Logo Kurier Iławski

Pierwsza strona
INFORMACJE
Opinie
Kurier Zdrowia i Urody
Papierosy
CENNIK MODUŁOWY
Ogłoszenia drobne
Ogłoszenia modułowe
Stopka
Wyszukiwarka
FORUM

Opinie
Dumne cztery pokoje burmistrza (oklaski)
Dekalog dla wyspy Wielka Żuława
Sezon na grzyby
Po co segregować odpady? Egzamin z dyscypliny
Czy teraz lubi się wracać do szkoły?
LGBT w radzie miejskiej Iławy?
Pozostały tylko obietnice
Epidemia paradoksu
Połowa wakacji minęła, nastroje raczej słabe
Burmistrz zamyka amfiteatr i ma spokój!
Nic się nie stało. Jedziemy!
Ciemność widzę!
Turystów może to nie irytować?
Śmieci nasze powszednie
Dziennik końca świata (7). Powrót do normalności
Ulica księcia Surwabuno
Ewa Wiśniewska, czyli „Powrót Smoka”
Na młode wilki obława…
Serdeczny szwindelek
Szkoda nas na szaszłyki, dlatego chłodźmy głowy!
Więcej...

Opinie

2017-08-30

Gonzalez: Likwidacja targowiska to „samozaoranie”


Rzut okiem w historię. W roku 1188 spisano prawo magdeburskie, którego częścią był przywilej składu. Jest to fundament każdego miasta w Europie od średniowiecza. Fundament i serce życia gospodarczego każdego skupiska ludzkiego. Jak widać, radni iławscy wychodzą przed szereg i tworzą swoistą nowoczesność, w której miasto nie ma rynku.

Radni są niezadowoleni z wyglądu rynku i bałaganu. Tak jakby to miało jakiekolwiek znaczenie. Przecież warszawski stadion X-lecia był przez pół wieku siedliskiem złodziei, nierównych schodów i hamburgerów z gołębi. A jednak jako swoisty rynek przez wiele lat był mekką dla Polaków, którzy tam kupowali niemal wszystko. Na stadionie można było kupić podobno broń od tzw. Ruskich, alkohol, słodycze, zegarki, itd. Najlepiej schodziły chyba jednak ubrania, w których chodziła cała Polska. Dresy, kurtki, sukienki, buty – stadionowa moda stała się elementem naszej kultury.

W Iławie rynek jest znacznie skromniejszy, ale i tu można kupić niezłe ubrania. Przede wszystkim na naszym rynku kupuje się jednak świeże owoce i warzywa. Ja kupiłem na rynku świetne pilniki, których nigdzie nie mogłem dostać!

Rynek ucywilizowany, czyli hala i centrum handlowe, to nie to samo. Jak wjechać samochodem z ziemniakami na halę? Jak ustawić skrzynki ze śliwkami na marmurowej podłodze? Rynek to rynek, nie może być ładnie i czysto! Liczy się handel.

Ludzie odwrócili się od rynków. Zachwyciliśmy się Biedronkami i galeriami handlowymi. Tymczasem w Europie rynki funkcjonują obok centrów handlowych i mają się świetnie! Problemem jest cena stoiska, ta nie może być wysoka. Jeśli ktoś ma zawaloną piwnicę rupieciami, powinien je sprzedać właśnie na rynku, bez większych formalności i za niską opłatą. Ilu z nas ma stare książki, zardzewiały rower, pralkę, ubrania... Zamiast wyrzucać, można to sprzedać na rynku. W niedzielę w Olsztynie jest pchli targ z takimi rzeczami, w Toruniu jest w sobotę. Obok śliwek leżą radzieckie zegarki. Świeże kury obok masła i twarogu domowej produkcji. I jakoś się kręci. A oba rynki wyglądają tak, jak ten nasz – nierówne chodniki i stare wiaty.

