księcia Surwabuno
Ewa Wiśniewska, czyli „Powrót Smoka”
Na młode wilki obława…
Serdeczny szwindelek
Szkoda nas na szaszłyki, dlatego chłodźmy głowy!
Więcej...

Opinie

2012-12-05

Olszewski: Cuda, cuda (wciąż) ogłaszają!


Możecie się śmiać, ale po wielokroć składało mi się, że Iława to miasto wyjątkowe. Lata mijają, a cały czas się łapię, że nie jestem w błędzie. Wyjątkowe pomysły się tu rodzą, wyjątkowo się do nich podchodzi. Zaprawdę: tylko rozpalić tę pochodnię jaśniej i ruszyć z nią w przyciemniały świat, bo sami, uważam jak najszczerzej, nie wpadną na pojedynczą rzecz, której tu się doświadcza jak łanów zboża w letnim polu! Żeby nie zanurzać się w przeszłości, zobaczmy, co dziś stabilizuje tę wyjątkowość betonową miarką!


No to jedziemy. AAA – Autorska Analiza Adwentowa. Pierwsza rzecz z cyklu „Poszedł Żyd na gestapo, spytać o najbliższą restaurację” – czytaj: „Nie ujawniaj się!”.

Całe dekady na Kanale Iławskim pomiędzy osiedlami Lipowy Dwór i Ostródzkim funkcjonował sobie ręcznie sklecony przez kogoś łebskiego i ultrazaradnego most, dzięki któremu statystyczny mieszkaniec ul. Ostródzkiej był na mszy w kościele Boboli w 10 minut, podczas gdy miastem, okręgiem to dobra godzina. Mimo traktu polami i łąkami był on niezwykle popularny. Pokaźnie wydeptana ścieżka ku niemu prowadziła, rodziny położone po obu stronach kanału dzięki mostkowi miały do siebie rzut beretem – wiem z autopsji, często do mostka się wzajemnie odprowadzało, a dalej chwila i wszyscy byli w domostwach.

Pół roku temu gdzieś pojawił się w redakcji człowiek, który w wyrazie dobrej woli chciał zasygnalizować władzom miasta, że mostek można ulepszyć, wyrównać, bo popada w ruinę, a żaden koszt w sumie go nawet amatorsko sklecić pod ten niewielki ludzki ruch graniczny. Reakcja była natychmiastowa – władze miasta most... rozebrały, bo niebezpieczny dla mieszkańców, a że żadnych inwestycji tam nie przewiduje – temat uznano za zamknięty! Panu musi być głupio, bo gdyby siedział cicho, chodziłoby się tamtędy dalej, a tak chciał dobrze, a narobił dramatu setkom sfrustrowanych dziś zniknięciem mostku kamratów. Rodzi się pytanie – jak działać na przyszłość, by nie spieprzyć tego, co jest, bo jak widać, nietrudno można?

Z tą władzą – odpowiem, usprawiedliwiając pana obywatelskim odruchem, sygnalizacją kłopotu, uniedogodnienia, prośbą o małą interwencję – nic się nie zdziała. Jest ona zupełnie nieczuła na takie wskazówki.

Co więcej – jak macie okazję się przekonać – ma rzadki dar zepsucia rozwiązań, które ludzka zaradność z siebie wypluła na długo przed nimi. A mogli – skoro nie umieją pomóc – sprawie przynajmniej nie zaszkodzić, kneblując w sobie dość wydumaną logikę, że ów pasek drewna stanowi niebezpieczeństwo dla mieszkańców, skoro o nim usłyszeli i tak wygląda, jak zobaczyli! Jakoś nikt nigdy tam nie utonął, to typowe niebezpieczeństwo urojone, godne absurdalnej troski o dobro tych, którym ta troska bokiem wychodzi!

Co do prawdziwej troski o was, to trzy lata temu w odpowiedzi na mój tekst, jakiś wiceburmistrz, do których nazwisk nie mam głowy, solennie obiecywał (a reprezentował autorytet swojego szefa), że zadaszona wiata przystankowa stanie do końca roku przy markecie Lidl. Był rok 2009, sprawa zrobiła się honorowa. Idźcie kiedyś i zobaczcie, jaka ładna i zadbana stanęła wiata. Palce lizać, poczekalnia autobusowa, zwłaszcza jesienno-zimową porą!

Ratusz więc, jak macie przyjemność zaobserwować, działa na zasadzie: jak ma polepszyć to pogarsza, tudzież obiecując, liczy na zbiorową amnezję. Cuda, że ktoś tak anachronicznie publicznie funkcjonuje w erze wolnych wyborów co cztery lata.

