Logo Kurier Iławski

Pierwsza strona
INFORMACJE
Opinie
Kurier Zdrowia i Urody
Papierosy
CENNIK MODUŁOWY
Ogłoszenia drobne
Ogłoszenia modułowe
Stopka
Wyszukiwarka
FORUM

Opinie
Dumne cztery pokoje burmistrza (oklaski)
Dekalog dla wyspy Wielka Żuława
Sezon na grzyby
Po co segregować odpady? Egzamin z dyscypliny
Czy teraz lubi się wracać do szkoły?
LGBT w radzie miejskiej Iławy?
Pozostały tylko obietnice
Epidemia paradoksu
Połowa wakacji minęła, nastroje raczej słabe
Burmistrz zamyka amfiteatr i ma spokój!
Nic się nie stało. Jedziemy!
Ciemność widzę!
Turystów może to nie irytować?
Śmieci nasze powszednie
Dziennik końca świata (7). Powrót do normalności
Ulica księcia Surwabuno
Ewa Wiśniewska, czyli „Powrót Smoka”
Na młode wilki obława…
Serdeczny szwindelek
Szkoda nas na szaszłyki, dlatego chłodźmy głowy!
Więcej...

Opinie

2006-08-16

Jaki pan, taki… kran


Jak w Iławie od prawie 4 lat działają wodociągi, wszyscy wiemy. Gdy tylko na miejsce ZBIGNIEWA PAWŁOWSKIEGO stanowisko prezesa objął – namaszczony przez JAROSŁAWA ODNOWICIELA prezes ANDRZEJ KOLASIŃSKI – to co jakiś czas kontrolerzy sanepidu odnajdują w naszej – jak twierdzą ratuszowi znawcy – „znakomitej” wodzie pitnej coraz to bardziej smakowite dodatki w postaci bakterii coli, salmonelli lub zwykłego brudu czy rdzy.


Wiesław Niesiobędzki: Tacy kierują Iławą


W samo południe lipcowego, niesamowicie upalnego dnia z kranów nie wypłynęła ani jedna kropla wody, niezbędnej zarówno do picia, przyrządzania posiłków i napojów, jak i na ostatek dla schładzania ciał zmęczonych upałem iławian oraz turystów.

Trwało to i trwało, od rana do wieczora, a każdy, kto odkręcał kran, żeby naczerpać czystej zimnej wody dostarczanej ze stacji uzdatniania wody (wyposażonej w „nowoczesne filtry i napowietrzacze” kosztem kilku ładnych milionów złotych z naszej kieszeni), słyszał tylko rechot niepierwszej czystości powietrza bulgoczącego szyderczo w pustych rurach.

W rezultacie każdy spragniony, głodny czy niedomyty, chcąc nie chcąc – i czy to mu się podobało czy nie – musiał biegać od sklepu do sklepu i znosić do domu całe litry wody mineralnej, źródlanej czy jakiejkolwiek innej, byleby na niej obiad ugotować, kawę czy herbatę albo zwyczajnie się umyć...

Po tym wyczynie prezesa wodociągów Andrzeja Kolasińskiego (w miejscowych kręgach towarzyskich zwanego też „Kochańskim”), tylko najbliższy mi supermarket „Biedronka” przy ul. Smolki w Iławie do dzisiaj nie zdołał w pełni odnowić dawnego zapasu wszelkiego rodzaju wód mineralnych, źródlanych czy zdrojowych; pakowanych w większe i mniejsze pojemniki oraz butelki. Takie mieli żniwa i popyt. Nic tylko premie od zysku wypłacać panu prezesowi i jego dobroczyńcy w myśl hasła: „Zarób i wydaj w Iławie”, mieście turystycznym i zdrojowym...

No, ale było-minęło. Rzecz w tym, żeby się już nigdy nie powtórzyło. Chociaż, kto to wie? Wszak jaki pan, taki kram, a strzeżonego Pan Bóg strzeże.

Tak więc trzeba się strzec, mili mieszkańcy Iławy, przed takimi panami, którym przecież poza wodociągami podlega wiele innych instytucji komunalnych, świadczących nam usługi i wypełniających swoje obowiązki statutowe ku naszemu większemu lub mniejszemu zadowoleniu, bo za nasze, ciężko odprowadzone podatki.

O zakładzie czy spółce pogrzebowej, noszącej kiedyś nazwę KORIM, podlegającej ratuszowi – nie będę tu wspominał, bo o tym ewenemencie napisano w Kurierze i mówiono na sesjach Rady Miasta już nie wcale jedno.

Ale muszę wspomnieć dla przykładu o Zakładzie Komunikacji Miejskiej sp. z o.o., przewożącej nas niezawodnie i ku naszemu zadowoleniu swoimi całkiem przyzwoitymi autobusami po naszym coraz bardziej rozległym mieście już od ponad 25 lat. Muszę, szanowni i mili czytelnicy Kuriera, chociaż tak dziwnie się składa, że na temat tego zakładu zamienionego w spółkę aż do dzisiaj złego słowa bym nie powiedział, i drugiemu też bym powiedzieć nie dał.

