Logo Kurier Iławski

Pierwsza strona
INFORMACJE
Opinie
Kurier Zdrowia i Urody
Papierosy
CENNIK MODUŁOWY
Ogłoszenia drobne
Ogłoszenia modułowe
Stopka
Wyszukiwarka
FORUM

Opinie
Dumne cztery pokoje burmistrza (oklaski)
Dekalog dla wyspy Wielka Żuława
Sezon na grzyby
Po co segregować odpady? Egzamin z dyscypliny
Czy teraz lubi się wracać do szkoły?
LGBT w radzie miejskiej Iławy?
Pozostały tylko obietnice
Epidemia paradoksu
Połowa wakacji minęła, nastroje raczej słabe
Burmistrz zamyka amfiteatr i ma spokój!
Nic się nie stało. Jedziemy!
Ciemność widzę!
Turystów może to nie irytować?
Śmieci nasze powszednie
Dziennik końca świata (7). Powrót do normalności
Ulica księcia Surwabuno
Ewa Wiśniewska, czyli „Powrót Smoka”
Na młode wilki obława…
Serdeczny szwindelek
Szkoda nas na szaszłyki, dlatego chłodźmy głowy!
Więcej...

Opinie

2019-05-22

Gonzalez: Dawid Bobasek


Dawid Kopaczewski pokonał starego wilka Żylińskiego i wziął władzę. Mimo że dla jednych jest niegroźnym „bobaskiem”, dla starej elity lokalnego samorządu to początek końca ich epoki.

Najbliższe tygodnie pokażą, kto zostanie nowym wiceburmistrzem za Mariolę Zdrojewską. Czy Dawid Kopaczewski usamodzielni się od układu w radzie miasta Iławy i powoła nowego człowieka?

Powołanie nowego wiceburmistrza to jedna z najważniejszych decyzji tej kadencji. Kopaczewski może pokazać, że jest samodzielny w decyzjach personalnych, ryzykując jednak utratę poparcia w radzie. Może też pójść na kompromis i powołać osobę, która zapewni mu poparcie wśród radnych.

Pojawiają się różne nazwiska, jak jednak pokazuje dotychczasowa polityka nowego burmistrza, Kopaczewski nie działa według znanych schematów lokalnej polityki. Burmistrz ma poparcie wśród radnych związanych z Platformą Obywatelską, co dla wielu jest dowodem na jego niesamodzielność.

Jak jednak interpretować przegraną Barbary Żuchowskiej w konkursie na dyrektora Szkoły Podstawowej 3...? Czy żona wpływowego działacza Koalicji Europejskiej i byłego kandydata na burmistrza Piotra Żuchowskiego padła ofiarą politycznej gry o niezależność burmistrza? Jak się zachowa „Klub Radnych Dla Iławy” w sprawie Żuchowskiej? Czy radni, którzy do wyborów szli z Piotrem Żuchowskim, przemilczą przywołane przez Barbarę Żuchowską wątpliwości formalne wyboru dyrektora SP3? Czy może solidarnie będą domagać się wyjaśnień od ratusza, który przeprowadził konkurs?

Przez ostatnie lata lokalna polityka była prosta. Maciej Rygielski miał swój team, po drugiej stronie stał Adam Żyliński.

Dziś jest trzeci gracz, który, choć niezwykle kulturalny, może okazać się sprawnym likwidatorem politycznego układu w iławskim samorządzie. I bardzo dobrze.

Przez lata polityka była zabetonowana przez ten konflikt w rodzinie. Obaj panowie wywodzą się z Platformy Obywatelskiej. Dawid Kopaczewski na razie zarysował ten betonowy sarkofag, który niczym w Czarnobylu odizolował różne urzędy od społeczeństwa. W filmie „Poszukiwany, poszukiwana” pada słynne zdanie o jednym z bohaterów: „Mój mąż jest z zawodu dyrektorem”.

Również w lokalnej polityce dorobiliśmy się takich zawodowych dyrektorów, urzędników, działaczy, którzy nie znają życia poza urzędami. Czy Kopaczewski to zmieni?

W październiku zeszłego roku poszedłem z koleżanką do Urzędu Pracy w Iławie w sprawie możliwości uzyskania dotacji na rozpoczęcie działalności gospodarczej. Pani z okienka poinformowała nas, co robić. Dla koleżanki, która szukała pomocy, to nie była pomoc. Po prostu potrzebowaliśmy, żeby ktoś wyjaśnił jak dziecku, „jak to się robi”. Poszliśmy do Dawida Kopaczewskiego, który wówczas zajmował niewielki pokoik na piętrze urzędu wspólnie z Jakubem Kaską. Dawid jako urzędnik przekraczał standardowe formułki „nie da się” i zrobił więcej niż musiał. Koleżanka uzyskała pomoc, której szukała i kilka miesięcy później dostała dotację, co prawda w innym mieście, ale bez tej pomocy to by się pewnie nie stało.