Wielki świat nie wygląda tak, jak myślimy! Nie składa się wyłącznie z marmurów i pięknych ulic. Rynek jest sercem każdego szanującego się miasta. Iława straciła to serce w styczniu 1945 r. Istniejący rynek to karykatura tych zachodnich. Dlaczego nie przenieść drobnego handlu do centrum? Na Stare Miasto albo tzw. czarny plac na osiedlu? Manhattan na Podleśnym jest dobrym miejsce, zresztą przez lata był rynkiem bis.

Nie narzekajmy na wygląd, ale tchnijmy życie w rynek! Niech zapełni się sprzedającymi mydło i powidło, jabłka i kiszone ogórki z beczki. Przeterminowane ciastka? Proszę bardzo, skoro są klienci, dlaczego nie? Sam kupuję (nie u nas) przeterminowaną pastę do zębów za grosze. Po co przepłacać?

Znowu rozpętała się awanturka wokół osiedla Ostródzkiego. Sprawa wraca jak bumerang, mieszkańcy domagają się inwestycji. W kolejce czekają już mieszkańcy bloków przy Kauflandzie i pozostałych osiedli, na których jeszcze świeże tynki. Jakie zadanie ma deweloper? Ano stawia ściany, kładzie kabelki, brukuje parking i tyle. Po oddaniu kluczy liczy zysk. A plac zabaw, przedszkole i szkoła? Kogo to obchodzi!? No właśnie, a powinno obchodzić najbardziej kupujących. Deweloper jest bez winy! Nabywca mieszkania w polu widzi, że do miasta daleko, że dookoła pola kapusty. Skąd pretensje do miasta? To ja sobie też postawię domek na odludziu, a potem będę wołał o drogę, sklep i boisko!

Dlaczego deweloper zarabia pieniądze na mieszkaniach, a miasto ma budować plac zabaw na prywatnym osiedlu? Bo przecież te wspólnoty mieszkaniowe to całkowicie prywatne przedsiębiorstwo. Mieszkańcy powinni zwrócić się do prezesa o inwestycję.

Znam jednego z prezesów takiej wspólnoty mieszkaniowej. Malutkie osiedle na Podleśnym, kilka budynków. Zaradny prezes dba, by bilans był na plusie, a jednocześnie inwestuje w budynki! Trawa przycięta, mieszkańcy zadowoleni.

Jasne, że nie wszystko można samemu, że wspólnota nie ma czasami środków na duże projekty. Może deweloper by sypnął kasą? Podzielił się zyskiem z mieszkańcami, by firma miała dobre imię?

Współczuję radnym, którzy są nagabywani przez mieszkańców w takich sprawach. Co innego inwestycja publiczna dla wszystkich, a co innego dla właścicieli prywatnych mieszkań. Jak to się mówi, widziały gały, co brały? Bloki w polu, bez infrastruktury to dobry pomysł? Może jeśli się szuka spokoju. Ale jeśli się szuka chleba, lekarza i przedszkola, to może lepiej mieszkać w mieście?

W tym podobno beznadziejnym PRL-u np. iławska spółdzielnia mieszkaniowa „Praca” nie tylko budowała bloki. Na osiedlach oddawano od razu sklepy, parki, parkingi, przychodnię zdrowia i przedszkole. Przecież Szkoła Podstawowa nr 5 to inwestycja spółdzielni! Podobnie place zabaw! Na Starym Mieście place zabaw i „czarne boisko” ledwo zipią. Nikomu nie przyjdzie do głowy, by poprosić miasto o remont. To zadanie dla spółdzielni, to oczywiste. Czy mieszkańcy ul. Ostródzkiej są lepsi, ważniejsi? Przecież na starówce też mieszkają dzieci, które potrzebują huśtawek i piaskownic!

Świetnym pomysłem jest budżet obywatelski. Zamiast wiercić dziurę w brzuchu radnym, skrzyknijcie się i złóżcie wniosek do budżetu obywatelskiego! Głos radnych ginie w obliczu wielkich realizacji miejskich, wasz głos w budżecie obywatelskim może być decydujący!