Zaznaczam jednak i powtarzam, że tylko do dzisiaj. Dzisiaj bowiem zmuszono mnie, bym zmienił zdanie i zaczął podejrzewać, że w iławskim ZKM – kiepskich wzorem Iławskich Wodociągów – także coś się psuje. Wszak tam też doszło do wymiany zarządu i od czterech lat, w miejsce poprzedniego szefa i obecnie miłościwie nam panującego starosty Ryszarda Zabłotnego, rządzi tam teraz prezes i rada nadzorcza z nadania naszego sławnego burmistrza Jarosława Odnowiciela, nazywanego także Jarosławem Procesowym.

Jeśli nowy szef, to i nowe porządki. Te zaś objawiły mi się następująco. Było gorące późne popołudnie lipcowe. Zmęczony strasznym upałem wracałem z moimi dwoma synkami z plaży, gdzie od południa przed słońca spieką dziką szukałem ucieczki w cieniu nadbrzeżnych drzew oraz orzeźwienia w chłodnej toni Jezioraka.

Szliśmy przez park, a chociaż spieszyliśmy się by zdążyć na autobus linii nr 2 odjeżdżający o godzinie 18:07 z przystanku przy ul. Królowej Jadwigi, to jednak uległem prośbie dzieci zmęczonych słońcem i kupiłem każdemu po lodzie – dla smaku i ochłody. Chłopcy się ucieszyli wielce i racząc się zimnymi smakołykami raźniej ruszyli za mną do przystanku, na który nadjeżdżał właśnie autobus linii nr 2 o numerze 014.

Weszliśmy przednimi drzwiami, mali synowie przede mną, ja za nimi. „Proszę dwa bilety” – zwróciłem się do kierowcy, podając mu pieniądze. Ten zaś patrząc na nas badawczo i groźnie, jak na złoczyńców lub terrorystów, którzy wtargnęli mu niepotrzebnie do jego pojazdu – pokazując na mojego 12-letniego syna Karola, który wsiadł do autobusu z na poły niedojedzonym lodem – warknął na cały pojazd: „Ty z tym lodem: wysiadka!”. Szarpnęło mną: „Dlaczego?” – zapytałem. „Wysiadka i już!” – odpowiedział Pan Dowódca autobusu tonem nieznoszącym sprzeciwu. Zrobiło mi się całkiem głupio. Co jest grane, gdzie ja jestem…?

Poczułem się, jak chłop pańszczyźniany, który wtargnął do pańskiej karety, bez wiedzy i zgody pana dziedzica. Spojrzałem na syna. Karolek, mały-wielki miłośnik lodów, już miał łzy w oczach. Pasażerowie zaś, strasznie zmęczeni słońcem, widać to było po ich minach, chcieli, żeby ten autobus już wreszcie ruszył. Co miałem robić, wyjąłem dziecku z rączki niedojedzonego loda i wyrzuciłem wprost na chodnik. „Lepiej panu teraz?” – zapytałem kierowcę, a pokazując mu bardzo smutną twarz dziecka, dorzuciłem: „Jest pan gburem, panie kierowco”. Tylko czekał na to: „A pan jest chamem!” – usłyszałem w odpowiedzi.

Na takie dictum już całkiem oniemiałem. Natychmiast, już bez słowa, oddałem kierowcy jego bilety i razem z dziećmi wysiedliśmy z autobusu. No, bo co innego mogłem zrobić w tej tak całkiem zwykłej, jak na dzisiejszą Iławę, sytuacji. Jaki pan taki kram! Wszak już to na samym początku powiedziałem.

Wiesław Niesiobędzki

  2006-08-16  

Z komentarzami zapraszamy na forum
Wróć   Góra strony
102757062



REDAKCJA:
redakcja@kurier-ilawski.pl


Zaproszenia: co, gdzie, kiedy?
informator@kurier-ilawski.pl


Biuro Ogłoszeń Drobnych:
drobne@kurier-ilawski.pl


Biuro Reklamy:
reklama@kurier-ilawski.pl


Kronika Towarzyska:
kronika@kurier-ilawski.pl






Pierwsza strona | INFORMACJE | Opinie | Kurier Zdrowia i Urody | Papierosy | CENNIK MODUŁOWY | Ogłoszenia drobne | Ogłoszenia modułowe
Stopka | Wyszukiwarka | FORUM | 
E-mail: redakcja@kurier-ilawski.pl, reklama@kurier-ilawski.pl, ogloszenia@kurier-ilawski.pl
Copyright © 2001-2024 - Kurier Iławski. Wszystkie prawa zastrzeżone.