Jako urzędnik Kopaczewski widział „niedasizm” i bezwład, który zabija wszystkie pomysły i niszczy jakąkolwiek inicjatywę. Dostrzegał słabość prawa, które jest raczej przeciwko obywatelom. Nie musiał zadzwonić i zapytać o coś, a zadzwonił i pomógł. Nie musiał powiedzieć tego, co wiedział, ale powiedział i przyczynił się do tego, że koleżanka wiedziała, gdzie pójść. Czy zrobił coś, czego inni nie mogli? Nie. Zrobił to, co powinien każdy urzędnik, życzliwie nastawiony do obywatela szukającego pomocy. Urzędnik powinien pokazać drogę do pozytywnego załatwienia sprawy.

Przy pewnej okazji sam zderzyłem się z brutalną rzeczywistością „niedasizmu” urzędniczego w iławskim ratuszu. Było to kilka lat temu, jedna urzędniczka nie widziała możliwości pozytywnego załatwienia sprawy, inna widziała i pomogła. To samo prawo, tyle że potrzeba życzliwości i chcenia.

Pytanie, czy dzisiejszy Dawid Kopaczewski to ten sam z października? Czy może zgrubiała mu skóra i dziś bardziej przypomina młodego Żylińskiego, który jako 30-latek wchodził do polityki? Czy za 30 lat Kopaczewski również będzie samorządowym betonem, który jakiś młody „bobasek” skruszy? Pożyjemy, zobaczymy.

Nie jestem bezkrytycznym zwolennikiem młodości, rewolucję może zrobić też stary człowiek. Samorząd mógł zmienić Żyliński, może Rygielski, każdy może w każdym wieku. Liczy się to, co w głowie, nie metryka.

Z ciekawością przyglądam się, jakie środowisko kształtuje nowego burmistrza i cieszę się, że nie są to stoliki brydżowe w iławskiej hali sportowej. Tam nie powstanie już żaden ferment, tam toczy się gra o utrzymanie status quo. Kopaczewski czerpie z innych źródeł. Wie, jak wygląda świat, ma kontakt z innymi.

Wydaje się, że burmistrz jest na tym samym poziomie co wiosenne skowronki z partii Roberta Biedronia, tymczasem jedną z pierwszych decyzji personalnych Kopaczewskiego było rozstanie się z progresywnym Piotrem Ambroziakiem. Jakie były motywy tej decyzji? Moim zdaniem Ambroziak był cennym pracownikiem ratusza, jego znajomość trzech języków i rozległe kontakty w Europie trudno będzie zastąpić.

Jednak burmistrz ma prawo kształtować zespół według uznania, niezależnie od formalnych aspektów takie prawo daje mu demokratyczny mandat. I słusznie. Bierze na siebie odpowiedzialność kierowania miastem i musi mieć takich ludzi, jakich ceni. Jeśli odniesie sukces, to bardzo dobrze, jeśli nie, to wyborcy to ocenią.

Liczyłem na większą rewolucję w pierwszych miesiącach, liczyłem przede wszystkim na zmiany w funkcjonowaniu urzędu, na jego otwarcie na niepełnosprawnych, na mniejszości etniczne, na ludzi z zewnątrz. Wydaje się, że Kopaczewski jest ostrożny w decyzjach i woli dobrze się zastanowić, zanim coś zrobi. Dlatego też trzeba poczekać z ocenami.

Nie czekają jednak radni i politycy. Rada Miejska w Iławie działa sprawnie i bardzo dobrze, że choć część radnych nie pracuje jako maszynka do głosowania, ale patrzy za kulisy funkcjonowania ratusza. Po to są radni, by patrzeć na ręce władzy. W tej dziedzinie najlepiej sprawdza się klub PiS na czele z Dariuszem Rozborskim, którego pytania są rzeczowe, celne i ważne, choć bolesne dla władz.

Przypomnijmy jednak, że jeszcze niedawno podobne pytania stawiał Adamowi Żylińskiemu sam Dawid Kopaczewski. Dziś role się odwróciły.

Słusznie, że PiS pyta o koszty różnych imprez, społeczeństwo ma prawo wiedzieć, dlaczego i jak władze wydają wspólne pieniądze. To dla ratusza swoiste przypomnienie o kadencyjności samorządu. Nikt nie jest wieczny, dziś na wozie, jutro z wozu. Władza jest tymczasowa, nie dożywotnia. Większość z polityków dzień po wyborach dochodzi do wniosku, że stołek mają na wieki wieków. Bardzo bym chciał, by Dawid Kopaczewski nie zachorował na urzędniczą nieśmiertelność i przekonanie o własnej nieomylności. Wolałbym, by pozostał taki, jaki był w październiku.