Zresztą nie można uogólniać, nie wszyscy mieszkańcy chcą miejskich pieniędzy na rozwiązanie ich problemów. Są tacy, którzy nie czekają na miasto! Na przykład świetlica na Starym Mieście, która jest wspaniałym przykładem współpracy spółdzielni i mieszkańców. Czy wspólnoty mieszkaniowe przy Ostródzkiej nie mogą się porozumieć ze sobą i zorganizować podobnej świetlicy? Niech deweloper albo wspólnota udostępni lokal, na pewno znajdą się energiczni mieszkańcy, którzy tchną życie w puste ściany tak jak na starówce.

Szkoda, że kupując mieszkanie, nie myślimy, że to nie tylko od okna do drzwi, ale też sąsiedzi, otoczenie, komunikacja, handel i usługi. To wszystko wpływa na jakość życia. Tak jak żona i mąż, to również (niestety) teściowie i cała reszta rodziny drugiej połowy, tak mieszkanie to wszystko, co jest dokoła. Nawet najlepsze płytki w łazience nie pomogą, jeśli za ścianą głośni sąsiedzi, a najbliższy sklep 10 minut piechotą. Wiedzą to przecież doskonale mieszkańcy ul. Jasielskiej. Wśród nich większość porządnych ludzi, którzy żyli troszkę w cieniu tych mniej porządnych. No i co z tego, że mieszkania czyste i urządzone, skoro kilku trudnych sąsiadów psuje obraz całej dzielnicy?

Mało osób wie, ale mieszkańcem tej części miasta był przez długie lata burmistrz Adam Żyliński. Tam spędził młodość. Tam, jak mi opowiadał, idąc do ubikacji, spotkał potężnego szczura, który akurat wspinał się do okna. To wspomnienie bardzo trudnych warunków życiowych zapewne motywuje Żylińskiego do pomocy mieszkańcom Jasielskiej. Przez całe lata nic tam się nie działo, aż nagle ruszyły spychacze i koparki, już padł mur, nie tylko ten z cegieł, ale i ten mentalny.

Jasielska przestanie niedługo być powodem wstydu i zacznie być przykładem skuteczności i pomnikiem długofalowego planowania obecnych władz miasta. Nikt tym się nie chciał albo nie umiał zająć, dopiero Żyliński, który jak się okazuje, nie jest do końca liberałem. Wyciągnął życzliwą i pomocną rękę w stronę mieszkańców. Nowa Jasielska zmieni nie tylko sąsiednie ulice, ale będzie początkiem zmian na całym Podleśnym!

BARTOSZ GONZALEZ






Rynek nie musi być wyłożony marmurem,
liczy się towar i klienci.
W Europie szanujące się miasta słyną z dobrego rynku!
Londyn ma rynek na każdej głównej ulicy
(tzw. high street market)






Na londyńskiej ulicy można na nich kupić
ubrania, owoce, warzywa, ryby i chińskie zegarki.
Brakuje jedynie baloników na drucikach
i pierzastych kogucików





  2017-08-30  

Z komentarzami zapraszamy na forum
Wróć   Góra strony
102480160



REDAKCJA:
redakcja@kurier-ilawski.pl


Zaproszenia: co, gdzie, kiedy?
informator@kurier-ilawski.pl


Biuro Ogłoszeń Drobnych:
drobne@kurier-ilawski.pl


Biuro Reklamy:
reklama@kurier-ilawski.pl


Kronika Towarzyska:
kronika@kurier-ilawski.pl






Pierwsza strona | INFORMACJE | Opinie | Kurier Zdrowia i Urody | Papierosy | CENNIK MODUŁOWY | Ogłoszenia drobne | Ogłoszenia modułowe
Stopka | Wyszukiwarka | FORUM | 
E-mail: redakcja@kurier-ilawski.pl, reklama@kurier-ilawski.pl, ogloszenia@kurier-ilawski.pl
Copyright © 2001-2024 - Kurier Iławski. Wszystkie prawa zastrzeżone.