Zapamiętajcie te twarze przy kolejnej elekcji. Gdybyście mieli mnie za burmistrza, może faktycznie chodnika bym wokół mostu nie położył, bo tam grząsko i mokradła. Przęsło jednak byłoby zmienione, jak to mawiał mój ojciec, „z mety” na lepsze. To inwestycja rzędu litra wódki dla stolarza, a czyni dobrego prawie tyle, co Mikołaj w Wigilię – ogólny uszczęśliwiacz po prostu, a takich nawet w formie zbitych desek powinno się wysławiać!

Kolejnym cudem, który powinien bez krzty dowcipu wywindować Iławę do Księgi Rekordów Guinnessa, jest rzecz, którą ze zdumieniem odkryłem, przeglądając w necie plan Iławy. Otóż posiadamy tu bez wątpienia jedyną ulicę w Polsce, która przecina się ze sobą na skrzyżowaniu, biegnąc dalej... w dwu odrębnych kierunkach! Tą ulicą jest Ostródzka, która po Bożemu biegnie dalej od granicy z ul. Kościuszki koło młyna nad Iławką w kierunku północnym, tj. wyjazdu na Ostródę (stąd chyba powojenny pomysł jej nazwania, na równi z Lubawską). Jednakże po oddaniu obwodnicy do ulicy Dąbrowskiego, „Ostródzką” ochrzczono cały ów trakt aż do ronda wlotowego na wysokości nowo budowanego hotelu Tiffi!

I tak to koło zajazdu Wielka Żuława doświadczamy cudownego skrzyżowania obu bratnich ulic. Brakuje tylko komunikatu: „W Iławie na skrzyżowaniu ulic Ostródzkiej z Ostródzką doszło do kolizji drogowej”, ależ brzmiałby kosmicznie i słodko! Żaden to nowy trend kochani, jesteśmy w Iławie, cuda to tu normalność.

Nawet w Warszawie (przewertowałem plan) nie znajdziecie placu, a potem ulicy czy alei poświęconej tej samej osobie. W Iławie zaś znajdziecie i to już długi czas: jest ulica Jana Pawła II, znaczona ubojnią drobiu, hurtowniami budowlanymi, skupem złomu (wymarzona lokalizacja) oraz pełnym śmieci laskiem. Jest też bulwar Jana Pawła II nad Małym Jeziorakiem, czyli dawna Aleja Pojednania, której piękno brzmienia jacyś pchnięci wazeliniarstwem i oportunizmem radni zdecydowali się zetrzeć z tabliczek w imię jedynie słusznego papieskiego dictum. Jestem pewien, że tacy ludzie po wojnie zmieniliby Aleję Pojednania w Aleję Stalina, a za okupacji – w Aleję Adolfa Hitlera.

Mam węch do formatu ludzkiego na przestrzeni dziejowej. Tacy ludzie jak ja byliby w Rzeszy zsyłani do Dachau, bo raczyli coś do Hitlera mieć w tej ogólnej ekstazie jego postacią. Cuda się jednak i na świecie zdarzają, żyjemy jak pączki w maśle, wazelina dziś też pchnięta raczej właziwdupstwem niż przestrachem!

Ostatnim cudem, o jakim wspomnę, jest iławski dworzec PKP, odnowiony, a dalej stary, odpychający, ponury. Kosztowało to déjŕ vu kilkadziesiąt milionów złotych, 10 minut tam to katorga. Cudna za to jest cena za WC – 2 zł, w Krakowie na błyszczącym dworcu głównym – 1 zł. Ceni się cudna Iława!

LESZEK OLSZEWSKI

  2012-12-05  

Z komentarzami zapraszamy na forum
Wróć   Góra strony
102730541



REDAKCJA:
redakcja@kurier-ilawski.pl


Zaproszenia: co, gdzie, kiedy?
informator@kurier-ilawski.pl


Biuro Ogłoszeń Drobnych:
drobne@kurier-ilawski.pl


Biuro Reklamy:
reklama@kurier-ilawski.pl


Kronika Towarzyska:
kronika@kurier-ilawski.pl






Pierwsza strona | INFORMACJE | Opinie | Kurier Zdrowia i Urody | Papierosy | CENNIK MODUŁOWY | Ogłoszenia drobne | Ogłoszenia modułowe
Stopka | Wyszukiwarka | FORUM | 
E-mail: redakcja@kurier-ilawski.pl, reklama@kurier-ilawski.pl, ogloszenia@kurier-ilawski.pl
Copyright © 2001-2024 - Kurier Iławski. Wszystkie prawa zastrzeżone.