Samorząd wbrew błędnym marzeniom jest polityczny i będzie. Partia „Wiosna” wystawiła lokalnych kandydatów do parlamentu europejskiego. Jaki będzie ich wynik? Czy to rozgrzewka przed jesiennymi wyborami do Sejmu i Senatu? Czy na jesieni dojdzie do przesilenia w lokalnym samorządzie? Kilka osób marzy o jesiennym sukcesie. Może Iława znowu będzie miała swojego przedstawiciela w Warszawie. Może Michał Młotek odbije się ze stanowiska przewodniczącego rady miasta prosto na poselski fotel?

Piotr Jackowski, powiatowy radny PiS, również nie zapomina, po co jest radnym i próbuje coś zmienić w życiu mieszkańców. Na jednej z sesji poruszył sprawę braku izby wytrzeźwień w Iławie. Zdumiewające, ale spotkał się niechęcią ze strony władz powiatu. Każda służba w powiecie: policja, lekarze i pogotowie, wie, jak wielki jest to problem. Brak izby wytrzeźwień powoduje, że pijani, naćpani, agresywni, brudni amatorzy używek trafiają do szpitala albo na komendę. To nie dla nich miejsce! Lekarze leczą chorych, nie pijanych, policja łapie przestępców, nie alkoholików i narkomanów!

Wydzielmy kilka pomieszczeń, niech samorządy powiatu i okolic zrzucą się na izbę wytrzeźwień. Będzie to ulga dla szpitala, dla lekarzy, dla ratowników medycznych i dla policjantów. Będzie to ulga dla rodzin alkoholików, dla matek, żon i dzieci. Noc spędzona na izbie nie leczy, ale ułatwia życie społeczeństwu. Delikwent odurzony używkami zamiast walić w drzwi mieszkania, będzie mógł przemyśleć swoje zachowanie w izbie wytrzeźwień.

Izba to taki prosty problem, który przerasta władze powiatu, może więc miasto Iława zdecyduje się na stworzenie takiego miejsca?

Przy okazji to lekcja samorządu. Czy władza jest po to, by rozwiązywać problemy ludzi, czy po to, by ludzie nisko się kłaniali?

Jak widać, „niedasizm” to największa choroba polskich urzędów. Brak dobrej woli, bezwład, oderwanie od rzeczywistości można wyleczyć tylko w drodze wyborów.

„Żaba” w iławskim parku oglądała już wielu burmistrzów i różne władze. Jest efektem „dasizmu”, czyli rozumienia władzy jako usługiwania społeczeństwu i ulepszania jego życia. Powstała w epoce późnego Gomułki, w okolicach końca lat 60. Jak wspomina Ryszard Kędzior, o którym pisałem niedawno, fontanna była częścią większego planu – ogródka jordanowskiego w miejscu dzisiejszego parku. Pozostała po nim jedynie fontanna. Przez lata malowana w tęczowe kolory, od kilku lat wróciła do pierwotnej formy. Autorem „żaby” jest nieznany artysta iławski, który podobno kilka lat później rzucił się z mostu nad Jeziorakiem z rozpaczy i zmarł. Powodem nie była jednak „żaba”, ale rozczarowanie miłością. Czy ta historia jest prawdziwa, nie wiem. W urzędowych dokumentach zapewne jest jakiś ślad po autorze i może warto uhonorować go pamiątkową tablicą? A może ktoś z czytelników zna jego nazwisko?

BARTOSZ GONZALEZ






Iława. „Żaba” w parku ma ponad 50 lat.
Autor, lokalny artysta, podobno rzucił się z mostu
nad Jeziorakiem z powodu nieodwzajemnionej miłości





  2019-05-22  

Z komentarzami zapraszamy na forum
Wróć   Góra strony
102854553



REDAKCJA:
redakcja@kurier-ilawski.pl


Zaproszenia: co, gdzie, kiedy?
informator@kurier-ilawski.pl


Biuro Ogłoszeń Drobnych:
drobne@kurier-ilawski.pl


Biuro Reklamy:
reklama@kurier-ilawski.pl


Kronika Towarzyska:
kronika@kurier-ilawski.pl






Pierwsza strona | INFORMACJE | Opinie | Kurier Zdrowia i Urody | Papierosy | CENNIK MODUŁOWY | Ogłoszenia drobne | Ogłoszenia modułowe
Stopka | Wyszukiwarka | FORUM | 
E-mail: redakcja@kurier-ilawski.pl, reklama@kurier-ilawski.pl, ogloszenia@kurier-ilawski.pl
Copyright © 2001-2024 - Kurier Iławski. Wszystkie prawa zastrzeżone.